Błąd
  • JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /var/hsphere/local/home/goniec/goniec24.com/images/domdziecka1619
Uwaga
  • There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/domdziecka1619

farolwebad1

A+ A A-

Bez niczyjej pomocy Grażyna Szacoń założyła Polską Szkołę Muzyczną im. F. Chopina... Siła zawierzenia

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

Gdy pytam ją, czym jest muzyka, odpowiada po chwili zamyślenia: – Dla mnie najpiękniejszą formą wypowiedzi w trudnych czasach, w jakich żyjemy. No a także jest muzyka efektem ogromnej, intensywnej pracy, wielkiego wysiłku, który daje bardzo dużo radości! Grażyna Szacoń najbardziej kocha Chopina, Vivaldiego, Smetanę, Czajkowskiego, w ich muzyce potrafi zatopić się bez reszty. Ale mało komu jest dane w życiu zagłębiać się tylko w piękno umiłowanej sztuki – dzieje rodziców Grażyny i częściowo jej własnej rodziny mówią o tym, jak twarde bywają prawa życia i jak okrutne były ludzkie losy, gdy przyszło żyć w systemie totalitarnym…

Spytajmy jednak najpierw, jak doszło do tego, że związała się zawodowo z tak nieuchwytną i ulotną dziedziną sztuki, jaką jest muzyka? Może miała to wpisane w przeznaczenie, faktem jest, że urodziła się w Lublinie, właśnie przy ul. Chopina...

– Ojciec był bardzo utalentowany muzycznie, ale jego życie potoczyło się innym nurtem, rzekłabym, narodowowyzwoleńczym. Z tego względu w młodości nie miał czasu poświęcić się muzyce, a po wojnie siedział w więzieniu za działalność polityczną... Ale może lepiej niech Pani o tym nie pisze – mówi Grażyna – teraz wszyscy chwalą się, że w komunie byli prześladowani…

– To było w czasach stalinowskich?

– Tak, ale należałoby zacząć od tego, że w czasie I wojny światowej moja babcia popełniła "mezalians", uciekła ze Ślązakiem, którego potem rzuciła i wróciła do Polski, ale ojciec urodził się w Niemczech i jego pierwszym językiem był niemiecki, co okazało się niezwykle przydatne w czasie drugiej wojny światowej. Ojciec wstąpił do AK i dzięki swej znajomości języka pomógł wyciągnąć masę ludzi z Majdanka. Był szaleńczo odważny, wręcz szarżował i jego życie w tym wojennym czasie układało się niemal w scenariusz filmowy. To była prawdziwa szarża ułańska... Gdy przyszli Sowieci, zamiast orderów za swą heroiczną wojenną działalność został aresztowany i to właśnie w momencie, gdy na świat przyszłam ja...

Był maj 1953, córka Grażynka miała zaledwie trzy miesiące, gdy pewnego dnia ojciec wyszedł z domu i nie powrócił. Matka została sama z trójką maleńkich dzieci. Dopiero po czterech miesiącach otrzymała od męża gryps, że osadzony został w "Gmachu pod Zegarem", następnie na Zamku Lubelskim, jednym z najcięższych więzień politycznych okresu stalinowskiego. Bez nakazu aresztowania, bez wyroku, bez rozprawy sądowej przesiedział aż do odwilży w 1956 roku. Oprawcy wyrywali mu paznokcie u nóg, operowali młotkiem... Gdy nastał Październik 1956, ojca zwolniono, ale zdrowie miał zniszczone...

***

Fizycznie ojciec dość szybko doszedł do siebie. W swoim środowisku nawet imponował potem swą ułańską sprawnością. Po raz pierwszy dosiadła z nim konia jego córeczka Grażynka, niestety nie przejęła talentu w tej dyscyplinie. Spadła z konia i lęk pozostał w niej po dziś dzień, co najwyżej "dopuści się" więc truchciku, lecz najchętniej na ląży, by koń nie poniósł... Za to później talent i zamiłowanie do hippiki z sukcesami sportowymi przejęła jej córka, a jego wnuczka Kasia. Obie: córkę Grażynę i potem wnuczkę Kasię ojciec nauczył umiłowania natury i obcowania z nią. Również sztuki obserwacji i wniosków. Nauczył obie pływać. Sam, gdy miał blisko 60 lat, w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą startował do zawodów przepłynięcia Wisły.

Niestety, nigdy nie odzyskał po tym, co przeszedł w kazamatach UB, równowagi psychicznej, ciągle szukał winnych za swój los. Także we własnej żonie. W więzieniu wraz z bólem cielesnym wtłaczano mu nienawiść do byłych właścicieli ziemskich, czyli "kułaka", jakim był jego teść, oraz do żony, która – jak podszeptywali mu złowieszczo oprawcy z UB – podczas gdy on był uwięziony ,"dobrze" radziła sobie z trójką maleńkich dzieci, bo poszła na współpracę z komunistami, miała kochanka sowieckiego oficera i żyje w dobrobycie z przesyłanych paczek. Tymczasem matka Grażyny przetrwała z największym trudem ten koszmarny okres i udźwignęła z nieprawdopodobną determinacją Matki Polki cierpienia, na które ją skazały te okrutne czasy.

