Kobiety z północnej części i terenów wiejskich Saskatchewan mają do najbliższych oddziałów położniczych nawet 900 kilometrów. Stephanie Tsannie z Wollaston Lake osiem lat temu leciała ponad 500 kilometrów do Prince Albert z dwoma przesiadkami. W dalszym ciągu w jej miejscowości nie ma lekarzy, dlatego w tym roku najprawdopodobniej czeka ją podobna wyprawa. Tsannie jest w ciąży z drugim dzieckiem. Wiele kobiet z północy prowincji przed spodziewaną datą porodu leci do La Ronge, Prince Albert lub Saskatoon i tam czeka na rozwiązanie. Na północ od La Ronge porody są odbierane tylko w nagłych przypadkach.
Dopiero ostatnio ministerstwo zdrowia zgodziło się na pokrywanie kosztów podróży osoby towarzyszącej. Tsannie wspomina, że przy pierwszym porodzie była przerażona, bo musiała ze wszystkim radzić sobie sama. Mieszkała w Spruce Lodge, ośrodku zapewniającym noclegi i posiłki dla osób wywodzących się z ludności rdzennej przyjeżdżających do Prince Albert na zabiegi medyczne. Potem dojechał do niej jej partner i oboje przenieśli się do rodziny. Rodzice wracali potem do domu z czterodniowym synem.
Dusdy Besskkaystare, ojciec dwóch córek, także z Wollaston Lake, opowiada, że miał 16 lat, gdy rodziło się jego pierwsze dziecko. Jego dziewczyna leciała prawie 900 km do Saskatoon. Prowincja stwierdziła, że jest za młody, by jej towarzyszyć i nie chciała pokryć kosztów jego przelotu. Udało mu się znaleźć bilety, za które musiał zapłacić z własnej kieszeni ponad 2000 dolarów. Jego córka urodziła się przedwcześnie i dotarł na miejsce już cztery dni po tym, jak przyszła na świat.
W Wollaston Lake nie ma lekarza na stałe. Jeden przylatuje co drugi miesiąc. Wiele kobiet rodzi po prostu w domu. Dr Veronica McKinney, dyrektor Northern Medical Services przy University of Saskatchewan College of Medicine, rozumie, że matki nie chcą wyjeżdżać ze swoich miejscowości, mimo że tak im radzą pielęgniarki. Nie chcą być same, boją się izolacji i tego, że same będą musiały troszczyć się o zakwaterowanie i posiłki. A potem muszą na przykład wracać autobusem zimą z dwudniowym noworodkiem. McKinney mówi, że prowincja powinna postawić na położne, brakuje przede wszystkim tych wywodzących się z ludności rdzennej. Obecnie w Saskatchewan pracuje tylko 17 położnych, na północy prowincji nie ma ani jednej.
Każdego roku w Saskatchewan rodzi się ponad 15 000 dzieci. Prawie 75 proc. z nich przychodzi na świat w trzech szpitalach w Saskatoon, Reginie i Prince Albert. Jedynie w 13 innych ośrodkach opieki medycznej odbierane są planowane porody.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!