Dzień zwycięstwa
Nadal pamiętam noc 9 maja w Krakowie. Nigdy potem nie widziałem takich fajerwerków. Strzelali Sowieci z wszystkich armat i niebo rozjaśniało się ich wystrzałami. Szczególnie ładnie wyglądały "sznurki" świecących pocisków armat przeciwlotniczych.
Oczywiście nie zdawałem sobie sprawy, ilu rodaków tego dnia nie świętowało, ale przeżywało w sowieckich więzieniach i łagrach na terenie Polski. Ba, tam też przebywało wielu Rosjan ze słynnym potem Sołżenicynem na czele. Ten dzień nie oznaczał końca wojny dla wielu rodaków, którzy walczyli z nowym okupantem w Polsce, na Białorusi czy Litwie.
Dzień ten w Rosji i Białorusi jest nie tylko dniem wolnym od pracy, ale też dniem wielkich manifestacji. W Mińsku była taka na placu Zwycięstwa, gdzie pokazało się moc weteranów w mundurach obwieszonych jak choinki medalami, ale okazuje się, że więcej medali noszą generałowie armii Korei Północnej.
W tym zamęcie jest metoda!
Ajajajajajajaj! Co się narobiło! Najwyraźniej wszystko się nam rozlata, nie tylko Salon, ale całe demokratyczne państwo prawne, urzeczywistniające zasady sprawiedliwości społecznej!
A najciekawsze, że wszystko to, mniej więcej oczywiście, przewidział jeszcze w 1982 roku pan red. Janusz Anderman, który wtedy sprawiał wrażenie farysa, co to ma wprawdzie talent, ale mały – a obecnie, podobnie jak inni farysowie – na łaskawym chlebie u redaktora Michnika. W utworze przedstawiającym życie pod celą opisał klawisza, który co rano opukiwał kratę, utrzymując, że "sprawdza, czy się cela nie rozlata". Więc obecnie objawy rozlatania się celi, to znaczy oczywiście nie żadnej "celi", tylko Salonu i demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego... – i tak dalej – mnożą się jak króliki.
Duży konkret
W sposób uzasadniony o zdradzie i zdrajcach możemy mówić tam, gdzie rząd przestaje zważać na dobro rządzonych, a elity polityczne lekceważą interesy ludzi, którzy wynieśli je do władzy. Warto to sobie narysować, warto zapamiętać, warto powtarzać ludziom zdezorientowanym.
Słabnący popyt wewnętrzny, złe nastroje konsumentów, pogarszająca się sytuacja na rynku pracy i spadek zarobków. Komu tych złych wieści niedostatek, z czystym sumieniem może nałożyć sobie na talerz więcej owego dobra: hamujące inwestycje, wzrost długu i deficytu finansów publicznych, realna perspektywa recesji... i tak dalej, i tak dalej. Czy będzie lepiej? Nie, ministra od finansów proszę zostawić sam na sam z jego wizjami świetlanej przyszłości, lepiej nie będzie. Lepiej już było.
Długi weekend
Moc Polaków pojechało, gdzie mogło i na co ich było stać, na pięć wolnych dni. Sporo Anglików, Holendrów i Niemców przyjechało do Krakowa i Stare Miasto było przepełnione.
Rynek Główny poza jakimiś 100 metrami przed kościołem Mariackim jest otoczony "ogródkami", gdzie się miło spożywa to i owo, a najmilej obserwuje to, co się dzieje na nim. Osobiście nie raz i nie dwa popijałem grzane piwo z syropem malinowym, bo niestety zbyt ciepło nie było. Na pasażerów czekało zwykle nawet kilkanaście wspaniałych, dwukonnych powozów, a poza stangretem, czasami też stangretką, tak się nazywało człowieka powożącego powozem, inaczej mniej elegancko woźnicą, była z zasady ubrana w czarny kapelusz ładna dziewoja. Godzina jazdy po Starym Mieście kosztowała sto złotych.