A przecież ona, Władysława z domu Wnuk, rok przed II wojną rozpoczęła naukę w Gimnazjum im. Lubomirskich w Puławach, a była to bardzo renomowana szkoła, do której uczęszczały dziewczynki z najbardziej znamienitych polskich rodów. Oprócz ogólnej wiedzy merytorycznej, muzyki – bo wszyscy dobrze urodzeni musieli grać – wpajano patriotyzm, etykę moralną i... nauki praktyczne , w tym również sztukę prowadzenia domu nie tylko w wytwornym stylu, ale także w warunkach ekstremalnych – najoszczędniej i najtaniej. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak ta wiedza jej się w życiu przyda... Mama Grażyny ukończyła szkołę w czasie wojny na tajnych kompletach, a następnie wepchnięta została w rygor stalinowskich porządków...

Ale nie poddała się – gdy mąż był więziony, przy pomocy siostry Janiny w ciągu kilku miesięcy zdała egzaminy mistrzowskie w zakresie kroju oraz szycia i dostała pracę w osławionej w owych czasach "Telimenie". Jej projekty jako kreatorki rozsławiły pomysły Mody Polskiej, dała się poznać również w grafice, do której miała wielki talent.

– Moja mama jako 18-latka widziała ojca przed ślubem aż cztery razy – mówi sarkastycznie Grażyna – co n i e znaczy, że męża nie kochała -– była najwspanialszą żoną i matką, pełną godności, miłości, poświęcenia. Wpoiła nam, dzieciom, wrażliwość i wzorce etyczne...

***

To znamienne, że zupełnie identyczne były losy ojca męża Grażyny, Stanisława Szaconia, a jak się przekonamy, bardzo podobne – jej męża Andrzeja.

"Słownik biograficzny żołnierzy Batalionów Chłopskich" podaje: "Stanisław Szacoń, pseudonim Pałka, założyciel Batalionów Chłopskich na Kielecczyźnie, urodzony w 1918 roku, w konspiracji od 1940, ppor. rezerwy, jeden z organizatorów ruchu ludowego w pow. lubelskim, pełnił funkcję zastępcy, a następnie komendanta obw. BCh Lublin(...) Jesienią 1943 po podpisaniu umowy scaleniowej, dowodził zgrupowaniem żołnierzy AK i BCh w walce z Niemcami pod Żuchowem, gdzie został ciężko ranny". Wspominany do tej pory za odwagę, awansowany do stopnia majora, odznaczony Virtuti Militari, za czasów komuny przeszedł prawdziwą gehennę – aresztowany i maltretowany w stalinowskich więzieniach, wrócił po latach wykończony fizycznie z wilczym biletem. Ustawicznie nękany przez UB, nigdzie nie mógł dostać pracy.

Syn Andrzej, z którym na całe życie związała się Grażyna, poszedł po ojcu, był właściwie taki sam – działał bardzo aktywnie w Solidarności, przechowywał i roznosił ulotki. W stanie wojennym został aresztowany i po trzygodzinnym procesie prokuratura lubelska przekazała go krakowskiej, a ta z kolei zarządziła emigrację całej rodziny – paszport i bilet otrzymali niedługo potem tylko w jedną stronę...

– A na pewno bylibyśmy ostatnimi na liście tych, którzy chcieli wyjechać z kraju. Kochaliśmy swe miasto Lublin – przepiękny, pełen zabytków starodawny gród, w naszych czasach rozedrgany od działalności kulturalnej. Wybitny człowiek teatru, prof. Kazimierz Braun, postawił scenę lubelską na bardzo wysokim poziomie, odbywały się przeglądy teatrów studenckich, festiwale, interesujące, głębokie w wyrazie występy Sceny Plastycznej KUL-u pod wodzą Leszka Mądzika...

W ogóle dużo wnosiła młodzież studiująca na obu uczelniach: na KUL-u i Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Na ostatnim z wymienionych studiowała Grażyna, dziewczyna rozmiłowana w muzyce, żywa jak srebro, pełna temperamentu i nawet łobuzica, z czego znana była od małego...

Przykład? W rocznicę rewolucji październikowej zamiast pójść na akademię, wyciągnęła całą klasę na wagary na cmentarz, by oczyścić groby, pomodlić się i pozapalać światełka za poległych żołnierzy – legionistów.

