Poseł Władysław Lizoń, podobnie, jak wielu innych jego kolegów partyjnych nie zdołał utrzymać mandatu w wyborach federalnych z 19 października 2015. Lizoń przegrał w okręgu Mississauga East-Cooksville ze swym przeciwnikiem z poprzednich wyborów, byłym ministrem turystyki w rządzie liberalnym Ontario Daltona McGuinty'ego Peterem Fonsecą. Różnica głosów wyniosła 25 tys. dla Fonseci do 15 tys. dla Lizonia.
Liberałowie uzyskali większość w nowym parlamencie, premierem kraju będzie Justin Trudeau, milioner, syn wieloletniego popularnego premiera Pierre'a Trudeau, były nauczyciel sztuki aktorskiej.
Były poseł Władysław Lizoń podziękował wszystkim, którzy oddali na niego głos, a szczególnie serdecznie wszystkim ochotnikom i sponsorom.
Wywiad z Władysławem Lizoniem zamieszczamy poniżej:
Większość ludzi chce wierzyć w to, co nie istnieje... Przegrał Władysław Lizoń, przegraliśmy wszyscy
Siła polskiego głosu etnicznego nie zdołała powstrzymać liberalnej fali – poseł Władysław Lizoń przegrał 10 tys. głosów z Peterem Fonsecą, wspieranym przez byłą burmistrz Toronto Hazel McCallion i obecną Bonnie Crombie. Jeszcze podczas wieczoru wyborczego zapytaliśmy byłego posła Lizonia o ocenę kampanii.
Andrzej Kumor: Panie Władysławie, kilka zdań, jak pan ocenia sytuację?
Władysław Lizoń: Kampania, jeżeli chodzi o moją pracę, jestem z niej zadowolony, z tego co zrobiłem – dałem z siebie sto procent, miałem wspaniałych wolontariuszy i tych, którzy pracowali w biurze. A to, co się stało, to jest to, co się w polityce dzieje, przychodzi fala i fala nas tutaj, w Mississaudze, i w dużej części Kanady wszystkich zmiotła. Tak że niestety tak to jest w federalnych, i zresztą prowincyjnych wyborach też, że możliwości kandydata czy posła są w granicach 8, 7, 10 procent. Jak przychodzi jakiś taki moment, że ludzie chcą się pozbyć rządu, to się go pozbywają. Zresztą jest powiedzenie, że Kanadyjczycy nie głosują za rządem, tylko głosują za usunięciem rządu.
– Zawsze przeciwko?
– Zawsze przeciwko rządowi. I tak się stało. Ale ja myślę, że te cztery czy cztery i pół roku – jestem dumny z tego, co robiłem.
– Jakby pan mówił o błędach rządu, czy coś mogło być inaczej, co pan uważa, że było denerwujące dla ludzi, np. podniesienie wieku emerytalnego? Z czym pan się spotykał, chodząc po domach, co zarzucano Partii Konserwatywnej?
– Myślę, że jakichś większych potknięć rządu nie było. Była bardzo silna kampania medialna już od dłuższego czasu, kampania związków zawodowych. Jak pan wie, jeden z posłów zgłosił private member's bill, żeby związki zawodowe rozliczały się tak jak fundacje, żeby pokazały, na co wydają pieniądze. To było bardzo niepopularne. Tak że myślę, że czas na analizę przyjdzie wtedy, jak to się uspokoi, bo te najbliższe tygodnie nie dadzą czasu.
– Rozumiem, że pan teraz będzie odpoczywał?
– Na odpoczynek też czas przyjdzie, ale trzeba pozamykać sprawy, które są. Na to też jest czas dany tym, którzy nie zostali ponownie wybrani.
– Jaki jest plan B, co pan będzie robił?
– Na razie nie mam jakichś bardzo skrystalizowanych planów, ale na pewno najpierw muszę zrobić to, co muszę, to znaczy zamknąć ten okres, zamknąć biuro, wszystko sfinalizować, bo trzeba się rozliczyć z pewnych funduszy, mebli, urządzeń. Na to jest czas. Potem trochę odpoczniemy i będę coś robił. Na pewno nie zniknę.
– Od wielu lat narzekamy na słabą aktywność polskiej społeczności. Jak pan to odbiera, czy czuł pan poparcie Polaków, którzy mieszkają w okręgu?
– Czułem poparcie. Oczywiście wie pan doskonale, że nie jest się w stanie wygrać wyborów na szczeblu federalnym tylko głosami jednej grupy, szczególnie w takim okręgu, w jakim jestem. Zresztą chyba w żadnym okręgu w Mississaudze się nie da tego zrobić. Taka szansa była, kiedy Antoni Kantor startował w prawyborach na radnego, bo wtedy można było głosami jednej grupy bardzo łatwo wygrać te wybory, ale to też się nie udało. Możemy sobie pogdybać. Jest, jak jest. Mówię – ja jestem zadowolony i dumny z tych ostatnich czterech lat. A życie idzie do przodu, żeby tylko zdrowie było, to to jest najważniejsze, i będziemy coś robić.
Zawsze uważałem i uważam, że niezależnie od tego, co się robi, trzeba trzymać głowę wysoko, mieć kręgosłup i trzymać się swoich poglądów, a nie chwiać się jak chorągiewka na wietrze.
– Na koniec zapytam, czy pana nie zaskoczyło poparcie dla liberałów, którego udzieliła pani Hazel McCallion w Mississaudze?
– Mnie to szczególnie nie zaskoczyło, bo to nie był pierwszy raz, kiedy pani McCallion udzieliła poparcia liberałom, zrobiła to w poprzednich wyborach również, popierając kandydatów liberalnych. Tak że to nie była nowość. Rzeczywiście bardzo mocno razem z Kathleen Wynne i z innymi tutaj włączyła się w kampanię. No taka jest polityka, nie odkręcimy tego. Dziwię się jakkolwiek, że tu, w Ontario, taka fala przyszła i ci ludzie są niezadowoleni z rządów prowincyjnych Kathleen Wynne, a nagle takie ogromne poparcie dostają federalni liberałowie. No ale pewnie tak miało być.
– Może przyzwyczailiśmy się prywatnie żyć na kredyt i ktoś, kto obiecuje życie na kredyt na szczeblu państwowym, już nas nie przeraża tak bardzo jak kiedyś.
– Myślę, że problem jest chyba dużo głębszy, że ogromna większość ludzi chce wierzyć w to, co nie istnieje.
– Dziękuję bardzo.
Rozmawiał Andrzej Kumor
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/5630-przegrali%c5%9bmy#sigProIdd0cedaaa1b