Czy znamy brata Antoniego Kowalczyka? Co o nim wiemy? Kim był? Czy znany jest w świecie chrześcijańskim? – Nie! Czy w Kościele Katolickim? – Owszem tak, chociaż niewiele! A więc gdzie? – W Kanadzie – Tak, ale jeszcze nie powszechnie! A gdzie jest bardzo znany? – W prowincji Alberta!
Tam w miejscowości St. Albert jest pochowany – tam znajduje się jego grób. I tam właśnie przy jego grobie znajdują się stale świeże kwiaty. I one o nim świadczą. Przychodzą tam ludzie i trwają w żarliwej modlitwie. Tam próbują się do niego upodobnić. Tam przy jego grobie modlą się, tak jak on kiedyś modlił się w podziwu godnej pokorze. Chociaż modlitwa modlących się do niego jest miniaturą, ale tym im właśnie imponował, jeśli to tak można wyrazić.
Wiemy, że Antonich na świecie było już wielu, wielu jeszcze jest i jeszcze będzie. Tak samo ludzi o nazwisku Kowalczyk. Ale takich jak on było bardzo niewielu. A kto wie, czy obecnie poza świętym Antonim z Padwy, brat Antoni Kowalczyk nie jest jedynym na świecie.
Żył niezwykle święcie, modlił się niezwykle święcie i umarł niezwykle święcie. Żył więcej aniżeli tylko przykładnie. Jego codzienne życie dobitnie świadczyło o Bogu i o niebie. W skromności dziecka bożego uświęcał się i tym samym innych. Tych innych, swoich bliźnich uświęcał podświadomie. Mimo że pozornie nic nie miał w sobie szczególnego. Żył w wielkim ubóstwie, które dobrowolnie wybrał i z chęcią pielęgnował.
Trudno powiedzieć, w czym celował najbardziej. Według mnie – celował przede wszystkim w pokorze. Wyróżniał się bez cienia chęci wyróżnienia. Z wszystkich ostatnich cieni chciał być ostatním. Poza pragnieniem obcowania z Bogiem, chciał służyć innym i być ich narzędziem. I do tego dążył przez całe swoje życie aż do samego końca.
W duszy brata Antoniego było chyba więcej łask bożych aniżeli krwi w żyłach. Tyle znaczył dla niego Bóg w Trójcy Jedyny z Bogurodzicą Maryją. Miał Ją zawsze i wszędzie w sercu, tak samo i na ustach. Czcił i wielbił Ją jak syn Matkę. Wszędzie i wobec wszystkich dał temu wyraz. Znany był jako brat „AVE“. Kiedy bratu Antoniemu w oczach zgasło światło słoneczne, w duszy zabłysnęło mu światło wiekuiste, nigdy już nie gasnące. Tak mówią ci, którzy go znali osobiście.
Obecnie nadszedł czas, aby brata „AVE“ wyciągnąć z cienia pokory i postawić w świetle prawdy. Trzeba go nareszcie pokazać światu i przedstawić kim był. Nie ze względu na niego, ale ze względu na nas i ludzi nam bliskich. Jest nam potrzebny jako przykład chrześcijańskiego życia, zwłaszcza w obecnych powikłanych i zakłamanych czasach. Nadto – jest nam potrzebny jako przyjacielski wędrownik przez życie i jako orędownik w niebie.
Szczególnie jest nam potrzebny jako wzór pokory. Teraz kiedy wokoło jest tyle zarozumiałości i pychy. Dlatego poznajmy go bliżej i poznamy, ile w nim było ducha i siły, ile dla nas żyjących do naśladowania. Niejednego z nas może wyprowadzić z ciemności zwątpienia i rozpaczy. Jego przykład pokaże nam drogę do przezwyciężania niechęci do siebie i w ogóle do życia. Zbliży nas do Pana Jezusa, do Niepokalanej Maryi, a przez nich do bliźnich. A czy wiecie, czym był jeszcze? Otóż był apostołem pogody ducha i radości.
Z podziwem w pamięci chętnie i często wracamy do naszych odeszłych żołnierzy, oficerów i generałów, którzy wsławili się na polach bitew. Cześć i chwała ich pamięci! Ale oprócz nich w skarbcu „naszych wielkich“ znajdują się tak samo nasi święci. Jednym z nich, takim prawdziwym orłem świętości, był niewątpliwie brat Antoni Kowalczyk. Poznajmy go bliżej i szczerym sercem zwróćmy się do niego o wstawiennictwo u Jezusa i Jego Matki. Na pewno również nas zachwyci, wprawi w ogromny podziw i w niebie za nami chętnie się wstawi.
Notatka biograficzna:
Antoni Kowalczyk urodził się w 1866 roku w Dzierżanowie w województwie Wielkopolskim. Był szóstym z dwanaściorga dzieci w rodzinie. Mając 20 lat, z świadectwem czeladnika w ręku, udał się w świat. Najpierw znalazł się w Niemczech, gdzie doskonalił sprawności w swoim zawodzie. Tam też w roku 1890 zetknął się ze Zgromadzeniem Ojców Oblatów. Nowicjat odbył w 1892 roku w Holandii i tym samym został oblatem, członkiem Maryjnego i Misyjnego Zgromadzenia.
cdn.
Ks. Ryszard Kosian OMI