farolwebad1

A+ A A-

Z marszu w nową sesję - "Goniec" rozmawia z posłem Władysławem Lizoniem

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

Zachęcam wszystkich do tego, żeby się nie bać wypowiadać opinii i informować o swoich opiniach i żądaniach swoich posłów...

Goniec: Jak minęły wakacje? Pan różne rzeczy robił, maszerował z wojskiem, biegał Pan niedawno też... Parlament nie wrócił o czasie z wakacji, więc chciałem zacząć, jak wakacje, a dwa, dlaczego tak się stało, że "wakacje" poselskie – w cudzysłowie, bo posłowie robią różne inne rzeczy – były dłuższe?

Poseł Władysław Lizoń: Przerwa się zaczęła w trzeciej dekadzie czerwca. Myślę, że większość ludzi wie, że uczestniczyłem w dorocznym marszu w Holandii, poświęconym pamięci tych, którzy tam walczyli i polegli. Dla mnie to było podwójne, bo byłem złożyć wieńce i pokłonić się i kanadyjskim, i polskim żołnierzom, którzy tam polegli. Oczywiście też tym weteranom, którzy tam walczyli i przeżyli. Tak że to była taka bardzo emocjonalna część tego marszu.

A faktycznie, dwa tygodnie temu zdecydowałem się maszerować sto kilometrów, żeby zdążyć na taki doroczny fundriser Army Run, który był w Ottawie. Zdecydowałem się z jednym z wojskowych, którzy organizowali marsz w Holandii. Szliśmy we dwóch sto kilometrów, żeby zdążyć. Wyszliśmy w sobotę rano, doszliśmy w niedzielę rano. Problemem było tylko to, że strasznie padał deszcz. Mieliśmy ponad 20 godzin marszu w deszczu, ale doszliśmy przed tym wielkim biegiem, a właściwie biegami, bo ten pierwszy był na pięć kilometrów, drugi pół maratonu. Uczestniczyliśmy w pięciu kilometrach, z tym że szczerze mówiąc, to już żeśmy nie biegli, szliśmy takim szybszym krokiem. To była bardzo udana impreza, ponieważ było ponad 22 tys. zarejestrowanych uczestników, którzy albo biegli pięć kilometrów, albo te pół maratonu. Wśród biegaczy widziałem również pana gubernatora z małżonką.

– Jaki był cel tej zbiórki?

– To była zbiórka funduszy dla weteranów, którzy są w armii teraz, tzw. Army Run, głównie dla rannych i ich rodzin, inwalidów, którzy zostali ranni czy w Afganistanie, czy wcześniej w misjach pokojowych.

– O tych ofiarach się niezbyt często mówi.

– Ale te ofiary są, bo to są i wypadki w czasie ćwiczeń, wypadki w czasie różnych akcji ratunkowych. To wojsko jest przecież wysyłane, gdy jest jakiś wielki problem, na przykład trzęsienie ziemi czy wielka powódź.

– Co jeszcze Pan robił?

– Byłem na wakacjach w Polsce dwa tygodnie, pochodziłem po Tatrach.

– Czyli jest Pan w dobrej formie, żeby teraz siedzieć w Izbie Gmin?

– Tak. Prócz tego tutaj w okręgu jest dużo pracy. Uczestniczyłem w różnych uroczystościach i spotkaniach z wyborcami, chodziłem po domach, ciągle odwiedzam wyborców, jak mam czas.

Pytał pan o tę przerwę. To nie jest nic wyjątkowego, bo odnowienie sesji parlamentarnej bez wyborów to jest standardowa sprawa, jeśli chodzi o nasz system parlamentarny.

– Po co ten czas był potrzebny?

– Na przygotowanie nowych projektów ustaw i mowy tronowej. To jest przygotowanie programu na te dwa lata, które zostały do wyborów.

– Czy będzie jakaś zmiana kierunku?

– Trudno mi jest spekulować. Jedna ze spraw, którą ogłaszano, gdy z końcem sierpnia był tu premier Harper, to jest zwiększenie kar dla tych, którzy popełniają przestępstwa związane z dziećmi, dla pedofilów. Głównie chodzi o to, żeby prawa ofiar były chronione, żeby nie chronić przestępców, tylko ofiary. Myślę, że jednym z pakietu projektów ustaw, które będą przedstawione w tej sesji parlamentu, będzie właśnie to.

