Moje doświadczenie, jeśli chodzi o sprawy międzynarodowe, to oprócz tej części akademickiej, gdzie prowadziłem zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim i na Uczelni Łazarskiego z zakresu głównie rynków finansowych, bankowości, ale także polityki międzynarodowej, polityki monetarnej, głównie Stanów Zjednoczonych, i w pewnym obszarze, szczególnie ostatnio przez parę lat, dosyć mocno byłem zainteresowany Kanadą.
Kanadą ze względu m.in. na jej, wydaje mi się, dosyć dobrą politykę pieniężną, sektor bankowy, który jest dosyć uporządkowany, nie ma problemów jak amerykański, w tym kontekście zawsze odnosiłem się do Kanady i jej biznesów.
W stosunkach międzynarodowych, jak prowadziłem parę takich przedmiotów, to w ostatnim okresie pojawiła się CETA.
To jest coś, co u nas nie spędza snu z powiek, dlatego że to w jakiś sposób będzie kształtowało nasze relacje gospodarcze, ale też i polityczne. Proszę pamiętać, że Kanada jest dla nas ważnym partnerem, choć sobie zdajemy sprawę, że te stosunki gospodarcze nie są na takim poziomie, jaki jest nasz potencjał gospodarczy w Polsce.
Eksport, import kształtują się dziś gdzieś w granicach dwóch miliardów po jednej i po drugiej stronie, z czego my mamy dosyć sporą nadwyżkę.
Firmy kanadyjskie są obecne na rynku polskim, i to duże, potężne firmy. My też mamy dosyć mocne zaangażowanie w kanadyjskim sektorze wydobywczym. Polskie firmy zainwestowały, szczególnie jedna z nich, miliardy dolarów. Prowadzimy tutaj potężne inwestycje. To jest dobry partner, to jest partner globalny, to jest jedna z największych firm w branży wydobywczej.
Państwo wiecie pewnie, o jaką firmę chodzi.
Te inwestycje były na tyle znaczące, że nie umknęły zainteresowania nie tylko mediów, ale przede wszystkim rynków kapitałowych, bo ta firma, która tu zainwestowała, jest takim benchmarkiem polskiego rynku kapitałowego, a nawet benchmarkiem, czyli punktem referencyjnym, dla dużych i globalnych branży wydobywczych.
Firma ta ma duży potencjał nie tylko wydobywczy i kadrowy, ale ma też i ogromne możliwości inwestycji. Są być może jakieś przymiarki, że być może ta firma będzie podejmowała dalsze kroki inwestycyjne.
Przed wyjazdem rozmawiałem też z paroma firmami, które przymierzają się na rynek kanadyjski. Nasze firmy są dosyć zasobne w gotówkę. To są podmioty, które dzisiaj szukają nie tylko rynków zbytu, ale równocześnie ekspansji.
Państwo wiecie, na rynkach globalnych można się rozpychać, a Kanada dla nas – z punktu widzenia pewnych sektorów, sektora wydobywczego, energetycznego i paru innych, spożywczego – wygląda atrakcyjnie ze względu na możliwości eksportowe, ale również na możliwości inwestycyjne. To są duże podmioty, duże nasze koncerny, w których skarb państwa ma znaczący udział, ale to są podmioty, które kształtują klimat na rynku kapitałowym.
Jeśli chodzi o nasze relacje, to Państwo wiecie, że relacje polityczne są bardzo dobre.
Była bardzo dobra wizyta, udana, dobrze zorganizowana (Prezydenta RP) – rozmawiałem z ludźmi z MSZ-etu, a równocześnie rozmawiałem z paroma urzędnikami z zewnątrz, i opinie prasowe, które się ukazywały, to ta wizyta była bardzo dobrze przygotowana.
Pan Prezydent został przyjęty naprawdę bardzo nie tylko życzliwie, tak jak to trzeba na głowę państwa największego kraju w Europie Centralnej, czy w Europie Środkowej i Wschodniej.
Premier Trudeau też był w Polsce w czasie sesji NATO. Jest duża wymiana i aktywność.
Myślę, że to wszystko idzie w dobrym kierunku.
