Błąd
  • JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /var/hsphere/local/home/goniec/goniec24.com/images/domdziecka1619
Uwaga
  • There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/domdziecka1619

farolwebad1

A+ A A-

W łagodnym świetle satyry... Farsa na cztery fajerki....

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

"Bo do tanga trzeba dwojga" – głosi stary przebój. Do teatru też trzeba co najmniej dwojga: aktora i widza. Ważniejszy jest aktor, który jest podstawowym tworzywem teatru – buduje dla widza umowną rzeczywistość za pomocą ruchu scenicznego, gestu, mimiki, głosu. My, widzowie, czyli publiczność, dajemy się w tę fikcję wciągnąć albo nie, w zależności od jakości tekstu, czyli dramatu, po jaki sięgnął reżyser, no i oczywiście talentu wykonawców (czytaj: aktorów), a na dalszym planie – uroku scenografii czy oprawy muzycznej, które też są jednak ważnymi komponentami przedstawienia. Tak powstaje żywy obraz, pełen ruchu, światła i dźwięku, a koordynatorem tych wszystkich działań jest reżyser. Ile zależy od reżysera właśnie, aby obraz sceniczny był żywy, barwny, frapujący, dynamiczny – nie muszę podkreślać...

Byłam na trzecim i czwartym z rzędu przedstawieniu amatorskiego Teatru "Centrum" – i nie mogłam wyjść ze zdumienia – na trzecim spektaklu tej samej sztuki był pełen komplet publiczności i o dziwo, na czwarte przedstawienie przyszło też sporo ludzi, a niektórzy nawet po raz drugi. To w Polonii raczej się nie zdarza, bo widzów starcza przeważnie na jedno przedstawienie. A tu 1000 osób łącznie obejrzało "Wicka i Wacka" Zygmunta Przybylskiego, a po spektaklu wielu razem z zespołem przeżywało radość sukcesu i tę dobrą energię, którą każdy poczuł w sobie, bo między sceną a widownią nastąpiło coś, co można by nazwać "sprzężeniem zwrotnym".

Oto weszliśmy na tych parę godzin w proponowany przez wykonawców świat teatru – i poczuliśmy się dobrze jak za "dawnych" czy niedawnych czasów, kiedy teatr nie był po to, by szokować, demaskować i obnażać ludzką nicość, a po prostu spełniał swoją rolę "zwierciadła przy drodze" (jak chciał Szekspir), w którym każdy mógł, idąc zobaczyć siebie...

***

Czas pomówić o sztuce. Reżyser, Janusz Dybel, o którym szerzej powiemy za chwilę, sięgnął po bezpretensjonalną, zapomnianą ramotkę XIX-wiecznego dramatopisarza i recenzenta teatralnego Zygmunta Przybylskiego, który w latach 1856–1909 był dyrektorem teatru lwowskiego, a następnie przez 8 lat – dyrektorem teatru ogródkowego w Warszawie. "Wicka i Wacka, czyli jakoś to będzie" napisał w roku 1893, tworząc urokliwą komediofarsę, którą trzeba było jednak umieć odkurzyć i nadać jej na scenie walor rozrywki w dobrym stylu. A tu Janusz Dybel był niedościgniony. Ten niezwykły samouk, który powinien był zostać aktorem zawodowym, ale zabrakło być może w odpowiednim czasie determinacji czy siły przebicia, by pójść drogą artystyczną – w młodości zdobywał w kraju pierwsze nagrody na wojewódzkich konkursach recytatorskich, zresztą już w szkole nauczyciele zlecali mu przygotowanie szkolnych programów artystycznych na różne uroczystości – i nigdy się nie zawiedli.

Założenie rodziny, troska o nią, potem emigracja do Kanady – wszystko to odcięło pana Janusza od umiłowanej sceny, ale w latach dojrzałych nie zapomniał, jak bardzo kiedyś, jeszcze w kraju, pokochał teatr i wrócił do swej życiowej pasji na obczyźnie. Potrafił tą pasją zarazić innych, stworzył zespół "Centrum", który od 8 lat skupia około 20 osób, stanowiących jakby jedną rodzinę, ma też na szczęście salę do prób i występów – w Centrum Kultury im. Jana Pawła II. A ludzie z jego zespołu uwielbiają to, co razem tworzą – teatr jest ich sposobem na życie po pracy zawodowej. Pięcioro z nich nie ma jeszcze 35 lat, dwoje urodziło się w Kanadzie, reszta przyjechała tu w dziecięcym wieku, niemniej na scenie mówią piękną polszczyzną!

No i Janusz Dybel pozostaje wierny swemu posłannictwu (bo jak to inaczej nazwać...?) zarówno jako reżyser, jak i aktor. Zdołał, jak widać, zdobyć nie tylko zespół, ale i własną publiczność – a to na emigracji naprawdę niezwykłe.

***

W "Wicku i Wacku" występuje 14 osób, w tym całe rodziny, niektóre z nich są zresztą siłą napędową tego teatru, np. autorka scenografii i kostiumów Renata Krol-Wodka i jej mąż Jerzy Wodka, czy cała rodzina Kozłowskich: matka, ojciec, syn... Są też indywidualni zapaleńcy – jak chociażby Michał Zakrzewski...

Farsa – to może być i dla aktorów, i dla publiczności zabawa na cztery fajerki,oczywiście kiedy zespół jest zgrany i rozumie styl takiego typu teatru. A Dybel narzucił styl trafiający w dziesiątkę tego gatunku: nie przerysowywać zbytnio sytuacji i postaci, a jeśli to lekko i delikatnie, nie wywoływać za wszelką cenę śmiechu widowni – tylko w sposób subtelny zabawić się pokazaniem na scenie naszych człowieczych wad i ułomności.

