ZRÓBMY COŚ DLA POLSKI: BĄDŹMY JAK TEN KOMAR NAD RANEM NON STOP BRZĘCZĄCY NAD UCHEM
Właśnie otrzymałam telefon z biura Pana Lizonia z zapytaniem, czy chcę się z nim spotkać w celu przedstawienia osobiście zgłoszonej już sprawy: mianowicie dyskryminowania katolików, zasad demokracji i wolności słowa w Polsce w związku ze sprawą TV TRWAM oraz następnie domaganiem się międzynarodowej komisji dochodzeniowej w sprawie Smoleńska.
Piszę o tym, aby więcej osób starało się o takie spotkanie z Panem Posłem (oraz dodatkowo w "swoim" rejonie, kimkolwiek by oni byli), umawiając się na konkretny termin.
Myślę tu również o polonijnych organizacjach, które może nie zdają sobie sprawy, jak wielką mają moc... jeśli występują jako grupa zorganizowana = wielkie pole do działania.
W Kanadzie każdy może zgłosić się do każdego posła, a więc nie zrażajmy się tym, jeśli rezydujemy w innym dystrykcie wyborczym, zwłaszcza że niewielu mamy Polaków w polityce.
Przypominam, jak najlepiej skontaktować się z Panem Władysławem Lizoniem MP:
905-566-0009 to telefon w Mississaudze,
613-996-0420 to telefon w Ottawie,
e-mailowy adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. ,
pocztowy adres: 918 Dundas St.E., Mississauga, On L4Y 2B8.
Małgorzata Kossowska
Toronto
Od redakcji: Szanowna Pani, z tym komarem to już ktoś robił i chyba nawet mu wyszło.
***
Moja odpowiedź na list ustosunkowujący się do moich uwag na temat Marszu Życia w Ottawie, w obronie dzieci nienarodzonych, z "Gońca" nr 20.
Pochwalony Jezus Chrystus.
(Ponownie proszę o niełączenie moich rozważań z nikim i z niczym. To są moje prywatne odczucia.)
Drogie Panie, co człowiek, to inne spojrzenie, inna wrażliwość, inne priorytety... tak jak przypomniałem – każdy z nas jest inny. Bóg nie kopiuje. Mnie stworzył takim. Sprawa byłaby nie tylko warta polemiki, ale wręcz konieczna, gdybym napisał coś, co nie było prawdą, ale nie zauważyłem takich oskarżeń.
Napisałem prawdę i zinterpretowałem ją tak, jak to odczułem. Mam do tego prawo od Prawodawcy i tak długo, jak długo posługuję się prawdą i robię to w dobrej intencji, a to chyba widać, nie rozumiem, dlaczego Panie próbują (to się nie uda) odebrać mi to prawo. Już niejeden system totalitarny wolnych ludzi do tego zmuszał, z różnymi skutkami, a teraz zostało to łagodniej nazwane "poprawnością" myślenia, pisania, działania. Ja nie jestem i nie będę "poprawny". To tyle tytułem wstępu i w zasadzie mógłbym na tym zakończyć, ale byłoby to niegrzeczne w stosunku do Pań, gdybym nie odniósł się chociaż do kilku Waszych uwag.
Ja napisałem o swoich wrażeniach tego konkretnego, jednego dnia, a Panie piszą, że to był trzydniowy program obejmujący m.in.: "wspólne modlitwy uczestników, codzienne Msze św. w kilku kościołach Ottawy, całonocną Adorację Najświętszego Sakramentu, »Candelight Vigil«, konferencje, świadectwa". Przepraszam, ale cóż ma jedno do drugiego?
Wspaniały program, ale dlaczego nie było wspólnej modlitwy tych 20.000 osób, dlaczego nie było wspólnej Mszy św. dla tych ludzi przed parlamentem (przecież od czasu Jana Pawła II są odprawiane Msze św. nawet dla setek tysięcy wiernych), dlaczego tak poruszające świadectwa przeżyć kobiet i mężczyzn, którzy przeszli tragedię "aborcji", były składane w zbiorowej atmosferze niemalże kończącego się pikniku, przy hałaśliwie rozchodzącym się tłumie, pozostawiając na "placu boju" słuchających tych tragedii, może 100 – 150 osób?
Są Panie na mnie oburzone tymi słowami? Ja tam stałem, trzymając z jednej strony nasz piękny baner, i Ci z nas, którzy tam również stali (garstka), a również nie są "poprawni", ze spuszczoną głową, mogą to potwierdzić.
Nie pojmując tego, poprosiłem kogoś o zamienienie mnie w tej funkcji i podszedłem do jednej z tych grup "pątników" i grzecznie zwróciłem Im uwagę. Pomogło na trzy minuty, a później wraz z tłumem odeszli, tłum się szybko "kurczył". Co mogli czuć ci ludzie wyznający publicznie tak ciężkie przewinienia i bóle, widząc coraz większą pustkę "pątników".
Dlaczego miałem być częścią, widzem nabożeństwa "ekumenicznego", który to trend skutecznie rozmywa fundamenty Kościoła katolickiego, jeżeli było bodajże czterech Ojców (OMI) i mogliśmy stając odpowiednio daleko, żeby nie przeszkadzać braciom grekokatolikom, albo udając się wspólnie do Katedry, odmówić wspólnie np. Litanię do Miłosierdzia Bożego?
O filmach pisałem i podtrzymuję swoją opinię: jeżeli "aborcja" musi być rozważana na podstawach historycznego holokaustu, to proponuję film o ludobójstwie w Katyniu lub na Wołyniu. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego przywołany fakt, że kierowca dostarczył film o holokauście Żydów "specjalnie dla naszej Pielgrzymki", ma podnosić wartość tego filmu...
Oczywiście i mnie "dobrze się jechało", była modlitwa, był śpiew, była przyjacielska atmosfera, ale wszak nie jechaliśmy do kasyna na ruletkę, tylko na pielgrzymkę "pro life". Po co udowadniać, że tort jest słodki.
Bardzo dziękuję za adres organizatorów "Marszu dla Życia", zabezpieczyłem go sobie wcześniej w tym właśnie celu, żeby zaproponować pewne zmiany, i jestem pełen nadziei, że za rok zostaną one wprowadzone. A może poprawność będzie jeszcze silniejsza niż jest i nic z tego nie przejdzie przez sito "poprawności".
Wstyd mi bardzo, że w swoim reportażu zapomniałem podziękować Ojcom Oblatom za to, że podjęli się współorganizacji "Marszu dla Życia". Bóg zapłać. Jednak za mało modlitwy.
Szczęść Boże,
Roman Dorna
Mississauga
PS Mam nadzieję, że nasza wymiana korespondencji na tym się zakończy, ja na pewno nie będę jej kontynuował. Do zobaczenia za rok.
Od redakcji: No właśnie, pomódlmy się wspólnie i do pracy.