Scenariusze uratowania komunizmu w Polsce
Usłużne media stymulują środowiska patriotyczne sensacyjnymi sondażami wieszczącymi pewne już zwycięstwo PiS-u w najbliższych wyborach (warto przypomnieć sobie, że podobne wizje pojawiały się w przeszłości już kilkakrotnie – zawsze z tym samym zakończeniem).
"Nasze" media podgrzewają atmosferę i lansują Jarosława Gowina jako nową nadzieję – wraz z posłem Johnem Abrahamem Godsonem "ochrzczą" Platformę Obywatelską, a przynajmniej wyprowadzą z niej ludzi "prawych". Przemysław Wipler już szykuje dla nich miejsce w PiS-ie. Zwycięstwo mamy więc pewne – albo Gowin z Abrahamem przejdą do nas i PiS bez wyborów osiągnie większość parlamentarną, a jak nie, to zrobimy wybory przyspieszone i wygramy niczym Orban u bratanków!
Zmartwychwstanie żydokomuny
Ach, iluż nieporozumień można by uniknąć, gdyby nie ten fatalny brak koordynacji! Weźmy dla przykładu pana profesora Pawła Śpiewaka z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Uwija się jak może, pisze książki i w ogóle - żeby przekonać wszystkich, że „żydokomuna” nie tylko nie istnieje, ale nigdy jej „nie było”. W ten sposób żydokomuna dołącza do katalogu rzeczy i zjawisk nieistniejących, w którym na poczesnym miejscu znajdują się Wojskowe Służby Informacyjne, izraelska broń jądrowa i tak dalej. Cóż jednak z tego, kiedy amerykański wiceprezydent Biden, zupełnie nie wiedząc, co czyni, w jednej chwili wszystkie jego wysiłki niweczy? Oczywiście wiceprezydent Biden może nawet nie wie o istnieniu pana prof. Śpiewaka i jego heroicznych wysiłkach i tylko zwyczajnie chce podlizać się amerykańskim Żydom, bez czego jego kariera polityczna mogłaby gwałtownie się załamać na przykład na skutek oskarżenia o jakiś pedofilski epizod sprzed 40 lat - ale co z tego, skoro na skutek jego lekkomyślności wieloletnie wysiłki pana prof. Śpiewaka mogą lec w gruzach?
Obecność kibiców i nacjonalistów uniemożliwiła akcję promocyjną porno przemysłu na placu Zbawiciela
Ku wielkiemu rozczarowaniu "Gazety Wyborczej", nie odbyła się, nagłaśniana przez nią, promocja przemysłu porno na placu Zbawiciela. Skandynawscy pornografowie przestraszyli się kilkudziesięciu nastawionych do nich wrogo kibiców Legii i nacjonalistów, którzy postanowili nie dopuścić do promowania przemysłu porno.
Promocja porno miała się odbyć pod "Tęczą", szpecącą od dłuższego czasu plac Zbawiciela instalacją "artystki" Julity Wójcik. Instalację tę sfinansowano, i dalej się finansuje, z pieniędzy odebranych podatnikom – w 2010 roku koszt "Tęczy" i czterech innych instalacji wynieść miał, według zamówienia przetargowego na kompleksową koordynację pięciu projektów artystycznych w przestrzeni publicznej Brukseli, 193.000 euro, czyli 787.000 złotych bez uwzględniania inflacji.
Z najwyższym okrucieństwem
Stary Kontynent trwa w agonii, a na jego krwawiącym truchle coraz szybciej wzrasta wspólnota muzułmańska. Wieloletnie podgryzanie własnych korzeni i kwestionowanie chrześcijańskich wartości kończy się tak, jak skończyć się musiało: zaburzeniami w sferze tradycyjnej europejskiej tożsamości.
Europa zbiera, co przez dekady zasiała. Tak to już bywa, gdy ideologia zastępuje rozum. Niestety, tym razem nie ma mowy o wsparciu ze strony armii króla Jana III. Co w tej sytuacji czyni premier europejskiego państwa z aspiracjami do mocarstwowości? Wtedy, gdy w stolicy byłego imperium fanatyczni wyznawcy islamu rozjeżdżają autem brytyjskiego żołnierza, po czym tasakiem odcinają nieszczęśnikowi głowę? Otóż premier nawołuje wówczas, by koledzy zabitego nie wychodzili umundurowani poza bramy koszar. Czy można nadwerężyć honor w sposób bardziej upokarzający?
Kto za tym stoi?
Kto za tym stoi?
Wiceprezydent USA Joe Biden wyraził wdzięczność przywódcom środowisk żydowskich, że to dzięki nim Amerykanie zmieniają swój stosunek do małżeństw homoseksualnych, podobnie jak w innych kwestiach. Biden stwierdził, że kultura i sztuka zmieniają podejście ludzi.
Jako przykład podał wpływ mediów oraz serial NBC TV "Will and Grace," które pomogły zmienić stosunek do małżeństw gejowskich. Jego zdaniem, rezultat tych zmian w 85 procentach należy przypisać żydowskim wpływom w Hollywood oraz w amerykańskich mediach. Według Bidena, te wpływy są ogromne, a te zmiany dokonały się już na dobre.
