Listy z nr.41/2015
Dodatek OAS nie każdy weźmie do Polski
Droga Redakcjo!
Jak się okazuje, wśród nas krąży pewna bajka na temat pieniędzy, jakie będą zasilać konta osób powracających do Polski.
Mianowicie chodzi tu o dodatek Old Age Security = OAS, który jest wypłacany w chwili osiągnięcia wieku emerytalnego i który to dodatek nie jest zależny od liczby przepracowanych lat, LECZ: od lat zamieszkania w Kanadzie Z CHWILĄ osiągnięcia wieku emerytalnego. NIE KAŻDY OTRZYMA OAS PO POWROCIE DO KRAJU, choć zamieszkując w Kanadzie, nie miał z tym problemu.
Aby uniknąć rozczarowania, trzeba się cofnąć, by sprawdzić: czy osoba wracająca do kraju w chwili składania wniosku o OAS, a więc taka, która WÓWCZAS osiągnęła wiek emerytalny, a wynosił on onegdaj 65 lat (to wiek tylko dla niektórych roczników z uwagi na podniesienie wieku emerytalnego), miała za sobą, w tym samym czasie, 20-letni pobyt w Kanadzie – tj. WAŻNE: 65 lat i minimum 20-letni pobyt, i to w tym samym momencie (!).
Jednym zdaniem: TYLKO (!!!) OSOBA, KTÓRA MAJĄC 65 LAT I MAJĄC RÓWNOCZEŚNIE (!!!) 20-LETNIĄ LUB DŁUŻSZĄ ZASIEDZIAŁOŚĆ, tj. TAKĄ ZASIEDZIAŁOŚĆ W CHWILI OSIĄGNIĘCIA WIEKU EMERYTALNEGO (!!!), MOŻE LICZYĆ NA otrzymywanie dodatku OAS POZA GRANICAMI KANADY.
WYSOKOŚĆ tego dodatku OAS NIE ZMIENIA SIĘ, bo przyznaje się go wg kryterium zasiedziałości, tj. lat zamieszkania w Kanadzie W MOMENCIE NABYCIA DOŃ PRAWA. Można potem mieszkać nawet 50 lat, a zaszeregowanie pozostanie niezmienne.
Na przykład:
Ktoś przyjechał do Kanady w wieku 50 lat, to miał z chwilą osiągnięcia 65. roku życia...15-letni status mieszkańca. Jeśli np. nawet w wieku 75 lat, tj. po 25 latach pobytu w Kanadzie, ta sama osoba wraca na stałe do Polski, to liczy się tylko te 15 lat i po złożeniu wniosku Service Canada może tej osobie wypłacać przyznany i dotąd pobierany OAS, ale (!!!) NIE DŁUŻEJ NIŻ do TYLKO (!) 6 miesięcy i POTEM KONIEC = FINITO (!).
Jeśli ktoś np. przyjechał w wieku 40 lat, to mając tylko 65 lat, ma już 25-letni pobyt, a więc więcej niż wymagane 20 lat, więc otrzyma przyznaną mu wysokość OAS: gdziekolwiek będzie mieszkać.
Trzeba się też z tym liczyć, że załatwianie formalności może przeciągnąć się nawet do 3 miesięcy i że mogą wyniknąć komplikacje i negatywne załatwienie wniosku, jeśli ktoś ma do spłacania dług z tytułu, że "nie spowiadał" się z polskiej emerytury przy robieniu Income Tax.
Osoba wyjeżdżająca na zawsze z Kanady, która nie kwalifikuje się do otrzymywania w Polsce kanadyjskiego OAS, może TYLKO liczyć na wypracowane przez siebie CPP i odłożone fundusze, jak np. RIF czy TFSA albo inne inwestycje, no i oczywiście polską emeryturę/rentę, jeśli do takiej ma prawo.
GIS zaś wypłacane jest tylko niektórym w Kanadzie i tylko (!) mieszkającym w Kanadzie, w różnej wysokości, w zależności od indywidualnego dochodu osoby, gdyż jest to rodzaj dodatku wyrównawczego do kanadyjskiego minimum socjalnego. Właśnie z powodu niezgłoszonych polskich rent i emerytur są seniorzy, którzy muszą zwracać pewną kwotę jako nadpłaconą, bo GIS powinien być już wcześniej im umniejszony z tytułu "polskich pieniędzy".
Jest to bolesnym zaskoczeniem dla tych osób, ale taka jest rzeczywistość.
Spędziłam trochę czasu na telefonie, aby wyjaśnić również sprawę BILETU W JEDNĄ STRONĘ, gdyż nielogiczne wydały mi się wywody niektórych zainteresowanych mówiących, że przy wyjeździe na stałe z Kanady, do każdego wniosku do Service Canada musi być załączony bilet lotniczy i to tylko... w jedną stronę (a taki jest znacznie droższy).
Zarówno Service Canada, jak i Immigration powtarzają, że jeżeli ktoś ma KANADYJSKIE OBYWATELSTWO, to nie obowiązuje tej osoby tego typu ograniczenie, jako że: Obywatel Kanady może się swobodnie przemieszczać z ważnym paszportem, nawet jeśli na stałe nie zamieszkuje Kanady, stąd może wylecieć na "dwustronnym bilecie". OBYWATEL MA trochę INNY STATUS i prawa NIŻ LANDED IMMIGRANT i nie powinno się tego mieszać, gdyż sam WYJAZD NIE JEST WYRZECZENIEM SIĘ OBYWATELSTWA.
UWAGA: Składając wniosek, trzeba też zapytać o rozliczanie INCOME TAX, bo tu mogą być indywidualne różnice, z czego i kiedy się rozliczać, np. ktoś ma tylko CPP, a ktoś inny dywidendy itp.
Na wrześniowym spotkaniu z Polonią w USA p. Prezydent Duda wspomniał o POTRZEBIE PRZEPISÓW, które chroniłyby powracających do kraju przed PODWÓJNYM opodatkowaniem. Zachęcał też do powrotu.
Oby nadchodząca elekcja przyniosła zmiany: pozwalające na rekonstrukcję kraju, usunięcie zniszczeń i tworzenie przez nową ekipę przepisów, dających szansę powrotu i godziwego życia wszystkim obywatelom RP.
Myślę, że powtarzając parokrotnie tę samą myśl, rozwiałam wątpliwości i niestety nadzieje wielu – głównie pań.
Małgorzata Kossowska
Odpowiedź redakcji: Bardzo interesujące!
•••
Witam!
Szanowni Państwo!
25 października pójdziemy do urn wyborczych. Daj Boże, żebyśmy się kierowali tylko i wyłącznie interesem narodowym, a nie partyjniactwem.
W sobotę, tj. 3 października, byłem na spotkaniu z Panami Antonim Macierewiczem i Marcinem Gugulskim zorganizowanym przez Kluby Gazety Polskiej.
Spotkanie odbyło się w Toronto. Organizatorzy spotkania nie włączyli do tej pięknej inicjatywy żadnych innych organizacji polonijnych, jak np. Związek Narodowy Polski czy Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego "Orzeł Strzelecki" w Kanadzie. Na spotkanie przyszedł Pan Janusz Bujnowski, redaktor pisma pt. "Lotnictwo Aviation", który wyjątkowo zna temat tragedii smoleńskiej. Pan Bujnowski włączył kamerę w celu nagrania spotkania, na co Pani Janina Melon kategorycznie zakazała jakiegokolwiek filmowania. Wyjątkiem była kamera z Klubu Gazety Polskiej. Sala mogła zadawać pytania, ale na kartkach, które były selekcjonowane przez Dariusza Melona. Ja napisałem pytanie o przedstawienie nam Pana Andrzeja Melaka startującego z 9. miejsca listy PiS. Pytanie nie zostało odczytane. Forma pytań na kartkach bardzo źle się kojarzy. Wyrażam wielki szacunek dla Panów: Antoniego Macierewicza i Marcina Gugulskiego, a organizatorzy zachowali się jak chłopcy w krótkich spodenkach.
Proszę o podanie w mediach i wśród znajomych krótkiego artykułu o kandydacie na posła Andrzeju Melaku.
Pozdrawiam.
Szczęść Boże.
Grzegorz Waśniewski
•••
Mając nadzieję, że po wyborze Pana Lizonia na posła federalnego interesy Polonii będą odpowiednio reprezentowane, zwróciłem się do niego pismem z 15.08.2011 r. o pomoc w wyjaśnieniu podwójnego opodatkowania emerytur z Polski oraz głosowania przez Revenue Canada kursu Bank of Canada.
Polską emeryturę otrzymuję w CAD wg kursu NBP. Różnica w kursach powoduje konieczność deklarowania wyższych dochodów niż otrzymane (ok. 200 CAD). Nie otrzymawszy odpowiedzi (4 miesiące), złożyłem 20.12.2011 pismo monitujące w biurze posła Lizonia, które także pozostało bez odpowiedzi.
Tygodnik "Goniec" z 1-7 marca 2013 opublikował mój list otwarty, który pan poseł także zignorował i pozostawił bez odpowiedzi.
Uważam, że polityk tej rangi, ubiegający się o reelekcję i zabiegający o poparcie Polonii, jest zobowiązany do odpowiedzi na pisma do niego kierowane, a nie chować głowy w piasek. Nadto dobre wychowanie obliguje do tegoż niezależnie od tego, jaka by ona była.
W liście do Polonii ("Goniec" nr 39) pan Lizoń zapewnia, cytuję: "że tak jak dotychczas będę dbał o interesy wszystkich mieszkańców mojego okręgu wyborczego, a w sposób szczególny o interesy polonijne etc.". W świetle przytoczonych powyżej faktów dziękuję za taką "dbałość".
Nie jestem upoważniony i nie czuję się wyrazicielem opinii polskich emerytów, ale problem podwójnego opodatkowania dotyczy nie tylko mnie, ale wszystkich. Nie jest moim zamysłem nakłanianie kogokolwiek przeciwko kandydaturze p. Lizonia. Każdy uczyni, co zechce.
Czy możemy liczyć, że interesy Polonii będę właściwie reprezentowane?
Jerzy Ruciński – emeryt
Odpowiedź redakcji: My głosujemy na posła Lizonia, tu jest większa sprawa.
Listy z nr. 40/2015
Dla podopiecznych Fundacji "Złotowianka"
W piękną, słoneczną niedzielę, 27 września, chodziarka Justyna Świerczyńska, wraz z Kazimierzem Kowalskim i innymi kolarzami z Krajenki, wystartowała ze Złotowa do Górki Klasztornej. Start nastąpił punktualnie o godzinie 9.30 spod Ośrodka Rehabilitacji Dzieci Zabajki 2 przy ul. Widokowej, a panowie towarzyszący Justynie jechali rowerami.
Trasa przebiegała najpierw ulicami Złotowa, dalej przez Świętą, Skic, Walentynowo, Wiktorówko, z metą w Górce Klasztornej. Sportowcy dotarli do sanktuarium przed 12.00, zdążając na Mszę św.
25-kilometrowa trasa była dla chodziarki trasą trudną, ponieważ było na niej sporo wzniesień, a ponadto była dłuższa od dotychczas zaliczanych przez nią dystansów o 5 kilometrów. Dlatego na 20. kilometrze nastąpiło małe załamanie formy chodziarki, które jednak przetrwała.
Skąd pomysł takiej akcji? Justyna Świerczyńska, studentka Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Pile na wydziale pielęgniarstwa, od lat charytatywnie zajmuje się pracą z młodzieżą, propagując sport jako sposób na życie. Pracuje jako fizjoterapeutka w Ośrodku Rehabilitacji Zabajka 2 w Złotowie i na co dzień ma do czynienia z osobami niepełnosprawnymi. Ponieważ jest również zawodniczką PLKS Gwda Piła i kadry narodowej Polski w lekkoatletyce w chodzie sportowym, stąd decyzja – pójdę dla tych, co nie mogą. Dzięki akcji zebrano 900 złotych. – To spora kwota jak na pierwszą akcję, którą zorganizowałam – mówi chodziarka. – Chciałam zobaczyć, jak uda mi się ta akcja, i w przyszłym roku chcę zorganizować kolejną. Na pewno wcześniej i z większym rozmachem zareklamuję mój chód i włączę też kolegów, którzy wystartują z Piły. To są na razie tylko plany, ale mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować.
Pokonanie 25-kilometrowej trasy ze Złotowa do Górki Klasztornej było jednocześnie ostatnim treningiem dla Justyny Świerczyńskiej przed wyjazdem do Kenii na początku listopada.
– Wyjazd do Kanady to ogromne przeżycie, ale pozytywne. Dużo wrażeń i nauki. Obecnie zbieram finanse na wyjazd do Kenii, gdzie nie tylko będę trenować i walczyć o minimum uprawniające do startu w igrzyskach olimpijskich w 2016 roku, ale także przeprowadzać badania naukowe, które otworzą mi drogę do studiów doktoranckich. Jeśli ktoś jest zainteresowany pomocą finansową może przekazać pieniądze na konto:
Spółdzielczy Bank Ludowy Zakrzewo
25 8944 0003 0002 7430 2000 0010
Dla operacji zagranicznych SWIFT CODE GBWCPLPP
W tytule przelewu wpisać należy: darowizna dla Justyna Świerczyńska Ś/2
Lub
Bank Gospodarki Żywności
58 2030 0045 1110 0000 0222 6860
Dla operacji zagranicznych SWIFT CODE GOPZPLPW
W tytule przelewu wpisać należy: darowizna dla Justyna Świerczyńska Ś/2
Dlaczego na fundację?