– A sprawy ekonomiczne, gospodarka?

– Sprawy ekonomiczne, gospodarka jest zawsze na pierwszym planie i będzie na pierwszym planie tworzenie miejsc pracy. Mówi się o tworzeniu miejsc pracy, ale tak naprawdę miejsca pracy tworzą pracodawcy, natomiast rząd powinien tak pracować, żeby stworzyć dobrą atmosferę, dobre warunki działania biznesów, żeby mogły te miejsca pracy stworzyć.

– Zazwyczaj są to niższe podatki, czy można na to liczyć?

– Na pewno nie będą wyższe. Również rozszerzenie rynków na całym świecie, bo w tym kierunku idą działania. To jest cały czas skierowane na to, by te nasze rynki zbytu się powiększały i żeby wymiana handlowa rosła, bo to w efekcie powoduje zwiększenie zatrudnienia. Poważnym problemem jest wysoki procent bezrobocia wśród młodych ludzi.

– Dlaczego tak jest? Czy to jest kwestia niedopasowanego szkolnictwa, czy to jest kwestia nastawienia młodzieży do życia, opóźnianie startu życiowego?

– Myślę, że tu jest wiele elementów. Na pewno jest sprawa reformy szkolnictwa, szczególnie szkolnictwa średniego. Oczywiście jest to prowincyjna jurysdykcja. Myślę, że młodzież, która idzie do high school, nie jest odpowiednio kierowana.

– Ale ta młodzież bardzo często nie wie, czego chce od życia. Z mojego doświadczenia wynika, że ci młodzi ludzie są bardzo "rozkojarzeni", tzn. oni nie wiedzą, czego chcą. Bardzo mało jest młodych ludzi, którzy mówią: "będę wojskowym, będę lekarzem".

– No tak, ale system szkolenia średniego jest bardzo ogólny.

– Może on jest za mało wymagający po prostu?

– Nie tak dawno myśmy przeszli przez polski system szkolnictwa, europejski system szkolnictwa, gdzie już po tej ósmej klasie, czy dawniej po siódmej, było ukierunkowanie, była selekcja młodzieży. Z tym że nie zamykało się drogi do dalszego kształcenia. Ci, którzy kończyli szkołę zawodową czy technikum, czy trochę popracowali – mieli otwartą drogę do dalszego kształcenia, ale mieli umiejętności, które pozwalały im znaleźć pracę.

Problem tutaj mamy taki, że z jednej strony, jest armia młodych ludzi, którzy nie mają umiejętności i trudno im znaleźć zatrudnienie, a z drugiej strony, pracodawcy poszukują wykwalifikowanych robotników, których trzeba sprowadzać z zagranicy.

Tak że z tym trzeba sobie poradzić. System, gdzie młodzież jest nastawiona czy to przez środowisko, czy przez rodziców, że jeśli nie pójdą na studia, to jest to ogromne niepowodzenie w życiu, myślę, że powinien ulec zmianie. Po pierwsze, w tych zawodach robotników wykwalifikowanych ludzie zarabiają dobre pieniądze i to są bardzo szanowane i potrzebne zawody. Myślę, że nie należy od tego uciekać i wmawiać młodzieży, że jak nie skończy wyższych studiów, to jest jakaś tragedia.

Bardzo się tym interesuję, nawet ostatnio miałem spotkanie, taką wycieczkę poglądową, tak bym to nazwał, w Sheridan College, gdzie dziekan tego wydziału, na którym kształcą hydraulików, elektryków, mówił mi, że mają młodzież, która przychodzi po skończeniu studiów wyższych, żeby nauczyć się zawodu.

To jest nienormalne, żeby ktoś wydawał ogromne pieniądze, poświęcał czas, żeby potem już dorosnąć do tego, że właściwie nie ma żadnych kwalifikacji, żeby znaleźć zatrudnienie.

