Artyści dokonali prawdziwego spektaklu dźwięku, wykonując utwory Lutosławskiego, Karłowicza, Szymanowskiego, Chopina, Bacewicz oraz Moniuszki. Małgorzata Maye zaprezentowała wysoki warsztat sceniczny i wokalny, sopranistka Kasia Konstanty ujęła lirycznym głosem, a Paulina Swierczek młodzieńczą świeżością oraz kunsztem interpretacyjnym trudnych utworów. Ich głosy wkradały się w serce, dając wzruszenie, przeżycia katharsis. Pianistyczne wirtuozostwo zaprezentowały dwie doskonałe pianistki przykuwające uwagę inteligencją, solidnością i wdziękiem: dr Justyna Gabzdyl oraz dr Janet Lopinski.
Solowe partie na skrzypce wykonała Aysel Taghi-Zada. Mnie szczególnie ujął utwór Szymanowskiego Źródło Aretuzy, który jest jednym z trzech poematów na skrzypce i fortepian, skomponowanych pod wrażeniem podróży na Sycylię (źródło Aretuzy bije w sycylijskim mieście Syrakuzy). Za pomocą oryginalnego sposobu gry na fortepianie i skrzypcach Szymanowski przekazuje muzyką bijącą źródlaną wodę i igrającą w jej kroplach nimfę.
Dzięki temu, słuchacz zamykając oczy i wsłuchując się w utwór, miał odczucie, jakby stał u źródła strumienia. Utwór brzmiał ciekawie i tajemniczo. Szkoda tylko, że oświetlenie sali nie było stosowne do odgrywanej scenerii, choć oprawa sceniczna doskonale współgrała z prezentowaną muzyką.
W drugiej części koncertu zaskoczeniem dla większości zgromadzonych miłośników muzyki klasycznej była jazzowa interpretacja utworów Fryderyka Chopina oraz wielu innych kompozytorów muzyki klasycznej i rozrywkowej, świetnie i swobodnie wykonana przez Lenę Ledoff, rosyjską pianistkę zamieszkałą w Polsce.
Wielkie gratulację dla Małgorzaty Maye i pozostałych organizatorów, sponsorów za zorganizowanie tego bardzo profesjonalnego, artystycznego i jednocześnie czarującego koncertu. Zbliża się jesień, następna pora roku, jakże malarska, nasycona nostalgią. Z niecierpliwością oczekujemy następnego wieczoru z udanej serii koncertów czterech pór roku, świetnie zaprojektowanej i prowadzonej przez Małgorzatę Maye.
Jadwiga Ferens