Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Przegląd tygodnia, piątek 20 grudnia
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-Augustyniak
Zasłużony weteran i działacz polonijny nie żyje
Toronto
Bohdan Ejbich, znany i ceniony działacz polonijny i pisarz, zmarł we wtorek, 17 grudnia 2013.
Msza św. za duszę zmarłego odprawiona zostanie w poniedziałek, 23 grudnia, w kościele św. Kazimierza przy Roncesvalles Ave. o godz. 10.15, a pogrzeb na cmentarzu Park Lawn odbędzie się również w poniedziałek o 12.15.
Bohdan Ejbich był kapitanem w 304. Dywizjonie, ukończył po wojnie studia na Politechnice Londyńskiej, gdzie uzyskał uprawnienia inżyniera elektryka, do Kanady przyjechał w 1952 roku. Trzykrotnie nadano mu w czasie wojny Krzyż Walecznych. Autor cotygodniowych esejów, szkiców i opracowań m.in. w "Głosie Polskim", "Echu Tygodnia" i "Związkowcu."
Fot. W.Lizon -Twitter
Wywieźli Tadeusza Czubaka w pole...
Toronto
Rodzina z okolic Toronto domaga się wyjaśnień, dlaczego 89-letni ojciec został wypisany ze szpitala i zawieziony karetką pod zły adres. Tadeusz Czubak przeszedł operację wymiany stawu kolanowego w Trillium Health Centre w Mississaudze w piątek. We wtorek wystąpiły komplikacje, więc trafił z powrotem do szpitala. Wypisano go tego samego dnia i przewieziono do domu ambulansem.
Problem w tym, że Czubak i jego żona nie mieszkają w swoim domu, tylko w domu spokojnej starości Weston Gardens.
Danuta Czubak mówi, że jej teść trafił do pustego domu w piżamie, bez chodzika i bez laski, a nikt nie zawiadomił rodziny.
Gdy karetka przyjechała pod dom, sąsiad Joe Zacchilli właśnie odśnieżał. Sanitariusz poprosili go, by co jakiś czas zaglądał do Czubaka, bo starszy pan został sam. Ten się zgodził. Gdy przyszedł do sąsiada sprawdzić, jak się czuje, znalazł go leżącego na schodach do piwnicy.
Sanitariusze zostawili pana Tadeusza w korytarzu. Zacchilli zaraz zadzwonił do Danuty Czubak. Przeniósł starszego pana z krwawiącym kolanem do sypialni. Jego syn podziękował sąsiadowi za pomoc. Nie wiadomo, jak wszystko by się skończyło, gdyby ten nie zjawił się w porę.
Synowa, gdy tylko zjawiła się na miejscu, ponownie wezwała karetkę.
Rodzina mówi, że personel szpitala we wtorek rano zostawił im wiadomość głosową, że ojciec został wypisany. Nie przeprowadzono jednak bezpośredniej rozmowy. Pracownicy szpitala przeprosili Czubaków, jednak ci zastanawiają się nad możliwościami wyciągnięcia konsekwencji prawnych.
Tadeusz Czubak przebywa w szpitalu. Ma zakrzepy w kolanie i płucach.
Adam Jastrzębski zdjęty z dźwigu w samą porę
Kingston W gaszenie pożaru, który wybuchł we wtorek około 4 po południu w Kingston w okolicy ulic Princess i Victoria, oprócz straży pożarnej został zaangażowany śmigłowiec z bazy wojskowej w Trenton. Żołnierze pomogli uratować operatora dźwigu, który został uwięziony w kabinie, gdy pod spodem szalały płomienie. Mężczyzna, 68-letni Adam Jastrzębski z London, trafił do szpitala z poparzeniami.
Śmigłowiec ratunkowy CH-146 Griffon stanowi wyposażenie 424. Szwadronu Transportowo-Ratowniczego, który najczęściej bierze udział w akcjach w górach lub na wodzie. Przypadki operacji prowadzonych w mieście należą do rzadkości.
Pożar wybuchł na placu budowy, na którym powstaje akademik. Budynek, który się zapalił, nie był zamieszkany. Okoliczni mieszkańcy mówią, że słyszeli wybuchy i obawiali się wycieku propanu. Zamknięto pobliską stację benzynową. Ogień rozprzestrzenił się na dach willi Royal Canadian Legion, rezydenci zostali ewakuowani. Zagrożony był też hotel Howard Johnson. W sąsiedztwie terenu ogarniętego pożarem wyłączono zasilanie.
Policja wyznaczyła strefę ewakuacyjną, obawiając się zawalenia osłabionej wysoką temperaturą konstrukcji dźwigu.
Pan Adam Jastrzębski pracował na dźwigach od 46 lat, z czego 20 w Polsce. Bał się schodzić z kabiny, sądząc, że w gęstym dymie może ulec zaczadzeniu i odpaść, wspiął się więc bez żadnej uprzęży zabezpieczającej na ramię dźwigu aż na sam koniec, gdzie temperatura stali nie była tak wysoka.
Stamtąd po 20 minutach podjął go śmigłowiec. Jastrzębski do 5 lat pracuje dla Canadian Professional Crane Inc. z Hamilton. Powiedział dziennikarzowi CBC, że nie bał się chodzić po dźwigu, ponieważ nie ma lęku wysokości.