Działanie musi być tu połączone, ponieważ są pewne programy finansowane na szczeblu federalnym, programy szkolenia. Nie może być tak, że dwa razy więcej młodzieży procentowo nie może znaleźć pracy niż dorosłych ludzi, to jest absolutnie niedobre, niezdrowe.

– Mówimy o gospodarce, mówiliśmy o sprawach wielkiej polityki, ale mówił Pan też, że chodził po domach, że był Pan na spotkaniach z ludźmi, którzy mieszkają w okręgu. Co oni Panu mówią, jakie są ich problemy, jakie są ich bolączki?

– Jeżeli chodzi o reakcje, czy też opinie osób, z którymi rozmawiałem, w większości nie zgłaszają jakichś większych problemów. Problemy, które zgłaszają, są bardziej takie przyziemne i lokalne. Na przykład tu z Tomken bardzo narzekają na hałas od strony ulicy i pytają o to, czy nie można by czegoś zrobić, żeby bariery dźwiękochłonne tam postawić.

– Ale tam jest ograniczenie prędkości.

– Jest, ale myślę, że gdy miasto było planowane, to nie była planowana czteropasmowa droga. Nawet jak jest ograniczenie prędkości, to jest hałas.

– Czy to nie jest jurysdykcja miejska?

– Jest, z tym że parę lat temu, kiedy był program ekonomiczny, bo była recesja, bariery przy Burnhamthorpe były częściowo finansowane przez rząd federalny.

Są programy, które są łączone, że rząd federalny się dokłada i miasto albo prowincja daje tyle samo i myślę, że to jest jeden z elementów, gdzie trzeba ludziom pomóc, ponieważ każdy powinien mieć jednak chwilę spokoju, żeby mógł sobie usiąść, mówiąc "po polsku", na backyardzie i chwilę odpocząć, żeby mu ten hałas ograniczyć.

Część osób narzeka też na hałas związany z lotniskiem, ze zwiększeniem ruchu, z rozszerzeniem godzin – samoloty wcześniej startują i później lądują. Niektórych to bardzo denerwuje.

Szczerze mówiąc, oprócz tego, że ludzie chcą mieć pracę, chcą mieć bezpieczne ulice, to jakichś większych problemów czy uwag nie usłyszałem.

– Czy przychodzą do Pana interesanci Polacy, ludzie, którzy mają problemy specyficznie polskie, wynikające z różnych systemów prawnych, które są tu i tam, np. emeryci, czy też ludzie, którzy się do Pana zwracają, dlatego że nie potrafią się poruszać w kanadyjskim systemie urzędów i uważają, że Pan im może pomóc czy pośredniczyć?

– Zgłaszają się, oczywiście jest bardzo dużo interesantów z różnych grup etnicznych, ale zgłaszają się Polacy nawet z różnych części Kanady, żeby zapytać o coś. Zazwyczaj te pytania są związane z prawem polskim albo z pewnymi problemami, które mają w relacjach kanadyjsko-polskich, jeśli chodzi o emerytury.

Teraz ludzi bardzo irytuje zmiana prawa w Polsce, która wymaga od osób osiągających wiek emerytalny, którym należą się świadczenia emerytalne w Polsce, zwolnienia się z pracy. Tutaj my wielkiego wpływu na prawodawstwo w Polsce nie mamy.

Będąc w Polsce rok temu prywatnie, spotkałem się z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem w tej sprawie. Głównie spotkałem się dlatego, żeby go przekonać, że rozumiem, dlaczego tę zmianę wprowadzono dla Polski, bo mają taki problem, że chcą młodzież zatrudniać, żeby nie czekała w kolejce, i ten wymóg jest po to, żeby ten proces mógł być sprawnie przeprowadzany. Natomiast chciałem go przekonać, żeby wyłączyć z tej ustawy czy z tego wymogu ludzi, którzy w Polsce nie mieszkają.

Pan minister bardzo wyraźnie powiedział, że takiej zmiany nie będą robić, jakkolwiek wtedy jeszcze ustawa była zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego.

