W roku 1968, a więc w okresie zimnej wojny, Metod Klemenc zorganizował pierwsze zawody sportowe dla dzieci. Jak wspominał, doświadczenia drugiej wojny światowej, powojenny wyścig zbrojeń, kolejne napięcia grożące wybuchem ogólnoświatowego konfliktu wpłynęły na jego decyzję. Spotkanie dzieci z różnych krajów to nie tylko sportowa rywalizacja, to okazja do poznania się, do przekonania, że młodzi ludzie z innych stron świata także kochają pokój, lubią się spotykać z innymi, bawić.
W pierwszych zawodach wystartowała niezbyt liczna grupa uczestników, ale nie zapominajmy, że była to nowa idea i że Celje leżało w Jugosławii (dzisiaj się pisze, iż M. Klemenc zorganizował pierwsze igrzyska w Słowenii; niepodległa Słowenia to nieco późniejsza bajka związana z rozpadem Jugosławii i krwawymi wojnami).
Po 47 latach szefostwo International Children's Game powiada, że w kolejnych edycjach igrzysk wzięło udział przeszło 35 tys. dzieci z 74 krajów świata, przy czym podkreśla się, że były to dzieci z czterech kontynentów. Z mapki, która towarzyszy tegorocznym zawodom, wynika, że nie ma młodych sportowców z Afryki i Ameryki Południowej. Z Azji jest Izrael, Tajwan, Chiny, Japonia, a na przykład z Europy nie ma dzieci m.in. z Francji i Skandynawii. Jak zatem widzimy, nie w każdym kraju realizowany jest pomysł, aby poprzez sportowe współzawodnictwo budować przyszły pokój na świecie.
Są biedne kraje, w których ludzie mają poważniejsze problemy niż organizowanie młodocianych ekip i wyprawianie na koniec świata. Z drugiej strony musimy też pamiętać i o tym, że we współczesnym świecie nie ma miejsca na spontan, dlatego i zawody sportowe dzieci mają swoją strukturę z władzami (podległymi Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu), na czele których stoi Torsten Rasch. Komitety, komórki, działacze – co przekłada się na etaty itd.
Ponieważ zawody dzieci organizowane są co roku, dla działaczy jest to wspaniała okazja do wędrowania po świecie, aby zapoznać się z warunkami na miejscu i niejako przy okazji zapoznać się z gościnnością ewentualnych gospodarzy kolejnej edycji dziecięcej olimpiady.
W igrzyskach dzieci biorą udział także Polacy, przypomnę, że Płock był organizatorem zawodów w roku 2002, a obecnie do Windsor przybywa reprezentacja tego miasta. Sportowcy bowiem reprezentują poszczególne miasta, jako że jest to sieć miast, które biorą udział w dorocznych spotkaniach.
Najliczniejszą reprezentację (biorąc pod uwagę liczbę miast biorących udział w tegorocznych igrzyskach) wystawia Kanada – 10, Słowenia – 8,Meksyk reprezentują dzieci z 7 miast, podobnie Stany Zjednoczone (Chesterfield, Cleveland, Detroit, Florence, Marion, Oakland, Los Angeles).
W roku 1994 została zorganizowana pierwsza zimowa olimpiada dla dzieci, piątą z kolei zorganizowano w kanadyjskiej Kelownie, a ostatnia, szósta, miała miejsce w rosyjskiej Ufie. Na podkreślenie zasługuje fakt, że młodzi Rosjanie zdobyli 60 medali, w tym 22 złote. Kazachstan wywalczył 5 medali, Słowenia 4, Włochy 3 i Kanada 1 (srebro). Ponadto Stany Zjednoczone wywalczyły 1 medal brązowy, podobnie jak Ukraina.
Niestety, nie znalazłem informacji na temat klasyfikacji medalowej letnich igrzysk dla dzieci, czy i w tym przypadku przewaga Rosjan jest tak druzgocąca?