Bo mają Państwo pewność, że pieniądze zostaną należycie wykorzystane, ponieważ fundacja wymaga od mojej osoby faktur. Pieniądze mogę tylko wykorzystać na cele sportowe i naukowe.
Justyna Świerczyńska
***
Witam Panie Andrzeju, chcę się z Panem tym podzielić...
Sex ed parent resource guides prepared by the Institute for Catholic Education (ICE).
- A disaster.
Sorry but there is no Catholic version of gender, masturbation or anal sex.
Well... There is. According to ICE. Here is the infamous Sex-ed through the Catholic lens.
Just released. The "Sex ed parent resource guides prepared by the Institute for Catholic Education (ICE)."
Here is the guide:
http://iceont.ca/wp-content/uploads/2015/09/ICE_HPE_Intermediate_Brochure_Pg4-Interactive.pdf
Grade 7:
--- START QUOTE
C1.3 explain the importance of having a shared understanding with a partner about the following: delaying sexual activity until they are older; the reasons for not engaging in sexual activity; the concept of consent and how consent is communicated; and, in general, the need to communicate clearly with each other when making decisions about sexual activity in the relationship.
--- END QUOTE
This is hardly the kind of information we should be teaching to 12-13 years olds. And then we call it Catholic. Why use the idea of “partner” when we are talking to boys and girls? What has happened to the words mother, father and family? How can 12-13 year olds even begin to consider the "concept of consent" and how it's communicated? And finally, "the need to communicate clearly with each other when making decisions about sexual activity in the relationship."
etc... more in the link below
Grade 8:
--- START QUOTE
C1.5 demonstrate an understanding of gender identity, gender expression, and sexual orientation and identify factors that can help individuals of all identities and orientations develop a positive self-concept.
C2.4 demonstrate an understanding of aspects of sexual health and safety, including contraception and condom use for pregnancy and STI prevention, the concept of consent, and matters they need to consider and skills they need to use in order to make safe and healthy decisions about sexual activity.
C3.3 analyse the attractions and benefits associated with being in a relationship as well as the benefits, risks, and drawbacks, for themselves and others, of relationships involving different degrees of sexual intimacy.
--- END QUOTE
The Catholic teaching is that we are created male and female. When you accept "gender identity, gender expression, and sexual orientation" you are rejecting what the Catechism of the Catholic Church teaches about the person and human sexuality. Grade 8 students are too young to understand the meaning of sexual consent. Has contraception and condom use now become Catholic teaching in Ontario on "safe and healthy" sex?
etc... more in the link below
Ref:
http://everydayforlifecanada.blogspot.ca/2015/09/the-toronto-catholic-board-will-teach.html
(sz)
Listy z nr. 39/2015
Polska pozbawiona prawa weta
Tyle właśnie mamy do gadania w tzw. Unii Europejskiej.
Tu panuje dyktat silniejszego. Jeśli ja mam się cieszyć z tego, że jestem Europejczykiem, tylko dlatego że mogę swobodnie podróżować po krajach Europy, to ja wolę, aby te granice zamknęli.
Jeśli Unią rządzą idioci i banda nieodpowiedzialnych prowokatorów, to trzeba się zastanowić nad sensem naszego członkostwa. Bo czy w takiej sytuacji nie mam prawa się czuć jak niewolnik?
Cezary
Odpowiedź redakcji: Zastanawiać można się do woli...
•••
Exodus – wędrówka ludu do ziemi obiecanej. Problem dla rządzących, wybranych, starszych i mądrzejszych rządzących tym światem, chyba nie. To oni doprowadzili do tego. Trzeba spojrzeć, jakie są przyczyny. Za zgodą i pomocą Europy Ameryka zniszczyła kraje arabskie i jej przywódców, co doprowadziło do wściekłości i wzmocnienia ich siły. Wydawałoby się, że Amerykanie tacy głupi. Problem w tym, że oni nie rządzą Ameryką, a wybrani, starsi i mądrzejsi rządzą tym światem. I to jest przyczyną tej wędrówki do "ziemi obiecanej". Przecież nietrudno wiedzieć i widzieć, skąd oni są i kim są.
Dziś mówią rządzący, że trzeba im spodnie ściągać, aby ich rozpoznać. To coś nienormalnego z tymi politykami albo z ludzi robią wariatów. Wygląda na to, że jest to zorganizowana mafia, a ludzie ci płacą tysiące dolarów za ich przemyt. Ci ludzie nie wyglądają na biednych, a do tego nie widać ich w burkach czy w turbanach.
Nic dziwnego, że nie mają dokumentów, i nie wiadomo, jakiej są religii. Wszystko jest pod kontrolą starszych i mądrzejszych, i biznes nawet ludźmi się kręci, a płacić muszą wszyscy. Kto nie jest z nimi, jest przeciw nim. To powiedział Prezydent Ameryki Bush.
S. Wójtowicz
Mississauga
Odpowiedź redakcji: Chyba nie on jeden tak mówił...
•••
Prośba o poparcie petycji:
Romuald Szeremietiew
----
Do władz Rzeczypospolitej Polskiej!
Europa stoi w obliczu poważnych zagrożeń, które pojawiły się od wschodu, na Ukrainie, a teraz także na południu wraz z rosnącą falą uchodźców i imigrantów. Chcąc zapewnić bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne naszemu krajowi, postuluję, aby władze państwowe zdecydowały o utworzeniu powszechnej obywatelskiej obrony terytorialnej.
Naród musi mieć prawo do obrony!
Odwołując się do etosu Polaka żołnierza, patrioty i obywatela, chcę kontynuować tradycje Legionów, bohaterskiej Armii Krajowej, niezłomnych Żołnierzy Wyklętych.
Chcę zapewnić bezpieczeństwo mojej rodzinie i społeczności, w której żyję. Inicjuję zbieranie podpisów pod petycją obywatelską o utworzenie Obrony Terytorialnej pod zwierzchnictwem Prezydenta RP.
(-) Romuald Szeremietiew
Warszawa, 16 września 2015 r.
Wiem, że nas, troszczących się o bezpieczeństwo Polski, jest wielu. Wielu z nas dostrzega potrzebę zbudowania powszechnej Obrony Terytorialnej jako gwaranta tego bezpieczeństwa. Musimy się policzyć i pokazać politykom decydującym o wojsku i obronie, że utworzenie OT jest żądaniem wielkiej liczby wyborców obywateli RP.
Proszę podpisz petycję, zachęć innych, aby też to zrobili.
Chwała Bohaterom Polski Niepodległej
Podpisy proszę przesyłać na adres:
JS2023 im. 14 PPŚ
ul. Szkolna 1
44-300 Wodzisław Śląski
Na kopercie proszę umieścić napis: "Petycja"
Popieram petycję o utworzenie Obrony Terytorialnej
LP.
IMIĘ:
NAZWISKO:
PESEL:
MIEJSCOWOŚĆ:
ZAWÓD:
PODPIS:
1....................
2....................
3...................
•••
WITAM!
Szanowni Państwo!
W nadchodzących wyborach parlamentarnych 25 X 2015 r. prosimy o oddanie głosu na Andrzeja Melaka.
Informacje te wysyłam w Kanadzie, USA, Ameryce Południowej i Polsce. Bardzo proszę o rozesłanie do wszystkich swoich kontaktów z tą samą prośbą, z którą ja występuję.
Liczymy na Polonię.
Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego
"Orzeł Strzelecki" w Kanadzie
Komendant Grzegorz Waśniewski
PS
Szanowni Państwo,
Pragnę poinformować, że zdecydowałem się na start w wyborach do Sejmu z miejsca nr 9 na warszawskiej liście Prawa i Sprawiedliwości, która umożliwia głosowanie także Polakom rozrzuconym po całym świecie.
Znacie mnie, wiecie, jakimi wartościami kieruję się w życiu i mojej działalności w Kręgu Pamięci Narodowej, Komitecie Katyńskim i Stowarzyszeniu Rodzin Katyń 2010.
Mieliśmy wiele okazji razem podejmować różne inicjatywy dla Polski, prawdy historycznej i pamięci narodowej.
Jako poseł na Sejm, będę mógł zrobić znacznie więcej. Dzisiaj proszę Was o poparcie mojej kandydatury i zachęcenie bliskich, znajomych i przyjaciół do tego samego.
Z wyrazami szacunku,
Andrzej Melak
Listy z nr. 38/2015
Gdańsk, 11.09.15 r.
Czy Unia Europejska połknie żabę, którą przygotował W. Putin?
Po rozprawieniu się z muzułmanami czeczeńskimi i aneksji Krymu bez większych sprzeciwów, W. Putin przerzuca swoje jednostki wojskowe (w tym zaprawionych w bojach weteranów) do Syrii, aby w wyniku intensywnej wojny przegonić muzułmanów do Europy, która utworzyła zbiurokratyzowany twór pod nazwą "Unia Europejska".
Ta żaba to ogromna rzesza imigrantów, z którą Europa będzie miała duży problem, ponieważ społeczność muzułmańska nie chce się integrować.
Prezydent USA nieprzypadkowo zwrócił się do naiwnych Greków, aby zabronili przelatywania samolotów transportowych Rosji przewożących broń i wojsko do Syrii. Nie wiem, dlaczego ta sprawa nie znalazła rozgłosu w UE.
Przyjaciel W. Putina – premier Orban – zapewne rozszyfrował zamiary wodza rosyjskiego i teraz robi wszystko, aby zniechęcić imigrantów do pozostania na Węgrzech. Całe szczęście, że Polska nie jest dla muzułmanów atrakcyjnym krajem pod wieloma względami. Z uwagi na to, że obowiązuje nas solidarność europejska, powinniśmy pomagać uciekinierom z terenów objętych wojną. W pierwszej kolejności należy przyjmować pod swój dach chrześcijan, którzy od dłuższego czasu są prześladowani i mordowani w krajach muzułmańskich.
Wiele wskazuje na to, że premier Ewa Kopacz zdaje sobie sprawę, iż najbliższe wybory parlamentarne przegra, więc próbuje zaskarbić sobie względy w Niemczech, Francji i innych krajach Europy, aby mogła zasiąść obok D. Tuska we władzach unijnych.
Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki
Od redakcji: Szanowny Panie, dziękujemy za uwagi, wie Pan, być może Putin nie jest zbyt miły, ale na pewno nie ponosi odpowiedzialności za wszystkie złe rzeczy, jakich jesteśmy świadkami. Są w tym maglu inni równie "mili" gracze.
•••
Szanowny Panie Redaktorze,
Nawiązując do Pana artykułu "Gwiazdy w oczach" i innych podobnych artykułów.
Pisze Pan, że w rozmowach na temat Polski często padają słowa: "trzeba było", "należało" itp. W innych miejscach wini Pan polską szlachtę i jeszcze w innych kogoś innego. Swego czasu wyraził się Pan, że nie mamy "polskich elit".
Wie Pan co – tych elit nigdy nie będziemy mieć, jeżeli Polacy nie zmądrzeją. Jesteśmy narodem, którego ludzie nigdy nie mogą się z sobą zgodzić.
Za dużo wśród nas filozofów i ludzi z wielką liczbą tytułów, w których poza zdobytym w jakiś sposób tytułem, jest tylko pusta duma. Obwinianie szlachty, Niemców, Sowietów, Żydów i innych nic nam w tym wypadku nie pomoże.
Dlaczego doszło do zaborów? – Bo mieliśmy za dużo zdrajców – Polaków, którzy dla kawałka chleba troszeczkę grubiej posmarowanego masłem przeszli na usługi zaborcy, robiąc tym krzywdę ojczyźnie i swoim współbraciom. Tak było również w czasie okupacji niemieckiej. Zdrajców nie brakowało również w czasach okupacji sowieckiej (przepraszam, w czasie PRL). To z mojego punktu widzenia jest największy problem. W czasie okupacji niemieckiej zdrajców niszczyła partyzantka.
Jeżeli chcemy zbudować polskie patriotyczne elity, to musimy znaleźć drogę do eliminowania zdrajców ojczyzny.
Kara w tym wypadku powinna być tylko jedna.
Z. Mańkowski
Od redakcji: Szanowny Panie, całkowicie się z Panem zgadzam, stąd moje utyskiwania, jeśli nie "zmądrzejemy", będzie po nas. Dlatego trzeba zdrajców pokazywać palcem. (ak)
•••
Drogi Panie Andrzeju,
przesyłam informacje, że w dzisiejszym wydaniu porannych wiadomości lokalnej stacji był wywiad z autorem książki o Wielkiej Ucieczce (nawiązano także do filmu i obecności Kanadyjczyków w tejże akcji – śladowej, ale jednak). W niedzielę będzie spotkanie z autorem książki na terenie WAR HERITAGE MUSEUM w MOUNT HOPE ONT (blisko Hamilton) bodajże o 19.00. (...) O Kanadyjczykach zapewne wiedzieć warto i należy, ale nie zapominać o Polakach, a na pewno jednym z kopiących tunel był śp. pilot Stanisław Król. Wiedziałam od dawna, a potwierdzenie znalazłam na stronie POLSKIE SIŁY POWIETRZNE w II wojnie światowej, gdzie pod "Stanisław Król" jest jego życiorys i odnośnik dot. kopania i próby ucieczki. Może ktoś będzie zainteresowany, samo muzeum jest bardzo ciekawe od strony polskiej również. Przesyłam pozdrowienia i życzenia tylko dobrego w misji medialnej i nie tylko.