To zaskarżenie ustawy spowodowało tylko to, że ci ludzie, którzy mieli świadczenia i którym je zabrano po zmianie ustawy, dostali to wszystko z powrotem, natomiast zmiana została. Tak że w tej chwili ci, którzy uzyskują świadczenia emerytalne, niestety muszą się podporządkować.

– To dotyczy zwłaszcza kobiet, bo jest inny wiek emerytalny w Polsce niż tutaj.

– Tak, wracając jeszcze do pytania, chciałbym powiedzieć, że bardzo dużo jest spraw imigracyjnych.

– Ile interwencji Pana biuro podejmuje w sprawach osób, które przychodzą, imigracyjnych i innych?

– Tak średnio to będzie około dwustu na miesiąc.

– Czy można być w Pana biurze obsługiwanym po polsku?

– Tak. Mam pracownika, który mówi po polsku. W tej chwili będę miał pracownika w Ottawie, który zna polski.

– Mówi Pan, że głównie są to sprawy imigracyjne, czy to są Polacy?

– Nie, tu już mówię ogólnie o wszystkich interesantach, którzy przychodzą. To są głównie interesanci, którzy mają taki czy inny problem związany bądź z imigracją, bądź sprowadzeniem rodziny na wizytę, czy jakiś problem związany z podaniem o obywatelstwo, bo tu się zmieniły przepisy. Trzeba bardzo dokładnie określić, czy też udowodnić, że ten wymóg zamieszkania trzyletniego w czasie pięciu lat został spełniony.

Powiedziałbym, że ogromna większość to są sprawy związane z imigracją bądź obywatelstwem. Ale również przychodzą ludzie z różnymi problemami, często nawet takimi życiowymi, żeby porozmawiać czy poradzić się. I jeżeli mogę, to staram się poradzić, czy też zainterweniować, nawet jeżeli to nie jest nasza jurysdykcja.

Staramy się nikogo nie odsyłać z kwitkiem.

– Panie Pośle, był Pan kiedyś na czołówkach gazet w związku z czymś, co można zakwalifikować do obrony życia poczętego, a w zasadzie chodziło o ustawę, która by określała, kiedy zaczyna się człowiek, czyli jak prawo traktuje nienarodzonego człowieka.

Jak to wygląda teraz, jak Pana partia podchodzi do tego zagadnienia, które jest w Kanadzie dosyć kontrowersyjne, bo Kanada jest jednym z niewielu krajów świata, gdzie nie ma żadnej ustawy regulującej kwestie dotyczące ochrony życia czy tzw. aborcji?

– Mówi pan o motion 312, którą wniósł w parlamencie Steven Woodworth z Kitchener-Waterloo.

Tak jak pan wspomniał, Kanada jest chyba jednym z trzech czy czterech krajów na świecie, gdzie dzieci nienarodzone nie mają żadnej ochrony prawnej. Grupy, które bardzo są głośne, te grupy pro choice, za każdym razem, jeżeli ktoś słowo wypowie, to krzyczą, że to jest otwarcie debaty nad aborcją. Ta propozycja Woodwortha nie miała, szczerze mówiąc, z aborcją nic wspólnego. On proponował stworzenie komisji, która by zdecydowała, czy należy zmienić istniejącą w ustawodawstwie kanadyjskim definicję człowieka.

– Która jest bardzo stara.

– Tak, prawie czterysta lat ma. To nie jest na pewno debata zamknięta, bo jest ogromna rzesza ludzi tu, w Kanadzie, która nie czuje się komfortowo z tym, że taka definicja istnieje prawnie i dzieci nienarodzone w związku z tym nie mają żadnej ochrony prawnej, nawet minutę przed narodzeniem, bo de facto nie mają ochrony prawnej, dopóki – jak ustawodawstwo mówi – dziecko całkowicie nie opuści łona matki. Powołują się ci wszyscy, którzy są związani z tym ruchem pro choice, że Sąd Najwyższy zaaprobował prawo do aborcji. Co jest prawdą, jakkolwiek w tej samej decyzji Sąd Najwyższy zobowiązał parlament do tego, żeby jednak zaproponował i uregulował wszystkie sprawy, które są z tym związane, łącznie z ochroną życia nienarodzonych. To na razie nie nastąpiło, ale to nie jest sprawa zamknięta.