Polak podziękował ratownikom i strażakom z CFB Trenton za uratowanie mu życia.
Prawnicy w obronie praw uchodźców
Ottawa Lawyers for Canadian Doctors for Refugee Care i Canadian Association of Refugee Lawyers twierdzą przed sądem federalnym, że Ottawa przekroczyła swoje uprawnienia, gdy w zeszłym roku zdecydowała o zmianach ubezpieczeń medycznych dla uchodźców. W tej sytuacji dwie osoby, które także są reprezentowane w sądzie, straciły ubezpieczenie, twierdzą, że doświadczyły "poważnych problemów psychologicznych". Mówią, że zostały złamane międzynarodowe przepisy dotyczące postępowania wobec uchodźców, wobec czego doświadczyły dyskryminacji ze względu na kraj pochodzenia.
Decyzje mają być, zdaniem przedstawicieli grup lekarzy i prawników, nieważne.
Były minister imigracji Jason Kenney broni decyzji rządu i mówi, że dotyczy ona nie osób, którym przyznano status uchodźcy, ale tych, które przebywają w Kanadzie, mimo że termin ważności ich wizy już dawno upłynął.
Do końca czerwca 2012 roku rząd federalny pokrywał koszty leków i leczenia osób ubiegających się o przyznanie statusu uchodźcy do czasu rozpatrzenia ich sprawy lub objęcia programem prowincyjnym. Wprowadzono jednak listę krajów, które Ottawa uważa za bezpieczne, i ocenia, że istnieje w nich małe prawdopodobieństwo, by ktoś był prześladowany (np. Meksyk czy Węgry). Osoby z tych krajów utraciły więc dotychczasowe przywileje, innym ograniczono refundowanie leków do przypadków zagrożenia zdrowia publicznego.
Urodziła do spodni
Hamiota, Manitoba 24-letnia Aimee Renard, odwiedzając swojego ojca, nie przypuszczała, że urodzi syna na poboczu autostrady w Manitobie. Kobieta miała wyznaczony termin porodu na 26 lub 27 grudnia, dlatego na początku zignorowała bóle porodowe. Potem wszystko rozegrało się tak szybko, że mały Jaxyn Goleski wydostał się na świat przez nogawkę spodni swojej mamy.
Ojciec Renard zadzwonił do centrum medycznego w swojej miejscowości, które znajdowało się kilka domów od niego, ale tamtejszy personel zalecił jego córce jechać do Brandon. Jest to miejscowość oddalona o jakąś godzinę jazdy samochodem. Mężczyzna powiedział, że córce odeszły wody płodowe, mimo to zapewniono go, że dziewczyna zdąży dojechać. W tej sytuacji Renard i jej narzeczony, Jay Goleski, ruszyli w drogę. Nie dojechali do szpitala – ich syn urodził się po 40 minutach. Mimo że dziecko jest zdrowe i wszystko skończyło się dobrze, Renard zapowiada, że złoży skargę na Hamiota District Health Centre. Nie może zrozumieć, dlaczego została odesłana do Brandon, gdy odeszły jej wody. Nikt nawet nie chciał jej zbadać i ocenić, czy rzeczywiście jest czas na podróż.
Wielka łaska...
Toronto Rząd Ontario postanowił obniżyć do 30 dolarów opłaty za testy spalin wykonywane w ramach programu Drive Clean. Obecnie za test trzeba zapłacić 35 dolarów. Drive Clean miał być z założenia programem, który nie przynosi zysków, a jego podstawowym celem jest wycofywanie samochodów, które zanieczyszczają środowisko. Tymczasem przynosi prowincji dochód w wysokości 19 milionów rocznie. Dlatego rząd obiecał obniżyć stawki płacone przez kierowców co dwa lata.
Program Drive Clean działa od 1999 roku. Konserwatyści uważają, że powinien być zniesiony, ponieważ większość samochodów z łatwością zdaje testy.
W styczniu wprowadzono zmiany do programu polegające na sprawdzaniu odczytów czujników pokładowych, w które wyposażone są samochody.
Tylko starsze samochody przechodzą badanie spalin wydostających się z rury wydechowej. Testów nie zdaje 10 proc. pojazdów. Są obowiązkowe dla wszystkich samochodów, które mają co najmniej 7 lat i zostały wyprodukowane po 1988 roku.