Ponieważ w igrzyskach dla dzieci biorą udział sportowcy w wieku 12-15 lat, należy sobie postawić pytanie: ilu spośród nich przebija się do reprezentacji poszczególnych krajów już jako dorośli ludzie? Oczywiście niewielki procent, np. w IO w Londynie wzięło udział 8 takich sportowców. Co w żaden sposób nie podważa idei M. Klemenca, współcześnie jedynie najwybitniejsi sportowcy mają szansę na występy na olimpijskich arenach, a rekordy są tak wyśrubowane, że przeciętni (to znaczy tacy, którzy się nie szprycują w taki czy inny sposób) zawodnicy mogą sobie tylko pomarzyć o olimpijskich laurach.
Powróćmy jednak do zbliżających się zawodów: wszystko odbywa się jak na "prawdziwej" olimpiadzie, są zatem popisy artystyczne, przemarsz reprezentacji, jest znicz olimpijski i oficjalne otwarcie. Na zakończenie dziecięcych igrzysk opuszcza się flagę, gasi znicz itd.
W Windsor np. na zakończenie zawodów odbędzie się przemarsz sportowców spod ratusza nad rzekę – Festival Plaza – gdzie nie tylko odbędzie się uroczyste zakończenie igrzysk i wspólna zabawa, ale także przewidziano pokaz sztucznych ogni. Przypomnę, że początek o godz. 17.45 na City Hall Square, później przemarsz nad rzekę i o godz. 19.00 zakończenie 47 International Children's Game.
Polskę reprezentują dzieci z Płocka, co prawda nie posiadam dokładnej rozpiski na temat poszczególnych dyscyplin i polskich uczestników, niemniej jednak chcę zachęcić do kibicowania płockim piłkarzom. Chłopcy zostali rozstawieni w grupie "A", ich przeciwnikami są piłkarze z Hadery, San Marcos, Kasur i Pesnicy. Mecze eliminacyjne w piątek i sobotę, nasi chłopcy grają o 9 rano i 12.30, po dwa mecze każdego dnia. I jeszcze jedna ważna informacja: spotkania na boiskach przy 9655 Mc Hugh St. Nie zabraknie biało-czerwonych flag?
W sobotę natomiast, 17 sierpnia, o godz. 18.00 odbędzie się w Domu Polskim spotkanie z młodymi sportowcami i ich opiekunami.
Jednym słowem, zapowiadają się spore emocje, chociaż na kilka dni przed uroczystym otwarciem igrzysk niewiele elementów na terenie miasta podpowiada, co nas czeka w dniach 14-19 sierpnia. Wzdłuż Riverside Dr., ale tylko bliżej śródmieścia, rozwieszono kolorowe banery z flagami państw, które wysłały swoje reprezentacje, ale wokół hali sportowej, w której odbędzie się otwarcie igrzysk, nie dostrzegłem jeszcze żadnej oznaki, że za trzy dni będzie tam wielkie sportowe święto...
Na nieco inny temat.
Chociaż nie do końca, skoro bowiem raz się wsiądzie na sportową kobyłkę, trudno z niej zeskoczyć. Ojcowie naszego miasta lubują się w tym, co wielkie, duże, kosztowne; co – jak podkreślają z dumą – sprawia, że Windsor pojawia się na mapach świata. Nie byłoby dziecięcych igrzysk, gdyby np. zabrakło nam odpowiedniej pływalni, a zatem kosztem 80 milionów taki obiekt powstał. Olimpijskie standardy, klasa międzynarodowa – jest się czym pochwalić, a ja (i nie tylko ja) nieśmiało pytam: kto to będzie utrzymywać, skoro nasze miasto jest coraz biedniejsze? I ile w ostatnich latach zamknięto krytych lodowisk – ze względu na koszty utrzymania, ile basenów? I jaka będzie przyszłość tego ośrodka, bowiem to nie tylko pełnowymiarowa pływalnia, zaplecze treningowe, ale i miejsce, do którego będą mogły już wkrótce przychodzić całe rodziny, aby zamoczyć to i owo.
