Przed taką ewentualnością ostrzega portal G/k Raport. Chodzi o to, że PiS, Polska Razem i Solidarna Polska startowały jako komitet wyborczy choć w rzeczywistości była to koalicja wyborcza trzech partii.
Decyzję wyda w styczniu Sąd Najwyższy
Szybkie przejęcie władzy w Polsce przez rząd PiS nie oznacza, że wynik wyborów parlamentarnych i tym samym rząd jest prawomocny. Wiemy, jest rząd, jest parlament, są zmiany, jest wojna o Trybunał Konstytucyjny ale kluczowy jest Sąd Najwyższy, który ma 90 dni od dnia wyborów na podjęcie uchwały o ich ważności. Do Sądu Najwyższego wpłynęło 77 protestów wyborczych. W dniu 18 grudnia Sąd Najwyższy uznał za niezasadne 76 z nich.
Pozostał do rozpatrzenia ostatni protest.
Sąd Najwyższy w dniu 19 stycznia 2016 roku może uznać wybory parlamentarne z dnia 25 października 2015 roku za nieważne. Tak, wszystko może zostać odwrócone. Społeczeństwo będzie decydowało jeszcze raz.
Niemożliwe?
Sąd Najwyższy będzie rozpatrywał sytuację w której PiS, Polska Razem i Solidarna Polska startowały jako komitet wyborczy choć w rzeczywistości była to koalicja wyborcza trzech partii. Państwowa Komisja Wyborcza już przy rejestracji komitetów zwracała na ten fakt uwagę ale jej zadaniem nie jest rozstrzyganie wewnętrznych porozumień pomiędzy partiami. Robi to Sąd Najwyższy. PKW jako pierwsza zwróciła uwagę, że o miejscu polityków z partii Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina na listach PiS nie decydowała przynależność do PiS ale udział w koalicji na podstawie aneksu do umowy koalicyjnej. Tym samym nie był to komitet ale koalicja wyborcza - na takim stanowisku stanęło PKW ale dopiero Sąd Najwyższy decyduje czy miało to wpływ na wynik wyborczy. Co to znaczy? Że sąd zdecyduje według własnej interpretacji czy ludzie głosujący na komitet wyborczy PiS wiedzieli, że w jego skład wchodzą też inne partie i kandydują osoby należące do innych niż PiS ugrupowań.
Sąd Najwyższy w pełnym składzie nie musi kierować się poprzednimi decyzjami jakie zapadły w składach trójkowych dotyczących pozostałych 76 protestów. To znaczy, że w tych sprawach też może zdecydować według własnego uznania.
Istotne jest, że Zjednoczona Lewica startująca jako koalicja zdobyła 7,55 proc głosów i nie znalazła się w Sejmie. Gdyby Zjednoczona Lewica jak PiS wystartowała jako komitet jej posłowie zasiadali by dziś w sejmowych ławach. Jeśli demokracja to równość wobec prawa to Sąd Najwyższy może nie poprzestać na natarciu uszu.
Warto zwrócić uwagę, że Teresa Flemming-Kulesza, Prezes Sądu Najwyższego kierująca Izbą Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, który będzie orzekał o ważności wyborów, została na to stanowisko powołana w 1990 roku, przez prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego.
Roman Giertych w dniu 8 grudnia napisał, że tylko Sąd Najwyższy może obronić demokrację orzekając nieważność wyborów.
Można się już dzisiaj domyślać co będzie się działo 19 stycznia na Placu Krasińskich w Warszawie. Pytanie czy sądy ulegną salonowi czy ulicy i kto tą ulicą będzie rządził 19 stycznia.