– Jednak premier Harper podchodzi do tego...

– To nie jest tak. Myślę, że ogromna, moim zdaniem większość ludzi, którzy są za tym, żeby takie regulacje prawne stworzyć, jest po prostu pasywna. I jeśli to ciśnienie przyjdzie od dołu, to to – nieważne, kto będzie u steru władzy – musi się zmienić, bo w końcu ludzie powinni zrozumieć, że to oni są decydentami w tej sprawie. Pasywność nigdy nie przynosi skutków.

– Tym bardziej, że pojawiają się problemy, chociażby nagłaśniane kilka miesięcy temu, jak selekcjonowanie płci w niektórych środowiskach, w krajach azjatyckich jest to praktykowane i to zostaje przeniesione tutaj w środowiskach imigracyjnych na nasz grunt. Czyli Pan zachęca wszystkich do działalności?

– Zachęcam wszystkich do tego, żeby się nie bać wypowiadać opinii i informować o swoich opiniach i żądaniach swoich posłów, bo tylko w ten sposób mnożna coś osiągnąć. Muszę przyznać, że byłem bardzo podbudowany ostatnim Marszem Życia, gdzie pod parlament w Ottawie przyjechała ogromna rzesza ludzi, a wśród nich naprawdę bardzo, bardzo dużo młodzieży, więc to jest budujące. To nie jest tak, jak niektórzy chcieliby przedstawiać, że to jakaś grupa starców.

– Że to nie kanadyjskie "moherowe berety" to robią.

– Jest naprawdę bardzo dużo młodych ludzi, którzy przyjeżdżają po to, żeby pokazać swoje poparcie dla ochrony życia nienarodzonego.

– Ale wciąż, jeśli popatrzymy na politykę, nie ma żadnej inicjatywy ustawodawczej, nie ma nic, praktycznie biorąc. Wszyscy do tego podchodzą jak do ognia, boją się tematu. Dlaczego nie ma poparcia?

– Nie ma poparcia oddolnego czy przynajmniej nie jest pokazywane, a to musi wyjść od dołu i musi być masowe. Tak jak we wszystkich innych sprawach, jeżeli jest ogromna potrzeba pokazana przez dużą większość społeczeństwa, to nie można jej ignorować.

– Jest Pan pierwszym od bardzo wielu lat posłem federalnym, który urodził się w Polsce, praktycznie pierwszym, nie licząc tego założycielskiego parlamentu.

Jak wyglądają kontakty polskiego Sejmu czy polskich posłów z parlamentem kanadyjskim? Wiem, że jest grupa współpracy poselskiej, ale czy do Pana zwracają się również ludzie z Polski, posłowie z Polski, czy jest taki kontakt bardziej osobisty? Jest przecież w Polsce wiele tematów, które są podobne czy podobnie rozwiązywane jak w Kanadzie i bardzo często tego rodzaju opinia, ekspertyza czy kontakty miałyby sens.

– Tak jak pan wspomniał, jest grupa parlamentarna w Kanadzie kanadyjsko-polska, której ja jestem przewodniczącym, i w polskim Sejmie też jest grupa, polsko-kanadyjska. Prawdopodobnie kilku posłów z tej grupy parlamentarnej przyjedzie z wizytą do Kanady tej jesieni, przynajmniej takie są plany. Nie mamy jeszcze ustalonej daty, ale przygotowania są w toku, zaproszenie już dawno zostało wysłane. Mam kontakt zarówno z przewodniczącą grupy panią Jadwigą Wiśniewską, jak i z kilkoma innymi posłami. Szczerze powiem, że nie ma jakiejś bardzo ścisłej współpracy.

– Nie ma zainteresowania sprawami Kanady?

– Trudno mi jest powiedzieć, czy nie ma zainteresowania, ale być może te bliższe Polsce problemy, szczególnie jeśli chodzi o Unię Europejską i Wschód, są jakoś bliższe i bardziej absorbujące polskich posłów. Natomiast tutaj jest trochę dalej i może takiego wielkiego zainteresowania nie ma, ale staramy się, żeby to się zmieniło.