Maria Kubat, Ancaster
Od redakcji: Szanowna Pani, dziękujemy za informacje! Zawsze pamiętajmy o Polakach. To nasz obowiązek!
•••
John Paul II Scholarship
INTRODUCTION
The scholarship, named in honour of one of Poland's greatest sons, Saint John Paul II, is intended to commemorate the pontiff's ardent love of foreign languages.
PURPOSE OF FUND
Assist undergraduate or graduate students who have exhibited scholarly excellence in their study of Polish language and literature within the Department of Modern Languages and Literatures of the University of Ottawa.
SCHOLARSHIP DETAILS
Eligibility Criteria
The applicant must:
1. be a Canadian citizen, a permanent resident, a person with the protected/refugee status or an international student;
2. be registered as a full-time student and have completed 2 courses (6 credits) in Polish Language and Literature at the Department of Modern Languages and Literatures of the Faculty of Arts at the University of Ottawa; and
3. demonstrate scholarly excellence in their study of Polish language and literature.
Value of the award: Minimum $1,000
Number of awards: One
Frequency of the award: Annual
Level or program of study: Undergraduate or graduate
Application contact: Financial Aid and Awards Service
Application deadline: October 31
APPLICATION PROCEDURE
Applications must be made through Online Scholarships and Bursaries, which can be accessed through www.uozone.uOttawa.ca, and should include:
1. the Curriculum Vitae on Online Scholarships and Bursaries; and
2. an unofficial copy of the applicant's university transcript.
Listy z nr. 37/2015
Dnia 1 września 201 (roku pamiętnego)
Kto to powiedział?
Mowa polska wartko płynie w Łęczycy i w Szczebrzeszynie. Trudna trochę. Proponuję szanownym czytelnikom "Gońca" małą zgadywankę. Język polski jest żywy i jako taki zmienia się i wzbogaca. Wiele popularnych kiedyś słów zanika, a równocześnie powstają nowe. Rodzą się w bólach, bo puryści językowi, uczeni w piśmie poloniści zawsze (tak, tak!) odnoszą się sceptycznie, niechętnie do nowych, nieużywanych poprzednio wyrazów. Obecnie popularne są, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, anglicyzmy. To wynika z tego, że nowe gadżety powstają głównie w Stanach, gdzie technika jest "bolszaja". Niektóre dorabiają się polskich nazw, inne wolą być nazywane po angielsku. Np. Cellphone jest telefonem komórkowym, ale niektóre, dość liczne, nie są tłumaczone.
Historia nie jest nowa. Spór, czy przekładać "na nasze", czy nie, trwa już co najmniej od czasów Mikołaja Reja z Nagłowic, który zauważył trafnie, że Polacy nie gęsi i swój język mają. Jeszcze w utworach Fredry i powieściach Sienkiewicza, tych historycznych, w polskie zdania wplatane są frazy łacińskie. Później w Galicji, Poznańskiem, występowały germanizmy. My w Kanadzie też wplatamy obce słowa i często wcale nie dla fasonu, ale dlatego, że nieraz są prostsze. Łatwiej jest powiedzieć "hi" niż "dzień dobry". A wieczorem nie trzeba patrzeć na zegarek, żeby się zdecydować, że może stosowniej byłoby powiedzieć dobry wieczór albo jak się masz, jak się czujesz? Jak leci?
W latach mojej młodości w PRL-u była walka o wyraz szlafrok. Miało się mówić podomka, a na szlauch wąż.
Przychodzą mi do głowy dwa słowa, które przeniknęły do naszego języka. Jednym jest elektroluks. Bo na importowanych odkurzaczach była nazwa produkujących je zakładów. To się zmieniło. Ale bicykl (też zresztą niepolskie słowo – takiego chyba nie ma) zastąpiony został przez rower. Bo angielska firma produkująca – zwłaszcza samochody, ubocznie wytwarzała jedne z pierwszych sprowadzanych do kraju wielocypedów (!) z wyraźnym napisem na ramie – rower. I tak już zostało.
Tutaj chciałbym także zająć się polskimi powiedzeniami, które weszły do mowy potocznej. Podam przykłady takich powiedzonek, ale nie podam, kto nimi "zabłysnął". Niech czytelnik zgaduje. Pierwszym krótkim, ale dosadnym jest stwierdzenie: "Nie chcem, ale muszem". Jasno i treściwie. Zamiast tłumaczenia, że no tak, dobrze by było, ale są przeciwwskazania itp. Tego samego autorstwa są – w tym temacie – sławne plusy dodatnie i ujemne. Po prostu nic nie jest całkiem dobre ani całkiem złe. Ciemne lub jasne.
Bo kto z kolei powiedział: "Nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe"? Dla ułatwienia podam, że autor chciał też wędrować "z ziemi polski do włoski". Przy okazji ujawniając, że słoń mu na ucho nadepnął. Solista.
Kto powiedział, że "Polska to nienormalność"? Autor lubi haratać w gałę. Król obiecanek cacanek.
A jeżeli chcemy coś, jakieś nieporadne działanie usprawiedliwić – to czy nie elokwentnie powiedzieć: "Sorry, taki mamy klimat"?
Gdy czegoś nie zrealizowałem, mogę się upierać, że się starałem – przekopałem rzecz na metr głęboko (i nie). Kulinarne: "Ten kotlecik ładnie pachnie!". Czyżby był z "Biedronki"?
Ale zejdźmy z pań. "Polska istnieje tylko teoretycznie." Nie Henryk. "Trzeba dorżnąć watahę!" "Mamy jeszcze jedną tutkę" – z uśmiechem po katastrofie tupolewa.
Ale charakterek! Nie Władysław. Zbieżność nazwisk przypadkowa.
Chyba nietrudno odgadnąć autorów tych fraz wzbogacających naszą mowę. Ujmują one sprawy krótko, jasno i zrozumiale. Mądrej głowie dość dwie słowie. Kurz und buendig. Clear? A Stefan "szpara oralna"?
Czy zwrócili państwo uwagę, że niewinna z pozoru litera "k" używana jest w wielu mocnych, często niecenzuralnych słowach? Oczywiście jedno słowo charakteryzuje nas, Polaków. Słychać je jako przerywnik. Krótko i twardo. No, można by zamiast niego użyć wyrażenia – dziewczyna lekkiego prowadzenia. Albo mówić: "O kur wagon cały i ani jednego koguta!". Z tą literką są jeszcze sukinsyny, kacapy, kurduple, kretyni itp. No i angielskie "fuck" też ma k.
Jan Ostoja
High Park
PS A może w ogóle można by uprościć gramatykę i pisać "bul"? Brzmi prościej, ale już "bżuska", o którą zahaczył samolot, chyba nie przejdzie?
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, język polski został zaszlachtowany przez telewizję, która ubrała go w potoczne słowa z bajora i pozbawiła regionalnej różnorodności.
•••
W Polsce rekord frekwencji w referendum – 7 procent. Następne polskie jaja; a raczej śmierdzące zbuki Komorowskiego, PO-PSL, rządzące w Polsce. Referendum w sprawie JOW-ów Kukiza, ogłoszone przez Komorowskiego, po pierwszej turze przegranych wyborów. Referendum poparły PO-SL i Senat . Dostali KUKU od Kukiza. Ale to tylko 100 mln zł od podatnika. Nie ma pieniędzy dla głodujących dzieci, służbę zdrowia i wiele innych palących spraw koniecznych do poprawy bytu, ale są na propagandę wyborczą dla rządzących obecnie. Pani Kopacz przekopała las smoleński na metr głęboko.Teraz kopie sama sobie dół. Ma praktykę, jako kopaczka do kopania. Tylko jej pogratulować tego kopania. Oby tylko nie zakopała się sama.
S. Wojtowicz, Mississauga
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, to są pionki, zostaną usunięte z szachownicy, gdy skończy się ich przydatność.
•••
Mając wiele współczucia dla prześladowanych, uciekinierów etc., dziwię się, że Premier Harper jest smagany (!?!) za... ostrożność (!) w polityce imigracyjnej.
W kanadyjskiej TV nie pokazuje się pełnych obrazów z Europy, gdzie większość przybyszy (ok. 80 proc.) to grupy mężczyzn w wieku poborowym, a nie rodziny, zmierzające docelowo... tylko (!) do Niemiec = do Ziemi Obiecanej. W Internecie można znaleźć zatrważające wręcz sceny oraz informacje, nawet o gwałtach różnego rodzaju.
Czyż nie trzeba leczyć choroby, a nie tylko zajmować się symptomami? Moim zdaniem trzeba, a to niełatwe zadanie, zapobiec napływowi terrorystów, zaznaczam terrorystów, którzy z uciekającej masy ludzkiej robią sobie PARAWAN. Chyba świat powinien zrozumieć, że należy PRZYCIĄĆ KORZENIE ZŁA, tak aby uciekinierzy mogli wrócić BEZPIECZNIE (!) do swych stron.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże, więc chyba ostrożność Pana Premiera JEST uzasadniona.
Papież Franciszek nie bawi się w definicje i apeluje o pomoc uchodźcom (!)... a nie imigrującym za ich plecami terrorystom.
Jeśli nic się nie zmieni, to chyba należy się skłaniać do patrzenia na nasze czasy jako na czasy nazwane w Piśmie Świętym: ostatecznymi lub końcem naszych czasów.
•••
HGW zakazała demonstracji. Za to, że chciano mówić o triumfie króla Sobieskiego pod Wiedniem!
To nie żart. Władze Warszawy zakazały demonstracji przeciwko przyjęciu uchodźców, bo miała ona na celu "pokazanie sprzeciwu wobec muzułmańskich imigrantów" oraz "przypomnienie wiktorii wiedeńskiej". Wygląda więc na to, że król Jan III Sobieski, który w 1683 r. powstrzymał islamską nawałnicę pod Wiedniem, stał się w Polsce postacią zakazaną.
Małgorzata Kossowska
Odpowiedź redakcji: Szanowna Pani, każde czasy mogą być ostateczne i tak trzeba na nie patrzeć, przecież powiedziane jest, że nie znamy dnia ani godziny. Polacy to naród – resztka, nie można mieć zbyt wielkich oczekiwań. Zresztą niech Pani popatrzy po Europie – gdzie można mieć "oczekiwania"? – Może jeszcze na Węgrzech, może w innych zakamarkach, ale nowe idzie szybkimi krokami...
Listy z nr. 36/2015
Szanowna Redakcjo, Drodzy Czytelnicy
Jestem naszym polonijnym kandydatem do Sejmu RP w nadchodzących październikowych wyborach. Z wykształcenia jestem ekonomistą, studiowałem w London School of Economics (LSE) i od jedenastu lat pracuję w finansach w londyńskim City. Od wielu lat jestem zaangażowany społecznie i politycznie w życie brytyjskiej Polonii.
Startuję do okręgu warszawskiego, czyli tego na który oddaje głosy "zagranica", z listy partii KORWiN. W skrócie można określić tę partię jako światopoglądowo na prawo od PiS (Prawa i Sprawiedliwości), zaś moje własne poglądy są konserwatywno-liberalne. Moimi wzorcami są między innymi Ronald Reagan i Margaret Thatcher.
Jako mieszkaniec Wielkiej Brytanii, chcę dążyć do odbudowania przyjaźni polsko-amerykańskiej i polsko-brytyjskiej, zaniechanych przez ostatnie rządy. Także, jako w połowie zabużanin, zarówno po stronie ojca jak i matki, rozumiem Polaków pozostawionych w krajach byłego ZSRS i chciałbym być głosem Rodaków ze Wschodu. Jestem zaangażowany w działalność charytatywną, udzielając się w kilku katolickich organizacjach. Prywatnie, jestem żonaty i mam dwójkę dzieci – wszyscy mieszkamy w Londynie.
W przypadku wybrania mnie na posła zamierzam pozostać w Wielkiej Brytanii i otworzyć stałe biuro poselskie w Londynie, gdzie przyjmowałbym Rodaków kilka dni w tygodniu, pozostałe dni wykorzystując na podróże zagraniczne i lokalne. Celem sprostania zapotrzebowaniu Rodaków otworzyłbym komórki biura poselskiego w głównych skupiskach Polonii na świecie, szczególnie w Ameryce Północnej i Południowej, na Ziemiach Utraconych, Kresach, oraz w Kazachstanie.
Do Warszawy udawałbym się jedynie na istotne dla Polonii głosowania. Utrzymywanie bliskiego osobistego kontaktu z Polonią na świecie dałoby mi możliwość tworzenia i przedkładania projektów ustaw ważnych z naszego, polonijnego punktu widzenia.
Londyn jest jednym z najlepiej skomunikowanych miejsc na świecie i tutejsze cztery lotniska zapewniłyby mi możliwość częstego i regularnego odwiedzania Polonii.
