Dnia 1 września 201 (roku pamiętnego)
Kto to powiedział?
Mowa polska wartko płynie w Łęczycy i w Szczebrzeszynie. Trudna trochę. Proponuję szanownym czytelnikom "Gońca" małą zgadywankę. Język polski jest żywy i jako taki zmienia się i wzbogaca. Wiele popularnych kiedyś słów zanika, a równocześnie powstają nowe. Rodzą się w bólach, bo puryści językowi, uczeni w piśmie poloniści zawsze (tak, tak!) odnoszą się sceptycznie, niechętnie do nowych, nieużywanych poprzednio wyrazów. Obecnie popularne są, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, anglicyzmy. To wynika z tego, że nowe gadżety powstają głównie w Stanach, gdzie technika jest "bolszaja". Niektóre dorabiają się polskich nazw, inne wolą być nazywane po angielsku. Np. Cellphone jest telefonem komórkowym, ale niektóre, dość liczne, nie są tłumaczone.
Historia nie jest nowa. Spór, czy przekładać "na nasze", czy nie, trwa już co najmniej od czasów Mikołaja Reja z Nagłowic, który zauważył trafnie, że Polacy nie gęsi i swój język mają. Jeszcze w utworach Fredry i powieściach Sienkiewicza, tych historycznych, w polskie zdania wplatane są frazy łacińskie. Później w Galicji, Poznańskiem, występowały germanizmy. My w Kanadzie też wplatamy obce słowa i często wcale nie dla fasonu, ale dlatego, że nieraz są prostsze. Łatwiej jest powiedzieć "hi" niż "dzień dobry". A wieczorem nie trzeba patrzeć na zegarek, żeby się zdecydować, że może stosowniej byłoby powiedzieć dobry wieczór albo jak się masz, jak się czujesz? Jak leci?
W latach mojej młodości w PRL-u była walka o wyraz szlafrok. Miało się mówić podomka, a na szlauch wąż.
Przychodzą mi do głowy dwa słowa, które przeniknęły do naszego języka. Jednym jest elektroluks. Bo na importowanych odkurzaczach była nazwa produkujących je zakładów. To się zmieniło. Ale bicykl (też zresztą niepolskie słowo – takiego chyba nie ma) zastąpiony został przez rower. Bo angielska firma produkująca – zwłaszcza samochody, ubocznie wytwarzała jedne z pierwszych sprowadzanych do kraju wielocypedów (!) z wyraźnym napisem na ramie – rower. I tak już zostało.
Tutaj chciałbym także zająć się polskimi powiedzeniami, które weszły do mowy potocznej. Podam przykłady takich powiedzonek, ale nie podam, kto nimi "zabłysnął". Niech czytelnik zgaduje. Pierwszym krótkim, ale dosadnym jest stwierdzenie: "Nie chcem, ale muszem". Jasno i treściwie. Zamiast tłumaczenia, że no tak, dobrze by było, ale są przeciwwskazania itp. Tego samego autorstwa są – w tym temacie – sławne plusy dodatnie i ujemne. Po prostu nic nie jest całkiem dobre ani całkiem złe. Ciemne lub jasne.
Bo kto z kolei powiedział: "Nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe"? Dla ułatwienia podam, że autor chciał też wędrować "z ziemi polski do włoski". Przy okazji ujawniając, że słoń mu na ucho nadepnął. Solista.
Kto powiedział, że "Polska to nienormalność"? Autor lubi haratać w gałę. Król obiecanek cacanek.
A jeżeli chcemy coś, jakieś nieporadne działanie usprawiedliwić – to czy nie elokwentnie powiedzieć: "Sorry, taki mamy klimat"?
Gdy czegoś nie zrealizowałem, mogę się upierać, że się starałem – przekopałem rzecz na metr głęboko (i nie). Kulinarne: "Ten kotlecik ładnie pachnie!". Czyżby był z "Biedronki"?
Ale zejdźmy z pań. "Polska istnieje tylko teoretycznie." Nie Henryk. "Trzeba dorżnąć watahę!" "Mamy jeszcze jedną tutkę" – z uśmiechem po katastrofie tupolewa.
Ale charakterek! Nie Władysław. Zbieżność nazwisk przypadkowa.
Chyba nietrudno odgadnąć autorów tych fraz wzbogacających naszą mowę. Ujmują one sprawy krótko, jasno i zrozumiale. Mądrej głowie dość dwie słowie. Kurz und buendig. Clear? A Stefan "szpara oralna"?
