Im starszy jestem, niemniej jednak we mnie optymizmu i tym ciemniejsze wydają mi się otchłanie naszych czasów. Przestaję rozumieć świat tak samo jak ludzi owładniętych pustką wyjałowioną z wartości większych od nich samych.
Pewnie dlatego ostatnio zadziwia mnie niemal wszystko. Zupełnie odwrotnie, niż przed, powiedzmy: ćwierćwieczem. Zadziwiony nie na żarty, miałem wnikliwiej rozważyć, jakie powody wprawiają mnie w tak liczne konfuzje, gdy w sukurs przyszedł mi Fiodor Dostojewski, w opowiadaniu "Bobok" wykładając: "nie dziwić się niczemu jest znacznie głupiej niż dziwić się wszystkiemu. No i, poza tym, niczemu się nie dziwić – to prawie to samo, co niczego nie szanować. Zresztą głupi człowiek w ogóle nie potrafi niczego szanować".
Jak dalej przekonuje ekspert od specyfiki ludzkich dusz: "Najmądrzejszy według mnie jest ten, kto choć raz na miesiąc sam siebie nazwie durniem – umiejętność dziś niespotykana. Dawniej dureń przynajmniej raz w roku miał się za durnia, a teraz z tym ani rusz. Tak to wszystko dziś pomieszali, że durnia od mądrego już nie odróżnisz. Naumyślnie tak zrobili".
PIJANA KREWETKA
Spokoju nie odnalazłem, przeciwnie, niemniej jednak zgadzam się z autorem "Zbrodni i kary": w dzisiejszych czasach odróżnić mądrego od durnia coraz trudniej, ktoś tym steruje i niewątpliwie czuć w tym wszystkim piekielny odór siarki.
Ów smród produkują w pierwszym rzędzie media. Te tradycyjne i te "nowoczesne". Kiedy któregoś dnia Korea Północna ostrzelała Koreę Południową, portal onet.pl zaprosił internautów do wymiany myśli w ten oto, ponadprzeciętnie wyrafinowany sposób: "Czy koreański konflikt może przeobrazić się w spór międzynarodowy? Podyskutuj na czacie". Obśmiałem się wtedy jak pijana w sztok krewetka. Dziś usłyszałem w radiu, że "Niemcy są rdzeniem kryzysu". Naród słucha podobnych bzdur, mało tego, aktywnie uczestniczy w nonsensownych projektach (tu przykładem dyskusje internetowe) – no i nie może nie zidiocieć. Niesfornych przygarnia pod swoje skrzydła sracja TVN24, usiłując przemielić opornych na idiotów siłą (niektórym dziennikarzom tej sracji do rzetelności dalej niż dokądkolwiek), przy gazetowo-wyborczym wsparciu. Ktoś pamięta wyznanie byłego reportera tej gazety, mianowicie Wojciecha Jagielskiego? W wywiadzie dla "Polityki" podsumował on dziennikarstwo III RP słowami: "Sprzedawaliśmy głupotę na masową skalę i teraz mamy odbiorców wychowanych na tej głupocie". Albo weźmy tę informację rodem z Polskiego Radia: "w Polsce jest 547 grup przestępczych". No ludzie, dajcież spokój! Albo w Polsce BYŁO tyle i tyle grup przestępczych, albo polski wymiar sprawiedliwości potrafi bandyckie szajki wykrywać oraz ewidencjonować (pochwalić, pochwalić), lecz z sobie tylko znanych powodów likwidować ich nie chce.
I tak dalej, i tak dalej.
OCZY DIABŁA
Niewykluczone, że ów ostatni problem jest problemem typowo środowiskowym. Mam na myśli środowisko nadwiślańskich śledczych, którzy najwyraźniej borykają się z niedostatkiem czasu. Nie dziwota, skoro do obfitego zbioru zarządzeń autorstwa prokuratora generalnego, doszło kolejne, równie pryncypialne w tonie, przypominające podwładnym o konieczności walki z wszelkimi przejawami nacjonalizmu – ze szczególnym uwzględnieniem antysemityzmu, homofobii oraz dyskryminacji, w tym zwłaszcza dyskryminacji wobec mniejszości seksualnych. Wszak każdy jest równy wobec prawa i nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym ani gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny – jasna rzecz za wyjątkiem katolików oraz Telewizji Trwam.
O, to, to, nie inaczej. A skoro nie inaczej, nasi prokuratorzy powinni, poza sprawami karnymi, angażować się również – o czym stanowczo przypomina im pryncypał generalny – w procesy cywilne, o ile tylko powezmą wiadomość, iż do nieuzasadnionej dyskryminacji doszło. Wiadomo: "przestępstwa nienawiści" są jak cuchnące krosty na gładkich pośladkach unijnej szczęśliwości i należy wypalać je żywym ogniem, rany zasypując solą.
Notabene, z tym powiadamianiem organów prokuratorskich najmniejszych strapień nie będzie. Tu i ówdzie prokuratorów może zabraknąć, lecz delatorów nie zabrakło nigdy i nigdzie. Polscy wolontariusze niegdysiejszego Europejskiego Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii (dziś: Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej) oraz Robert Biedroń ze spółką, już zadbają o to, by prokuratorzy odpowiednią wiedzę posiedli, bez obaw. Jednakowoż mam w takim razie dla pań i panów niezależnych prokuratorów pewne przypomnienie. Otóż jest takie porzekadło: "Nie kłaniaj się oczom diabła, nawet jeśli przejdziesz na drugą stronę grzechu".
***
Przed nami jeszcze jeden mecz i koniec z igrzyskami. Mimo to wszyscy, którzy do rządowego ssaka zdołali podłączyć się umiejętnie przy okazji przygotowań do Euro 2012, swoje zarabiać będą w dalszym ciągu. Tym razem na remontach. Przynajmniej przez jakiś czas. Gdy podrożeje benzyna i odsetki od kredytów, ludzie ci odejdą w siną dal, nam zostawiając pasywa, ujemne salda, a w efekcie darowując gniew oraz marzenie o zemście na ich politycznych mocodawcach. To w sumie naturalna i zdrowa kolej rzeczy. Doczekamy. Albowiem, jak to mówią: "źle wyrzekać się buntu przeciwko łotrom".
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!