j) Opanowanie demokratycznego państwa przez grupy nacisku
Problem ten jest szczególnie dobrze widoczny we Francji. Jest to powód, dla którego demokracja klasyczna stanowi dla naszego kraju tak złe rozwiązanie.
Dziedzictwo rewolucji 1789 roku
Likwidując znaczną liczbę organów pośrednich, zabierając tym, które zostały, znaczną część ich władzy, rewolucja 1789 roku dokonała prawdziwej czystki społecznej, której pierwszą ofiarą stało się samo państwo.
Francja dzięki rewolucji została praktycznie sprowadzona do stanu bliskiego indywidualizmowi demokratycznemu. Wszystkie organizacje społeczeństwa zostały rozbite, jednostka bez powiązań stała się niczym. Od tego czasu nie przestały w społeczeństwie francuskim wzrastać i zakorzeniać się organizacje zagraniczne, ponieważ ich dyscyplina wewnętrzna utrzymywała się i krzepła wobec naszego rozbicia. Doktryna demokratyczna, która czyni z państwa opatrznościowego opiekuna, a z poddanego - pensjonariusza, jest ich najsilniejszym instrumentem propagandowym w tej walce. Zabronić Francuzom organizować się i osiągać wyższy status niezależnie od państwa, od administracji, co właśnie jest narzędziem ich władzy - oto ich naturalny program, niezbędny dla struktur mających utrwalać ich dominację wśród nas.
Strukturalna słabość demokracji klasycznej
Niezależnie od właściwej przyczyny słabości państwa francuskiego, o której już była mowa, trzeba przyznać, że z powodu samej swojej struktury nie może się ono ustrzec przed skolonizowaniem przez grupy nacisku (tzw. lobby, wyrażenie zapożyczone ze słownika amerykańskiego). Podkreśla to wybitny historyk Franćois Fourret w formule, która stała się już klasyczna:
Istnieje w całej władzy demokratycznej [ ] ukryta oligarchia, nieodzowna do jej funkcjonowania, a zarazem przeciwna jej zasadom.
Franćois Fourret mówił: [ ] doświadczenie uczy, że właściwiej byłoby mówić o oligarchiach (w liczbie mnogiej).
Dynastie finansowe
Ilekroć mówimy o naciskach wywieranych na państwo, mamy na myśli siłę pieniądza, a ściślej ludzi, którzy je posiadają, inaczej mówiąc, dynastie finansowe. O ich politycznej roli trafnie mówi Jacques Attali w swojej książce opublikowanej w 1985 roku, zatytułowanej Siegmund G. Warburg, homme d’influence:
Na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci człowiekiem, którego wpływy są najsilniejsze, silniejsze jeszcze niż artysty czy przemysłowca, jest bankier, to znaczy ten, który z bliska czy z daleka zajmuje się finansowaniem władców (str. 14).
Jacques Attali dowodzi, kiedy opisuje organizacje bankierskie, że bankierzy są [ ] powiązani między sobą gęstą siecią niemalże dynastyczną i stanowią [ ] arystokrację paralelną, czynną w krwiobiegu wszystkich ustrojów (str. 14), [ ] podwójną elitę finansową i kulturową, o dynastycznym sposobie bycia (str. 86).
Pionierzy kapitalistycznej racjonalności, uczestnicy i twórcy Ładu Kupieckiego, finansiści - są ogniwami najważniejszymi w naszej historii [ ].
Organizują się oni w końcu w swoistą arystokrację.[ ] rodzaj surowego zakonu o niepodważalnych prawach moralnych i surowych rytuałach (str. 15).
Mówiąc o wpływach wywieranych przez bankierów na polityków, Jacques Attali stwierdza, że mogą one prowadzić do powstania “władzy nad władzą”. Władza nad władzą - co to znaczy? To znaczy, że dynastie finansowe dyskretnie dominują nad władzą polityczną, co jest łatwiejsze, gdy ustrój jest demokratyczny. Toteż można skonstatować, że nowoczesne państwo sprzedało lub wynajęło swe jestestwo bankierom. Kwestia stanie się jeszcze bardziej oczywista, kiedy państwo całkowicie utraci prawo emisji pieniądza.
