Nie Wieleci, nie Łużyczanie, jeno Polanie
Szanowny Panie,
Nigdy nie twierdziłam, że pani Wanda Ratajewska mieszka na ziemiach Wieletów czy Łużyczan. Mieszka "na swoim", tj. na Ziemiach Odzyskanych.
Z poważaniem,
Ewa Jastrzębiec-Pietras
sierpień 2015
PS Dzięki temu, że Adresatka mojego listu, którego celem było "pokrzepienie serc", poruszyła sprawę Ziem Odzyskanych, dowiedziało się prawdy parę innych osób. Pani Wanda, która nas godnie w Niemczech reprezentuje, nie powie już Niemcowi "mea culpa".
Od redakcji: Zgadza się, Pani Wanda godnie nas reprezentuje.
•••
List z Canady
Droga Pani Wando! Cieszę się, że nawiązała Pani do moich uwag pod adresem felietonów z Niemiec. I to na piśmie. Bo niestety, ja mam okazję posłuchać o moich przy piwku albo przez telefon. A w "Gońcu" nie ma reakcji – jakby ich nikt nie czytał. Raz było trochę ruchu, kiedy zająłem pozytywne stanowisko wobec "Idy", filmu, który wygrał Oscara. Zająłem stanowisko, że ogromna większość światowej publiki filmu nigdy nie obejrzy, takoż nie będzie się wgłębiała w ocenę, czy utwór jest antypolski, czy na odwrót, antysemicki. W świadomości zaś światowej opinii, na której wszak nam zależy, pozostanie fakt, że Polska dostała Oscara. Taki już jestem, że lubię uogólniać.
W tym temacie uogólnień pytałem też o kwestię pozycji naszych rodaków w społeczeństwie niemieckim. Bo taka gradacja, jeśli nacje się mieszają, istnieje. W Polsce "służbę" pełnią Ukraińcy (inki). Indywidualne relacje w pracy są na pewno różne, często dobre, ale generalnie patrzy się na przybyszów zza wschodniej granicy – z góry. Będąc w Warszawie, byłem świadkiem "rugania" pary, która mówiła ze wschodnim akcentem, przez resztę pasażerów, za to że stoją w przejściu, a kiedy usiedli, że zajęli miejsce starszym osobom. Połajanka miała wyraźny niechętny wydźwięk nacjonalistyczny – po co się tu pętacie inostrańcy! A przecież Niemcy to "Deutschland, Deutschland ueber alles!". Jak więc nas niemiecka publika widzi? Kiedy robiliśmy zakupy w NRD, to sprzedawczynie miały uśmiechy zarezerwowane tylko dla swoich.
Nie wiem, jak brzmi oficjalne tłumaczenie pierwszych słów polskiego hymnu na angielski. Często nie jest to przełożone dosłownie słowo po słowie. Po niemiecku zaś pięknie się rymuje i tworzy przysłowie.
Stwierdzam, że uczy Pani matematyki, niemieckiego, polskich słówek – i smażenia kotletów, a i mnie czegoś nauczyła. Nigdy nie spotkałem się z "LG – Liebe Guesse". Znany mi jest tylko skrót z francuskiego S.V.P., a po angielsku skrót ASAP (as soon as possible) – tak szybko jak to tylko możliwe, prośba o odpowiedź, załatwienie sprawy.
Nawiązując do naszych "romantycznych" uwag o łabędziach i żabach, dodam, że białe kaczki, one, odwrotnie od rzekotek, mogą być bardzo głośne, a kaczory tylko cicho pomrukują. Jak mężowie? Lisków tu nie spotkałem. Natomiast parę razy przebiegły mi drogę pojedyncze kojoty. Podobno jest ich w miastach kanadyjskich coraz więcej. Przystosowują się do cywilizacji. Wyglądają jak trochę mniejsze, wynędzniałe wilki. Na szczęście, żyją pojedynczo lub w parach – bo cała wataha mogłaby być groźna. I tak porywają i zjadają koty i puszczone wolno mniejsze psy, nawet spod nóg właścicieli w dużym, utrzymywanym w naturalnym stanie High Parku, obok którego mieszkam. Ażeby zakończyć ten przyrodniczy fragment, to jeszcze dodam, że utrapieniem stają się w mieście także racoony, po polsku szopy pracze. Zręcznie otwierają kubły na śmieci, robiąc wielki, niezbyt mile pachnący nieporządek na trawniku, który trzeba sprzątać po nocy.
Jedzą wszystko, robiąc też szkody w ogrodach, a gniazda lubią zakładać pod dachami, na strychach, skąd niełatwo je przepędzić. Jak się "kłócą" między sobą przy śmietniku, potrafią być też bardzo głośne (nocą!). Zabronione jest tutaj karmienie kojotów i racoonów, bo traktując ludzi jako źródło pożywienia, stają się czasem niebezpieczne.
