W 46 r. wyjechałem do Monachium, Klara wyjechała razem ze mną. Zawarliśmy ślub cywilny. Po trzech miesiącach przerzucili naszą kompanię koło Wiesbaden, 60 ludzi, do pilnowania magazynów, ja byłem najstarszym dowódcą.
Razem ze mną przyjechała żona. Mieszkaliśmy w koszarach po wojsku niemieckim. W 1947 roku żona zaszła w ciążę, zwolniłem się i przyjechałem razem z nią do obozu w Schwabish Gmund. Stamtąd ludzie wyjeżdżali do Ameryki, Kanady i Australii. Ja zapisałem się do kopalni w Kanadzie. Przeszliśmy z żoną szczegółowe badanie przez komisję. W 1948 roku, na Boże Narodzenie, zostałem wezwany i wyjechałem. Żona została. Pierwszego stycznia 1949 roku przyjechałem do Halifaxu w Kanadzie, następnie pociągiem przyjechałem do Rouyn-Noranda do kopalni. Zarabiałem 86 centów na godzinę, pracowałem sześć dni w tygodniu.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/1819-zosta%c5%82y-tylko-wspomnienia-63-lata-w-kanadzie#sigProIdbf258e71cb
W 1949 musiałem znaleźć mieszkanie i wysłać zaświadczenie, że je mam. Żona przyjechała w lipcu 1949 roku. W kopalni pracowałem pięć lat.
W 1955 przyjechaliśmy do Toronto, wynajmowaliśmy dwa pokoje z kuchnią, łazienką jedną na dwie rodziny. Po siedmiu latach kupiliśmy dom, zacząłem pracować u Forda. Żona nie pracowała, mieliśmy dwoje dzieci. Zostałem zwolniony, było nam naprawdę ciężko.
Na Boże Narodzenie 1957 roku pojechałem do kopalni Denison, pracowałem tam sześć dni w tygodniu. W kwietniu wróciłem, Ford znowu zawołał mnie do pracy. Ford płacił wtedy 185 centów na godzinę. W 1968 kupiliśmy dom na Frances Ave., w którym teraz mieszkam, stary dom sprzedaliśmy. Na nowym domu mieliśmy 20 tysięcy mortgage'u, żona zaczęła pracować, mortgage spłaciliśmy. Po siedmiu latach w Kanadzie podłączyli nam telefon. W 1962 kupiliśmy pierwszy samochód.
Pierwsza za mąż wyszła córka, po paru latach wyjechała na Wyspę Księcia Edwarda. Następne, drugie wesele było syna, mieszkał blisko nas. Pomarł, mając 64 lata, na raka. Żona, mając 62 lata, zachorowała na serce, przestała pracować. Ponieważ żona chorowała, poszedłem na emeryturę, mając 64 lata. Żona czuła się lepiej, tylko nie wolno jej było dźwigać. Jeździliśmy kilkakrotnie do Polski, co roku w zimie na Florydę i do Arizony, mieliśmy dopiero dobre czasy przez 16 lat.
Żona znowuż zaczęła chorować, miała zwapnienie żył. Znów po doktorach, którzy orzekli amputację prawej nogi powyżej kolana. W 2001 roku dostała sztuczną nogę, z którą jeszcze było nie najgorzej. W 2011 coraz gorzej chorowała na nerki, była w szpitalu trzy tygodnie, zmarła 20 listopada 2011, mając 86 lat, w tym samym roku 2011, w lipcu, zmarł syn w wieku 64 lat. To był dla mnie najgorszy rok. Do końca byliśmy we dwoje, żona opiekę miała dobrą.
Ja w tej chwili mam 91 lat, mieszkam sam w sześciopokojowym domu.
Człowiek młody pracuje
syna i córkę wychowuje
dwa wesela zrobili
wnuczków i prawnuków doczekali
i sami zostali
Człowiek oszczędza pracuje
na stare lata wszystko się marnuje
Trzeba zostawić
Nie myślałem, że będę sam
2011 odeszły dwie osoby,
zdawało mi się
że jestem wytrwały.
Nachodzą momenty, że jest czegoś brak?
Odeszłaś ode mnie tęskno bez ciebie
odeszłaś nie wrócisz już nigdy
odeszłaś jak marzenie jak sen
jest smutna noc i smutny dzień
W cieniu wciąż widzę twą postać
odeszła sam muszę zostać
Staram się żeby nie wpaść w depresję
więcej wychodzę, sprzątam dom
Na to nie ma rady trzeba do przodu,
jedni się rodzą, a starsi odchodzą.
Mam brata w Polsce, Mieczysław ma 93 lata, siostra Janina 88, a siostra Krystyna ma 81 lat. Są w pełni sprawni. Synowa mieszka w Toronto, ma 60 lat. Tylko zostały wspomnienia.
Edward Kamiński
Toronto