Vancouver
Wśród przedświątecznych przygotowań warto czasem zastanowić się nad dawaniem i otrzymywaniem. Profesor psychologii Lara Aknin z Simon Fraser University powołuje się na badania, które wykazują, że bezinteresowne dawanie pozwala na zmniejszenie poziomu stresu i czyni nas szczęśliwszymi. Aknin wielokrotnie badała czynniki wpływające na poziom kortyzolu we krwi. Hormon stresu rozpada się szybciej we krwi osób, które potrafią obdarowywać innych. Czyli w trosce o własne zdrowie nie zaszkodzi dać komuś prezent. Może to być też darowizna na cel charytatywny – jakikolwiek akt filantropii. Trzeba jednak uważać, komu się daje. "MoneySense Magazine" opublikował doroczną listę 100 organizacji charytatywnych opartą na analizie wydatków, zarządzania i przejrzystości sprawozdawczej. Najlepiej wypadły Nature Conservancy Canada, Canadian Red Cross, Calgary Interfaith Food Bank, Royal Ontario Museum Foundation, United Way, Calgary Foundation, Edmonton Community Foundation i Vancouver Foundation. Na przykład kanadyjski Czerwony Krzyż przeznacza aż 80 proc. funduszy na pomoc charytatywną, a tylko 4 proc. na zarządzanie i administrację. Podobnie 80 proc. trafia do potrzebujących, a 4 proc. na zarządzanie w organizacji Lekarze bez Granic. Informacji można też szukać na stronie Revenue Canada. Znajduje się tam lista organizacji ze szczegółowym podziałem funduszy na cele charytatywne, administrację, działalność polityczną i pensje. Uwzględnione są też banki żywności (np. Food Banks Canada na żywność przeznacza 91 proc. pieniędzy). CRA doradza, by przed przekazaniem darowizny poświęcić trochę czasu i dowiedzieć się nieco o wybranej organizacji – chociażby na stronie internetowej fiskusa czy danego podmiotu. Organizacje działające w Kanadzie powinny być zarejestrowane. Niektórym ten status cofnięto albo w ogóle nigdy nie przyznano, a mimo to działają. Statistics Canada podaje, że Kanadyjczycy są raczej hojni. W 2010 roku na cele charytatywne przeznaczyli 10,6 miliarda dolarów. 24 miliony osób powyżej 15. roku życia przyznało, że co najmniej raz przekazało dotację. Nieco częściej dają kobiety (86 proc.) niż mężczyźni (82 proc.) i osoby praktykujące. Jeśli chodzi o poszczególne prowincje, to najhojniejsi są mieszkańcy prowincji zachodnich – Alberty, Saskatchewan i Kolumbii Brytyjskiej.
London
Naukowcy mówią, że Grand River jest tak zanieczyszczona sztucznymi słodzikami używanymi jako substytut cukru, że bez problemu można by śledzić krążenie wody w wodociągach. Słodziki występują w napojach i pokarmach dietetycznych. Nie mają żadnych kalorii z prostego powodu – nie są trawione przez organizm człowieka. Do kanalizacji trafiają w niezmienionej formie. Co gorsza, są też odporne na wszelkie zabiegi czynione w oczyszczalniach ścieków. Trafiają do środowiska i do wody pitnej. W ramach długotrwałych badań prowadzonych przez Environment Canada i University of Waterloo pobierano próbki wody z kranów w 23 miejscach położonych nad Grand River. Sprawdzano zawartość czterech substancji słodzących: acesulfamu, sacharyny, sukralozy i cyklaminianu. W niektórych miejscach ich zawartość była większa niż gdziekolwiek indziej na świecie. Obliczono, że w jednym z nich osoby używające do przygotowania napojów wody z kranu wypijają dziennie równowartość 90 000-190 000 puszek napojów dietetycznych – tak wyszło na podstawie pomiarów zawartości acesulfamu. Wyniki badań opublikowano w ogólnie dostępnym czasopiśmie PLOS ONE. Na badanym obszarze mieszka prawie milion osób – teren obejmuje mieszkańców Kitchener-Waterloo, Guelph, Cambridge i Brantford, z których połowa pije wodę pochodzącą z Grand River. Celem studium było badanie substancji, które mogą być wykorzystywane do śledzenia krążenia wody pitnej i ścieków, a także wykrywania przecieków trafiających do wód gruntowych. Acesulfam okazał się być idealny.
Ottawa
Podczas dyskusji przedstawicieli rządu federalnego z członkami Canadian Association of Chiefs of Police wyłonił się pomysł zwiększenia uprawnień policji do wystawiania mandatów za drobne wykroczenia. W ten sposób zrezygnowano by ze stawiania zarzutów kryminalnych i zaoszczędzono znaczne sumy przeznaczane rokrocznie na sądownictwo. Policjanci mogliby więc wypisać mandat za powodowanie zamieszek, publiczne obnażanie się, podrabianie historii zatrudnienia, zachęcanie do prostytucji, włóczęgostwo lub wkraczanie na czyjś teren. Wcześniej w sierpniu szefowie policji wnioskowali o umożliwienie karania osób zatrzymanych za posiadanie niewielkich ilości marihuany. Policjanci mówią, że w niektórych przypadkach wystawienie mandatu znacznie uprościłoby sprawę i przyniosło lepszy efekt. Wszystko jednak zależy od okoliczności. Wszystko to celem zmniejszenia kosztów procesów i podniesienia efektywności pracy policji i wymiaru sprawiedliwości. Władze podają, że koszt utrzymania porządku publicznego w 2010 roku wyniósł 12 miliardów dolarów i stale rośnie, mimo że odnotowuje się mniej przestępstw. Powody to wzrost pensji policjantów, kosztów sprzętu i paliwa, a także zajmowanie się sprawami wymagającymi specjalnej uwagi jak np. osób z zaburzeniami psychicznymi.