Kanada, jak powiedziałem, jest ważnym partnerem politycznym, odgrywa bardzo dużą rolę, jeśli chodzi o organizacje międzynarodowe – jeśli chodzi o NATO i o G-7. Ten potencjał oczywiście nie jest równoważny potencjałowi Stanów Zjednoczonych, niemniej jednak Kanada w sprawach politycznych jest bardzo zauważalna.
Dla nas, z punktu widzenia interesów Polski, tutaj współpraca z Kanadą byłaby dosyć atrakcyjna, i w jakiś sposób podniosłaby również możliwości wchodzenia w niektóre projekty o skali międzynarodowej, w których Kanada i Polska mogłyby odgrywać rolę.
Jak Państwo zresztą dobrze wiecie, Kanadyjczycy są tym krajem, który wysłał dosyć znaczącą ilość sił do Łotwy na prośbę jej ministra obrony narodowej. Myśmy też wysłali swoją grupę, dobrze wyposażoną, dobrze wyćwiczoną, która już była zaprawiona w akcjach w Iraku. To jest taka nasza dosyć silna grupa, dobrze uzbrojona, nieźle wyposażona, no i naprawdę dobrze wyćwiczona. Rozmawiałem akurat z ludźmi z wojska, tam jesteśmy znaczącym komponentem wspierającym Kanadyjczyków. Oni są za to bardzo wdzięczni. Parę razy to podkreślali.
Jeśli chodzi o sprawy Polonii. Dzisiaj było widać na festiwalu (Festiwal Polski na Roncesvalles) bardzo serdeczne przyjęcie ze strony władz lokalnych, fantastyczne rozmowy – Pan Konsul przy tym był – życzliwa serdeczność i za każdym razem jednak podkreślanie roli Polonii, wkładu Polonii w rozwój Kanady.
Spotkałem się i z ludźmi nie tylko z Polonii, ale sama rozmowa z generalnym gubernatorem, taka dłuższa rozmowa, można powiedzieć poza protokołem nawet, tego czasu było nieco więcej, który chyba ostatni raz już przyjął przedstawicieli krajów składających listy uwierzytelniające.
Człowiek bardzo życzliwy, bardzo wpływowy, no i rozmowa, w której uczestniczyła moja żona i jego małżonka, a także pani następca gubernatora – zresztą bardzo życzliwie też parę słów zamieniliśmy; okazało się, że mamy gdzieś tam wspólne relacje ze Stanów – i dwóch wysokich urzędników.
Rozmowa bardzo ciekawa, interesująca. Pan Gubernator był zorientowany w sprawach i akademickich, i wymiany, ale podkreślił – i chyba to był taki najdłuższy wątek w tej rozmowie ze mną – rolę, wkład Polonii w rozwój Kanady. Co mnie rzeczywiście bardzo jakoś tak... powiedziałbym, byłem usatysfakcjonowany. Mówił o milionowej społeczności Polonii kanadyjskiej, która wpisała się bardzo dobrze, jeśli chodzi o rozwój Kanady, ten ekonomiczny, ten kulturowy, polityczny również.
Mieliśmy fantastycznych posłów i senatorów, choćby senator Haidasz, a dzisiaj spotkaliśmy pana posła Flisa. Bardzo serdecznie żeśmy się przywitali, fantastyczny człowiek, umówiliśmy się nawet na spotkanie w jakimś innym terminie.
Wiele takich życzliwych ludzi z parlamentu federalnego czy z parlamentu prowincjonalnego, widać, że ta Polonia odgrywa bardzo ważną rolę i oni się z tym liczą, oni o tym wiedzą i to podkreślają.
Tutaj naprawdę, jeśli chodzi o Polonię, nie tylko, że nie mamy się czego wstydzić, ale wręcz przeciwnie – mi się wydaje, że jesteśmy tutaj bardzo wysoko cenieni. Sam fakt, że gubernator był zainteresowanym tym tematem, sam go rozpoczął, żeśmy rozmawiali też bardzo serdecznie i życzliwie z panią następcą gubernatora...
