farolwebad1

A+ A A-

Listy z nr. 46/2015

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Słowo się rzekło, kobyłka u płota

Czy premierówna Kopaczówna dołączy do grona torontońskich polonusów?

Takie obietnice padły w czasie gorączki wyborczej w kraju. Jeśli PiS zwycięży, opuszczam Polskę i przenoszę się do Kanady, ściślej biorąc do Toronto! Taka była obietnica, którą czarno na białym wydrukowały tzw. niezależne media określane jako głównego nurtu.

No i stało się. Groźny Prezes Jarosław i jego partia nie tylko wygrali wybory, ale wzięli wszystko. SAMABRONA odeszła do historii, Giertych do palestry i PiS – drżyj narodzie – będzie rządził bez żadnych szemranych koalicjantów. Nie ma więc chyba POwodów, aby POwszechnie ogłoszonej obietnicy nie spełnić.

Co prawda obietnice ze strony PO-obozu jakoś ciężko się materializują – więc różnie to być może.

Nasuwa się też przypuszczenie, że to oświadczenie VIP-ówny było tylko sloganem, hasłem mającym napędzić rodaków do urn POstraszonych, że jak POliczone głosy do zwycięstwa mamusi nie wystarczą – to wyjeżdżam, opuszczam i się przenoszę! Oczywiście, byłą premierównę chętnie tu powitamy. Chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę na pewne fakty, które powinny być rozpatrzone najpierw ot, tak dla pewności.

Po pierwsze, o ile w kraju na PiS głosowało 38 procent wyborców, a na PO 25 procent, to w jednym punkcie w Toronto na PO oddało krzyżyk 28 (słownie dwadzieścia osiem) osób. Dane te zaczerpnąłem z naszego popularnego tygodnika "Puls", który jak sama nazwa wskazuje, trzyma piknie oko na pulsie. Jeśli przyjąć, że pracownicy konsulatu oddali głosy na swój rząd, to ile głosów z tzw. ulicy dostała Platforma? Jakkolwiek by patrzeć, nie jest to liczba imponująca, a nachylenie w stronę PiS-u jest znacznie tutaj większe niż w Polsce. Taki tu mamy klimat. Cóż zrobić? Tu się jarka nie boją.

Po drugie – przyjechać do Kanady można, ale turystycznie. Jeżeli oświadczy się, że przylatuje się, aby tu pozostać, zaczną się schody. Bez względny urzędnik zapyta – a na jakiej podstawie? Teraz jest moda na przyjmowanie Syryjczyków i Afrykańczyków zwanych żartobliwie uchodźcami, choć wiadomo, że nieboracy szukają (i słusznie, jeśli można) lepszego miejsca do życia. Czemu nie? Chyba trzeba być przygotowanym na przekonanie urzędnika imigracyjnego, że rządy PiS-u mogą być wprost przerażające! Ale czy to się uda? Tu orientacja o niuansach polskiej polityki jest mizerna. Może więc przypomnę niesłusznie prawie zapomnianą przygodę, jaką przeżył na ziemi kanadyjskiej sam Pan (były) Prezydent, wówczas urzędujący jak najbardziej – Aleksander Kwaśniewski. Otóż wraz z delegacją rządową wracał z oficjalnej wizyty u naszego południowego sąsiada, USA. Coś tam w samolocie (rządowym?) działało nie tak i dla bezpieczeństwa po drodze wylądowano przymusowo na kanadyjskim lotnisku w Gander. Tu Panu Prezydentowi i całej rządowej delegacji wręczono do wypełnienia deklaracje... z prośbą o azyl polityczny! To nie są żadne podśmiechujki, ale fakty autentyczne. Nie ulega wątpliwości, że polski urzędnik imigracyjny wie nieco więcej o sytuacji w Kanadzie niż vice versa. Tę drobną szczegółę przytaczam powiedzmy dla uśmiechu, ale i dla zrozumienia, że nie zawsze wszystko jest ułożone na świecie zgodnie z naszymi przekonaniami i hierarchiami.