Wolał przeprosić niż się sądzić
Toronto
Burmistrz Ford przeprosił dziennikarza "Toronto Star" Daniela Dale'a za to, że zasugerował, iż ten może mieć skłonności pedofilskie, Dale ostatecznie poczuł się usatysfakcjonowany i obiecał, że nie skieruje sprawy do sądu.
Ford mówił w sali posiedzeń rady miasta, że nigdy nie nazwał Dale'a pedofilem, nie uważa, by dziennikarz nim był i nie miał zamiaru sugerować tego w swoich wypowiedziach. Nigdy nie widział, jak Dale obserwuje go przez płot i robi zdjęcia. Po tych zapewnieniach przeprosił reportera.
Dale napisał na Twitterze, że zamierza wytoczyć Fordowi proces o zniesławienie. Chciał, żeby burmistrz otwarcie przyznał, że powiedział nieprawdę.
W zeszłym tygodniu dziennikarz postawił Fordowi ultimatum i określił, do kiedy oczekuje przeprosin. Chciał też, by burmistrz przeprosił go na antenie VisionTV – telewizji, która wyemitowała wywiad.
Podczas wywiadu prowadzonego przez Conrada Blacka, Ford stwierdził, że Daniel Dale był w jego ogródku i robił zdjęcia – zdjęcia jego małych dzieci.
Burmistrz powiedział, że nie chce użyć tego słowa, ale skojarzenia nasuwają się same. Ford utrzymuje, że to media przypisały mu nazwanie Dale'a pedofilem.
Gdy przyłapał go kręcącego się przy ogrodzeniu, zaufał sąsiadowi, który poinformował go o obecności i poczynaniach dziennikarza.
Radni debatowali przed świętami
Toronto
Rada miasta Toronto obradowała przed świętami nad 57 sprawami dotyczącymi m.in. kosztów wynajmu mieszkań, centrum sportu i rekreacji dla osób LGBTQ, ścinania drzew i tego, co zrobić ze starymi tablicami z nazwami ulic.
W ciągu dwóch pierwszych dni obrad rada zatwierdziła kilka przepisów. Kierowcy, którzy przekroczą opłacony czas parkowania o 10 minut, będą ułaskawieni. Za wynajem obiektów sportowych trzeba będzie płacić więcej. Wzrosną opłaty za wodę. Miasto odnowi umowę z Toronto Arts Council, która będzie obowiązywać do końca 2018 roku. Zatwierdzono uchwałę dotyczącą handlu ludźmi. Zdecydowano o dociągnięciu zabudowy ulicy Yonge do wybrzeża.
Co do tej ostatniej sprawy, to plany wydłużenia Yonge Street Cultural Corridor istniały od 2001 roku. Architekci twierdzą, że inwestycja przyciągnie przedsiębiorców, miejsce stanie się też atrakcyjne dla turystów.
Komitet wykonawczy chce też, by rada zatwierdziła budżet Toronto Parking Authority na przyszły rok, a także plan kapitałowy na lata 2015–23.
Zrezygnował lider BQ
Montreal
Daniel Paillé, lider Bloc Québécois, podał się do dymisji ze względu na sprawy zdrowotne związane z padaczką. Podczas konferencji prasowej powiedział, że działalność polityczna wymaga dobrego zdrowia, niebywałej siły i wytrzymałości. To praca na pełny etat. Tymczasem w ostatnich miesiącach ujawniły się u niego problemy ze zdrowiem. Może sobie z nimi poradzić, ale tylko pod warunkiem, że zacznie prowadzić bardziej ustabilizowany tryb życia. Partię popiera 20 proc. mieszkańców Quebecu.
Blacha zabiła chłopaka
Hamilton
W Hamilton na jednym z terenów przemysłowych zginął 9-letni chłopiec, na którego spadł metalowy element. Dziecko było z ojcem. Zostało przewiezione do szpitala generalnego w Hamilton, gdzie stwierdzono jego zgon. Policja prowadzi śledztwo. Na jego wynik czeka ontaryjskie Ministerstwo Pracy, które następnie zacznie własne dochodzenie. Do wypadku doszło o 1.45 po południu na terenie Ralm Industrial Millwrights Inc., przy Imperial st. (okolica Sherman Avenue North i Burlington Street East).