Jeśli jeszcze mogę dodać, to sprawy też istotne i ważne w relacjach biznesowych, handlowych – mam wrażenie, że nie będzie jakichś większych problemów z przekazywaniem tych spraw, jeśli chodzi o nasz parlament.
Pewnie będzie jakaś dyskusja tak jak zawsze, wszędzie się o ważnych, istotnych sprawach dyskutuje. Generalnie jest przekonanie, że jesteśmy za.
Ja sądzę, że jest to bardzo w interesie Polski, żeby Kanada uzyskała approval we wszystkich krajach i dołączyła się w ramach CETA, bo to jest w interesie nie tylko Kanady, ale i Polski i Unii Europejskiej. Jej potencjał nie jest aż tak wysoki, ale mi się wydaje, że w wielu sprawach, np. high-tech, biotechnologii, czy też mieliśmy takie krótkie fajne spotkanie z przedstawicielami tego biznesu, którzy są bardzo znani w branży. Oni są zainteresowani.
Polska w tej chwili coraz bardziej staje się atrakcyjna nie tylko ze względu na to, jaki mamy potencjał konsumentów, ale mamy coraz więcej różnego rodzaju funduszy, które są związane z sektorem finansowym, które mają spore możliwości finansowe do takich wspólnych projektów w dziedzinie high-tech, biotechnologii, ochrony środowiska. I to jest też ważne.
Kanadyjczycy na ochronę środowiska patrzą z zainteresowaniem, szczególnie ten rząd. My też dużo rzeczy robimy, jeśli chodzi o ochronę środowiska, są specjalne do tego fundusze, i poszukujemy w tej chwili już nie tylko, jak na przykład zmniejszyć poziom zanieczyszczenia w miastach, bo to jest problem, ale muszę Państwu powiedzieć o inicjatywie dużych firm.
Kanadyjska firma, polska firma – rozmawiałem z przewodniczącym rady nadzorczej tej polskiej firmy – są już na etapie podpisywania umów. Część już wchodzi w taki prototyp projektu, konstruowania samochodów elektrycznych na bazie rozwiązań technologii kanadyjskiej. To jest duży podmiot, to jest duży partner, firma renomowana. Autobusy elektryczne, które byłyby produkowane w Polsce – tego sporo będzie, samorządy decydują o tym, ile tych zakupów – w tej chwili są na zaawansowanym etapie testowania nawet w Warszawie. Nie chciałbym wymienić liczby, ile tych autobusów miałoby jeździć, gdyby się to powiodło, ale tu chodzi o liczby rzędu nie kilkuset, ale tysięcy.
Tym partnerem będzie właśnie firma kanadyjska. Oczywiście nie przesądzając, bo one muszą być po testach, zaaprobowanych przez inwestorów, czyli tych, którzy będą zamawiać, testy są bardzo rygorystyczne. Ale rozmawiałem z tymi stronami i tu był taki flagowy projekt, połączone high-tech z ochroną środowiska. Takich projektów może być znacznie więcej, bo Kanada w wielu wypadkach ma ciekawą, interesującą ofertę.
Tu trzeba trochę się wychylić. Po naszej stronie również. Nasze firmy, nawet te, które generują potężne zyski, są trochę za mało aktywne. Trzeba się rozpychać.
Mamy parę firm, które są globalne, a w Europie to jest pierwszy czy drugie miejsce w niektórych obszarach, gdzie generują zyski rzędu 3, 4, 5 miliardów złotych rocznie, to naprawdę przeznaczyć jakieś pieniądze czy na fundusze, czy poprzez różne venture capital w tych projektach kanadyjskich, to byłoby wyjątkowo interesujące. My tu liczymy również na takie wspólne interesy.
Politykę się zawsze dobrze robi, jak jest i trochę przy tym biznesu. A im więcej tego biznesu, to tym łatwiej się politykę robi. Nie będę chyba Państwu tutaj odkrywał czegoś specjalnego, ale tak to jest.