Inne grupy nacisku
Dynastie finansowe nie są oczywiście jedynymi grupami nacisku próbującymi demokratyczne państwo uczynić swoją kolonią.
Wolnomularstwo. Można uznać wolnomularstwo za lobby modelowe, tak ze względu na jego wiek (oficjalnie 280 lat, w rzeczywistości - znacznie więcej), jak i ze względu na umiejętności. Ponad dziesięć lat temu, artykuł w “Express” (7 października 1988) zatytułowany Franc-maćon: le retour en force, (Wolnomularz, powrót w pełni sił) wyjaśniał:
Stopniowo zaczynamy się czuć, jakbyśmy powrócili do III Republiki, kiedy wolnomularze identyfikowali się z państwem do tego stopnia, że czuli się jego kręgosłupem [ ]. Możemy obecnie doliczyć się nie mniej niż kilkunastu ministrów i około stu parlamentarzystów inicjowanych.
Zapewne do dzisiaj sprawy niewiele się zmieniły.
W swojej ostatniej książce Au coeur du pouvoir - Enqu'te sur le club le plus puissant de France (W sercu władzy - ankieta n/t najpotężniejszego we Francji klubu), Emmanuel Ratier prezentuje ośmiu członków gabinetu Juppé - w tym premiera - którzy należą bądź należeli do klubu “Le Sicle” o notorycznych tendencjach masońskich .
Od czasu do czasu wpływy masonerii na władzę polityczną wzbudzają niepokój jakiejś grupy parlamentarzystów: tak było we Włoszech w 1984 roku (sprawa loży P2), tak jest i dzisiaj w Wielkiej Brytanii, gdzie komisja parlamentarna (z inicjatywy Partii Pracy) nawołuje do delegalizacji wolnomularstwa i wypomina masonom, że przeniknęli oni do policji i magistratur, gdzie utrzymują struktury równoległe z legalnymi, zakłócając funkcjonowanie aparatu sprawiedliwości.
B’nai B’rith - to kolejne lobby wraz ze wszystkimi siłami, które za nim stoją. W broszurze zatytułowanej Co się przed wami ukrywa - w jaki sposób narzucono absolutny zakaz wstępowania do Front National Jean Madiran opisuje, opierając się na dowodach, to, co nazywa “determinującym wpływem B’nai B’rith na francuską klasę polityczną”.
Akcje podobnych lobby mają miejsce za granicą, a w szczególności w Stanach Zjednoczonych. Książka amerykańskiego parlamentarzysty Paula Findleya They dare to speak out (Mają odwagę się wypowiedzieć) daje bardzo przejrzysty obraz tego zjawiska. Wystarczy przytoczyć świadectwo, jakim jest książka Israela Shahaka, zatytułowana Histoire juive - Religion juive - Le poids de trois millénaires (Żydowskie dzieje i religia - ciężar trzech tysiącleci ):
Pod koniec lat pięćdziesiątych [ ] John Kennedy opowiadał mi o początkach prezydenckiej kampanii wyborczej Trumana z 1948 roku. To się źle zapowiadało, wszyscy lub prawie wszyscy go opuścili. Aż tu jakiś syjonista amerykański przyniósł mu bezpośrednio do pociągu elektorskiego walizkę wypchaną dwoma milionami dolarów. “Oto dlaczego tak szybko uznaliśmy Izrael!”. Nie jestem antysemitą, nie bardziej niż Kennedy [ ]: dla nas to był tylko jeden żart więcej, żart na temat Trumana i korupcji amerykańskiego świata polityki.
Jeżeli w 1948 roku syjonistyczne lobby było zdolne do umieszczenia swojego kandydata na stanowisku prezydenta USA, możemy sobie wyobrazić, jaka musi być jego potęga dzisiaj.
“Władza protestancka”. Wyższe warstwy społeczności protestanckiej od dwóch stuleci odgrywały pierwszoplanową rolę w polityce francuskiej. Le Matin Magazine z 6 października 1982 roku w ten sposób charakteryzuje “władzę protestancką”:
Od dawna zasiedziali w ważnych organach państwowych, w ambasadach lub w przedsiębiorstwach państwowych, protestanci zainwestowali potajemnie w instancje nowej władzy. Ich flirt z francuską lewicą nie wypływa z oportunizmu i z tradycji republikańskich, oni zawsze popierali tezy socjalistyczne.