Wszystkie sceny rozegrane zostały ze znawstwem ludzkiej natury, bez szokowania publiczności słownictwem czy obrazem brutalnego seksu – jak to teraz modne. Owszem, pokazane są budzące się uczucia między młodymi, no i zabawne wybiegi matki-wdowy, by wydać swe córki za mąż...

I tak zespół Janusza Dybla osiąga to, o co w farsie chodzi – w nakreślonych postaciach komedii pokazane zostały uniwersalne ludzkie wady, w których sami możemy odnaleźć swoje słabości i wady, by zrozumieć, że wyrozumiałość powinna być najważniejszą cechą w kontaktach międzyludzkich.

A ponieważ to bardzo polska komediofarsa – przy okazji odsłonięte zostały nasze niektóre wady narodowe. W tym XIX-wiecznym saloniku szlacheckim kwitną polskie obyczaje, bo spotykają się typowi Polacy – wierni tradycji przodków, ale głusi na zgodne z nowym duchem czasu hasła postępu czy industralizacji, reprezentowane przez fabrykanta o znamiennym nazwisku Faust... Kupuje on od chłopów ziemię, zaczyna ją zdobywać od zrujnowanej szlachty, a nasi zdają się tego nie zauważać, żyją jak ich ojcowie, postęp dla nich nie istnieje. Młodych synów Klepackiego cechuje urocze lekkoduchostwo, a wszystkich razem przeświadczenie, że "jakoś to będzie". Ale gdy syn sąsiada sprzeniewierza majątek ojca, okazuje się, że bracia Klepaccy – to lekkoduchy o dobrym sercu. Dochodzi do sytuacji krytycznych, ale tu nieoczekiwanie wychodzi na jaw, czym dla młodych Klepackich i ich ojca (w którego postać wciela się Janusz Dybel) jest szlacheckie poczucie honoru, raz powiedziane "słowo Klepackich". Wszystko w takiej sytuacji musi zakończyć się dobrze – tak wysoko ongiś Polak cenił honor!

– Dziś możemy tylko zastanowić się, czy tak wysokie stawianie honoru nie przeszkadzało nam, Polakom, czasami w naszych dziejach uzyskać większego znaczenia dla Polski w świecie... Ważne, żeby w honorze było trochę poczucia realizmu, a nie tylko sam idealizm – snuje w rozmowie ze mną refleksję Janusz Dybel.

***

Komediofarsa oczywiście nie pretenduje do zbyt poważnej zadumy nad naturą Polaka – bo nie takie jest jej zadanie. Wszystko traktowane jest z lekkim przymrużeniem oka i nasze wady narodowe pokazane zostały w łagodnym zwierciadle satyry – pośmieliśmy się – co za uczucie ulgi...

A przecież nie chodzi o to, żebyśmy się stale bili w piersi – jak to też dzisiaj modne – jacy to my, Polacy, jesteśmy beznadziejni. Owszem, mamy fantazję i wyobraźnię, której niejeden naród mógłby nam pozazdrościć, a i poczucie solidarności w trudnych sytuacjach, co sztuka "Wicek i Wacek" świetnie potrafi uchwycić.

No i tak doszliśmy do sedna powodzenia tej komediofarsy na scenie "Centrum". Jest to teatr, który nie puszy się i nie nudzi, nie trąci patosem, nie udaje świątyni, nie ma ambicji imponować nowoczesnością, nie szokuje wulgaryzmami – owszem proponuje powrót do źródeł teatru – do prostoty i naturalności. Komedia toczy się lekko i wartko, jest dynamiczna i zagrana przez wszystkie 14 postaci ze scenicznym nerwem. Skłania do beztroskiego śmiechu i zdrowego odreagowania. Wychodzimy pełni najlepszej energii, a wielu po zakończeniu pobiegło za kulisy nie tylko, by pogratulować, ale i dać swe numery telefonów, by zawiadomić ich o następnym przedstawieniu. A tych miłośników kolejnych spotkań z Teatrem Centrum możemy poinformować, że następna inscenizacja – to będzie "Wojna z Babami" Stefana Turskiego z początku XX wieku, którą ten Teatr już kiedyś z powodzeniem uraczył publiczność – i tak się spodobała, że trzeba do niej powrócić. Radzę też wrócić do "Krowoderskich Zuchów", bo był to świetny wodewil tego samego Turskiego, wystawiony osiem lat temu, a ja do dziś pamiętam pełne temperamentu sceny śpiewane, tańczone i mówione, w których zaprezentował się cały zespół.

***

Może zmęczeni już jesteśmy tym ciągłym sięganiem do dna zła w człowieku, jakie lansują dziś zgodnie filmy i komiksy w telewizji czy w Internecie, karmiąc dzieci tym zatrutym pokarmem od zarania życia, wzbudzając w nich złe reakcje – a potem dziwimy się, że młodzi w Ameryce strzelają do dzieci i do starszych, urządzają "pokazówki" z zabijania, gdy mają broń w ręku...

Magia teatru polega na czymś innym. Janusz Dybel mówi, że przez kontakt z teatrem człowiek powinien stawać się lepszy, teatr może wyzwolić w nim dobro. Dla niego i dla jego zespołu Teatr "Centrum" jest odtrutką na dolegliwości życia, lekarstwem na trudne sprawy ludzkie.

No i tym "zwierciadłem przy drodze", w którym człowiek idący swoją ścieżką życia może się przejrzeć, by zrozumieć – czym jest poczucie ludzkiej wspólnoty na tym najdziwniejszym ze światów.

Krystyna Starczak-Kozłowska
Toronto

Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.