Większość z nas, Polonii, jest zawiedziona faktem, że pomimo tego, że możemy głosować w wyborach do Sejmu RP i zwykle oddajemy kilkaset tysięcy głosów stanowiących do 20 proc. całości okręgu warszawskiego, nie mamy oddanych nam przedstawicieli w Sejmie. Poseł Kwiatkowski z PiS, który za obecnej kadencji jako jedyny poczuwał się do odpowiedzialności za swój polonijny elektorat, nie startuje tym razem. Ani PiS, ani rządząca obecnie Platforma Obywatelska (PO) nie wystawią do tych wyborów polonijnych kandydatów.
Zatem, jeśli życzą sobie Państwo prawdziwej reprezentacji naszych wspólnych polonijnych interesów, głosujcie na mnie na liście partii KORWiN, która w nadchodzących wyborach wystawia najwięcej polonijnych kandydatów.
Dziękuję serdecznie.
Z poważaniem,
Przemek de Skuba Skwirczyński
Od redakcji: Powodzenia!
•••
Komentarzyk
I znów trzeba zaostrzyć gęsie pióro i otworzyć inkaust po przeczytaniu nr 34. "Gońca" z 21/27 sierpnia 2015. Z zaciekawieniem of course.
Najpierw zajdę red. A. Kumora – od tyłu, bo od ostatniej strony zawsze zaczynam lekturę tygodnika. W poprzednim numerze był felieton, którego motto można określić – Polskę w 18. wieku zgubiła szlachta i kraj został rozdarty na trzy nierówne części przez trzech potężnych sąsiadów. To je prawda, ale nie cała. Ojczyznę "przehandlowała" za obietnice zachowania ich przywilejów magnateria.
Jako narodowiec, muszę tu oczywiście wtrącić (tu ukłon do Grafa, ale o tem potem), że te wspaniałe historyczne nazwiska, ta arystokracja, mają swoje korzenie poza Polską etniczną. To są rody, których fortuny wzrastały na bezmiarach słabo zagospodarowanych tzw. dziś Kresów. Tysiące hektarów tego było. Czy mogliby pozyskiwać takie majątki pod Warszawą lub Krakowem? Magnaci to spolonizowani Rusini czy też Litwini*). Za bad luck Królestwa Polskiego oni głównie odpowiadają. Ale i szlachta nie była bez winy. Autor listu do redakcji oznaczony jedynie ksywą "Misiu Złoty" też ma częściowo rację, twierdząc, że dzięki szlachcie nie mamy mentalności ruskich rabów, teutońskich kaprali i czeskich tchórzy. I to je tyż prawda. Ale mogli kontuszowi dać wcześniej i w szerszym zakresie prawa obywatelskie tym, co dla nich pług i socha. Tak stało się w zachodniej Europie, czyniąc państwa silniejszymi. Ano, to wiemy dzisiaj, ale m.in. moi ancestorzy tej prawdy na czas nie pojęli. Wiwat konstytucja, wiwat wszystkie stany – przyszło za późno.
Nie jestem profesjonalnym historykiem, ale żyjąc w ciekawych czasach, zawsze się historią interesowałem. Nie zauważyłem, aby red. Kumor rozmijał się z prawdą historyczną tak, że trzeba by tylko siąść i płakać. O ile wiemy, bo o tym wspominał, że jego rodzina jest ludowa i wywodzi się spod Krakowa. Nie chwyciłem przytyku o piłach i palach przed rokiem 1920 (?). Czyżby to aluzja do rzezi galicyjskiej? Którą zmontowali Austriacy.
A teraz do korespondencji naszego człowieka na ścianie wschodniej. Generalnie zgadzam się z Grafem co do oceny postaw naszych wielowiekowych "lokatorów" w Polsce – Żydów. Ale są między nami różnice. Pruszyński traktuje ten naród jednolicie. Żyd to Żyd i jaki jest, każdy widzi. A ja rozróżniam tę nację, dzieląc ją na Żydów i Izraelitów. Co do działalności pierwszych się zgadzam i oceniam ich ujemnie czy to na terenie Polski, Europy, czy USA. Prawo, medycyna, bankowość, no i polityka. Ale jest też państwo Izrael. W jakich zawodach się tam Hebrajczycy specjalizują, to mnie nie obchodzi. A samo państwo oboma rękoma popieram. Niech rosną w siłę, niech się tam między Beduinami rozpychają. Jak będą więksi i silniejsi, to może bardziej skutecznie potrafią ściągnąć do Palestyny swoich ziomków, rozsianych (jak kąkol w zbożu) po świecie. Ażeby to osiągnąć, poczynają sobie twardo, ale co mają robić? Są kroplą w morzu arabskim, muzułmańskim. Nie chcom może, ale muszom. I nam, Olku, nic do tego. Pamiętasz piosenkę: "Niech się umacnia, niech się zacieśnia polsko-izraelska braterska więź..."? No bo radziecka już się na szczęście nie umacnia. Są plusy dodatnie i ujemne z polską szlachtą. Są z Semitami tu i tam.
No i na koniec odpowiedź Pani Ewie Jastrzębiec-Pietras. Mea culpa. Niedokładnie odczytałem życzenia dla Wandy R. Że nie ma się co krępować, bo przecież jest u siebie. Ponieważ Pani Wanda pisze pod szyldem – listy z Niemiec, zrozumiałem, że nawet na zachód od Odry – jest u siebie.
W domyśle – bo to kiedyś były tereny słowiańskie. Nieporozumienie towarzyskie, raz, dwa, trzy i po wszystkim.
Kończąc, jak zwykle chwalę "Gońca", choć któż jest bez skazy? Niektórzy pisatiele tak zawijają tematy, o których piszą, że czasem naprawdę trudno chwycić, o co im chodzi. Co chcą przekazać. No ale wolna wola. Ich teksty przeskakują szybko. Chciałoby się zawołać: panowie, krócej i jaśniej. Bez tych zawijasów, w których się czytelnik gubi (bo w domyśle niby to i to). I tak by było na tyle tego komentarzyka.
Ostojan
Toronto, 21.08.2015
*) Mejsztowiczów nie wykluczając.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, wina szlachty jest bezsporna, ponieważ przyciśnięta do muru przez Szwedów, obwołała Matkę Boską Królową Polski, obiecując jej ulżenie doli niższych stanów, a następnie mimo opieki swej Królowej, zapomniała o danym słowie. Ciekawa jest również analiza p. Stanisława Michalkiewicza, o tym jak powstał w Polsce jurgielt i jak powszechne było to zjawisko.
Gwoli ścisłości, moja rodzina wywodzi się ze wsi Wola Chroberska leżącej niepod Krakowem, a w lasach nieopodal Chrobrza, na prastarych ziemiach państwa Wiślan, cztery kilometry od grodziska prasłowiańskiego Stradów (jedno z lepiej zachowanych w Europie – patrz zdjęcie) na terenach byłej ordynacji Wielopolskich. Wzmianki o wsi sięgają XIII wieku. Historia mojej rodziny związana jest z tamtą ziemią od wieków. Myśmy panów piłami nie cięli. Dziadek wzięty na 20 lat do carskiego wojska, bił się później w wojnie z bolszewikami...
•••
Panie Andrzeju
Z oburzeniem muszę poinformować Pana o postępowaniu naszego polskiego konsulatu w Toronto.
Wobec ogłoszonego referendum 6 września (za granicą dzień wcześniej) polski konsulat powinien powiadomić społeczność polską o zasadach tzw. rejestracji przed datą wspomnianego referendum przynajmniej 30 dni przed datą referendum. Każdy z nas ma dużo spraw prywatnych czy zawodowych, lecz jest to bardzo ważne wydarzenie dotyczące naszego życia, naszych rodzin i przyjaciół żyjących w Polsce. I my możemy dołożyć swoją cegiełkę. Ale niestety, uniemożliwia nam to konsulat Rzeczpospolitej.
Ja osobiście dzwoniłem do konsulatu parokrotnie przed wyborami na prezydenta, nie było z tym żadnego problemu. W wypadku referendum dzwoniłem we wtorek, 25 września – parokrotnie, oraz następnego dnia. Za każdym razem rezultat był ten sam. W ogóle nie było żadnego komunikatu jak w wyżej wymienionych wyborach prezydenckich, że można zarejestrować się, dzwoniąc wcześniej, ewentualnie przez Internet. Po wciśnięciu numeru "sprawy obywatelskie" zostałem wyrzucony z linii po paru sygnałach, po wciśnięciu operatora reakcja automatycznej sekretarki, tyle że natychmiast "wypad z linii".
To już nie jest lekceważenie lub ignorancja wobec nas, Polaków zamieszkałych na stałe lub tymczasowo za granicami Polski. Według mnie, jest to celowa zagrywka większości, jeśli nie prawie wszystkich, elit rządzących mniej wartościowym narodem, jak zwykle pisze pan Michalkiewicz. Jest to zwykłe lekceważenie i olewanie nas, tzw. polonusów, a jest nas bardzo dużo, zwłaszcza po ostatniej emigracji zarobkowej za rządów sitwy PO-PSL. Jest to sytuacja zakrawająca na kpinę i zasługująca na potępienie naszych tak zwanych elit.
W wyborach październikowych mogą zdarzyć się cuda. W większości nasi rodacy mieszkający gdzieś tam pokażą środkowy palec większości parlamentarzystów przyspawanych do stołków. Jest to niewybaczalna sytuacja.
Z poważaniem,
Mirek Gąsiorowski
Odpowiedź redakcji: Zgadza się. Lekceważenie i ignorancja. To jest po prostu olewanie państwa polskiego, przez ludzi opłacanych przez Polaków, po to by mu służyć.
•••
"Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa"...
To Słowacki. Podobnie, wielu innych sławnych pisarzy polskich podziwiało piękno i bogactwo narzędzia, które stworzyliśmy w celu porozumiewania się z naszymi braćmi.
Co mówią inni o naszym języku? Pragnę się z Państwem podzielić skrótową, bo encyklopedyczną analizą języka polskiego, którą znalazłam w "Dictionaire Encyclopedique Quillet", Paryż 1970 r. Oto co czytamy pod hasłem "Linquistique":
– Język polski, który należy do zachodniej grupy języków słowiańskich, jest najbogatszy w dźwięki ze wszystkich języków indoeuropejskich. W tym względzie ustępuje tylko sanskrytowi; zawiera dziewięć samogłosek, dźwięk pośredni "j" i trzydzieści pięć spółgłosek. Jest to język syntetyczny – mający siedem przypadków: mianownik, dopełniacz, celownik, biernik, narzędnik, miejscownik, wołacz, ma więc wszystkie przypadki sanskrytu z wyjątkiem ablativu. Ma wiele zgrubień i zdrobnień. Koniugacja, bardzo bogata, pozwala na wyrażenie znacznie więcej niuansów niż języki zachodnie. Nie posiada rodzajnika. Aspekt tekstu w języku polskim na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, że jest to język twardy, z dużą przewagą spółgłosek, ale to tylko pozór spowodowany tym, że Polacy, używając alfabetu łacińskiego dla reprezentacji ich trzydziestu pięciu spółgłosek, musieli przedstawić dźwięki proste przez złożenie dwóch, trzech, a nawet czterech spółgłosek. Zatem Leszczyński wymawia się w przybliżeniu Lechtchinski, "ch" jest nawet bardziej miękkie niż nasze. Język polski ma cztery grupy dialektów: mazowiecki, poznański, krakowski i karpacki.
Z poważaniem
Ewa Pietras
Montreal, 19 sierpnia 2015
Odpowiedź redakcji: Zauroczyła nas Pani swą wiedzą.
•••
List do pani Wandy Ratajewskiej i wszystkich ludzi dobrej woli
Szanowna Pani,
Szanowni Państwo,
Tak się składa, że adresuję do Pani już drugi list. Tematy, które Pani porusza, znajdują oddźwięk w spektrum moich zainteresowań. Chodzi mi tym razem o lubelskie dzieci z Pogotowia Rodzinnego. Skontaktowałam się z ich "zastępczą" mamą, i dzielę się z Panią/Państwem uzyskanymi informacjami.
Pogotowie Ratunkowe to schronisko dla dzieci z rodzin patologicznych, prowadzone przez rodzinę zastępczą. W Lublinie jest siedem takich schronisk z dziećmi w wieku od 0 do 7 lat, liczba dzieci w schronisku od 5 do 7. Dzieci rekrutują się ze szpitali (niechciane dziecko oddane po porodzie do adopcji) bądź interwencji policyjnych – są to najcięższe przypadki. Jedno z tych schronisk jest prowadzone przez panią Olgę Ciechońską i jej rodziców. Opiekują się oni obecnie pięciorgiem dzieci (sami chłopcy), 24 godz./dobę. Najmłodszy z nich ma osiem miesięcy i zespół powikłań poalkoholowych i po narkotykach (są to najcięższe powikłania medyczne).
Historia choroby dziecka: rozszczep wargi i podniebienia, wylew krwi do mózgu, ślepota – po wylewie krwi do siatkówki oka (dziecko czeka na zabieg operacyjny obu oczu), bradykardia (zwolniona czynność serca), spodziectwo (wada wrodzona u chłopców). Tyle nieszczęść na jednego maluszka. Dwoje innych dzieci to bracia: Kacper – sześć lat, i Oskar – trzy i pół roku. Cała trójka trafiła do Pogotowia w wyniku interwencji policji. Ojciec obu chłopców odsiaduje w więzieniu karę za: napad z bronią, gwałt, podpalenie prostytutki. Matka chłopców urodziła w ubiegłym roku córeczkę, obecnie jest w ciąży.
