Czytelnicy „Gońca”,
Zapewne wielu z Was czytało zamieszczoną w „Gońcu” książkę autorstwa Mariusza Rokickiego pt. „Życie po skoku”. Po tym feralnym skoku do wody Mariusz do końca życia będzie już przykuty do łóżka. Jednym nierozważnym skokiem przekreślił całą swoją przyszłość. Jakby tego jeszcze było mało, cały czas ma problemy ze zdrowiem, infekcje itp. Niedawno umarła mu matka. Ojciec, który odwiedzał go co tydzień i podtrzymywał na duchu, zmarł kilka miesięcy temu.
Są jednak wspaniali ludzie, którzy nie przywrócą mu tego, co utracił, ale wspomagając go finansowo, pomagają w zapewnieniu godziwej egzystencji. Osobiście, w ramach swojej skromnej emerytury, wysyłam paczki i przekazy pieniężne. Mariusz opłaca swój pobyt w domu opieki prawie całą swoją skromną rentą. Aktualnie musi brać leki, które nie są refundowane przez NFZ. Stąd mój apel i prośba o wsparcie go choć symbolicznym dolarem na konto Credit Union. Konto fundacji charytatywnej Kongresu Polonii Kanadyjskiej # 24583 w kanadyjskiej Credit Union na hasło „Pomoc dla Mariusza”.
Serdeczne dzięki za jakąkolwiek pomoc w imieniu Mariusza, Zbigniew Szczesnowicz.
A oto ostatni list od Mariusza.
Witajcie.
Zawsze, kiedy zdrowie pozwala mi wyjść na spacer, jestem bardzo podekscytowany. Zastanawiam się, co tym razem zobaczę, czy czegoś nie pominę, czy coś nie umknie mojej uwagi. Chciałbym poświęcić ten czas wszystkiemu, co widzę, czego dotykam poprzez spojrzenie. Czasami, kiedy ręka moja otrze się o jakiś krzew i poczuję to delikatne muskanie, wówczas podjeżdżam wózkiem jeszcze bliżej. Ocieram się o listki jak kotek o nogi, to takie cudowne, że aż chciałoby się zejść z wózka, przytulić po tej przepięknej przyrody. Z pozoru to przecież nic wielkiego, cóż może cieszyć, patrząc na zwykłe drzewa, krzaki, zielska… Aby to zrozumieć, nie trzeba wiele, żadnych ukrytych wzorów, kluczy, wystarczy usiąść na ławeczce czy trawie i pozwolić naturze wejść do środka, do serca. Wierzcie mi, że to, czego można doświadczyć, przerasta wszystko. Nowy, nieznany świat oczaruje każdego, kto go odkryje. Na początku będzie czarował tylko w czasie przywołania, a potem pozostanie już na zawsze i uzupełni w człowieku puste dotąd miejsce na radość pomijaną. Uwierzcie mi, kiedy większość czasu spędzam w domu, to każde wyjście na spacer traktuję jak zaproszenie do teatru na spektakl, którego nie sposób zapomnieć. Żyję nim dniami i nocami bo przenika do serca, duszy i pozostaje tam na zawsze. Można by powiedzieć, że wyciągam z każdego spaceru esencję wszystkiego, co jestem w stanie zobaczyć, usłyszeć… Potem wieczorem otwieram Księgę dzisiejszego dnia i czytam powoli, tak aby słowa odkrywały widoki, którymi delektuję się bez umiaru z uśmiechem na twarzy.
Ktoś pomyśli, cóż takiego jest w tym zielonym świecie wokół nas? Liście drzew, którymi wiatr kołysze, gdzieś tam ptaki ćwierkają, cóż to za atrakcja, czym się tak ekscytować? To prawda, podobne wyobrażenie miałem wtedy, kiedy byłem zdrowy. Gdy przypomnę sobie, jak pomijałem to, co teraz tak bardzo mnie cieszy, to zachodzę w głowę, jak to się mogło stać!? Chyba do wszystkiego trzeba dojrzeć, wiek nie ma tu znaczenia. Bóg daje nam nieograniczony dostęp do tego piękna, trzeba po prostu zatrzymać się na chwilę i go dostrzec, pozwolić wejść do serca. Czasami potrzebny jest jakiś upadek, aby zobaczyć coś więcej…
Życzę wszystkim radości z każdej chwili życia. Pozdrawiam i dziękuje za pamięć o mnie.
Mariusz
***
Montreal, 4 lipca 2017
Tym z Państwa, którzy nie mogą wybaczyć panu Aleksandrowi Pruszyńskiemu jego sprzeniewierzenia się Polskiej Racji Stanu, dedykuję, co następuje:
„Every saint has a past and every sinner has a future.” - Oscar Wilde
Z poważaniem
Ewa Pietras
PS Naczelny wybaczył!
Odpowiedź redakcji: Szanowna Pani, ja A. Pruszyńskiemu nie miałem czego wybaczać, on na mnie nie donosił. Aleksander Pruszyński przeprosił natomiast, że powiedział o tym dopiero w 2013 roku. My ludziom, których teksty publikujemy, ani nie wystawiamy świadectwa moralności, ani nie udzielamy rozgrzeszeń.