Słuchając polskich żalów, zwłaszcza wylewanych przez przeciwników dominującego układu politycznego, często spotyka się opinie, że wszystkiemu winne media – wiadomo – "oni je mają, my, nie za bardzo".
Strona "opozycyjna" cierpi prze-de wszystkim na brak telewizji. Co prawda, były momenty, kiedy udawało jej się kłaść cięższą rękę na mediach publicznych, jednak szybko się kończyły i znów jest, co jest.
Słuchając tych narzekań, warto popatrzeć na tłumy zgromadzone podczas pielgrzymki Rodziny Radia Maryja i zastanowić się, jak to moż-liwe, że niemal z niczego redemptorystom z Torunia udało się zbudować taką siłę medialną.
Może dobrze byłoby, aby polscy politycy z ręką na sercu pomyśleli, dlaczego oni sami nie stworzyli własnej niezależnej telewizji, dlaczego nie mają w Polsce niezależnego radia?
Odpowiedź może być banalnie prosta, nie zależało im na prawdziwych wiarygodnych środkach przekazu; wszyscy – ci z prawa i ci z lewa, chcieli mieć bowiem coś, co byliby w stanie kontrolować. Tymczasem bez niezależności nie ma wiarygodności, a bez wiarygodności nie ma siły oddziaływania.
Czy polskie partie opozycyjne miały mniej pieniędzy niż redemptoryści? – Gdzie tam?! Przez te wszystkie lata przepuścili wielkie sumy! Skoro teraz narzekają, że wszystkie telewizory są przeciwko nim, to niech popatrzą na TV "Trwam", i zastanowią się, jak to było możliwe, żeby ze składek i dotacji zrobić taką siłę, jak to jest możliwe, że w Toruniu zbudowano alternatywne polskie instytucje państwowe, w czasach gdy nasi dzielni opozycjoniści zajęci byli taktycznymi kuksańcami i podjazdami (m.in. o publiczną telewizję).
Gdyby ci politycy stworzyli parasol do tworzenia niezależnych mediów, gdyby wsparli, dzisiaj mieliby o wiele więcej szans na sukces.
Radio "Maryja" nie spadło jak manna z nieba, rodziło się powoli i w bólach, rodziło się dzięki wielkiej pracy zakonników, ale też dzięki wiarygodności, którą zdobywali serca słuchaczy.
Radio finansowane ze składek – radio zwykłego człowieka. Za moment taka sama telewizja...
Radio, gdzie można było po polsku bez głupich śmiechawek rozmawiać o problemach państwa, o życiu; gdzie nikt nikogo nie wyśmiewał i nie wyszydzał.
Radio, które przetrwało mimo zmasowanych ataków układu. Rządzący Polską zdali sobie szybko sprawę, że oto rośnie niezależne antidotum na trutkę w eterze; że u o. Tadeusza Rydzyka mogą mówić ci, którym wszędzie indziej odbiera się głos.
Dlaczego te religijne środki przekazu trafiły do serc tak wielu Polaków? – Bo mówią prawdę, a nie ma innych polskich wiarygodnych o tak dużym zasięgu. Te pożal się Boże opozycyjne elity nie potrafiły wydać z siebie ani jednej instytucji medialnej, nie potrafiły zadziałać na rynku, by stworzyć prawicową narodową i katolicką telewizję czy radio.
Czasem byli blisko, ale zawsze coś przeszkodziło, a to pokłócili się kto ważniejszy lub piękniejszy, a to kto ma więcej brać z kasy, a to wyłożyło ich agenturalne podkładanie nogi i leniwe czekanie, aż gołąbki same wpadną wprost do gąbki.
Czy była szansa na polskie media? – Owszem, "Gazeta Polska" przy wszystkich swych mankamentach i skrzywieniach pokazuje, że jest nisza! Czy da się robić popularną telewizję, która będzie pompować narodowe i tożsamościowe treści? – Jak najbardziej!
Nie pierwszy raz porównuję o. Tadeusza Rydzyka do ks. Stanisława Staszica. Mówię to bez żadnego kadzenie i lukru; ludzie, uczcie się, jak można bezinteresownie, prąc pod wiatr, gdy plują i wylewają pomyje, tyle dobrego zrobić dla Polski; tylu Polaków podnieść na duchu, umocnić, natchnąć wiarą w sens tego kraju.
Proszę popatrzeć dookoła, kto zdradził ludzi, a kto pozostał z nimi. Odpowiedź jest prosta, odpowiedź jest podana na talerzu, nie trzeba szukać.
Jeśli ktoś chce widzieć wielkość Polski i Polaków, jeśli chce się przekonać, że Polak potrafi być dobrym i gospodarnym organizatorem, przedsiębiorcą, powinien jechać do Torunia.
Stanisław Tymiński kiedyś w wywiadzie dla "Gońca" stwierdził, że wartość człowieka poznaje się po jego wrogach. Ksiądz Rydzyk ma potężnych wrogów, którzy niejednokrotnie moralnie go mordowali. Nikomu takich ataków bym nie życzył, aby je przeżyć i iść dalej, trzeba mieć stalowe nerwy i wyższą rację.
Gdyby Polska miała normalne media, Radio "Maryja" puszczałoby Mszę św. i wspólny różaniec, ograniczyłoby się do posługi ewangelizacyjnej. Ale tych mediów nie potrafili stworzyć wszyscy ci, którzy dzisiaj tak skrzętnie korzystają z zasięgu toruńskiego nadajnika.
Jak to ładnie mówią – kto ma telewizję, ten ma władzę. I właśnie dlatego trzeba było "zaczynać od telewizji"; trzeba było się bić o telewizor – nie ten publiczny, lecz o własny, niezależny, polski, otwarty dla wszystkich.
Kolejne fale młodych i "zapalonych" odpływały w cynizm, kolejne fale młodych ludzi układ przejadał i wypluwał.
Dlaczego tak mało udało się Polakom w ich własnym kraju, skoro tak wiele potrafią? (o czym każdy może się przekonać na przykładzie Telewizji "Trwam" i Radia "Maryja").
Warto sobie na to pytanie samemu odpowiedzieć.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!