Rząd przeznacza wprawdzie pewną kwotę na każde z dzieci, ale jest ona niewspółmiernie mała do potrzeb: rosnące koszty utrzymania, wizyty lekarskie, sesje u psychologa, zabiegi rehabilitacyjne – wszystko opłacane przez rodzinę zastępczą.
W przypadku gdy rodzice biologiczni zrzekają się praw do dziecka, jest ono po sześciu tygodniach przeznaczone do adopcji. Dzieci są adoptowane zarówno przez Polaków, jak i obcokrajowców.
Ostatnio hiszpańskie małżeństwo adoptowało dziewczynkę z ciężkimi powikłaniami poalkoholowymi. Te najcięższe przypadki z reguły są adoptowane przez obcokrajowców. Pani Olga nie otrzymuje pomocy od Polaków z Polski i bardzo rzadko z zagranicy. Ostatnio nawiązała kontakt z księdzem spod Paryża, który przysyła ubranka dla dzieci. Pani Olga byłaby bardzo wdzięczna za jakąkolwiek formę pomocy, zwłaszcza za ubranka. Ewentualną nadwyżkę rozprowadzi pomiędzy schroniskami.
Podaję Państwu kontakt z panią Olgą: Olga Ciechońska, ul. Sierpińskiego 55, 20-448 Lublin, Polska.
Z poważaniem,
Ewa Pietras
Montreal, 24 sierpnia 2015
Odpowiedź redakcji: Ludzie, pomóżmy!
Listy z nr. 34/2015
Nie Wieleci, nie Łużyczanie, jeno Polanie
Szanowny Panie,
Nigdy nie twierdziłam, że pani Wanda Ratajewska mieszka na ziemiach Wieletów czy Łużyczan. Mieszka "na swoim", tj. na Ziemiach Odzyskanych.
Z poważaniem,
Ewa Jastrzębiec-Pietras
sierpień 2015
PS Dzięki temu, że Adresatka mojego listu, którego celem było "pokrzepienie serc", poruszyła sprawę Ziem Odzyskanych, dowiedziało się prawdy parę innych osób. Pani Wanda, która nas godnie w Niemczech reprezentuje, nie powie już Niemcowi "mea culpa".
Od redakcji: Zgadza się, Pani Wanda godnie nas reprezentuje.
•••
List z Canady
Droga Pani Wando! Cieszę się, że nawiązała Pani do moich uwag pod adresem felietonów z Niemiec. I to na piśmie. Bo niestety, ja mam okazję posłuchać o moich przy piwku albo przez telefon. A w "Gońcu" nie ma reakcji – jakby ich nikt nie czytał. Raz było trochę ruchu, kiedy zająłem pozytywne stanowisko wobec "Idy", filmu, który wygrał Oscara. Zająłem stanowisko, że ogromna większość światowej publiki filmu nigdy nie obejrzy, takoż nie będzie się wgłębiała w ocenę, czy utwór jest antypolski, czy na odwrót, antysemicki. W świadomości zaś światowej opinii, na której wszak nam zależy, pozostanie fakt, że Polska dostała Oscara. Taki już jestem, że lubię uogólniać.
W tym temacie uogólnień pytałem też o kwestię pozycji naszych rodaków w społeczeństwie niemieckim. Bo taka gradacja, jeśli nacje się mieszają, istnieje. W Polsce "służbę" pełnią Ukraińcy (inki). Indywidualne relacje w pracy są na pewno różne, często dobre, ale generalnie patrzy się na przybyszów zza wschodniej granicy – z góry. Będąc w Warszawie, byłem świadkiem "rugania" pary, która mówiła ze wschodnim akcentem, przez resztę pasażerów, za to że stoją w przejściu, a kiedy usiedli, że zajęli miejsce starszym osobom. Połajanka miała wyraźny niechętny wydźwięk nacjonalistyczny – po co się tu pętacie inostrańcy! A przecież Niemcy to "Deutschland, Deutschland ueber alles!". Jak więc nas niemiecka publika widzi? Kiedy robiliśmy zakupy w NRD, to sprzedawczynie miały uśmiechy zarezerwowane tylko dla swoich.
Nie wiem, jak brzmi oficjalne tłumaczenie pierwszych słów polskiego hymnu na angielski. Często nie jest to przełożone dosłownie słowo po słowie. Po niemiecku zaś pięknie się rymuje i tworzy przysłowie.
Stwierdzam, że uczy Pani matematyki, niemieckiego, polskich słówek – i smażenia kotletów, a i mnie czegoś nauczyła. Nigdy nie spotkałem się z "LG – Liebe Guesse". Znany mi jest tylko skrót z francuskiego S.V.P., a po angielsku skrót ASAP (as soon as possible) – tak szybko jak to tylko możliwe, prośba o odpowiedź, załatwienie sprawy.
Nawiązując do naszych "romantycznych" uwag o łabędziach i żabach, dodam, że białe kaczki, one, odwrotnie od rzekotek, mogą być bardzo głośne, a kaczory tylko cicho pomrukują. Jak mężowie? Lisków tu nie spotkałem. Natomiast parę razy przebiegły mi drogę pojedyncze kojoty. Podobno jest ich w miastach kanadyjskich coraz więcej. Przystosowują się do cywilizacji. Wyglądają jak trochę mniejsze, wynędzniałe wilki. Na szczęście, żyją pojedynczo lub w parach – bo cała wataha mogłaby być groźna. I tak porywają i zjadają koty i puszczone wolno mniejsze psy, nawet spod nóg właścicieli w dużym, utrzymywanym w naturalnym stanie High Parku, obok którego mieszkam. Ażeby zakończyć ten przyrodniczy fragment, to jeszcze dodam, że utrapieniem stają się w mieście także racoony, po polsku szopy pracze. Zręcznie otwierają kubły na śmieci, robiąc wielki, niezbyt mile pachnący nieporządek na trawniku, który trzeba sprzątać po nocy.
Jedzą wszystko, robiąc też szkody w ogrodach, a gniazda lubią zakładać pod dachami, na strychach, skąd niełatwo je przepędzić. Jak się "kłócą" między sobą przy śmietniku, potrafią być też bardzo głośne (nocą!). Zabronione jest tutaj karmienie kojotów i racoonów, bo traktując ludzi jako źródło pożywienia, stają się czasem niebezpieczne.
To samo dotyczy niedźwiedzi, ale na szczęście w innych częściach i miastach Kanady. W Toronto jeszcze nie.
Kończę więc "po niemiecku" LG Wanda.
Ostojan
Toronto, 10.08.2015
PS A propos pomrukiwania panów mężów, mających często zbyt wokalne żony:
Kupiłem żonie pierścionek z brylantem. Już miesiąc się do mnie nie odzywa. Dlaczego? Taka była umowa.
Od redakcji: Dobry żart.
•••
List do redakcji
Szanowny Panie redaktorze,
Ostatnie wydanie "Gońca" było szczególnie udane. Dużo bardzo ciekawych artykułów. Wywiad z Prymasem. Jak się dowiaduję, te artykuły, w tym takie jak pana Michalkiewicza, Pana Nikt, pana Pruszyńskiego, były specjalnie pisane dla "Gońca". Wielu czytelników o tym nie wie, kiedy idzie i kupuje "Gońca" za jedyne $1,50.
Z wyjazdów do Polski i z kontaktów z przebywającymi tam przed wyjazdem na Zachód rodakami odnoszę takie wrażenie, że na przykład przebywający w Kanadzie historycy są bardziej inteligentni niż historycy pełniący tam jeszcze, lub do niedawna, najwyższe stanowiska państwowe.
Przewagę przysłowiowej mądrości widać najbardziej jednak po ludziach mieszkających w Kanadzie nad tymi mieszkającymi w Polsce na pewno u tych, którzy mają wykształcenie średnie lub zasadnicze.
Głód wiedzy powoduje, że sięgają oni właśnie do takich pism jak "Goniec". Stają się mądrzejsi, a ta mądrość często przekłada się na ich lepszy status materialny, niż tych, którzy w Polsce czytają GW, oglądają Polsat lub Tusk Vision Network.
Czy zatem nie nadszedł czas na podniesienie ceny "Gońca" do $2 od egzemplarza?
jkn
Od redakcji: Ciekawy wywód, jeszcze ciekawszy wniosek. Prócz wymienionych pozycji dla "Gońca" piszą też "specjalnie" od lat p. Ligęza, p. Maria Pyż ze Lwowa, p. Wandarat, p. Łoś, p. Krzysztof Jaśkielewicz, p. Sobiesław Kwaśnicki, p. Stanisław Tymiński, p. Joanna Wasilewska i p. Katarzyna Nowosielska-Augustyniak i wielu innych. "Goniec" to dobra gazeta, proszę Pana.
•••
FOR IMMEDIATE RELEASE
WHO IS A POLE?
HOW DO POLES IN POLAND ANSWER THAT QUESTION?
The Piast Institute, a national center for Polish and Polish American affairs, has a working relationship with the Polish research and polling center, CBOS. We at Piast often work on very similar kinds of studies.. Some of its studies are of considerable interest to Polonia and we thus try to bring those to the attention of our audience.
The Public Opinion Research Center (CBOS) established in 1982, is a publicly funded independent research center. It is one of the largest, best known and respected public opinion research institutes in Poland.
CBOS recently published a survey taken in June 2015 in Poland to determine what characteristics Poles consider determinants of Polish identity. In other words "What makes one Polish?" The results are interesting and can help inform our own discussion here in America on "What makes one a Polish American?" As the CBOS survey indicates, overwhelming (59%) Poles have decided that self identification is the most important determinant of Polishness. This is the criterion we also use, based on the U.S. Census practice, in our own enumeration of Polish Americans.
What Is Necessary to Deem Somebody a Pole?
Seeing a list of potential national identity determinants developed by CBOS interviewees were asked which are necessary to deem somebody a Pole. Only 2% of interviewees were not able to point out any determinants. The most often chosen national identity indicator was self-identification i.e. identifying oneself as a Pole. The second most commonly chosen criterion was having Polish citizenship. Catholicism as a necessary determinant of being Polish was the least often chosen from the list of indicators.
More on that issue can be found in the CBOS report in Polish: "National Identity and Perception of National and Ethnic Minorities". The data comes from the survey "Current Problems and Events" conducted in June 2015.
This survey and many more can be found on the English language CBOS website http://www.cbos.pl/EN/home/home.php or the Polish language CBOS site http://www.cbos.pl/PL/home/home.php.
•••
A “Polonia” member response to Ms. T. Berezowska’s letter to Mr. M. Wegierski – July24/30
Mr Wegierski’s reference to the ineffectiveness of Canadian Polonia (Polonia) was not, I believe, a callout of any single Polonia organization, such as KPK, for any shortcomings. Therefore, your letter in defense of KPK activity was somewhat surprising and perhaps premature. However it did put KPK in the spotlight and put forth some perceived KPK slights and grievances that require refuting. I am on the side of Mr. Wegierski when it comes to making the Polonia flame brighter and eternal.
It is unfair for you to accuse Polonia of being tight-fisted and hence blame the lack of donations and legacy gifts to KPK as the overriding reason for the shortcomings in the execution of your plans for Polonia. You moreover tar the Polish Community by extrapolating the lack of giving to KPK as evidence of the community’s failure to support Polonia. You need to understand that the KPK is not Polonia. In fact, judging by the baskets of money collected on Sundays at the M. Kolbe Parish, Polonia is very generous. There may be many reasons why you are being ignored financially Do you have people-friendly staff, easily accessible offices and convenient business hours? A day spent with your Board in Brainstorming might uncover a few dozen more reasons. With sponsorships, unless you have a buy-in from the potential sponsor at the outset, a later cold-call for money will not likely be successful.
I would also surmise that you do not have a constituency within Polonia because of poor communications with your target groups. Speaking for myself, with reference to your activities, I am unaware of the which, why, how and how much. Is KPK a private organization, a corporation, or a charitable organization? Does it have a constitution that sets minimum requirements for Board membership and requires the democratic election of the Board? Of course I have not seen any KPK annual reports highlighting your accomplishments and financial status. Therefore, with all of these unknowns, why would I fund a "pig-in-a-poke"?
Another troubling issue is your duplication of the KPK organization which must be a needless ongoing drain on your limited resources. According to your ad on page 99 of the 2015 Polish Business Directory, the Toronto KPK Group has 18 Board members and one Chaplain while a second Mississauga KPK Group just a few miles north has its own office and another 10 Board members, including another President. Your combined total of 28 KPK Board members is more than BCE requires to run a billion dollar corporation. Surely KPK needs to slim down to one Group and fewer Board members, even if it is only for public optics. If you do nothing then you can’t complain about a lack of funds.
Of course your letter mentions many favourable-to-Polonia accomplishments. However, the Roncesvalles Polish Festival is not a substitute for neglecting to organize a massive march to show off our numbers and Solidarity on Poland’s Independence Day. A march around the M. Kolbe parking lot is not my idea of educating Canadians about Polish culture and heritage. Improving the schooling in the Polish language of the Polonia youth is also missing from your accomplishment list.
So, I would suggest three action items:
• the KPK needs to commence a dues paying membership drive to secure a quantifiable, card-carrying constituency that can help with funding and programs. This would be similar to what the Canadian Political Parties have and what SPK had for many years and may still have.