Dusiołek mniejszościowy
Szkoda każdego słowa; literatura, zwłaszcza romantyczna, wyprzedza życie i właściwie można powiedzieć, że naszą romantyczną trójcę, do której, jak wiadomo, zaliczamy Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego, musiały wspierać proroctwa. Jakże inaczej wytłumaczyć zadziwiającą zgodność ich poetyckich wizji z wydarzeniami, i to niekoniecznie ówczesnymi, tylko współczesnymi?
Weźmy na przykład rolę przechrztów w życiu publicznym, przedstawioną przez Zygmunta Krasińskiego w "Nieboskiej komedii": "Cieszmy się bracia moi. – Krzyż wróg nasz, podcięty, zbutwiały, stoi dziś nad kałużą krwi, a jak raz się powali, nie powstanie więcej".
Polska to nie są jaja na kiju
Podobno dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane, czy Konstytucja 3 maja była właśnie taką dobrą "intencją"? – Nie mnie oceniać. Wiadomo jedynie, że była obmyślona przez środowisko masońskie, a także, że znosiła demokrację.
To, że dzisiaj wprowadzenie monarchii dziedzicznej określane jest jako postęp, może nieco dziwić, no ale taka była "prawda czasu". Konstytucja, co ciekawe, po raz pierwszy w świecie powoływała do życia Ministerstwo Oświaty, co świadczy o zamiarze elit przestrojenia nowych pokoleń do świeżego obrazu ideologicznego. Tak czy owak, konstytucja ta przypieczętowała los Polski, którą to sąsiedzi zaraz zaczęli rozbierać.
Fiksacje Jana Tomasza
Ludzie bogaci w wiedzę, charakter oraz doświadczenie, twierdzą, że gdy przyczyna dobra, ludzi złych należy lać po pyskach. "Jeśli masz powód, masz również prawo" – dopowiada popularna sentencja.
Otóż mam dzisiaj powód, a można zapisać go w dwóch prostych zdaniach.
Po pierwsze: trzeba umieć oddzielać ludzi przyzwoitych od bandytów.
Po drugie: każdemu złoczyńcy należy oddać to, na co ów delikwent sobie zasłużył.
Kto dziś wie o wielkich Polakach?
Wreszcie w Warszawie drzewa pokazały liście, a tu i tam, mimo że nie całkiem ciepło, otwierają już ogródki, a damy pokazują się w długich powiewnych kieckach.
Zapomnieni wielcy Polacy
W wydawanym przez Kornela Morawieckiego dwutygodniku pt. "Gazeta Obywatelska" ukazał się ciekawy tekst o profesorze Janie Czochralskim, który między innymi umożliwił wykorzystanie aluminium w elektrotechnice, a Sejm RP uznał tak wysoko jego zasługi, że rok 2013 jest jego rokiem.
Orzeł z czekolady
Nasi Umiłowani Przywódcy wprost wychodzą z siebie, żeby przychylić nam nieba.
Jeszcze nie nacieszyliśmy się podmianką, jaką premieru Tusku przykazano uczynić w rządzie, a tu już narodowe łachotki urządza pan prezydent – oczywiście przy wydatnej współpracy żydowskiej gazety dla Polaków i III programu państwowego radia. "Polaku nie bądź ponury! Rozwiń skrzydła, dziób do góry!".
Takie ulotki zrzucają helikoptery nad największymi miastami naszego nieszczęśliwego kraju, prawdopodobnie fotografując przy tym przedstawicieli tubylczej ludności, która miała je zbierać i dostarczać do punktów sku..., to znaczy pardon – nie do żadnych "punktów skupu", tylko do specjalnych punktów, w których za 20 ulotek można było dostać upominek, na przykład – makagigi albo fotografię Umiłowanego Przywódcy i inne pamiątki.
Rozważania nad alternatywą-
Zanim nasz mniej wartościowy naród tubylczy pogrąży się w majówkowej nirwanie, spowodowanej bezpośrednią bliskością aż dwóch świąt państwowych, niezależne media głównego nurtu próbują wprawić go w stan euforii przy pomocy Roberta Lewandowskiego.
W meczu Borusii Dortmund z Realem Madryt Lewandowski strzelił Realowi 4 gole, co jest rzeczywiście wyczynem rzadko spotykanym. Zwycięstwo przypadło co prawda Borusii Dortmund, a nie, dajmy na to, Legii Warszawa – ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.