Tak jak mówiłem, mam z kilkoma posłami osobiste kontakty. Nawet ostatnio jak byłem, też spotkałem się w Nowym Sączu z panem posłem Czerwińskim, który kiedyś był też prezydentem Nowego Sącza. Rozmawiam z posłami, jak mam okazję, ale nie są to jakieś bliskie kontakty.

– Pan był kiedyś prezesem Kongresu Polonii Kanadyjskiej. W Polsce zmieniła się zasada finansowania działalności polonijnej, przesunięto to z gestii Senatu do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, są pomysły tworzenia rad Polonii przy konsulatach, tego rodzaju rozwiązań. Co Pan o tym myśli, czy to jest dobry pomysł?

– Nie bardzo rozumiem koncepcję tego, więc trudno mi jest jakąś miarodajną opinię na ten temat wydać. Jeżeli chodzi o system finansowania, to powiem szczerze, że dla mnie nie ma znaczenia, kto dysponuje pieniędzmi, tylko w jaki sposób nimi dysponuje i na co pieniądze są wydane.
Zawsze byłem zdania takiego, i będę, jeżeli chodzi o Polskę, to Polska nie powinna i nie może finansować działalności polonijnej, bo organizacje polonijne nie powinny być uzależnione od rządu i finansowane przez rząd obcego kraju. Natomiast uważam, że Polska ma obowiązek finansowania przedsięwzięć, które mają na celu promocję polskiej kultury, historii, tożsamości, języka polskiego. To nie tylko powinno być, ale uważam, że podatnicy polscy, którzy za to płacą, chyba w ten sposób widzieliby i zaaprobowaliby wydawanie ich pieniędzy.

Natomiast jeżeli chodzi o tę sprawę rad konsultacyjnych, nie bardzo wiem o co chodzi, ponieważ dawniej, kiedy Senat dysponował tymi środkami finansowymi – tradycyjnie przy Marszałku Senatu działała rada konsultacyjna, która zbierała się raz do roku, i to była platforma do wymiany poglądów przedstawicieli polskich diaspor właściwie z całego świata.

– Wkrótce nowa sesja, bardziej wytężona praca. Jakie są Pana plany w parlamencie?

– Praca będzie podobna do tej, którą miałem w ostatnich dwóch latach. Jeszcze nie wiem, jaki będzie przydział komisji, bo to się zmieni. Chciałbym zostać w Komisji Weteranów, ale zobaczymy, to jest kwestia paru dni, kiedy to będzie zdecydowane. Natomiast to co jest mi bliskie sercu i co chcę, żeby było załatwione jak najszybciej, to jest mój private members bill, ustanowienie Dnia Jana Pawła II. To oczywiście przeszło przez parlament, przeszło trzecie czytanie, było głosowanie, tak że mój projekt ustawy w parlamencie się zakończył, teraz jest w Senacie.

– Będą problemy w Senacie?

– Senat się jeszcze nie zebrał, ale nie przypuszczam, choć nigdy nie można mieć stuprocentowej pewności.

Jak tylko wrócimy, będę w kontakcie z senatorami i oczywiście z panią senator Frum, która prowadzi ten mój projekt ustawy w Senacie. Bardzo była zadowolona, że może to zrobić. Biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy prerogation, czyli właściwie Senat nie ma nic oprócz tych private members bill, bo wszystkie rządowe projekty ustaw, które nie zostały załatwione, znikają.

– Czyli nie ma już pretekstu, że nie ma czasu się tym zająć.

– Znajdzie się czas, zanim pierwszy projekt rządowej ustawy pójdzie do Senatu, bo muszą być czytania w izbie niższej. Tak że jestem pełen nadziei i optymizmu, że to będzie w miarę szybko.

– I zdąży się przed kanonizacją.

– Przypuszczam, że tak. Nie wiem, czy to ma jakieś znaczenie, ale sesja parlamentu zaczyna się właśnie w 35. rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową Jana Pawła II, 16 października.

– Trzymamy kciuki.

Panie Pośle dziękuję bardzo za rozmowę.

Ostatnio zmieniany piątek, 18 październik 2013 20:30
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.