Oczywiście, jako VIP-ówna w Polsce, nasza ewentualna imigrantka może oczekiwać specjalnego traktowania i przywilejów, do których jest przyzwyczajona (za rządów PO). Niestety, brutalna rzeczywistość poza granicami Polski jest często zupełnie inna. O tym przekonał się nasz niedoszły (ale zawsze) "premier z Krakowa" wraz z Nelli małżonką w Lufthansie. Włos się jeży, co go tam spotkało. No cóż, jeśli się jest wychowanym w nieco bizantyjskiej Polsce, to trudno się na demokratyczny zachodni styl przestawić.

Osobiście, a także po zaciągnięciu tzw. szerszej opinii, uważam, VIP-ówna tutaj nie przyjedzie. A jeżeli, to na bardzo krótko. W Polsce celebrity, tutaj "anonimity", c'est la vie mon amie!

Ale gdyby jednak – to zapraszamy, a i wywiadzik w którymś z licznych tygodników polonijnych może się ukazać. Współczujący. Jak to się mówi – nie czas żałować róż, gdy lasy płoną.

Dodam jeszcze parę słów o tym, co miałem na myśli, wspominając, że polityczno-społeczna aura w naszej Ojczyźnie zatrąca nieco stylem bizantyjskim.

Bizancjum, dziś niestety Istambuł, to synonim przepychu, bogactwa, hierarchii społecznej. Możny, ważny, o znanym nazwisku – ma być wszędzie i zawsze traktowany z respektem (z tytułu jakby aureoli jaśniejącej nad głową takiego VIP-a. W jego oczywiście wyobraźni). I ludzie to kupują.

W służbie np. minister ma specjalne uprawnienia. Nie wymagajmy, aby tracił czas na stanie w kolejce po cytryny, bo ma ważniejsze sprawy do załatwiania dla ogólnego dobra. Niemniej dotyczy to persony sprawującej specjalne funkcje. Jednak właśnie Bizancjum trąci, gdy do takich przywilejów uzurpują sobie prawo dzieci tych "namaszczonych" władzą. Ba, niesłuszne to przywileje w państwie oficjalnie demokratycznym, gdzie wszyscy są równi; do specjalnego zaś traktowania garną się także gromady bliższych i dalszych pociotków VIP-ów. Wujek w PSL-u? Cała liczna rodzina jest ustawiona. Są pierwsi w obsadzaniu lukratywnych posad, przy czym fachowość, wykształcenie mają tu daleko drugorzędne znaczenie. Wspomniani ludowcy trzymają się Sejmu jeszcze tylko końcami pazurków. Wygląda na to, że głosują na nich już tylko ich liczni, dobrze ustawieni totumfaccy.

Ale bizantyjski styl życia ma się dobrze i wśród polityków innych partii, i dużego biznesu. Prasa krajowa opisywała zdarzenie z naszego rodzinnego LOT-u (a la Lufthansa?). Po wylądowaniu na Okęciu pewna panienka zapytała stewardesę, czy jest limuzyna dla VIP-ów. Podobno obowiązkiem linii lotniczych polskich jest zapewnianie takowej, gdy na pokładzie dopatrzą się wśród pasażerów jakiejś "koronowanej głowy". "Ja tu żadnych VIP-ów nie widzę", odpowiedziała stewardesa.

Napuszona pannica rugnęła nieuświadomioną: "A czy nazwisko Buzek coś pani mówi?!". No proszę, będzie się dyrektor LOT-u tłumaczył z tego karygodnego niedopatrzenia. Nie mówiąc już o stewardesie, która wypowiedziała się – nie do pomyślenia – ironicznie, żartobliwie do nagle ujawnionej ważnej pasażerki. Tego już przez delikatność nie przytoczę. Zaznaczę tylko, że tata Buzek z nominacji Krzaklewskiego (pamiętacie go?) niegdysiejszy premier, od dawien dawna nim już nie jest, ustawiony lepiej finansowo w Brukseli. Dobrze mu tak!