Toronto
SIU (Special Investigations Unit) podaje, że czterech policjantów z dziewięciu obecnych na miejscu zdarzenia otworzyło ogień na jednej ze stacji torontońskiego metra, raniąc 18-letniego mężczyznę. Rodzina nie zgodziła się na ujawnienie jego imienia. Do strzelaniny doszło na stacji Queen pod Eaton Centre około 8 wieczorem w ubiegły piątek. Świadkowie mówią, że wśród podróżnych wybuchła panika. Chaos zapanował, zanim jeszcze padły strzały. Ludzie w metrze zaczęli krzyczeć, żeby wysiadać, niektórzy płakali. Policjanci kazali podejrzanemu podnieść ręce do góry, tak by były widoczne, a pasażerom – wysiąść. SIU przekazało w poniedziałek, że stan postrzelonego mężczyzny jest stabilny. Nie wiadomo jak dotąd, który z oficerów go ranił. Policjanci otrzymali wezwanie w związku z "podejrzaną osobą" podróżującą pociągiem. Jeden z pasażerów podobno był uzbrojony, trzymał coś, co wyglądało jak pistolet. Trwają przesłuchania policjantów, w pierwszej kolejności rozmawiano z tymi, którzy nie strzelali. Jest też wielu świadków. Niektórzy mówią, że słyszeli strzały jeszcze po tym, jak podejrzany rzucił broń. SIU nie mówi jednak, ile strzałów oddano ani jakie były okoliczności zdarzenia, tłumacząc się trwającym śledztwem. Zabezpieczono broń, którą miał podejrzany, nie ujawniono jednak dotychczas, jakiego typu była. Po strzelaninie zamknięto linię metra biegnącą wzdłuż ulicy Yonge od Bloor do stacji Union. Ruch przywrócono w sobotę o 1:45 po południu. Zaraz też na nowo rozgorzały dyskusje na temat sposobu używania siły przez policję w Toronto. W niedzielę przy stacji metra Queen zorganizowano protest. Demonstranci twierdzili, że tylko starsi funkcjonariusze powinni nosić broń. Inni zbyt szybko po nią sięgają. W tym wypadku też niektórzy świadkowie twierdzą, że policjanci nie dali sobie wystarczająco dużo czasu na ocenę sytuacji.
Toronto
Na stronie Indiegogo ruszyła kampania mająca na celu zebranie 50 000 dolarów na pokrycie kosztów prawnych burmistrza Forda. Zdaniem osób, które ją rozpoczęły, burmistrz padł ofiarą niesprawiedliwej nagonki medialnej, która rzuciła na niego szereg podejrzeń. Na stronie znalazły się cytaty mówiące o niedawnym konflikcie Forda z dziennikarzem "Toronto Star" Danielem Dale'em, który zamierza skierować sprawę do sądu. Dlatego już czas, by mieszkańcy miasta powiedzieli mediom: dość prześladowań! – mówią inicjatorzy. Do poprzedniej soboty udało się zebrać jedynie 1000 dolarów. Jeśli w ciągu 60 dni nie uda się zgromadzić potrzebnej kwoty, darowizny będą zwrócone darczyńcom. Już wcześniej w tym roku za pośrednictwem strony Indiegogo toczyła się kampania w związku z burmistrzem. Wtedy jej inicjatorem był amerykański portal Gawker, a chodziło o zebranie 200 000 dolarów na zakup nagrania udowadniającego, że Ford rzeczywiście palił crack. Obecną kampanię prowadzi osoba przedstawiająca się jako Iain McLaren. Autor podaje, że jest niezależny. Ta sama osoba prowadzi kampanię na Twitterze. Z informacji profilowych McLarena można się dowiedzieć, że mieszka w Toronto, a jego zainteresowania to piłka nożna, dobroczynność i wolność.
Mississauga
Począwszy od pierwszego tygodnia 2014 roku południowoazjatycka kablowa stacja telewizyjna station TVOne Canada Broadcasting zacznie nadawać programy na żywo. Będzie to pierwszy program skierowany do odbiorców z południowej Azji, który ma takie możliwości. Dzięki temu zwiększą się możliwości programowe telewizji, które na razie obejmują wydarzenia lokalne, programy o gotowaniu czy bezpieczeństwie jazdy. Program nadawany jest w urdu i po angielsku przez 8-10 godzin dziennie. Siedziba stacji mieści się w Mississaudze przy Traders Blvd. Podczas ogłoszenia o rozpoczęciu emisji na żywo obecny był konsul generalny Pakistanu Nafees Zakaria. Władze stacji chcą wzbogacić program o wywiady i przekazywanie informacji o tym, co się w danej chwili dzieje w GTA. W przyszłości pragną dążyć do nadawania przez całą dobę. TVOne jest dostępna w pakietach Rogersa (kanał 857) i Bell Fibe (kanał 828). Obecnie zainwestowano 500 000 dolarów w sprzęt, który umożliwi nadawanie programów na żywo. Zwiększy to atrakcyjność kanału, który można też oglądać w USA, Australii i Pakistanie. W Kanadzie działa od trzech lat.
Mississauga
Wschodnia jezdnia autostrady 401 w Mississaudze była zamknięta z powodu poważnego wypadku, który miał miejsce około 8 rano w niedzielę w okolicy Mavis Road. Doszło do zderzenia TIR-a z innym pojazdem. Dwie osoby, uwięzione w pojeździe, były w stanie krytycznym, trzecia odniosła poważne obrażenia, ale Peel EMS podało, że przeżyje. Rannych przewieziono śmigłowcem do szpitali.
Toronto
Cisco Canada podpisało 10-letnią umowę z rządem Ontario, dzięki czemu firma zainwestuje 4 miliardy dolarów. Prezes Cisco Nitin Kawale powiedział, że w ciągu najbliższych sześciu lat przyczyni się to do utworzenia 1700 miejsc pracy związanych z badaniami i rozwojem zaawansowanej technologii. W ten sposób przedsiębiorstwo będzie mogło zwiększyć zatrudnienie do 5000 do 2024 roku. Premier Kathleen Wynne przyznała, że prowincja przeznaczyła na inicjatywę 220 milionów dolarów. Jest to największa inwestycja w sektorze high-tech, jeśli chodzi o liczbę nowych miejsc pracy. Cisco jest światowym liderem w branży IT.