• the three main Polish Organizations, KPK, ZPK and ZNP should establish a tripartite committee charged with looking at how all three organizations could work together by pooling their people and hard assets with perhaps a goal of a merger sometime in the future. It is clear that ZPK and ZNP are also not the viable thriving groups of the past just by examining the circulation numbers of their respective Polish newspapers and the state and location of their head offices – a store front on Bloor Street for ZPK?
• the KPK should offer Mr. M. Wegierski the position of Communications Director to lead the above two efforts. His English may not be "eloquent" as sought by you, Madame President, but it is certainly fluent.
T. Tuszynski, Ph.D., P.Eng.
Od redakcji: Let's modernize...
•••
Dotyczy tekstu A. Kumora "Szlachecki problem"
Coraz gorzej z tobą, Kumor. Może trzym się rzeczy bieżących, bo czasem piszesz naprawdę sensowne i oryginalne rzeczy, których nigdzie indziej nie przeczytasz.
Bo kiedy zaczniesz o przeszłości, to tylko usiąść i płakać. Sądząc po nazwisku, w konfliktach przed 1920 twoi przodkowie byli przy piłach, a potem na palach. Ale to nie powód, żeby pisać takie chybione oceny własnego narodu. Chłopie, polska szlachta to niespotykany nigdzie indziej ewenement tak szerokiego zakresu wolności i prawdziwej demokracji w czasach nowożytnych. To dzięki polskiej szlachcie Polacy nie mają mentalności ruskich rabów, teutońskich kaprali albo czeskich tchórzy. Czytając twoje teksty od wielu lat, jeszcze od czasów pewnego pismapisma, obserwuję postępującą degradację twoich poglądów w kierunku zamordyzmu i sympatii prodyktatorskich. Psycholog mógłby to lepiej zdiagnozować, a ja tylko mogę przypuszczać, że byłeś słabym i chorowitym dzieckiem, które było popychane przez szkolnych "byków". No i tak ci się marzy siła, zdrowie i bezkarna władza. Rzeczpospolita szlachecka to jeden z największych powodów do dumy bycia Polakiem. Nie pieprz Kumorze o chłopskiej niedoli, bo chłop polski w sołdaty na 20 lat nie szedł.
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Od redakcji: Misiu złoty, widzę, że zamiast tematem interesujesz się moją skromną osobą. Niestety, również "dzięki polskiej szlachcie" Polacy mają dzisiaj (na szczęście nie wszyscy) mentalność bubków zawieszonych u cudzych klamek. Sprawdź to u siebie...
Andrzej Kumor
Listy z nr. 32/2015
Podziękowanie dla Poety, Pana Tomasza Grygucia, za próbkę przepięknej poezji (prozy poetyckiej). Tak się kończą nasze sny o potędze, ale do czasu. Póki co, proszę się dzielić z nami skarbami, których dobry Bóg Panu nie poskąpił.
Z poważaniem
Ewa Pietras
Montreal 28 lipca 2015
Od redakcji: Szanowna Pani, Dziękuję za miłe słowa. Tak, kiedyś całkiem poważnie nazywałem siebie poetą zajmującym się geopolityką. Takie czasy.
Po prawdzie moje analizy przynależą do nurtu neorealistycznego. Neorealizm. Bez złudzeń, farmazonów, na chłodno ujmowanie spraw międzynarodowych i wewnętrznych, wydaje się tak mało obecne w polskiej publicystyce i w polskiej myśli politycznej (w Polsce nie ma co czytać, więc nie czyta się gazet, periodyków w ogóle).
Władysław Studnicki, Stanisław Cat-Mackiewicz, Ryszard Wraga, żeby wymienić pierwszych z brzegu ludzi, którzy wytyczali szlaki obecnej polskiej szkole neorealizmu, jak sami o sobie na wyrost mówimy.
Polecam także Pani uwadze teksty i wystąpienia (na youtubie) Jacka Bartosiaka i Michała Lubiny.
Każde moje słowo pisane służy Rzeczypospolitej. I za Catem-Mackiewiczem staram się pamiętać, że "(...)nie jest zadaniem polskiego dziennikarza prawić komplementy swemu narodowi."
Przed Polską wszystko jest możliwe. Najważniejsze, że my tu - w Warszawie - wiemy, czego chcemy i jak chcemy to zrobić, aby Polska była krajem podmiotowym i znaczącym. Po prostu. Wiemy. I zrobimy to kiedyś. Da Bóg- wcześniej niż później. I proszę tą wiadomością dzielić się z Polakami w Montrealu. Tak, wielu spośród nas nad Wisłą pogrążona jest w stanie interletalnym, w paraśmierci, w stanie życia utajonego, ale są też ludzie (niewielu, to też fakt), którzy pojmują, o co toczy się gra i zrobią wszystko, aby Polska była krajem wielkim.
Les malheurs passent, la glorie reste. Nieszczęścia odchodzą, chwała pozostaje.
Z wyrazami szacunku - Tomasz Gryguć
•••
Szanowni Państwo!
Chcielibyśmy zaprosić Państwa do udziału w naszej kampanii crowdfundingowej na rzecz Szkoły Liderów Polonijnych Ameryki Północnej – razem osiągniemy więcej!
Za pośrednictwem portalu indiegogo.com pragniemy zebrać 4 tysiące dolarów, potrzebnych żeby zrealizować tegoroczną Szkołę Liderów Polonijnych Ameryki Północnej. Szczegółowe informacje znajdziecie pod adresem: http://www.igg.me/at/slp2015
Wierzymy w Państwa wkład i zaangażowanie w rozwój Szkoły Liderów Polonijnych – każda kwota, którą uzyskamy w naszej kampanii to inwestycja we wspólną dla nas ideę, czyli silną, nowoczesną Polonię, kierowaną przez ambitnych i otwartych liderów.
Rok 2015 to już VII odsłona Szkoły Liderów Polonijnych, wyjątkowego programu Szkoły Liderów skierowanego do osób, które aktywnie reprezentują środowiska polonijne na całym świecie – Ambasadorów naszej Ojczyzny, którzy potrafią porwać innych do działania. W ciągu 7 lat pomogliśmy rozwinąć skrzydła ponad 400 utalentowanym aktywistom z 36 państw świata.
SLP to o wiele więcej niż szkolenia - to szansa dla uczestników, by lepiej poznać Polskę, a także nawiązać znajomości na lata, wzmocnić swoje organizacje i zdobyć bezcenną wiedzę.
Na przełomie sierpnia i września tego roku odbędzie się Szkoła Liderów Polonijnych Ameryki Północnej. Spośród kilkudziesięciu osób zgłoszonych wybraliśmy 20 liderów organizacji polonijnych z Kanady i Stanów Zjednoczonych. Chcemy dać im szansę w pełni rozwinąć ich umiejętności, którymi wykazują się na co dzień pracując na rzecz środowiska polonijnego.
Chcemy wzmacniać Polonię w stawianiu czoła wyzwaniom współczesnego świata, mając na uwadze tradycje i historyczne wartości.
Szkoła Liderów Polonijnych również stoi przed takim wyzwaniem. Naszym celem jest zebranie 4 tysięcy dolarów – kwoty, która pomogłaby nam uczynić Szkołę Liderów Polonijnych jeszcze lepszą, niż dotychczas!
Doświadczenie wyniesione ze Szkoły Liderów procentuje, co widać w odnoszonych przez naszych Absolwentów, Liderów, sukcesach i w tym, jak szerokie kręgi zatacza ich dalsza działalność polonijna. Mamy powody do dumy!
Zapraszamy również do dołączenia do wydarzenia na Facebooku, które znajduje się pod adresem: https://www.facebook.com/events/1652361191669087/ oraz przekazania informacji o zbiórce osobom, które chciałyby włączyć się w nasze działania.
Z góry dziękujemy za każdą wpłatę – Państwa zaufanie to najlepszy dowód na ogromną siłę Szkoły Liderów Polonijnych!
Z poważaniem,
Zuzanna Błahuszewska
Asystentka Programów Międzynarodowych/International Program Assistant Fundacja Szkoła Liderów/School for Leaders Foundation
ul. Wiejska 12a
00-490 Warszawa
tel:(+48) 022 556 82 62
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Od redakcji: Zachęcamy, choć nie bardzo potrafimy odróżnić liderów "otwartych" od tych zamkniętych".
•••
Dotyczy tekstu St. Tymińskiego, jak zjednoczyć Polaków?
Żeby zjednoczyć Polaków trzeba mieć mir wśród rodaków. Trzeba mieć autorytet. Niestety oficerowie dyżurni z FSB, BND, Mosadu i masonerii zniszczą każdy autorytet.
Oni obsesyjnie boją się przywódców duchowych w Polsce. Tylko miernoty i degeneraci są gwarancją ciągłego rozbicia Polaków i możliwości ciągłej kontroli Polski oraz sterowania Polakami.
Wiadomo, że atrapa związku zawodowego czy partii, powołana przez wywiad niemiecki i na utrzymaniu niemieckich fundacji rządowych, zawsze będzie działać na szkodę Polski, Polaków i polskości. Niemieckie stypendia i niemieckie ordery zobowiązują do lojalności. Rzecz jasna do lojalności wobec Niemców. Świętej pamięci Łokietkowi nie podpowiadali żadni światowcy, jak jednoczyć Polskę, a jednak podjął się tego dzieła, by powstrzymać rozbijacką politykę Teutonii. Niemieckiej ideologii regionów – nowych państw, trzeba przeciwstawić polską ideologię jedności wszystkich polskich krain geograficznych. Kto wie, może z czasem i takie historyczne krainy geograficzne jak Litwa, Żmudź, Biała Ruś, Nizina Pruska, Wołyń, Ruś Halicka czy Morawy, zapragną unifikować się z Polską?.
Od redakcji: To oczywiste, że do takich zadań wybiera się najbardziej odpowiednich ludzi
Listy z nr. 31/2015
Panie Andrzeju,
W nawiązaniu do obu krótkich rozmów odbytych z panem jakiś okres temu, chciałbym parę słów napisać. Otóż naprawdę trudno zgodzić mi się, że musi pan się utożsamić z ludźmi pokroju Fedorowicza, bo oni przynoszą kasę (reklamy). Ponoć spektakl się nie odbył, i dzięki Bogu. Na pewno nie jest wyjściem proponowanie opodatkowania czytelników, również mnie. Szanowny panie, jestem pańskim beneficjantem, czyli kupuję pańską gazetę, chyba starczy.
Wracam do tematu drugiej rozmowy, czyli wyborów p. Dudy, nowego naszego!!! prezydenta. W pańskiej gazecie o kampanii ani jednego spotu popierającego p. Dudę. Daleko mi do gloryfikowania p. Dudy, że to panaceum na wszystko, jednakże gloryfikowanie pana Kowalskiego chyba pachnie przegięciem pały, i to z całym szacunkiem dla Kowalskiego, bo cztery czy pięć razy z rzędu zamieszczać na 1. stronie zdjęcie ww. pana, a nie zamieścić fotki nowego prezydenta elekta na pierwszej stronie, zakrawa na kpinę z czytelników. To nie tylko moje zdanie. Może dobrze się stało, bo żadna gazeta poza "Merkuriuszem" nie zamieściła fotografii. Oczywiście zamieszczenie zdjęcia w stylu "Gazety Wyborczej" przez "Puls", w moim odczuciu, jest szczytem bezczelności.
Ale wróćmy do "Gońca" i artykułów zamieszczanych, na pewno mądre-głupie, jak sam pan określa, listy od czytelników. Zacznijmy jednak od artykułów p. Tymińskiego i oczywiście, jakżeby inaczej, w artykule po wyborze na prezydenta pana Dudy, ukazuje się zdjęcie, jak "wasal" Duda podtyka pod d...ę panu Kaczyńskiemu krzesło, byłemu prezydentowi. Może pan mi wyjaśnić, co chciał przez to powiedzieć?
A artykuły zamieszczane przez ww. pana to nie do końca zrozumiały bełkot. Jakoś dziwnie nie chce odpowiedzieć na często zadawane pytanie, dlaczego w czasie wyborów, kiedy brał udział w wyścigu do fotela prezydenckiego, nie otworzył tej czarnej teczki.
Idźmy dalej, pan "graf" i jego artykuły. Jak ktoś lubi, niech czyta, mnie to nie rajcuje, bo chociaż coś ciekawego się znajdzie, to ogólnie wygląda to tak, jakby był tak ważną personą, że: jak to może być, że taki p. Duda czy ojciec Rydzyk nie wyraził ochoty na spotkanie z panem grafem. Ponieważ jestem emerytem i mam dużo czasu, "na czytanie też" (!), staram się "przejrzeć" wszystko, te – nazwijmy je flajerami (?) – też. Jednakże skonfrontowanie (nie wszystkich oczywiście) artykułów, czy też wypowiedzi z np. Internetem, zderzenie szokujące, niestety na korzyść Internetu i zamieszczanych tam wiadomości. I dalej, sprawy dotyczące nas tutaj są, mówiąc oględnie, "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a rozumie to, że np. strajk nauczycieli to oczywiście sprawa naganna – ale?