Trump też jak przyjechał do Polski życzliwie, to przy okazji załatwił parę fajnych interesów, nam się to też opłaca, no ale biznes jest biznes. Tak że ta dyplomacja też musi działać w dwie strony. Im jesteśmy związani dużymi projektami finansowymi czy dużymi projektami, inwestycji, to lepiej się tę politykę uprawia. Lepsza jest akceptacja, większe zainteresowanie, to zawsze tak jest. I wszędzie tak jest.
Polska też chyba będzie szła w kierunku bliższej kooperacji, jeśli chodzi o defense. Kanadyjczycy mają dosyć dobre struktury tych wyższych stopni w szkole. Paru naszych oficerów średniego szczebla, ale też i wysokiego szczebla jest cały czas w kontakcie z najlepszymi ich uczelniami, żeby zdobywać wiedzę kanadyjską.
Choć trzeba powiedzieć, że kadra wysoka, jeśli chodzi o pułkowników i generalicję, jest u nas dobrze przygotowana, i to w standardach europejskich, i tutaj się nie ma co wstydzić, bo nawet misje w Afganistanie czy w Iraku pokazały, że dysponujemy dobrym zapleczem, wytrenowanym żołnierzem, bitnym. A sprzęt, który w tej chwili mamy, plasuje nas może nie w pierwszej trójce, ale gdyby poszły inwestycje w branżę obrony, a będziemy na to przeznaczać sporo, to za tym też pójdą wysokie technologie.
Proszę pamiętać, że w Stanach większość wynalazków związanych z firmami, które potem zdobyły ogromny sukces giełdowy, to się w wielu wypadkach zaczęło od przemysłu zbrojeniowego. Tak że to nie są tylko czołgi i haubice daleko strzelające, ale za tym idzie dzisiaj technologia. Dzisiaj za tym drony idą, wszystko co może być związane, w to trzeba wciągać politechnikę, inne rzeczy.
Mamy dobrze wykształconą młodzież, nasze szkoły politechniczne są na poziomie kanadyjskim, a w niektórych sektorach, na przykład Akademia Górniczo-Hutnicza, to jest naprawdę wysoki poziom.
Jesteśmy też atrakcyjni dla Amerykanów w tej chwili, ale coraz bardziej dla Kanadyjczyków szkoły medyczne, wysoki poziom, już pomijając koszty – nie wiem, ile tutaj szkoła medyczna dobra musi kosztować, ale znam osoby z Kanady, które skończyły studia medyczne w Polsce i dzisiaj pracują w Toronto, Mississaudze i okolicach. W Stanach Zjednoczonych jest w tej chwili boom studentów, którzy nie mają nawet korzeni polskich, a wyjeżdżają na studia do Polski, do Warszawy, do Poznania, do Białegostoku, i tam studiują, bo w Kanadzie, nie wiem, może 120 tys. dolarów kanadyjskich studia medyczne kosztują. A w Stanach najlepsze to dwa razy tyle. Tak że też jesteśmy tym rynkiem atrakcyjnym, który chcemy otworzyć.
Wymiana studencka też.
Są ciekawe, interesujące plany, żeby część kadry, czy nawet studentów, i to związanych być może z Polonią, żeby zapraszać do naszych czołowych firm giełdowych, z branży finansowej, bankowej, elektronicznej, high-tech, czy nawet tych, które się specjalizują w branży wydobywczej czy energetycznej.
Liczymy też na wymianę doświadczeń, a jednocześnie chcemy pokazać młodej generacji Polonii kanadyjskiej, że Polska jest atrakcyjnym, otwartym krajem na wymianę. My mamy co zaoferować w wielu dziedzinach, a zdajemy sobie sprawę, że mamy i sporo możliwości do tego, żeby się od Kanadyjczyków wielu rzeczy nauczyć. Jesteś otwarci. Wydaje mi się, że tutaj dyplomacja jest taka, żeby oczywiście to, co należy do dyplomaty, załatwiać zakulisowo, a jednocześnie jest sporo z zakresu wielu dziedzin, w których możemy być i atrakcyjnym partnerem dla Kanadyjczyków, oni dla nas, my dla nich, i tę dyplomację skutecznie przekładać na realne działanie, np. wspólne joint mission. Zresztą w Afganistanie też mieliśmy ciekawą, interesującą współpracę.