Biden przemawiał we wtorek wieczorem na uroczystości zorganizowanej przez Democratic National Committee z okazji miesiąca Jewish American Heritage.
Legendy kłócą się o pierwszeństwo
Z początkiem maja starły się ze sobą dwie owiane legendą postacie. Otóż słynna motorniczy Henryka Krzywonos zdenerwowała Lecha Wałęsę, sugerując, że to nie on, bo Bogdan Borusewicz, "kręcił tym strajkiem" w Sierpniu 1980 r. w Stoczni Gdańskiej. Borusewicz przezornie przeczekał medialną burzę i bagatelizując całą sprawę, przyznał laur kierownictwa i sobie, i Wałęsie.
Wałęsa wyczuł tu atak. Niewykluczone, że słusznie. Atak ten miałby przynieść symboliczną korzyść Borusewiczowi. Wszak dzisiejszy marszałek wiele nie ustępuje Wałęsie w falsyfikowaniu kulis strajku "sierpniowego". Borusewicz również z powodzeniem wykorzystywał swój status polityczny do eliminowania ze świadomości społecznej niewygodnych świadków historii. Z grona osób przygotowujących strajk odpadli na przykład Jan Karandziej i Leszek Zborowski, najwcześniej wtajemniczeni w plany strajkowe.
Burzliwa muzyka świata
"Parę lat w Polsce dobrze funkcjonującego rynku bez przywilejów dla wybranych i korupcji, lub ze zredukowaną korupcją i dobrze działającymi sądami, policją i wolnymi mediami, które będą podawały do informacji publicznej wiadomości na temat różnych ludzi, zjawisk i spraw z historii – a te dziś tak czczone, kultowe elity, same się posypią".
Zaczynam od przypomnienia wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, przypominając jednocześnie, że nieprzyzwoitość znajduje aplauz i posłuch wyłącznie wśród ludzi nieprzyzwoitych. Czasami jednak również innym członkom wspólnoty ludzie źli ukradną umiejętność odróżniania dobra od zła. Wtedy ów banał przepoczwarza się w przekleństwo, a wolne społeczeństwo we wspólnotę ludzi zniewolonych, nieświadomych swego zniewolenia. Wtedy taka wspólnota niszczy się już sama.
Dzień zwycięstwa (2)
Zapomniany malarz
Czytając miesięcznik "Magazyn Polski" wydawany w Warszawie i będący kontynuacją takiegoż miesięcznika wydawanego w Grodnie przez Związek Polaków, natrafiłem na nazwisko księdza Kuryłowicza, który był związany z tym miastem w dwudziestoleciu. To przypomniało mi zmarłego chyba 30 lat temu w Vancouverze żołnierza wileńskiego AK, sybiraka, architekta z zawodu, Witolda Kuryłowicza. Będąc już w Kanadzie, od 1966 r. zaczął malować.
Jego obrazy zdobiły liczne domy inteligenckie, nie doczekał się monografii, więc może tymi krótkimi słowami przypomnę GO, a ktoś coś więcej o nim napisze, bo nawet ma w Montrealu syna.
Prezydent Putin z redaktorem Michnikiem robią faszyzmowi no pasaran
Wprawdzie kto słucha byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju, ten sam sobie szkodzi, ale za to nie będzie się nudził. Oto zirytowany do żywego przedłużającym się milczeniem marszałka Borusewicza, który nie tylko nie zdementował rewelacji pani legendy Solidarności Henryki Krzywonos-Strycharskiej, ale nawet nie chciał przeprosić, Lech Wałęsa zaczął się zastanawiać, czy ten cały Borusewicz nie był aby agentem.
Tego już było za wiele i do mitygowania legendy Solidarności w osobie byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju przystąpiły pozostałe legendy – bo nigdy nie wiadomo, czy z takich nieporozumień nie wyjdą jakieś śmierdzące dmuchy, które zdmuchną te wszystkie legendy, niczym gromnice.
O policjantach, planie sześcioletnim i ministrze Rostowskim
W miejscowości, w której mieszkam, jakiś czas temu aresztowano policjantów pod zarzutem, że to niby brali od kierowców łapówki. Jak tam było, nie wiem, i jak sprawa skończy się, też nie wiem.
Jeśli jednak mógłbym w czymś doradzić policjantom, to tyle, żeby powołali się na przykład Beaty Sawickiej, która mimo że wzięła całą torbę forsy w ramach korumpowania się, to nie jest winna ani trochę. Ale może to nie najlepsza rada, bo sądy nie działają zgodnie z prawem, ale na rozkaz. Jaki rozkaz dostaną, taki wydadzą wyrok. Nie wiem tylko, czy również w ramach rozkazu dostają uzasadnienie wyroku, ale chyba tak jest, o czym może świadczyć to, co nagadał ten sędzia z resortowej rodziny, który orzekał w sprawie słynnego już chirurga. Ale czort z nimi wszystkimi. Wracajmy do policjantów.