Panie Andrzeju, w moim odczuciu za mało artykułów piętnujących chamstwo i agresję władz, policji. Artykułów, które pomogłyby zwalczać tę patologię. A więc z całym szacunkiem dla pana i pańskiej gazety, oczekuję zmiany w ten sposób, aby przyciągała, a nie odpychała, zdając sobie sprawę z tego, że jeszcze się taki nie narodził, żeby wszystkim dogodził.
Imię do wiadomości redakcji
Od redakcji: Szanowny Panie, to, że kupuje Pan "Gońca", z pewnością dobrze robi nie tylko mnie, ale również Panu. Zwłaszcza na głowę. Zachęcam więc do krytycznego czytania. Tym bardziej że publikujemy ciekawe i zróżnicowane opinie.
Chyba jednak nie czyta nas Pan regularnie. W przeciwnym razie wiedziałby Pan, że zamieściliśmy stronicowy program p. Dudy, zaś na pierwszej stronie reklamowaliśmy spotkanie i wizytę p. Kowalskiego, a nie jego kandydaturę. Nie było na 1. stronie fotografii nowego prezydenta bo w naszym cyklu wydawniczym była to stara, kilkudniowa informacja, a więc konterfekt naszego zacnego prezydenta opatrzył już się na wielu profilach.
Pisze Pan o teczce p. Tymińskiego i doborze zdjęć – znów nie czyta Pan "Gońca", gdzie te sprawy wielokrotnie były poruszane. – Tak, zdjęcie miało sugerować, że p. Duda jest zależny od p. Kaczyńskiego? A nie jest?
Jeśli chodzi o domniemany "bełkot" na naszych stronach. Szanowny Panie, komuś nieobeznanemu podręcznik mechaniki kwantowej również wyda się bełkotem. – Wszystko zależy od umiejętności czytania tekstu ze zrozumieniem. Do rozwijania tych umiejętności bardzo Pana zachęcam. (AK)
•••
In response to Mr. Wegierski by Polish Canadian Congress President Mrs.Teresa Berezowska regarding Polonia's shortcomings resulting from a lack of funds, I would like to pose a question regarding as to what happened to 8 million acquired by the Polish Alliance from the sale of very large property of Place Polonaise to developers.
Perhaps an invitation to a fundraising banquet on Saturday, October 17, 2015 in Burlington is in order to be extended to Polish Alliance organization.
Your truly
Stanislaw Adam
Od redakcji: Perhaps.
•••
Dear Mr. Wegierski,
I am assuming that the best way to get my message across to you is in English.
I happened to stumble upon your third article on "Polonia" and upon the "CPC" reply from Ms. Berezowska in the current edition of Goniec. I was able to back-track to two more of your articles in previous issues.
The English is impressive but ill-suited for Polish readers. People buy Goniec because they want to read articles in Polish. Your messages in Polish would have had a much greater impact.
Without a curriculum-vitae, it is difficult to determine the validity of your arguments. Your work may also be incomplete as you fail to mention anything good or bad about the workings of the Polish Scouts and Cubs Organization. It provided the first chance, outside the home, for youth to be introduced to Polish culture, history and heritage. It was once a place where one could develop Polish language skills, as well. Today, it seems that the social media bandwagon has made it become a less visible and less compelling organization. Perhaps, you have some opinions in this regard?
There is also no word from you on the role that the Polish Parishes and the Church have and have had in maintaining the relevance of "Polonia".
With respect to our Polish Organizations, in my opinion, they appear to be a bunch of splintered groups of small-minded people, with various agendas and auras of self-importance. They appear to be closed shops with no room for newcomers. Their "people service" skills are non-existent. Messages at the KPK number have to be left on a tape machine even during the regular short office business hours. A callback can be a 50/50 proposition even during their annual fund raising campaign for overseas charities.
The lack of an impressive “Polonia” building is tied to the internal squabbles of the organizations and petty jealousies. The SPK building, that you laud for its design, would have been much larger and on a much bigger lot, had the SPK members and other Polish Organizations supported the vision of then SPK President, Janusz Sobieniak.
With respect to The Polish Foundations – they should strive to become more visible through strategic placements, in the Polish Press, of their annual reports and news about their accomplishments. An occasional fund-raising campaign or even an annual raffle would also help to raise their profile and increase their funding. In the end, if they continue as is, they may need to give some thought to a merger – MRT Foundation?
T. Tuszynski, Ph.D., P.Eng.
Od redakcji: Good idea.
•••
Dzień dobry!
Będziemy wdzięczni, jeśli zechcą Państwo poświęcić kilka minut na zapoznanie się z celem działania naszego Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół osób prowadzących Pogotowia Rodzinne "Pierwsza Szansa" w Lublinie.
Nasze Stowarzyszenie może istnieć tylko dzięki ludziom o wielkich sercach, dlatego apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o wsparcie naszej działalności, dzięki któremu będziemy mogli wspierać piękną życiową misję osób prowadzących Pogotowia Rodzinne w Lublinie i dzieci w nich przebywające.
Pogotowie Rodzinne – to ludzie, którzy pracują 24 godziny na dobę, bez wolnych dni, bez L-4. Ludzie, którzy do swoich domów przyjmują dzieci porzucone przez mamy w szpitalach oraz z interwencji policyjnych. Ta "praca" to misja, której niewiele osób ma odwagę się podjąć.
Do Pogotowi Rodzinnych trafiają dzieci głównie chore, z poalkoholowym i ponarkotykowym zespołem płodowym FAS, dzieci, które boją się porzucenia, czasem takie, które nigdy nie były kochane i tę miłość dostają zawsze w Pogotowiach.
Dzieci te często uczą się wielu rzeczy dopiero u nowej "cioci" i " wujka".
Rola opiekuna zastępczego nie kończy się jednak na opiece nad powierzonym dzieckiem.
Czasem trzeba być z dzieckiem w szpitalu, kiedy dzieci chorują, nie ma mowy o spaniu w nocy.
Trzeba umieć naprowadzić rodzinę biologiczną na tę "dobrą drogę", trzeba być ich rodziną, przyjacielem – nie urzędnikiem.
Kiedy dziecko trafia do adopcji, to na rodzicach zastępczych spoczywa obowiązek, aby rodziców adopcyjnych dobrze przygotować do nowej roli: – Jaś nie lubi kaszki truskawkowej, – Marysia zasypia tylko z bawełnianą pieluszką przy buzi, – Karolek boi się ciemności. Tego nie wiedzą urzędnicy, tylko ciocia, która maleństwo wychowywała przez kilka miesięcy, rok czy dwa lata jak swoje.
Pogotowia Rodzinne przez kilkanaście lat swojej ciężkiej pracy spotkały na swojej drodze wiele rodzin w tragicznej sytuacji. Pomagają tym rodzinom odzyskać dzieci, naprowadzają je na właściwą ścieżkę, organizują pomoc dla nich. Dlatego też powstało nasze Stowarzyszenie:
ABY DZIĘKI OGROMNEJ WIEDZY PAŃ PROWADZĄCYCH POGOTOWIA RODZINNE DOTRZEĆ DO JAK NAJWIĘKSZEJ LICZBY RODZIN POTRZEBUJĄCYCH WSPARCIA, POMOCY.
Przyjmujemy każdą pomoc!
Odzież dziecięca w każdym rozmiarze, używana lub nowa.
Odzież damska i męska w każdym rozmiarze, używana lub nowa.
Środki czystości.
Pieluchy, chusteczki nawilżane.
Suplementy diety (probiotyki, witaminy).
Zabawki i zabawki ogrodowe nowe i używane.
Inne artykuły niemowlęce.
Artykuły spożywcze (słodycze, herbata, kakao i inne).
Artykuły papiernicze.
Sprzęty gospodarstwa domowego nowe i używane.
Może akurat posiadają Państwo niepotrzebne ubranka czy zabawki? Może znajomi czy rodzina?
Bardzo potrzebne jest też wsparcie finansowe, chociaż ciężko jest nam prosić o pieniądze. Prawda jest taka, że jako organizacja non profit, utrzymujemy działalność wyłącznie z darowizn. Mimo że planów jest tak wiele, w tym organizacja czasu wolnego dla dzieci w wakacje, bez Państwa wsparcia nie damy rady ich zrealizować.
Zapraszamy na naszą stronę internetową:
www.pierwszaszansa.wix.com/pierwsza-szansa
oraz Facebook: Stowarzyszenie Pierwsza Szansa
Prosimy także w miarę możliwości o udostępnienie wiadomości wśród znajomych.
Z poważaniem
Olga Ciechońska
Prezes Stowarzyszenia
Dane kontaktowe:
tel. 533513233 Olga Ciechońska
512939835 Paweł Woźniak
Stowarzyszenie Rodzin i Przyjaciół osób prowadzących Pogotowia Rodzinne Pierwsza Szansa" w Lublinie
ul. Sierpińskiego 55
20-448 Lublin
telefon: 533513233
NIP: 9462649113
REGON: 061701650
KRS: 0000515151
Listy z nr. 30/2015
Gdańsk, 17.07.2015 r.
Handlarze dopalaczy a polskie sądy
Patrząc na intensywną krytykę handlarzy dopalaczy i wyroki sądowe na dilerów śmiercionośnych substancji, można odnieść wrażenie, że nasi sędziowie (a właściwie sędzie) boją się wydawać wyroki skazujące na zorganizowanych bandziorów. Ta procedura praktykowana jest od wielu lat.
Każdy wie, że gdyby nie było odbiorców dopalaczy i narkotyków, to nie mielibyśmy tylu producentów i handlarzy tych specyfików. Aż dziw bierze, że na ten temat mało się mówi i prawie nic nie robi, aby było mniej amatorów dopalaczy i narkotyków. Dlaczego nie obciąża się kosztami tych, którzy nie po raz pierwszy są leczeni? Jeżeli ci głupcy i naiwniacy mają pieniądze na zakup drogich śmiercionośnych substancji, to muszą mieć pieniądze na leczenie. Ta zasada powinna być stosowana i bezwzględnie egzekwowana poprzez odpowiednie ustawy.
Samym gadaniem nie uzyska się znaczących efektów w walce z dopalaczami i narkotykami. Nie od dziś wiadomo, że aby Polak coś szybko wykonał, to trzeba mu tego zabronić. Tę dziwną praktykę zauważyli Skandynawowie i wypowiedzieli tę smutną prawdę w audycji telewizyjnej "Europa da się lubić".
Idąc za tym rozumowaniem, liczni pseudodobroczyńcy domagają się legalizacji handlu marihuaną i hodowli konopi indyjskich. Warto zwrócić uwagę, jak podchwytliwe nazwy mają dopalacze i jak łatwo dają się nabrać na ten chwyt liczni naiwniacy, którzy często lądują w szpitalach. Jest duże prawdopodobieństwo, że niektórzy użytkownicy dopalaczy będą młodymi inwalidami domagającymi się rent inwalidzkich.
Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki
Od redakcji: Szanowny Panie, problem można prosto rozwiązać, karząc mafie i handlarzy, do kary śmierci włącznie – proszę zauważyć, że w Singapurze nie ma problemu narkotyków.
•••
Kochani,
przesyłam link poniżej ze smutną wiadomością, o śmierci Matki małych, 5-letnich braciszków – bliźniaczków: Tomka i Bartka Gumowskich.
Ich Mama zmarła, mając 40 lat. Ojciec chłopców jest w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej, nie pracuje. Chłopcami zajmuje się starsza Babcia, która nie zawsze może sprostać wymogom opieki nad chłopcami.
Doświadczają bardzo ciężkiej sytuacji finansowej. Z pewnością większość z Was jest rodzicami i bardzo dobrze rozumiecie potrzeby swoich dzieci. W linku poniżej znajdują się szczegóły o ewentualnej pomocy dla Tomka i Bartka. Jest otwarte konto, zaczęły powoli wpływać pieniążki dla osieroconych chłopczyków. Każdy dolar jest dla nich naprawdę czymś. Bardzo gorąco pragnę zachęcić każdego z Was – dołączcie się, aby pomóc tym biednym chłopcom, ich choremu Tacie i starszej Babci w tych trudnych, najtrudniejszych chwilach. Postarajmy się choćby w jakiś sposób pomóc chłopcom, aby mogli na chwilę poczuć się inaczej, aby nie odczuwali tak wielkiego braku ukochanej Mamusi. Wszyscy dobrze wiemy, jakie to wielkie szczęście mieć zdrowych, żyjących rodziców. Kochani, przytoczę cytat chłopców:
"Boziu, prosimy Cię, oddaj nam Mamusię, już tak długo jest u Ciebie, już wystarczy, zwróć nam Mamusię, niech będzie teraz z nami".
Cytat ten chyba mówi wszystko! Proszę Was, prześlijcie tę wiadomość do wszystkich swoich znajomych, aby poszerzyć grono ludzi, którzy także pragną zrozumieć, pomóc, otworzyć swoje serce na potrzeby drugiego w tych trudnych chwilach.
CZŁOWIEK JEST WIELKIM NIE PRZEZ TO, CO MA, NIE PRZEZ TO, KIM JEST, LECZ PRZEZ TO, CZYM DZIELI SIĘ Z INNYM.
Dziękuję każdemu z Was w imieniu 5-letnich braciszków. Niech Wam Pan Bóg błogosławi.
Pozdrawiam,
Bożena Lutsepp
https://www.youcaring.com/thomas-and-bart-gumowski-367605
Od redakcji: Dajesz innym, to znaczy dajesz sobie.