Zrobić z CPP prawdziwą emeryturę?
Meech Lake, Que.
Rząd Ontario twierdzi, że jest w stanie przeprowadzić reformę systemu emerytalnego na własną rękę. Ottawa nie zgodziła się na zmiany w CPP.
Minister finansów Jim Flaherty spotkał się z ministrami finansów rządów prowincyjnych w Meech Lake, Que. Podczas konferencji prasowej Flaherty powiedział, że to nie czas na zmiany w systemie emerytalnym. Jego zdaniem, gospodarka jest zbyt niestabilna i słaba. Teraz potrzebna jest dyscyplina finansowa.
Dwie godziny później ontaryjski minister finansów Charles Sousa przekazał do prasy informację, że prowincja zamierza wdrożyć własne rozwiązanie problemu emerytur. Nie podał jednak żadnych szczegółów. Pomysł rządu ma chronić pracowników przechodzących na emeryturę. Według Sousy, nie można tej sprawy zostawić na później.
Kilku ministrów, m.in. z Wyspy Księcia Edwarda, Ontario, Nowej Szkocji, Nowej Fundlandii i Labradoru, Manitoby i Quebecu, opowiadało się za podniesieniem składek na CPP. Zwiększone składki płaciliby zarówno pracownicy, jak i pracodawcy. Flaherty był przeciwny, twierdził, że przedstawiane propozycje uwzględniają tylko 23 proc. obywateli. Powiedział, że Ottawa nie przewiduje dalszego ciągu dyskusji na ten temat. Rząd federalny popiera połączone plany emerytalne (pooled registered pension plans – PRPP), które są wystarczającą zachętą do oszczędzania. W ramach takich planów pracownicy odprowadzają składki do specjalnych funduszy, które inwestują długoterminowo.
Zdaniem ministrów, problem polega na tym, że ogólnie wielu Kanadyjczyków nie oszczędza, zwłaszcza tych należących do klasy średniej, zarabiających między 35 000 a 100 000 rocznie. Minister z PEI przedstawił propozycję, by składki na CPP osób zarabiających do 50 000 wzrosły o 17 proc., co np. przy rocznych zarobkach w wysokości 40 000 oznacza dodatkowe 465 dol.
Druga sprawa to sytuacja młodych pracowników, którzy zarabiają niewiele, są zadłużeni i nie odkładają na swoją emeryturę. Gdy osiągną wiek emerytalny, pieniądze wypłacane z OAS i CPP nie wystarczą im na życie. Obecnie osoby będące w takiej sytuacji otrzymywałyby 16 000 rocznie.
Sousa podkreślił, że trzeba działać szybko, kiedy jeszcze składki emerytalne są płacone przez osoby z wyżu demograficznego. Powiedział, że ponad połowa Ontaryjczyków nie oszczędza na emeryturę. W skali całej Kanady tylko 34 proc. odkłada w prywatnych planach. Jedna trzecia obywateli nie ma jakichkolwiek oszczędności.
Minister był rozgoryczony, że rząd federalny przyznał Ontario o 640 milionów dolarów mniej niż przewidywano. Sousa po spotkaniu podkreślił, że jesteśmy jedyną prowincją, która z roku na rok zmniejsza wydatki. Ministrowie i Flaherty ogólnie zgodzili się, że trzeba przedsięwziąć jakieś środki, ale ciężar ma być położony na dobrowolne plany oszczędzania propagowane przez pracodawców. Takie rozwiązanie nie stanowiłoby zagrożenia dla stabilności gospodarki.
Następne spotkanie ministrów planowane jest na czerwiec. Aby ruszyć sprawę na szczeblu federalnym, potrzeba poparcia dwóch trzecich prowincji, czego na razie nie ma, powiedział Flaherty. Minister finansów Ontario stwierdził, że przez te pół roku należałoby opracować harmonogram wdrażania zmian w CPP.
Przed poniedziałkowym spotkaniem jedyną prowincją, która otwarcie sprzeciwiała się reformie, była Alberta. Minister finansów Saskatchewan mówił, że można wprowadzać drobne zmiany, ale teraz nie jest czas na radykalizm. Minister z Nowego Brunszwiku popierał zmiany, ale podzielał stanowisko Flaherty'ego, że trzeba poczekać na poprawę gospodarki.
Temat zmian w CPP zaistniał dwa lata temu. Wtedy powstały dobrowolne programy Pooled Registered Pension Plans (PRPP) dla pracowników, którzy nie mają planów emerytalnych opłacanych przez pracodawców. Część ministrów uważa jednak, że same PRPPs nie wystarczą.
Nowi Demokraci i Canadian Labour Congress proponują podwojenie składek na CPP w ciągu siedmiu lat do 1868 dol. miesięcznie. Propozycji tej sprzeciwiają się grupy przedsiębiorców. Biznesmeni zrzeszeni w Ontario Chamber of Commerce podkreślają, że w ciągu ostatniej dekady wpłacili na programy emerytalne pracowników o 20 miliardów więcej niż zostało wypłacone.
Sery blokują układ bezcłowy z Europą?
