Wycieczki pełnią bardzo ważną funkcję w życiu koła: to nie tylko sposób na zbieranie funduszy na działalność, ale i też chęć bycia razem i przeżywanie wspólnie cudownych chwil. Promowanie dobra i radości życia, serdeczności, wiary, pomocy bliźnim, szczerego patriotyzmu nadaje temu gronu szczególne wartości i szlachetność. A nic bardziej nie postarza człowieka niż brak radości życia.
Podczas wyjazdów zawierają się też nowe przyjaźnie, a inni uczestnicy także mają szansę stać się podczas wycieczki częścią tego wspaniałego grona. Niezależnie od wieku, ciesz się życiem człowieku!
Ta wycieczka była wyjątkowa: nie tylko z powodu pięknej pogody, nowych i ciekawych miejsc do zobaczenia, ale przede wszystkim, była to pierwsza wycieczka po utracie naszej ukochanej Prezes, Haliny Drożdżal. W autobusie p. Aniela Gańczak, dotychczasowy wiceprezes organizacji, ogłosiła, że to właśnie ona będzie tymczasowo pełnić funkcję prezesa, aż do następnych wyborów zarządu. Pani Aniela zapewniła wszystkich, że koło nadal będzie działać, tworzyć i kroczyć pięknymi ścieżkami, które „wydeptała” zmarła Pani Prezes, Halinka Drożdżal. Człowiek, który umiera, nie odchodzi od nas daleko – zawsze go mamy w swoim sercu. Uczciliśmy pamięć zmarłej chwilą ciszy, pięknymi wspomnieniami, modlitwą. Cała organizacja będzie nadal działać pod „duchowym” patronatem Pani Halinki, jej uśmiech będzie nam towarzyszył w naszych czynach, a jej światło będziemy nieść innym ludziom. To ona nas nauczyła, co jest piękne w duszach bliźnich, i pokazywała nam, jak przychodzić im z pomocą. Przyrzekamy, że będziemy służbą dla innych i że zawsze będziemy oddychać Bożą atmosferą. A my już „czujemy” jej uśmiech i zadowolenie i już słyszymy szelest jej skrzydeł. Wielu ludzi nazywało naszą organizację „Aniołami”. Teraz, już jeden anioł, czystego serca, ogląda Boga i czuwa nad „swoimi dziewczynkami”...
Kingston – droga docelowa była dość długa, bo aby tam dotrzeć, zabrało nam ponad 3,5 godziny. Jest to port na północno-wschodnim wybrzeżu jeziora Ontario. Bardzo urokliwe miasteczko, z ciekawą historią. Leży w miejscu, w którym Rzeka św. Wawrzyńca wpada do jeziora Ontario. Rzeka Św. Wawrzyńca to jedna z największych na świecie dróg wodnych, a miasto Kingston zwane jest bramą do Krainy Tysiąca Jezior. Miasto wyróżnia się sporą liczbą białych budynków, dzięki czemu ma przydomek „Wapienne Miasto”. Oprócz budynków wapiennych jest tu pełno starych domów, niektóre są pięknie zachowane, dużo zieleni – efekt uroczy. Zobaczyliśmy okrągłą fortyfikację, czyli „Martello Tower” – jej mały rozmiar i kształt zabezpieczał przed kulami armatnimi, a małe okna sprawiały, że była niemal nie do zdobycia. W Kanadzie takich fortów jest 12, z tego połowa w Kingston.
Kingston jest nierozerwalnie związane z historią powstania Kanady: od 1841 do 1844 roku było stolicą Kanady i tu też rozpoczął swoją karierę John Macdonald, pierwszy premier Kanady. Do dziś jest zachowane kilka budynków, w których mieszkali ministrowie i pierwszy premie. Są tutaj trzy uniwersytety, w tym Uniwersytet Queens – jeden z największych uniwersytetów w Kanadzie, oraz Military College. Piękne budynki więzienne, ratusz, dużo historii – naprawdę warto było tu przyjechać!
Kraina Tysiąca Wysp – zwanych także „Wyspami Szczęśliwymi”. Czekając na nasz lunch w małej restauracji w przystani morskiej, wykorzystaliśmy wolne chwile na ponowne „zaślubiny” (pierwsze odbyły się w zeszłym roku podczas naszej wycieczki) – tym razem para naszych wycieczkowiczów obchodziła 30. rocznicę ślubu. Jak zwykle byli przebierańcy, wianki ślubne, ludowe przyśpiewki, polowy bar i uśmiechom nie było końca! W pięknym plenerze, na tle wody i pięknej zieleni wszyscy uroczyście obchodziliśmy tę wspaniałą okazję, a przechodzący chińscy turyści nawet robili sobie zdjęcia z „młodą parą” i naszą całą grupą zabawową! Ubaw po pachy!
Lunch, z widokiem na cudne wody i wyspy, smakował znakomicie! Było nas dużo, było gwarno i szczęśliwie. Bo przecież byliśmy w dużym gronie i przede wszystkim RAZEM! Istna biesiada!
1000 Islands – jest ich 1864 i jedna sztuczna – tworzą Park Tysiąca Wysp, najmniejszy park narodowy Kanady. Porozrzucane po przejrzystych wodach Rzeki Św. Wawrzyńca, po części bezludne i kamienne, po części zamieszkane przez sławnych i bogatych, noszą w sobie indiańskie legendy, ludzkie tragedie i niekończące się pokłady piękna.
Nasz rejs statkiem po Rzece Św. Wawrzyńca i urokliwym Parku Tysiąca Wysp był wspaniałą ucztą dla ducha i dla naszych oczu!! Gdzie w naturalne piękno krajobrazu wkomponowane są rezydencje bogatych ludzi – niektóre przepiękne. Z tą okolicą wiąże się piękna indiańska legenda i pewna smutna historia miłosna – historia zamku Boldt. A ta cała okolica wygląda jak żywcem przeniesiona z bajki!
Urok rejonu Tysiąca Wysp jest bez wątpienia niepowtarzalny – w końcu zachwycił kiedyś samego Charlesa Dickensa, a Leonarda Cohena natchnął do napisania słynnej piosenki „Suzanne”.
Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się od problemów dnia codziennego. Pomagają przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki..
Tam, gdzie ludzie dzielą się sercem, tam rośnie NADZIEJA. A nadzieja pomaga iść naprzód. Nie patrzmy w smutną przeszłość, bo możemy przegapić radosną przyszłość.
Budząc się rano, pomyśl, jaki to wspaniały skarb żyć, oddychać i móc się radować!
Dzielmy się dobrem, miłością. Rozdawajmy, co w nas dobre, najlepsze. Dobro zawsze powraca. A Koło Pań „Nadzieja” to szlachetna charytatywna organizacja, którą warto popierać, warto o niej głosić, a ja sama jestem taka dumna, że jestem częścią czegoś tak wielkiego i wspaniałego..
Mariola Prokopowicz
Rzecznik Prasowy
Koła Pań „Nadzieja”