•••
Wiedzieliście, że Rząd RP w Londynie zapłacił Anglikom za... używanie przez naszych pilotów ich lotnisk, za samoloty, amunicję, paliwo itp. itd.? Bitwa o Anglię słono nas kosztowała, nie tylko krwi i potu, ale też zdeponowanego w Kanadzie złota.
W ostatnią niedzielę w TV pokazano angielski film propagandowy "Bitwa o Anglię". Warto pamiętać, że w tej bitwie 151 polskich pilotów zestrzeliło 203 niemieckie samoloty. Polski Dywizjon 303 był najlepszy wśród wszystkich walczących w tej bitwie. Warto też pamiętać, że po wojnie rząd Wielkiej Brytanii za użyczenie Polakom paliwa, samolotów i lotnisk kazał sobie zapłacić złotem, które wywieźliśmy we wrześniu 1939 roku z Warszawy. Żeby przelać polską krew w obronie Anglii, musieliśmy Angolom zapłacić polskim złotem. Rozliczenie wygląda następująco: rachunek wystawiony Polskim Siłom Powietrznym przez rząd Jego Królewskiej mości:
Całkowite koszty utrzymania Polskich Sił Powietrznych w latach 1939–1945.
Wyasygnowane fundusze przez rząd Jego Królewskiej Mości Polskiemu Rządowi jako kredyt 9 606 000 funtów.
Fundusze przeznaczone na: samoloty, silniki, wyposażenie, materiały do lotów operacyjnych i szkolenia, wyżywienie, umundurowanie, zakwaterowanie, paliwo, światło, transport, pomoc medyczna, materiały do utrzymania i konserwacji samolotów, w tym paliwo, bomby, amunicja, ładunki wybuchowe.
Używanie instalacji lotniskowych, takich jak hangary, warsztaty, biura itd. do 31 grudnia 1945 roku 90 044 000 funtów.
Razem 107 650 000 funtów.
Wszystko zostało pokryte z rezerw polskiego złota!!!!! Zdeponowanego w Kanadzie.
M.N.
Od redakcji: Polak głupi przed szkodą i po szkodzie. Polska polityka w trakcie II wojny światowej była tak nieudolna, że aż groteskowa. Trzeba było te wszystkie rzeczy wynegocjować z Brytyjczykami, gdy leżeli na podłodze i kwiczeli.
•••
Dotyczy tekstu p. Szczepankiewicza z poprzedniego numeru zatytułowanego "Wschodnie Kresy. Sentyment i racja stanu"
"Odrzucenie dyktatu socjalistycznej Unii i przywrócenie konkurencyjności naszej gospodarce, a co za tym idzie, odwrócenie niekorzystnych tendencji demograficznych oraz wzmocnienie polskiej przedsiębiorczości. ..."
Przede wszystkim musimy jako naród odzyskać kontrolę nad własnym państwem, eliminując lub przynajmniej minimalizując wpływy działającej w nim od lat i szkodzącej nam planowo polskojęzycznej agentury. Podczas II w.św. nasi wrogowie wymordowali większość naszej inteligencji, przez co naród polski pozbawiono jego własnych warstw przywódczych. Przez sieć różnych formalnych i nieformalnych powiązań paraliżuje ona i będzie paraliżować wszelkie pozytywne oddolne inicjatywy Polaków oraz niszczyć ich gospodarczo i moralnie. Bez tego warunku nie będzie można zrealizować praktycznie żadnego z postulatów odbudowy państwa.
Czy to się może udać, nie wiem, bo sprawa jest bardzo trudna, choć nie beznadziejna. Ale jeśli Polacy jako naród odnowią się moralnie i postawią Boga na pierwszym miejscu, zamiast sprzedawać swoje sumienie za pieniądze czy możliwość zrobienia kariery itp., to wtedy wszystko inne będzie na swoim miejscu.
Piotrx
----
Dotyczy tego samego tekstu.
Jerzy Tatol:
Nawiązując do pierwszego warunku …uzdrowienia własnego państwa przez… itd., trzeba "uzdrowić" pamięć o Prawdziwej Polsce:
OŻYWIĆ POLSKĘ "SANACYJNYM" SPOSOBEM!
Stan stosunków społeczno-gospodarczych w Polsce A.D. 2015 jest co najmniej beznadziejny. Na to dowody prezentowane są przy okazji różnych protestów, demonstracji i marszów. Ale jakoś dziwnie bardzo nieśmiało analizowane są przyczyny i szukani główni winowajcy obecnego stanu rzeczy.
Nawet tzw. autorytety "prawicowo-chrześcijańskie" omijają ten temat. Wszyscy "celebryci" też jakoś dziwnie zapomnieli o Prawdziwej Polsce, która istniała do 1945 roku, debatują, tak jakby historia Polski zaczęła się od PRL-u, a całe zło zaczęło się od tzw. ustaleń "okrągłego stołu", a jedyną drogą wyjścia jest naprawianie "błędów i wypaczeń" tzw. transformacji ustrojowej, bardziej zasługującej na nazwę "pierestrojki".
A tymczasem sprawa ma się dokładnie odwrotnie! Warto przyjrzeć się uważnie dokonaniom naszych Ojców i Dziadów w latach 1936–39, które zakończyły się podziwianym w całej Europie polskim "cudem gospodarczym". Co prawda na ten temat zaciągnięto gęstą zasłonę milczenia i fałszu, ale dzisiaj w dobie cyfryzacji można zajrzeć do archiwów i bibliotek, aby zrozumieć, że dzieło naszych Ojców i Dziadów jest nie tylko do naśladowania, ale i do wykorzystania. Warto chyba zwrócić uwagę na gotowe wzory do wykorzystania, zamiast czarować Polaków wizjami jakiejś nowej Polski bez naruszenia wpływów "grupy trzymającej władzę".
Na wstępie warto też zwrócić uwagę na podobieństwo wewnętrznej sytuacji w Polsce na początku lat 30. i ostatnich 15 lat. Mam tu na myśli kilka elementów: słaby lub zniszczony przemysł, szalejącą "demokrację" partyjno-parlamentarną oraz narastające zadłużenie państwa i stale rosnącą "dziurę budżetową", zmuszającą nawet do łamania zapisów obowiązującej konstytucji, nawet tej wątpliwej z polskiego punktu widzenia.
Godna podziwu jest metodologia przyjęta przez patriotyczne elity w dążeniu do uzdrowienia Polski, którą w efekcie nazwano POLSKĄ SANACYJNĄ, czyli "uzdrowioną".
Już w 1928 roku rząd J. Piłsudskiego powołał komisję kodyfikacyjną, której zadaniem było opracowanie Kodeksu handlowego unifikującego system gospodarczy oparty dotąd na trzech pozaborczych systemach oraz nowej konstytucji eliminującej wszystkie dotychczasowe negatywne elementy życia społeczno- gospodarczego i politycznego. Oba te dokumenty były gotowe już w 1934 roku, ale tylko Kodeks handlowy został uchwalony, a z konstytucją przepychanki trwały jeszcze cały rok. A dlaczego? Bo nowa konstytucja, uchwalona w końcu, w kwietniu 1935 roku, zmieniała zasadniczo system rządzenia państwem, z systemu parlamentarno-rządowego (podobnego do dzisiejszego) na prezydencko-gabinetowy, ograniczając wpływy koterii i agentur partyjnych oraz dając prezydentowi prawo wydawania dekretów z mocą ustawy. Sejm zachował wszelkie niezbędne uprawnienia kontroli rządu, ale nie był niezbędny do wydawania aktów prawnych w zmieniających się dynamicznie warunkach ekonomiczno-politycznych. I dało to szybkie i pozytywne rezultaty. Ale tu trzeba od razu zaznaczyć, że fundamentem pozytywnych efektów stała się zmiana filozofii "państwowotwórczej" polskich elit patriotycznych. Przyjęto, że to tzw. władza wykonawcza, czyli prezydent i rząd, ponoszą główną odpowiedzialność za rozwój gospodarczy państwa, a nie "niewidzialna ręka rynku" czy prywatna przedsiębiorczość.
W tym celu dokonano istotnych zmian w systemie finansowo-podatkowym państwa polskiego, a szczególnie w zakresie finansowania i kredytowania inwestycji przemysłowych, i to nie tylko w dziedzinie inwestycji strategicznych, ale i komunalnych oraz spółdzielczych. Uniezależniono polski system bankowy od międzynarodowego "banksterstwa", zarządzono kontrolę transferu dewiz za granicę a narodowy Bank Polski uzyskał prawo emitowania środków płatniczych dla finansowania i kredytowania inwestycji, ale pod kontrolą sejmu, aby nie dopuścić do inflacji.
Efekty tej nowej filozofii państwowotwórczej najlepiej obrazują liczby. Już po dwóch latach "sanacji" budżet państwa został zrównoważony, czyli wydatki miały pełne pokrycie w dochodach, na które składały się dochody własne instytucji i agend państwowych, podatki oraz zyski z monopoli państwowych, a te ostatnie stanowiły prawie 27 proc. dochodów! Trzeci rok budżetowy (w warunkach jeszcze pokojowych) 1937/38 zamykał się kwotą 2309 mln zł i również nie groziła mu "dziura budżetowa"! Na tym tle warto zwrócić uwagę na nakłady inwestycyjne na inwestycje przemysłowe, strategiczne i infrastrukturalne, pozabudżetowe. W roku budżetowym 1936/37 zaplanowano 600 mln zł – wydatkowano 613 mln zł, w 1937/38 zaplanowano 800 mln zł – wydatkowano 995 mln zł a w 1938/39 zaplanowano 1000 mln zł – wydatkowano 1193 mln zł.
Oczywiście, że te nakłady inwestycyjne miały szeroki wachlarz zadań i zamierzeń. Nie sposób tutaj tego zaprezentować, ale warto zwrócić uwagę na jeden element ważny z dzisiejszego punktu widzenia. Na problem walki z bezrobociem. W ramach planu budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego przewidywano, że przybędzie 107 000 miejsc pracy, a w tym wielkie zakłady kluczowe zatrudnią 55 000 ludzi, średni i drobny przemysł 36 000 ludzi, rzemiosło 6000 ludzi, a handel 10 000 ludzi. Dziś trudno ocenić, w jakim stopniu te plany zostały przekroczone, albowiem wybuch wojny uniemożliwił wszelkie analizy w tym zakresie.
Co było fundamentem tego niespotykanego w świecie "cudu gospodarczego"? Przemyślany i konsekwentnie realizowany system finansowania i kredytowania inwestycji gospodarczych, oparty na odmiennych zasadach dotyczących kredytów długo-, średnio- i krótkoterminowych, oraz sterujący tym systemem narodowy Bank Polski w ścisłym powiązaniu z pozostałymi polskimi bankami, jak PKO, BGK, PBR itp., oraz towarzystwami kredytowymi i ubezpieczeniowymi. Warto tu chyba zaznaczyć, że dzięki takiej polityce kredytowej na inwestycje prywatne w latach 1936–39 spożytkowano 2357 mln zł (z tego 836 mln zł w samym 1938 roku), a więc niewiele mniej niż na inwestycje publiczne!
A kto tego cudu dokonał? Polskie, patriotyczne elity intelektualne, które nie spoczęły "na laurach" po zakończeniu prac komisji kodyfikacyjnej, lecz przeorganizowały się pod znamienną nazwą "brygady gospodarcze" i pod kierownictwem Stefana Starzyńskiego (późniejszego prezydenta Warszawy) przygotowały 4-letni plan "uzdrowienia" Polski na lata 1936 –39. Kontynuacją tego planu stał się późniejszy 15-letni plan rozbudowy Polski w latach 1939-1954 opracowany już pod protektoratem E. Kwiatkowskiego, wicepremiera i ministra skarbu ostatniego rządu polskiego. Jednakowoż omawiając twórców tego "cudu", nie można pominąć jednej Osoby, Prezydenta RP Ignacego Mościckiego, który pełnił tę funkcję od 1926 do 1939 roku! Bez Jego przyzwolenia i patronatu taki "cud gospodarczy" nie byłby możliwy!
Reasumując, ówczesny polski system społeczno-gospodarczy można chyba nazwać KAPITALIZMEM PROGRAMOWANYM, albowiem poza czynnikami ekonomicznymi uwzględniał w szerokim zakresie potrzeby socjalno-społeczne. Ale to temat na odrębne rozważania.
Jerzy Tatol, kwiecień 2015 r.
Nasze teksty
Maria Władysława Nowicka (1924-2019)
Maria Władysława Nowicka, urodzona we Warszawie 8-go września 1924r, zmarła spokojnie we śnie o 11:11 rano 6-go kwietnia br. w Mississauga, Ontario. Żona śp. kap. Mariana Nowickiego, matka Ani w Kanadzie, Zbyszka w Nowej Zelandii, Isi w Australii, ciocia Ewy w Kanadzie, B... Czytaj więcej
I co nowego na wiosennym rynku?
Niewiele. Ciągle to samo. W Izraelu nasz ‘ulubieniec’ Benjamin Netanjahu został ponownie premierem. Co to dla nas znaczy? Nic nowego. Zagrożenie izraelsko-amerykańskie postępuje swoim trybem. Właściwie już nie zagrożenie, ale realizacja dawno ustalonych planów. Podsumujmy więc w wielkim skrócie: &n... Czytaj więcej
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…