Bruksela
Premier Quebecu Pauline Marois podczas wizyty w Brukseli powiedziała, że prowincja nie ratyfikuje porozumienia o handlu z Europą, dopóki Ottawa nie powie, jak chce zrekompensować straty, które najprawdopodobniej poniosą producenci serów. Dodała, że nie przekreśla umowy handlowej, chciałaby tylko, żeby wszystko było dopracowane w szczegółach, a rząd zadbał o rodzimych producentów żywności i ustanowił rekompensaty. Powiedziała, że widzi wiele korzyści płynących z umowy, dlatego wierzy, że zostanie ona przyjęta.
Producenci serów z Quebecu obawiają się, że po wejściu w życie umowy handlowej będą tracić nawet 450 milionów dolarów rocznie. Rząd ogólnie obiecał im rekompensaty, jednak nic więcej nie zostało ustalone.
Premier Marois powiedziała, że prowincja chce się przygotowywać do wdrożenia porozumienia z Europą za 18 miesięcy do dwóch lat. Pokazała w ten sposób dobrą wolę i chęć nawiązywania stosunków handlowych. Rząd Quebecu prognozuje, że korzyści z handlu z Europą przyniosą 2,2 miliarda dolarów rocznie, powstanie 16 000 nowych miejsc pracy.
Premier oświadczyła też, że będzie dążyć do zwiększenia eksportu do Unii Europejskiej o 10 proc. w ciągu najbliższej dekady.
Wojsko eskortuje Santa Clausa
Ottawa
Siły zbrojne Kanady i Stanów Zjednoczonych jak co roku przygotowały dla dzieci niespodziankę na święta – 39-sekundowy film o tym, jak NORAD (North American Aerospace Defence Command) tropi świętego Mikołaja. W tym roku jednak niespodzianka jest ostro krytykowana za wprowadzanie skojarzeń militarnych. Organizacjom chroniącym dzieci nie podoba się fragment, na którym sanie świętego Mikołaja są eskortowane przez myśliwce wojskowe. Bostońska Campaign for a Commercial Free Childhood uważa, że film promuje przemoc i militaryzm.
Amerykańskie dowództwo obrony odpiera atak i twierdzi, że film jest bezpieczny dla dzieci. Można go oglądać na stronie noradsanta.org ("NORAD Tracks Santa Trailer Video 2013"). Rzecznik prasowy U.S. Navy, kapitan Jeff Davis, powiedział, że rozumie krytyków, ale się z nimi nie zgadza. Dodał, że NORAD przedstawiał odrzutowce eskortujące sanie Mikołaja już w latach 60. Poza tym te na filmie – Canadian Air Force CF-18 – są nieuzbrojone. Może się wydawać, że przenoszą bomby, są to jednak zewnętrzne zbiorniki paliwa. Uchwyty na rakiety są puste.
Film obejrzały setki tysięcy osób. Na stronie znaleźć można jeszcze drugi – "NORAD Tracks Santa Command Video 2013" – dłuższy, opowiadającym o locie testowym sań.
Program "Santa" rozpoczął się w 1955 roku od błędu w lokalnej gazecie, przez co setki dzieci dzwoniły na numer linii alarmowej poprzednika NORDA-u i chciały rozmawiać ze świętym Mikołajem. Od tamtej pory co roku dowództwo obrony przygotowuje dla dzieci coś na święta.
Traktują wolność zbyt serio
Toronto
Law Society of B.C. i B.C. Notaries przestrzegają przed członkami organizacji Freeman-on-the-Land. RCMP i organizacja zrzeszająca kanadyjskich szefów policji przygotowują materiały informacyjne na temat osób, które zajmują cudze domy i uważają, że żyją poza kontrolą rządu. Nawet CSIS zauważa, że w ostatnim czasie incydenty z udziałem członków Freemenu są coraz częstsze.
Organizacja powstała około 2008 roku i od tamtego czasu powoli się rozrasta. W Ontario liczba jej członków szacowana jest na kilkuset. Zaczęło się od grupy Montana Freemen, która w 1996 roku na farmie w Jordan, Mont. ogłosiła, że nie podlega żadnej władzy. Doszło do starcia z agentami Federal Bureau of Investigation i aresztowania części członków grupy, którzy bronili się przez 81 dni. W akcję było zaangażowanych 300 agentów FBI.
Policja mówi, że widać pewne zainteresowanie poglądami głoszonymi przez ruch, ale dla większości osób są one zbyt radykalne. Osoby identyfikujące się z Freemenem najczęściej twierdzą, że nie potrzebują prawa jazdy, ubezpieczenia i dowodu rejestracyjnego. Uważają też, że mają prawo do posiadania broni i samoobrony, do wytwarzania i posiadania narkotyków oraz pobierania pieniędzy z nieistniejących kont bankowych. Zajmują niezamieszkane domy i tereny, które wydają się niczyje.
W Stanach Zjednoczonych FBI uważa Freemen za organizację o charakterze terrorystycznym stanowiącą zagrożenie dla bezpieczeństwa. W Kanadzie nie podlegają jednak pod przepisy o rodzimym terroryzmie. Póki co, nie zostali uznani za zbyt niebezpiecznych. W USA dostęp do broni jest łatwiejszy. Jednak członkowie organizacji utrzymują, że nie chodzi im o stosowanie przemocy.