Może to nie jest temat, żeby go tutaj rozwijać, w każdym razie nam się ciekawie, interesująco współpracowało i ich wyniki dotyczące naszych żołnierzy, oficerów, w jaki sposób dowodzą, są jak najwyższe. Nie muszę ich chwalić, ale tak naprawdę jest.
http://www.goniec24.com/wywiady-gonca/item/9075-konferencja-prasowa-nowego-ambasadora-polski-w-kanadzie#sigProIdaed6f10c84
Po swoim wystąpieniu, ambasador odpowiadał na pytania, w tym „Gońca”.
Andrzej Kumor: Panie Ambasadorze, mówił Pan dużo o możliwościach współpracy gospodarczej. Jeżeli jakaś firma, podmiot z Polski, chciałaby inwestować w Kanadzie, jaką pomoc otrzyma ze strony dyplomacji, ze strony placówek konsularnych?
Wiem o tym, że na przykład Chińczycy mają bazy danych ludzi pochodzenia chińskiego, którzy są w różnych instytucjach kraju, z którym się chce robić interes, czy to w korporacjach, czy w administracji, itd.
Czy uważa Pan za celowe, żeby tego rodzaju baza danych powstała w Polsce – może jest taka baza – że osoba, która chciałaby na przykład zainwestować w Albercie, wiedziała, gdzie są Polacy w Albercie na ważnych stanowiskach, z kim można byłoby rozmawiać również poza protokołem?
Ambasador Andrzej Kurnicki: Ja parę osób poznałem i znam, które są tu na przykład w sektorze bankowym, w sektorze wydobywczym, w sektorze górniczym, inżynierów fantastycznych z high-tech, z bio-tech. Dzisiaj nawet była taka rozmowa, w jednym przypadku nawet światowe nazwisko akurat tej osoby, więc trochę tego jest. Sprawa jest o tyle pikantna, że musimy zobaczyć, na ile rząd kanadyjski by łaskawym okiem patrzył na to, że my takiego rodzaju zasoby robimy, ale w Stanach to na pewno nie jest tak łatwo, o ile pamiętam.
Natomiast z tych zasobów, doświadczenia Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, to oczywiście trzeba by było skorzystać i wykorzystać, ale jest to już sprawa do naszych korporacji, które patrzą na ten rynek kanadyjski.
Jeśli chodzi o samą ambasadę czy konsulat, to tutaj, rozumiem, powstaje w Toronto czy już organizuje przedstawicielstwo polskiej placówki wspierające inwestycje i handel. To jest taki nowy pomysł, który ekipa pana premiera Morawieckiego forsuje, żeby też opierać się na miejscowych ludziach, którzy znają rynek, mają kontakty, a nie przywozić z zewnątrz ludzi, którzy nie mają pojęcia czasami drzwi, z której strony zajść. W Stanach widziałem takie przypadki.
(...)
Tu są różnego rodzaju związki inżynierów, teraz na przykład będzie konferencja sponsorowana przez nich, ale oni też muszą wyjść do polskich firm.
Jeżeli mają doświadczenie, załóżmy, czy górnicze, czy w branży medycznej, to nasze firmy mogą takich osób poszukiwać. Czasem ta aktywność po jednej i drugiej stronie jest wymagana. Są u nas duże podmioty, które mogą się rozglądać. Sam znam parę osób, które w międzyczasie się przewinęły, były na tej mojej krótkiej liście zainteresowania. Są to osoby, które mają duże doświadczenie i w menedżerskiej branży. Nie chciałbym tu nazwiskami rzucać, ale są to osoby naprawdę gdzieś wysoko, nawet do prezesów znanych banków, które mają pochodzenie polskie. Czasami mają też polsko-żydowskie czy polsko-ukraińskie, dla nas to też ważne. Mamy bardzo dobre relacje i z diasporą żydowską – ja w Stanach na przykład bardzo dobre relacje miałem z diasporą żydowską; mój najbliższy przyjaciel, Jack Kożuch, pochodzi z Sosnowca... Sporo zresztą moich kolegów i koleżanek, z którymi razem studiowałem na Hopkinsie, było bardzo zorganizowanych; to jest ważne, wspierali się, to było widać.
