5 sierpnia w poniedziałek z terenu kościoła św. Patryka w Brampton wyszła tegoroczna 31. już pielgrzymka do sanktuarium Męczenników w Midland.
Wydarzenie to na stałe wpisało się w życie duchowe ontaryjskiej Polonii. Pielgrzymka to czas odnowy i porządkowania świata. Jak mówił w kazaniu na Mszy św. przed wymarszem o. Marcin Rosiński OMI, ważne jest, byśmy w czasie niej potrafili się dzielić – dzielić tym, co mamy materialnie, i dzielić sobą i uznawać, że nie my jesteśmy najważniejsi. Tegoroczna pielgrzymka była liczniejsza od poprzednich. Poszło w niej wielu ludzi młodych, a wszystkim towarzyszył wspaniały nastrój radości z poświęcania czasu rzeczom naprawdę ważnym.
W niedzielę, 11 sierpnia, pielgrzymi dotrą do sanktuarium Męczenników w Midland na uroczystości, którym przewodniczył będzie ks. abp Tadeusz Kondrusiewicz z Mińska.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/2615-pielgrzymka-do-midland-jest-w-drodze#sigProIdd72e5fc74f
– Jaka intencja? – Dużo intencji. – Jak to się stało, że Pani pierwszy raz poszła? – Tak jakoś wyszło. – Ktoś namówił, czy w parafii? – Nie, w parafii, nikt znajomy nie szedł. Tutaj pierwszy raz jestem. Maryla
– Który raz na pielgrzymce? – Pierwszy, tutaj w Kanadzie pierwszy. – Skąd się Pan dowiedział o pielgrzymce? – Ja zawsze wiedziałem, Dawid to mój brat, ja go przywoziłem, odwoziłem, zabierałem. – Skąd ta decyzja, żeby iść? – Zawsze we mnie to tkwiło, jako młody człowiek w Polsce jeździłem na pielgrzymki, autokarowe, piesze. To zawsze we mnie tkwiło, po prostu każdy ma swój czas, i to jest mój czas, żeby przejść. Chciałem zawsze być i jestem. To jest za krótki dystans dla mnie, ale chciałem zawsze być i jestem. Brat Dawida
– Czy to Pani pierwsza pielgrzymka? – Nie, to jest ósma. – Jak to się stało, że Pani zaczęła chodzić? Chodziła Pani w Polsce? – W Polsce byłam raz na krakowskiej całej i potem może tak na pół krakowskiej, z Krakowa do Częstochowy. Natomiast tutaj byłam w takiej grupie piątkowej przy parafii św. Maksymiliana Kolbe, grupa młodych ludzi, grupa piątkowa, i właśnie stamtąd żeśmy się wybrali. To było w 2003 czy 2004 roku pierwszy raz. – I co, każdy urlop? – Tak, jak się pierwszy raz pójdzie, to jest jak jakieś uzależnienie. Nie wyobrażam sobie lata bez tej pielgrzymki. – Ładowanie akumulatorów? – Tak, ładowanie akumulatorów. Jest rewelacyjna energia, strasznie dużo takiej dobroci tutaj jest. Ludzie się wszyscy dzielą, cieszą, radują. Normalnie się wypoczywa. Mimo tego wysiłku fizycznego, jednak tak psychicznie fajnie, tak się odłącza od tego całego świata cywilnego, całej cywilizacji, telefony wyłączone, laptopy, wszystko. Renata Ulman