Antoni Macierewicz powiedział kiedyś że człowieka zabić jest bardzo łatwo - a to w kontekście skrytobójczych mordów na politycznych przeciwnikach, odpowiadając na pytanie, czy nie boi się, że ktoś go zabije.
Wszystkie służby specjalne świata wiedzą, jak to się robi; w jednych wjeżdżają ciężarówki, inni dostają nagle zawału, albo wylewu, jeszcze inni trują się czymś co natychmiast znika z ich krwioobiegu i tkanek, jak w przypadku bułgarskiego dysydenta Georgija Markowa, zamordowanego strzałem z parasola.
Dlaczego więc rosyjskie KGB miałoby w przypadku rozprawiania się ze zdrajcami Rosji odwoływać do czegoś tak egzotycznego jak izotop polonu czy wysoko zaawansowany binarny środek z arsenału broni chemicznej? Wiadomo przecież że i jeden i drugi bardzo łatwo zostanie wykryty przez służby brytyjskie.
Są dwie możliwości jedna mówi, że z "akwarium" wychodzi się jedynie przez drzwi na tamten świat i tego rodzaju spektakularne morderstwo ma pokazać wszystkim innym, że rosyjskie służby to poważna sprawa i nie można się z nich wypisać przy pomocy jakiś wymian szpiegów na mostach. Urodzony w Kaliningradzie pułkownik GRU Skripal, był w rosyjskich łapach; można było u niego na przykład wywołać raka tak żeby nawet po wymianie szybko zszedł, można to było załatwić po cichu.
Rosjanie tłumaczą że to Brytyjczycy grają własną grę i robią prowokację po to żeby ich obciążyć, tak jak to się w tej dyscyplinie często robi; uważają że "Zachodowi" potrzebny jest pretekst do eskalacji napięcia. Z naszego polskiego punktu widzenia, niezależnie od tego jak jest naprawdę, taka eskalacja to niebezpieczeństwo ponownego umieszczenia na liście krajów frontowych - oby tylko zimnej wojny.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!