Cóż, w Kanadzie i USA feudalizmu nigdy nie było, dlatego tych z nas, co żyją tu dłużej, śmieszy taka pretensjonalność i takie zachowanie uzasadniane pochodzeniem. Pomieszanie styku właśnie bizantyjskiego i "Alicji w krainie czarów" o znajomych i krewnych królika.

Władze w Polsce się zmieniły. Może, ale morze jest szerokie i głębokie – społeczeństwo się unowocześni na miarę 21. wieku?

Pamiętajmy też, że bizantyjskie stosunki samemu Bizancjum na zdrowie nie wyszły. Jak ono się teraz nazywa?

Ostojan
Toronto, 27.10.2015

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, jak donosiła polska prasa, córka byłej premier Kopacz ma męża Kanadyjczyka.

•••

Wielce Szanowny Panie Redaktorze,

list ten piszę przed decydującymi wyborami A.D. 2015 pełen niepokoju, jak wiele osób w kraju, gdy ważą się jego przyszłe losy, bo sytuacja jest bardzo poważna.

Mam je i ja tu! W dzisiejszym układzie sił politycznych w kraju na poparcie zasługuje jeno PiS i stąd to, bacząc na listę nr 1, nie mam najmniejszego problemu, na kogo oddać swój głos, bo wyzierają z niej cztery znane mi bliżej osoby.

Gorzej jest z wyborem odpowiedniej osoby do Senatu, bo rekomendowany przez Prawo i Sprawiedliwość Mieczysław Józef Golba nie odpowiada mi, ale jest to następstwo jednoczenia sił prawicowych. Stąd stanąłem przed problemem: czy skreślić całą listę, bo czystej oddać nie chcę, czy szukać kogoś innego, a wyboru wielkiego nie ma? Dostrzegłem Stanisława Mazurkiewicza, który określił się jako "niezależny", ale czy będzie to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, czy też wpadnę z deszczu pod rynnę – i tu istota problemu, którego sam rozwiązać nie mogę, a na nikogo liczyć nie mogę, bo inni oczekują na moją pomoc w tym zakresie.

Pewne oparcie mego stanowiska, gdy chodzi o osobę rekomendowaną przez PiS, znalazłem w ostatnim numerze tygodnika "Życie Podkarpackie" (21 X) i stąd go jeno kupiłem (patrz: Paweł Bugira, "»Biedny to będzie Senat, a jeszcze biedniejsza Polska« – komentuje poseł Kazimierz Ziobro kandydaturę swojego partyjnego kolegi posła Mieczysława Golby"), a liczyłem na to, że znów kandydować będzie Andrzej Matusiewicz, ale tego wstawiono dopiero na liście nr 1, i to na miejscu 6.

Jakie będą tego następstwa, spodziewam się. Osobiście głosować będę na Andrzeja Matusiewicza, którego znam od dawna, gdyśmy razem zasiadali w zarządzie przemyskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a później w składzie I Sejmiku Wojewódzkiego w Przemyślu, bo Marek Kuchciński, który na liście nr 1 wymieniony został pod nr 1, poparcia mego już potrzebować nie będzie.