To samo przeczytamy dziewięć lat później w Le Nouvel Observateur z 31 stycznia 1991 roku:
Na trybunie honorowej Francji laickiej i republikańskiej protestanci zajmują pierwsze miejsca - zwłaszcza w polityce i administracji. Właściwie, pomijając początki antyklerykalnej III Republiki, nigdy taka plejada hugenotów nie uczestniczyła w rządzeniu krajem.
Partie polityczne i syndykaty. Rezultaty działalności tych grup nacisku, choć nie najważniejsze, są najbardziej widoczne. Machinacje w partii socjalistycznej podczas dwóch kadencji Mitteranda uzasadniają opinię Pierre’a Be-cata: Pod pokrywką dogmatu zwanego “suwerenność ludu” partie polityczne, po osiągnięciu władzy wszelkimi metodami, sprawowały w imieniu suwerennego ludu prawdziwą dyktaturę. Jeżeli chodzi o syndykaty (związki zawodowe), wiele z nich, jak CGT, stanowi od początku Czwartej Republiki bastiony niemalże nie do zdobycia. W pewnych dziedzinach (transport, energia, porty handlowe, kolportaż prasy) i w pewnych okolicznościach potrafią one nawet narzucić państwu swą własną politykę.
Sekty. Dzięki swej dyscyplinie, środkom materialnym, woli, niektóre sekty popadają w niebezpieczne i groźne samowładztwo, z którym rząd demokratyczny musi iść na układy. Tak jest w przypadku “Église de scientologie” (Kościół scientologiczny) i sekty Moona w Stanach Zjednoczonych.
Mafie. Mafiami nazywamy grupy nacisku oparte na zorganizowanym przestępstwie i z niego żyjące (narkotyki, prostytucja). Już w 1951 roku w książce o Stanach Zjednoczonych Far and Wide, angielski dziennikarz Douglas Reed dowodził, że przestępczość zorganizowana była jednym z trzech uzależnień, którym były poddane Stany Zjednoczone. Dwie pozostałe to syjonizm i rosyjski komunizm. Rola polityczna mafii izraelskiej, znanej dzięki książce Izrael Connection (Plon, 1980) jest tak prezentowana przez jej autora Jacquesa Derogy w przedmowie: (Stwierdzamy w Izraelu) rozprzestrzenianie się mafii. Jest ona proporcjonalnie tak rozgałęziona, tak ustrukturyzowana, mająca wpływy w środowiskach politycznych oraz policyjnych, i tak ludobójcza, jak amerykański Syndykat Zbrodni - z którym utrzymuje bezpośrednie relacje - lub sycylijska Cosa Nostra!
Zjawisko jest tym groźniejsze, że pojawiło się w samym początku państwa, rozwinęło się szybciej niż ono, aż do stworzenia pewnego rodzaju państwa w państwie, które miało być państwem modelowym w oczach jego założycieli, mieszkańców i Żydów w diasporze.
Środowiska homoseksualne. W Stanach Zjednoczonych, gdzie homoseksualizm jest bardziej rozpowszechniony niż w Europie, wpływy polityczne środowisk homoseksualnych są znaczące. Mówi o tym książka The Homosexual Network - Private Liver and Public Policy ojca Enrique T. Rueda .
Niestety daje się zauważyć, iż Europejczycy zaczynają nadrabiać opóźnienia w tej dziedzinie.
Byłyśmy bardzo zdziwione wszechobecnością środowisk homoseksualnych -stwierdzają Sophie Coignard i Marie-Thérése Guichard w wywiadzie udzielonym L’Événément du jeudi (10 kwietnia 1997 roku) i dodają: To nowe zjawisko. Ludzie mówią o tym bez skrępowania, zwłaszcza wyżsi urzędnicy i ci z elit politycznych.
Zatrzymujemy się tutaj - nie pretendując do miana publikacji wyczerpującej tematykę związaną z przeglądem grup nacisku, które mniej lub bardziej kolonizują nowoczesną demokrację. Kiedy zaczynają kierować się jedynie własnymi partykularnymi interesami, jakże mogłyby bronić dobra wspólnego i dbać o nie (co jest rolą i racją bytu państwa)?
Zapraszam do zakupu
Marcin Dybowski 502 225 232