Czy będziemy te zasoby inżynierskie czy inne chcieli wykorzystać? Naturalnie, że tak. Na przykład będziemy już za parę miesięcy mieli paru prezesów dużych spółek giełdowych. To naprawdę top liga. Czy podsuniemy im taki pomysł? Naturalnie, trzeba będzie rozmawiać. Ale tak naprawdę decyzja będzie od nich zależała, kogo oni zatrudnią, jakie postawią im warunki, czy finansowe. To nie mogą być warunki polskie, 5 tysięcy złotych i tyle. Bo nasz prezes dobrej spółki giełdowej to jest 200-300 tys. złotych miesięcznie, bo ja takich znam.
Już nie mówię o tych prywatnych, którzy są udziałowcami. Myślę, że tak, z jednej strony, kto ma doświadczenie, powinien się zaprezentować, i z drugiej strony, te spółki, które będą chciały, z tego co wiem, będą się rozglądać. Coraz więcej osób ze Stanów, ja znam nawet z Kanady, kolega, który u mnie był w katedrze dosyć blisko, był dyrektorem instytutu na uczelni, a w tej chwili otworzył swój biznes własny dwa lata temu, polsko-kanadyjski, i nieźle sobie radzi finansowo. Widać to po prostu po samochodzie, jakim czasem przyjeżdża.
Ale ten zastrzyk trzeba wykorzystać, tylko po jednej i po drugiej stronie. Nasze firmy muszą zrozumieć, że ten potencjał kadrowy, to doświadczenie trzeba wykorzystać, a z drugiej strony, jeśli ktoś ma doświadczenie, to ewentualnie zgłosić się, KGHM, czy PKN Orlen, czy Lotos, czy PGNIG, bo nabory są w tej chwili. Część kadry została usunięta ze spółek skarbu państwa, bo tam rzeczywiście dochodziło do rzeczy demoralizujących, takie były wydatki. Ja sam wywaliłem pierwszy 10 doradców w firmie, którzy zarabiali 30 tysięcy miesięcznie, a średnia miesięczna pobytu w pracy była półtorej godziny. To kto to trzymał?! Od razu, w pierwszy dzień, gdzie jest lista doradców. Wszystko poszło.
Inne pytania:
M. Bonikowska z gazety „Gazeta-Gazeta” pytała, czy ambasador zdaje sobie sprawę, jak silna i rozwinięta kulturalnie jest tutejsza Polonia; czy prócz spraw gospodarczych skupi się na pomocy w promowaniu polskiej kultury. – Chodzi mi o to, aby Pan uświadomił sobie i mam nadzieję, że to szybko się stanie, że tu się dzieje mnóstwo rzeczy, które robią to samo, tylko nie poprzez dyplomację, to znaczy współpracujemy, a mamy nadzieję, że Pan będzie to też tak widział, Polonia jest niesamowita tutaj, kulturalnie niesłychanie żywa. Mówimy o współpracy... – stwierdziła M. Bonikowska.
Ambasador odparł, że „naturalnie, będą koncerty chopinowskie, będą wystawy, sporo będzie też koncentrowało się na obchodach 100-lecia odzyskania niepodległości.(...) Kultura jest ważnym elementem dyplomacji, przeciera szlak, w którym się potem robi biznes, bez tego.... (...) Ja się mogę wiele od państwa nauczyć i będziemy się wspierali...”.
St. Stolarczyk z dwutygodnika „Fakty” pytał o 30 Polaków polskiego pochodzenia, laureatów Order of Canada – czy Polska jakoś też uhonoruje tych ludzi. – To naukowcy, i (S. Stolarczyk zna trzy osoby), którzy są kawalerami tego orderu i nikt nigdy z Polski nie zaproponował im współpracy na uczelniach. – Czy jako naukowiec, Pan widzi możliwość nawiązania współpracy z uczelniami kanadyjskimi? Ambasador odparł, że jak najbardziej i chętnie się spotka z p. Stolarczykiem, by rozmawiać na ten temat. Podkreślił, że ci ludzie muszą wiedzieć, że „my jesteśmy z nich dumni”. Dodał, że chciałby zobaczyć tę listę, „bo sam by się nawet pofatygował odwiedzić parę osób”.