Marginesowo wspomnę o tym, że wcześniej już zaspokoiłem swą ciekawość, jakie będą losy podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych Andrzeja Zapałowskiego, który w latach 1997–2001 był posłem Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej i w tym okresie zrobił doktorat z historii, a może i drugi z prawa, czego dziś nie podnosi, a podnosi natomiast fakt, iż zasiadał w Parlamencie Europejskim, ale w jakich okolicznościach się tam dostał, o tym już nie wspominał dotychczas, a szkoda. Szkoda też, iż wcześniej nie wspominał już o tym, że przedtem kandydował z listy Konfederacji Polski Niepodległej do Sejmu, i to z miejsca pierwszego, choć w środowisku przemyskim niewiele osób go znało, później do Rady Miejskiej i też się nie dostał, a ostatnio ubiegał się o stanowisko prezydenta Przemyśla, rekomendując się natomiast powszechnie, iż jest znawcą stosunków polsko-ukraińskich. Myślałem, iż imię i nazwisko dr. Andrzeja Zapałowskiego dostrzegę na liście nr 1, ale na liście tej miejsce pierwsze zostało już zarezerwowane przez innego kandydata. Dostał natomiast "jedynkę" na liście KWW Grzegorza Brauna "Szczęść Boże", ale, jak obszernie poinformowało w nr 4 z 14 października "Życie Podkarpackie", pisząc: "Andrzej Zapałowski zrezygnował ze startu w wyborach".
I na tym już list swój zakończę, by na czas zdążyć z nim na pocztę, a następny już napiszę, gdy będziemy już wiedzieli, jakie będą dalsze losy Ojczyzny naszej po 25 października 2015 r. Na koniec nadmienię Panu jeszcze o tym, że jutro mam wyjazd do Przemyśla na posiedzenie naszego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, a z uwagi na wagę spraw, które mają zostać poruszone, chcę na nim koniecznie być, ale napiszę o tym w liście następnym. Teraz już kończę.

Życzę Panu, Panie Redaktorze, jak też Pańskim współpracownikom wszystkiego najlepszego. "Szczęść Boże" w dalszym życiu i pracy dla dobra Polski i kanadyjskiej Polonii.

Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 23 października 2015

Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za wieści z Polski i życzenia.

•••

Komentarz do komentarza SC

Stał się cud pewnego razu
Dziad przemówił do Obrazu
A Obraz doń ani słowa –
Taka była ich rozmowa

Szanowny Panie,

W nr 43 "Gońca" wypomniał Pan Redaktorowi Naczelnemu, że będąc dziennikarzem, winien "przedstawić suchą informację, zostawiając komentarz czytelnikom". Czyli wszyscy mogą komentować, a jedyną osobą, którą Pan wyklucza, jest Naczelny.

A przecież to redaktor Andrzej Kumor robi "Gońca", wspaniały tygodnik z doskonałymi tekstami przednich dziennikarzy – ale potrzeba było tego jednego, jedynego człowieka, żeby go powołać do istnienia. Dzięki Jego komentarzom wiemy, kto On zacz – jest jednym z nas. Tworzymy wspólnotę i naszym nadrzędnym pragnieniem jest dobro naszej Ojczyzny. A "Goniec" jest naszym drogowskazem. Życzę więc wszystkim czytelnikom i sobie, aby go nam nigdy nie zabrakło.

Niniejsze podziękowania winna jestem Panu, Panie Andrzeju, i Pańskim Współpracownikom z okazji jubileuszu, okrągłej rocznicy etc, ale okazja nadarzyła się dzisiaj. Więc dziś dziękuję za "Gońca" Panu i Pańskiej Ekipie.

Z poważaniem
Ewa Pietras
MTL, 29 października 2015

Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za miłe słowa.

•••

Dziękujemy! Daliśmy radę

To chyba najpopularniejsze hasło w ostatnim czasie w Polsce, które również, możemy powiedzieć, dotyczy nas.

Daliśmy radę i 8 listopada obchodziliśmy 100. rocznicę powstania najstarszego polskiego kościoła w Toronto, wybudowanego od podstaw przez naszych rodaków.