Niedaleko, w Puławach dziadek ze strony mamy, Jan Wnuk, miał swą siedzibę na Włostowicach, gdzie przed wojną ludzie znani i cenieni, nawet państwo Kuncewiczowie w drodze do swej ukochanej rezydencji w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, zawsze stawali na popas. Grażyna przeglądała u dziadka zapiski o powstańczych losach jego rodziny, o udziale prapradziadków w Powstaniu Styczniowym i wywózce połowy rodziny na Sybir, o walce o wolną Polskę w Legionach Piłsudskiego – i to głęboko zapadało w jej serce...

II wojna światowa też odbiła się tragicznym piętnem na losach dalszej rodziny: w Kozielsku został przez bolszewików zamordowany ich kuzyn, Stanisław Wnuk, który przed wojną był sędzią Rejonowego Sądu Wschodniego w Łucku. I wszystko to, co w ich życiu było najważniejsze i najdroższe, związane z umiłowaniem ojczyzny – a to przecież należy do archetypów ludzkich uczuć – trzeba było po upadku Solidarności zostawić za sobą, pożegnać na zawsze, pod wiatr wędrować na obce kontynenty...

Dotykanie wspomnień tego czasu jest bolesne...

***

Znając los ojca i teścia, Grażyna Szacoń miała właściwie do męża żal o tak wielkie zaangażowanie w konspiracyjną działalność Solidarności – sama zajmowała się wyłącznie muzyką, jak twierdzi, nie chciała nic wiedzieć o polityce, która zniszczyła jej wczesne dzieciństwo, a teraz niepewnym czyniła los całej rodziny, gdy udali się z mężem na emigrację...

W Kanadzie znaleźli się w 1987 roku, a już w pięć lat potem, bez niczyjej pomocy, Grażyna Szacoń założyła Polską Szkołę Muzyczną im. F. Chopina.

Pociągnął ją przykład innych grup etnicznych w Toronto, takich jak włoska czy chińska, które miały swoje dobrze prosperujące szkoły muzyczne.

Postanowiła wraz z trójką nauczycieli utworzyć polską szkołę, w której będzie rozbrzmiewała muzyka. Dyplom wychowania muzycznego uzyskany na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie udało się jej szybko nostryfikować, a mąż na kanadyjskim gruncie okazał się gorącym zwolennikiem propagowania polskości – sfinansował powstanie szkoły i do śmierci wspierał jej działalność. (...)

Pani Grażyna uczy gry na fortepianie, a podejście do uczniów ma takie, że każdego potrafi otworzyć i ukierunkować.

(...) – Muzyka działa niczym katalizator na rozwój dziecka, wzmacniając jego percepcję i pamięć – mówi pani Grażyna – uczy też samokontroli, dyscypliny, a i analizy niezbędnej we wszystkich innych pozamuzycznych dyscyplinach. Otwiera wrota świata estetycznego i abstrakcyjnego, czyniąc dziecko lepszym i wrażliwszym. (...)

Nie ma wewnętrznych, szkolnych egzaminów – wszystkie odbywają się w Royal Conservatory of Music. Świadectwo tej uczelni niewątpliwie bardziej jest miarodajne. Na pewno jest to wielkie przeżycie dla uczniów . Grażyna Szacoń stara im się wtedy dodać otuchy i zapewnia każdego z zestresowanych tuż przed egzaminem delikwentów:

– Pamiętaj, nie jesteś sam, za tobą stoi Anioł Stróż, by ci pomóc.

Sama zawierzyła Bogu bezgranicznie, a z tego zawierzenia rodzą się rzeczy i sprawy najpiękniejsze. (...) Należy do ludzi bardzo wierzących nie w sensie klepania paciorków, lecz działania.

I to zawierzenie pomogło jej przeżyć największy cios, jaki spadł na nią tak nieoczekiwanie, a była nim nagła śmierć męża podczas wyjazdu służbowego do USA. Rozpacz Grażyny była tak wielka, iż wydawało się, że całe jej dotychczasowe życie legnie w gruzach. Ale dziś, po blisko dwóch latach, mówi ze spokojem i pewnością: – Bóg przenióśł mnie przez tę tragedię, bo Mu zawierzyłam... (...)

***

Polska Szkoła Muzyczna jest niewątpliwie sposobem manifestowania polskości, jej kultury i tradycji. Zważmy przy tym, że wiele uczących się tu dzieci urodziło się już na emigracji i nigdy w Polsce nie było, ich przynależność narodowa sięga niekiedy drugiego czy trzeciego pokolenia, a czasem jeszcze bardziej odległych pokoleń. A tu odbywają swój powrót do korzeni, do więzi z dalekim a bliskim krajem.

– Polska nie mieści się tylko w granicach oznaczonych na mapie – zamyśla się pani Grażyna – jeśli budzi się ją w sercach i umysłach młodych Polaków, którzy mieszkają poza jej granicami – to polskość rozszerza swe promieniowanie.

I tak zwiększa się duchowy obszar Ojczyzny...

Krystyna Starczak-Kozłowska

Ostatnio zmieniany piątek, 11 kwiecień 2014 21:35
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.