A. Lach z Polskiej Agencji Prasowej pytała m.in. o CETA, bo zbliża się 23 września, kiedy handlowa część CETA miała wejść w życie – czy według informacji ambasadora, tak się stanie, bo Belgia wniosła wniosek do Trybunału o stwierdzenie zgodności tej umowy...
Ambasador odparł, m.in. że: „Belgowie zawsze starali się pewne sprawy ugrywać dla siebie, ale większość dużych graczy raczej jest za. Czy ta procedura opóźni – trudno powiedzieć – ale wiemy, jak grają Belgowie”.
J. Gierak-Onoszko z tygodnika „Polityka” pytała w związku z tym, że niedawno zawinął do portu w Świnoujściu tankowiec z Kanady, o to, na jakim miejscu na liście priorytetów ambasadora będzie współpraca z przemysłem paliwowym Kanady, a następnie stwierdziła, że „Polonia, a nawet sami Kanadyjczycy z dużą uwagą śledzą wydarzenia w Polsce” i „czy jest jakiś przekaz, główna myśl”, z jaką ambasador przyjeżdża z Warszawy do Kanady?
Odpowiadając, ambasador Kurnicki stwierdził, że Kanada jest atrakcyjna, ale ze względu na pogodę są utrudnienia przesyłowe, i gdyby po wschodniej stronie była infrastruktura... Dodał, że zawsze można kupić (ropę gaz) w kontraktach spotowych, kiedy statek jest już na morzu, tak, „jak zrobiono to z Amerykanami przed wizytą Trumpa”. „Lotos jest dobrym partnerem, rozgląda się, Kanada jest dla Lotosu atrakcyjna i na pewno współpraca będzie. PGNIG też jest dużym graczem na rynku, choć związanym kontraktem z Rosją, ambasador nie chciał tego rozwijać, „bo to są spółki giełdowe”.
Jeśli chodzi o sprawy polityczne, ambasador zadeklarował, że nie widzi nic specjalnego, co by się działo w Polsce, czym szczególnie musielibyśmy się martwić. – „Porównajcie państwo, co się dzieje w Niemczech, co się dzieje we Francji, w innych miastach, gdzie chodzą uzbrojeni żołnierze ready to shoot. U nas tego nie ma. A że są różne spory, mniej lub bardziej ostre dyskusje, to być może tak demokracja wygląda. (...) Są też, proszę pamiętać, grupy interesów, które na tej zmianie straciły”.
Dodał, że chodzi o to, aby to wszystko „szło ku dobremu”, bo to jest najważniejsze. Uznał, że po jednej i po drugiej stronie są fajni i sympatyczni ludzie i ważne jest, żeby się razem wspólnie dla Polski dogadywali.
Z. Bełz z „Gazeta-Gazeta” pytał z kolei o wsparcie dla polonijnego szkolnictwa, bo gdy on „przyjechał do Kanady ponad 30 lat temu, były dwie szkoły średnie polskie, a teraz nie ma żadnej”. Ambasador obiecał, że się zapozna z tematem, i zaproponował Z. Bełzowi spotkanie.
Po konferencji prasowej w ogrodzie konsulatu nastąpiło spotkanie z zaproszonymi przedstawicielami organizacji polonijnych, podczas którego ambasador powtórzył swe deklaracje, a także wręczył Krzyże Zesłańców Sybiru:
Pani Irenie Wallace, wywiezionej z rodzinnych Baranowicz na Wileńszczyźnie w wieku 11 lat, która później trafiła do armii Andersa, a swe przeżycia zawarła w książce „Through the Eyes of One Child and the Memories of Many Orphans.
Drugim odznaczonym pośmiertnie był p. Stanisław Wojtecki, więziony w sowieckich obozach jenieckich w latach 39–41, a następnie żołnierz gen. Andersa. W imieniu odznaczonego krzyż odebrał syn, kapitan Ed Wojtecki.
Raut zakończył się rozmowami towarzyskimi.