Kościół Matki Boskiej przy 1996 Davenport Rd. powstawał w trudnych czasach, ale chęć modlitwy jednoczyła ludzi dobrej woli, wspólną ciężką pracą i wyrzeczeniami doprowadzili do jego powstania. Nie był to łatwy okres, jak również lata 2008–2009 – to na ten czas przypada jeden z najbardziej trudnych momentów w historii naszej parafii. Ojcowie oblaci rezygnują z opieki duchowej, a parafianie dowiadują się, że czekają ich duże zmiany. Parafia ma zostać przekazana innej grupie etnicznej, a sami są powoli przygotowywani do poszukania sobie innego miejsca modlitwy. Z tą bolesną decyzją nie zgadzają się parafianie i powstaje komitet obrony parafii. Słowa otuchy, wsparcia i modlitwy płyną od Kardynała Stanisława Dziwisza, z którym spotyka się w Brampton dostrzeżona delegacja parafii, wraz z banerem o treści "NIE NISZCZCIE NASZEGO DZIEDZICTWA! OCALCIE NASZĄ PARAFIĘ.

O sytuacji w naszym kościele powiadomione zostają polonijne media, które dużo uwagi poświęcają możliwości likwidacji tej najstarszej parafii w Toronto zbudowanej przez Polaków. Zbierane są podpisy pod petycją do księdza biskupa i wysłany list, aż w końcu spotkanie i rozmowa z władzami kościelnymi i zapewnienie, że nie zostanie podjęta żadna pochopna decyzja. Otrzymujemy potwierdzenie, że msze w języku polskim będą kontynuowane do czasu wyjaśnienia sprawy.

W tym czasie z parafii zostaje odwołany proboszcz, na którego miejsce przychodzi administrator. Z niepokojem patrzymy w przyszłość i wierzymy, że nadchodzący nowy rok będzie dla nas bardziej radosny. W tym czasie rozprowadzane są ulotki i plakaty wieszane w wielu miejscach Toronto i okolic. Nasi rodacy, poruszeni sprawą, pytają, jak mogą nam pomóc. Wciąż czekamy na decyzję, pierwsze nieoficjalne informacje docierają do nas w Wielką Sobotę z "Toronto Star", która to gazeta po interwencji tragicznie później zmarłej wnuczki jednej z parafianek, zainteresowała się naszą sytuacją. Rzecznik archidiecezji na łamach gazety zapewnił, że parafia będzie istniała nadal. Oficjalne informacje nadchodzą do nas w czerwcu 2009 roku. Od tego czasu parafią zarządza administrator, dopiero w lipcu tego roku ksiądz Kazimierz Brzozowski zostaje oficjalnie pierwszym proboszczem od 2008 roku. Mamy nadzieję, że już nigdy nikomu nie przyjdzie do głowy pomysł likwidacji tej parafii. To tyle słów o historii.

Ostatnia niedziela była bardzo radosnym dniem. Odbyła się uroczysta jubileuszowa Msza Święta pod przewodnictwem kardynała Thomasa Collinsa, przybyło wielu zaproszonych gości, obecne były władze Kongresu Polonii Kanadyjskiej z jej prezesem Teresą Berezowską, przedstawiciele polskiego duchowieństwa na czele z prowincjałem ojców oblatów Marianem Gilem, obecny był również konsul RP, władze Credit Union w osobie pani Elżbiety Morgan, władze harcerstwa, Związku

Narodowego Polskiego oraz przedstawiciele wielu innych organizacji polonijnych, którym serdecznie dziękujemy za przybycie. Wyrazy wdzięczności kierujemy również do chóru "Nowi Singers" i Alicji Wysockiej za piękny śpiew podczas Mszy Świętej, po której odbył się uroczysty bankiet. Podczas bankietu wysłuchaliśmy koncertu młodej śpiewaczki Julii Dembowskiej.

Dziękujemy parafianom i przybyłym gościom za udział w tym wydarzeniu, wspieranie naszej parafii oraz wszystkim tym, którzy przygotowali tę uroczystość. Specjalne podziękowania kierujemy do polskich mediów, na które zawsze możemy liczyć we wsparciu medialnym.

Daliśmy radę. Bóg zapłać.

Rada parafialna

Poniżej migawki z tego wielkiegowydarzenia

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

Strona: www.goniec.net/
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.