Przed oczami mam inne miejsce – Windsor Water World, w sąsiedztwie kasyna, które początkowo cieszyło się dużym wzięciem, ale w pewnym momencie zaczęły tam przychodzić panie, które nie zdejmują z siebie kiecek i (free country, prawda?), w takim ekstrawaganckim stroju pakują się do wody... Nie muszę dalej tłumaczyć, co się stało. Obecnie to miejsce zniknie, chociaż kosztowało chyba ze 30 milionów, a wspomniane panie, i ich pociechy, zapewne ruszą na podbój Windsor International Aquatics and Training Centre. Niechbym ja spróbował wleźć do basenu w spodniach albo koszuli... Powtarzana też jest plotka, na razie bowiem informacja ta nie została potwierdzona, że bilet wstępu do nowego centrum wodnego ma kosztować 18 dol. To dość dużo i zapewne wspomniane panie omijać będą to miejsce, ale także inne rodziny. Może to jest sposób? Likwidujemy mniejsze, skromniejsze baseny, a więc i pobierające raczej symboliczną opłatę, a podsuwamy pod nos coś ekstra, coś klasy światowej! A kiedy zacznie brakować pieniędzy, ojcowie miasta powiedzą, że winni są mieszkańcy i... podniosą podatek.
Dobrze, że jak na razie ucichł pomysł budowy kanału wodnego przez śródmieście, szaleńcy snuli rozważania, jak to gondole pływać będą w centrum Windsor, a turyści wyżej postawią nasze miasto niż Wenecję. Tak, takie pomysły pojawiają się i kto wie, czy pewnego dnia nie dowiemy się, iż stajemy do walki z Wenecją. Z drugiej strony, a niech kopią – byle były to prywatne pieniądze, a nie te, które nam się wyciąga w postaci podatków.
Pojawił się pomysł, aby na brzegu Detroit River postawię "maszt do nieba", na którym zawiśnie ogromniasta flaga! Naprawdę ogromniasta, ponieważ nasz patriotyzm jest także ogromniasty, kosztować to ma około 250-300 tys. dolarów. Oczywiście zawsze się znajdzie stado baranów i będzie gardłować, jaki to wspaniały pomysł, tylko trudno z takimi rozmawiać i wytłumaczyć, że patriotyzmu nie mierzy się rozmiarami flagi, tylko codzienną pracą na rzecz ojczyzny. Kto wie, może pewnego dnia pojawi się ten dowód kanadyjskiego patriotyzmu, a podatnik zmuszony zostanie do głębszego sięgnięcia do kieszeni. Ostatecznie ani politycy, ani radni miejscy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Bywszy premier Ontario spuścił w kanał do miliarda dolarów w aferze z elektrowniami gazowymi i co? Możemy mu naskoczyć obunóż na plecy...
Kiedy jadę ulicami Windsor, staram się trzymać język za zębami, ale tylko dlatego, żeby go sobie nie odgryźć na dziurach w jezdni, ale mamy za to olimpijską pływalnię i o naszym mieście mówią w świecie! A już najgłośniej chyba ci wszyscy, którzy cokolwiek organizują, za czymkolwiek stoją i patrzą, gdzie jeszcze nie byli, a być mogą i ładnie się rozerwać: szkoda tylko, że nie ręcznym granatem...
Za rok małoletni sportowcy spotykają się w Australii.
I byłbym zapomniał, że w roku 2010 odbyły się w Singapurze pierwsze igrzyska młodzieżowe, dla sportowców w wieku 14-18 lat, na których Polacy wywalczyli bodaj 9 medali: 2 złote, 2 srebrne i 5 brązowych.
Sportowcom z Płocka należy życzyć udanego pobytu i samych złotych medali. Do zdobycia jest ich bowiem 150, tyleż srebrnych i 166 brązowach. Ogółem do Windsor przybywa około 1500 uczestników igrzysk i około 3500 trenerów, działaczy, rodziców.
Leszek Wyrzykowski