Czy zwrócili państwo uwagę, że niewinna z pozoru litera "k" używana jest w wielu mocnych, często niecenzuralnych słowach? Oczywiście jedno słowo charakteryzuje nas, Polaków. Słychać je jako przerywnik. Krótko i twardo. No, można by zamiast niego użyć wyrażenia – dziewczyna lekkiego prowadzenia. Albo mówić: "O kur wagon cały i ani jednego koguta!". Z tą literką są jeszcze sukinsyny, kacapy, kurduple, kretyni itp. No i angielskie "fuck" też ma k.
Jan Ostoja
High Park
PS A może w ogóle można by uprościć gramatykę i pisać "bul"? Brzmi prościej, ale już "bżuska", o którą zahaczył samolot, chyba nie przejdzie?
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, język polski został zaszlachtowany przez telewizję, która ubrała go w potoczne słowa z bajora i pozbawiła regionalnej różnorodności.
•••
W Polsce rekord frekwencji w referendum – 7 procent. Następne polskie jaja; a raczej śmierdzące zbuki Komorowskiego, PO-PSL, rządzące w Polsce. Referendum w sprawie JOW-ów Kukiza, ogłoszone przez Komorowskiego, po pierwszej turze przegranych wyborów. Referendum poparły PO-SL i Senat . Dostali KUKU od Kukiza. Ale to tylko 100 mln zł od podatnika. Nie ma pieniędzy dla głodujących dzieci, służbę zdrowia i wiele innych palących spraw koniecznych do poprawy bytu, ale są na propagandę wyborczą dla rządzących obecnie. Pani Kopacz przekopała las smoleński na metr głęboko.Teraz kopie sama sobie dół. Ma praktykę, jako kopaczka do kopania. Tylko jej pogratulować tego kopania. Oby tylko nie zakopała się sama.
S. Wojtowicz, Mississauga
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, to są pionki, zostaną usunięte z szachownicy, gdy skończy się ich przydatność.
•••
Mając wiele współczucia dla prześladowanych, uciekinierów etc., dziwię się, że Premier Harper jest smagany (!?!) za... ostrożność (!) w polityce imigracyjnej.
W kanadyjskiej TV nie pokazuje się pełnych obrazów z Europy, gdzie większość przybyszy (ok. 80 proc.) to grupy mężczyzn w wieku poborowym, a nie rodziny, zmierzające docelowo... tylko (!) do Niemiec = do Ziemi Obiecanej. W Internecie można znaleźć zatrważające wręcz sceny oraz informacje, nawet o gwałtach różnego rodzaju.
Czyż nie trzeba leczyć choroby, a nie tylko zajmować się symptomami? Moim zdaniem trzeba, a to niełatwe zadanie, zapobiec napływowi terrorystów, zaznaczam terrorystów, którzy z uciekającej masy ludzkiej robią sobie PARAWAN. Chyba świat powinien zrozumieć, że należy PRZYCIĄĆ KORZENIE ZŁA, tak aby uciekinierzy mogli wrócić BEZPIECZNIE (!) do swych stron.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże, więc chyba ostrożność Pana Premiera JEST uzasadniona.
Papież Franciszek nie bawi się w definicje i apeluje o pomoc uchodźcom (!)... a nie imigrującym za ich plecami terrorystom.
Jeśli nic się nie zmieni, to chyba należy się skłaniać do patrzenia na nasze czasy jako na czasy nazwane w Piśmie Świętym: ostatecznymi lub końcem naszych czasów.
•••
HGW zakazała demonstracji. Za to, że chciano mówić o triumfie króla Sobieskiego pod Wiedniem!
To nie żart. Władze Warszawy zakazały demonstracji przeciwko przyjęciu uchodźców, bo miała ona na celu "pokazanie sprzeciwu wobec muzułmańskich imigrantów" oraz "przypomnienie wiktorii wiedeńskiej". Wygląda więc na to, że król Jan III Sobieski, który w 1683 r. powstrzymał islamską nawałnicę pod Wiedniem, stał się w Polsce postacią zakazaną.
Małgorzata Kossowska
Odpowiedź redakcji: Szanowna Pani, każde czasy mogą być ostateczne i tak trzeba na nie patrzeć, przecież powiedziane jest, że nie znamy dnia ani godziny. Polacy to naród – resztka, nie można mieć zbyt wielkich oczekiwań. Zresztą niech Pani popatrzy po Europie – gdzie można mieć "oczekiwania"? – Może jeszcze na Węgrzech, może w innych zakamarkach, ale nowe idzie szybkimi krokami...