To samo dotyczy niedźwiedzi, ale na szczęście w innych częściach i miastach Kanady. W Toronto jeszcze nie.
Kończę więc "po niemiecku" LG Wanda.
Ostojan
Toronto, 10.08.2015
PS A propos pomrukiwania panów mężów, mających często zbyt wokalne żony:
Kupiłem żonie pierścionek z brylantem. Już miesiąc się do mnie nie odzywa. Dlaczego? Taka była umowa.
Od redakcji: Dobry żart.
•••
List do redakcji
Szanowny Panie redaktorze,
Ostatnie wydanie "Gońca" było szczególnie udane. Dużo bardzo ciekawych artykułów. Wywiad z Prymasem. Jak się dowiaduję, te artykuły, w tym takie jak pana Michalkiewicza, Pana Nikt, pana Pruszyńskiego, były specjalnie pisane dla "Gońca". Wielu czytelników o tym nie wie, kiedy idzie i kupuje "Gońca" za jedyne $1,50.
Z wyjazdów do Polski i z kontaktów z przebywającymi tam przed wyjazdem na Zachód rodakami odnoszę takie wrażenie, że na przykład przebywający w Kanadzie historycy są bardziej inteligentni niż historycy pełniący tam jeszcze, lub do niedawna, najwyższe stanowiska państwowe.
Przewagę przysłowiowej mądrości widać najbardziej jednak po ludziach mieszkających w Kanadzie nad tymi mieszkającymi w Polsce na pewno u tych, którzy mają wykształcenie średnie lub zasadnicze.
Głód wiedzy powoduje, że sięgają oni właśnie do takich pism jak "Goniec". Stają się mądrzejsi, a ta mądrość często przekłada się na ich lepszy status materialny, niż tych, którzy w Polsce czytają GW, oglądają Polsat lub Tusk Vision Network.
Czy zatem nie nadszedł czas na podniesienie ceny "Gońca" do $2 od egzemplarza?
jkn
Od redakcji: Ciekawy wywód, jeszcze ciekawszy wniosek. Prócz wymienionych pozycji dla "Gońca" piszą też "specjalnie" od lat p. Ligęza, p. Maria Pyż ze Lwowa, p. Wandarat, p. Łoś, p. Krzysztof Jaśkielewicz, p. Sobiesław Kwaśnicki, p. Stanisław Tymiński, p. Joanna Wasilewska i p. Katarzyna Nowosielska-Augustyniak i wielu innych. "Goniec" to dobra gazeta, proszę Pana.
•••
FOR IMMEDIATE RELEASE
WHO IS A POLE?
HOW DO POLES IN POLAND ANSWER THAT QUESTION?
The Piast Institute, a national center for Polish and Polish American affairs, has a working relationship with the Polish research and polling center, CBOS. We at Piast often work on very similar kinds of studies.. Some of its studies are of considerable interest to Polonia and we thus try to bring those to the attention of our audience.
The Public Opinion Research Center (CBOS) established in 1982, is a publicly funded independent research center. It is one of the largest, best known and respected public opinion research institutes in Poland.
CBOS recently published a survey taken in June 2015 in Poland to determine what characteristics Poles consider determinants of Polish identity. In other words "What makes one Polish?" The results are interesting and can help inform our own discussion here in America on "What makes one a Polish American?" As the CBOS survey indicates, overwhelming (59%) Poles have decided that self identification is the most important determinant of Polishness. This is the criterion we also use, based on the U.S. Census practice, in our own enumeration of Polish Americans.
What Is Necessary to Deem Somebody a Pole?
Seeing a list of potential national identity determinants developed by CBOS interviewees were asked which are necessary to deem somebody a Pole. Only 2% of interviewees were not able to point out any determinants. The most often chosen national identity indicator was self-identification i.e. identifying oneself as a Pole. The second most commonly chosen criterion was having Polish citizenship. Catholicism as a necessary determinant of being Polish was the least often chosen from the list of indicators.
More on that issue can be found in the CBOS report in Polish: "National Identity and Perception of National and Ethnic Minorities". The data comes from the survey "Current Problems and Events" conducted in June 2015.
This survey and many more can be found on the English language CBOS website http://www.cbos.pl/EN/home/home.php or the Polish language CBOS site http://www.cbos.pl/PL/home/home.php.
•••
A “Polonia” member response to Ms. T. Berezowska’s letter to Mr. M. Wegierski – July24/30
Mr Wegierski’s reference to the ineffectiveness of Canadian Polonia (Polonia) was not, I believe, a callout of any single Polonia organization, such as KPK, for any shortcomings. Therefore, your letter in defense of KPK activity was somewhat surprising and perhaps premature. However it did put KPK in the spotlight and put forth some perceived KPK slights and grievances that require refuting. I am on the side of Mr. Wegierski when it comes to making the Polonia flame brighter and eternal.
It is unfair for you to accuse Polonia of being tight-fisted and hence blame the lack of donations and legacy gifts to KPK as the overriding reason for the shortcomings in the execution of your plans for Polonia. You moreover tar the Polish Community by extrapolating the lack of giving to KPK as evidence of the community’s failure to support Polonia. You need to understand that the KPK is not Polonia. In fact, judging by the baskets of money collected on Sundays at the M. Kolbe Parish, Polonia is very generous. There may be many reasons why you are being ignored financially Do you have people-friendly staff, easily accessible offices and convenient business hours? A day spent with your Board in Brainstorming might uncover a few dozen more reasons. With sponsorships, unless you have a buy-in from the potential sponsor at the outset, a later cold-call for money will not likely be successful.
I would also surmise that you do not have a constituency within Polonia because of poor communications with your target groups. Speaking for myself, with reference to your activities, I am unaware of the which, why, how and how much. Is KPK a private organization, a corporation, or a charitable organization? Does it have a constitution that sets minimum requirements for Board membership and requires the democratic election of the Board? Of course I have not seen any KPK annual reports highlighting your accomplishments and financial status. Therefore, with all of these unknowns, why would I fund a "pig-in-a-poke"?
Another troubling issue is your duplication of the KPK organization which must be a needless ongoing drain on your limited resources. According to your ad on page 99 of the 2015 Polish Business Directory, the Toronto KPK Group has 18 Board members and one Chaplain while a second Mississauga KPK Group just a few miles north has its own office and another 10 Board members, including another President. Your combined total of 28 KPK Board members is more than BCE requires to run a billion dollar corporation. Surely KPK needs to slim down to one Group and fewer Board members, even if it is only for public optics. If you do nothing then you can’t complain about a lack of funds.
Of course your letter mentions many favourable-to-Polonia accomplishments. However, the Roncesvalles Polish Festival is not a substitute for neglecting to organize a massive march to show off our numbers and Solidarity on Poland’s Independence Day. A march around the M. Kolbe parking lot is not my idea of educating Canadians about Polish culture and heritage. Improving the schooling in the Polish language of the Polonia youth is also missing from your accomplishment list.
So, I would suggest three action items:
• the KPK needs to commence a dues paying membership drive to secure a quantifiable, card-carrying constituency that can help with funding and programs. This would be similar to what the Canadian Political Parties have and what SPK had for many years and may still have.
• the three main Polish Organizations, KPK, ZPK and ZNP should establish a tripartite committee charged with looking at how all three organizations could work together by pooling their people and hard assets with perhaps a goal of a merger sometime in the future. It is clear that ZPK and ZNP are also not the viable thriving groups of the past just by examining the circulation numbers of their respective Polish newspapers and the state and location of their head offices – a store front on Bloor Street for ZPK?
• the KPK should offer Mr. M. Wegierski the position of Communications Director to lead the above two efforts. His English may not be "eloquent" as sought by you, Madame President, but it is certainly fluent.
T. Tuszynski, Ph.D., P.Eng.
Od redakcji: Let's modernize...
•••
Dotyczy tekstu A. Kumora "Szlachecki problem"
Coraz gorzej z tobą, Kumor. Może trzym się rzeczy bieżących, bo czasem piszesz naprawdę sensowne i oryginalne rzeczy, których nigdzie indziej nie przeczytasz.
Bo kiedy zaczniesz o przeszłości, to tylko usiąść i płakać. Sądząc po nazwisku, w konfliktach przed 1920 twoi przodkowie byli przy piłach, a potem na palach. Ale to nie powód, żeby pisać takie chybione oceny własnego narodu. Chłopie, polska szlachta to niespotykany nigdzie indziej ewenement tak szerokiego zakresu wolności i prawdziwej demokracji w czasach nowożytnych. To dzięki polskiej szlachcie Polacy nie mają mentalności ruskich rabów, teutońskich kaprali albo czeskich tchórzy. Czytając twoje teksty od wielu lat, jeszcze od czasów pewnego pismapisma, obserwuję postępującą degradację twoich poglądów w kierunku zamordyzmu i sympatii prodyktatorskich. Psycholog mógłby to lepiej zdiagnozować, a ja tylko mogę przypuszczać, że byłeś słabym i chorowitym dzieckiem, które było popychane przez szkolnych "byków". No i tak ci się marzy siła, zdrowie i bezkarna władza. Rzeczpospolita szlachecka to jeden z największych powodów do dumy bycia Polakiem. Nie pieprz Kumorze o chłopskiej niedoli, bo chłop polski w sołdaty na 20 lat nie szedł.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Od redakcji: Misiu złoty, widzę, że zamiast tematem interesujesz się moją skromną osobą. Niestety, również "dzięki polskiej szlachcie" Polacy mają dzisiaj (na szczęście nie wszyscy) mentalność bubków zawieszonych u cudzych klamek. Sprawdź to u siebie...
Andrzej Kumor