Zimę trzeba brać na poważnie
Ottawa
We wtorek podczas porannego szczytu drogowego na terenie National Capital Region doszło do ponad 75 wypadków. W samej Ottawie między 6 a 9 rano odnotowano 61 kolizji.
Policja twierdzi, że to wszystko z powodu zbyt szybkiej jazdy i niedostosowania prędkości do warunków atmosferycznych. Drogi były oblodzone – we wtorek rano temperatura w rejonie Ottawa-Gatineau spadła do -24, a miejscami nawet -27 stopni Celsjusza. Gdy temperatury są wyższe, na drogi ruszają solarki, jednak przy takim mrozie pozostaje posypywanie piaskiem, co nie jest tak efektywne.
W Gatineau, Que. doszło tylko do 15 niegroźnych wypadków. W Quebecu obowiązuje zmiana opon na zimowe.
Ottawa nie wywiązuje się z finansowania służby zdrowia
Toronto
Minister zdrowia Ontario Deb Matthews powiedziała, że rząd federalny złamał obietnicę dotyczącą finansowania służby zdrowia. Minister finansów Jim Flaherty obiecał, że w następnym budżecie wszystkie prowincje otrzymają o 6 proc. więcej na opiekę medyczną. Taki wzrost miał być utrzymany do roku 2017–18. Tymczasem okazuje się, że dla Ontario przewidziano tylko podwyżkę o 3,4 proc.
Czyli do naszej prowincji trafi o 300 milionów dolarów mniej niż się spodziewano, podczas gdy Alberta dostanie dodatkowy miliard – co oznacza 38-procentową podwyżkę.
Zdaniem pani minister, jest to niesprawiedliwe i krzywdzące. Jej zdaniem, to zła polityka. Prowincja nastawiała się na większe dofinansowanie i pod tym kątem planowała ulepszanie systemu zdrowotnego. Populacja prowincji starzeje się, więc koszty rosną.
Rzecznik prasowy ministra Flaherty'ego powiedziała, że w rzeczywistości prowincje otrzymują coraz więcej pieniędzy. W roku budżetowym 2014–15 do Ontario trafi 12,3 miliarda dolarów (w tym roku – 11,9 miliarda) – prawie o 60 proc. więcej niż za czasu rządów liberałów. Podział pieniędzy wynika z wyrównywania płatności.
W budżecie prowincji 49 miliardów dolarów przeznaczonych jest na służbę zdrowia. Łącznie prowincja wydaje 127,6 miliardów – ochrona zdrowia pochłania najwięcej pieniędzy.
Co otwarte, co zamknięte
Mississauga
Civic Centre będzie zamknięte na czas świąt – od południa w Wigilię aż do 2 stycznia. W Nowy Rok ratusz będzie pracował tylko przez dwie godziny – między 2 a 4 po południu.
Również od południa w Wigilię do 2 stycznia nieczynna będzie linia 3-1-1 Call Centre. Działać będą tylko linie alarmowe służb ratunkowych.
25, 26 grudnia i w Nowy Rok nie będą pracować służby związane z opieką nad zwierzętami, Mississauga Seniors' Centre, miejskie obiekty sportowe i rekreacyjne oraz biblioteki.
Biblioteki w Wigilię mają być czynne do 1 po południu, a w Sylwestra – do 5.
Komunikacja miejska MiWay od Wigilii do 5 stycznia będzie kursować według zmienionego rozkładu jazdy. Więcej informacji zamieszczono na stronie miway.ca/holidayservice.
Burmistrz Coderre walczy z prostytucją
Montreal
Nowo wybrany burmistrz Montrealu postanawia zająć się sprawą salonów masażu, które niekoniecznie oferują tylko ulgę w bólu. W niektórych witrynach otwarcie widnieją napisy "XXX massage". Powszechnie wiadomo, że w salonach kwitnie prostytucja, a nawet dochodzi do handlu ludźmi.
Coderre chce wprowadzić prawo ograniczające ich działalność i nakładające surowe kary. Wpisuje się to w ogólnokrajową debatę na temat prostytucji, która trafiła do Sądu Najwyższego. W ten piątek sąd ma wydać przełomowy wyrok w sprawie konstytucjonalności krajowych przepisów dotyczących zakazu prostytucji.
Prostytucja jako taka nie jest zakazana w Kanadzie, ale niektóre czynności związane z prostytucją są zakwalifikowane jako przestępstwa kryminalne. Sąd Najwyższy ma zdecydować, czy utrzymać obecne przepisy, znieść je czy zaproponować jakąś alternatywę.
W zależności od tego salony masażu, które zawładnęły Montrealem, mogą stać się licencjonowanymi, podlegającymi regulacjom prawnym miejscami seksualnych schadzek. Na razie salony i tak często muszą ubiegać się o pozwolenie na działalność (jako salony masażu terapeutycznego).
W Montrealu salonów masażu jest około 350, odbywa się w nich 70 proc. czynności związanych z prostytucją. Stanowią one też problem innych miast, które także starają się jakoś regulować ich działalność. Toronto wprowadziło rozróżnienie między salonami masażu zwykłego i erotycznego i wydaje ograniczoną liczbę licencji tym drugim. Policja w Calgary w październiku prowadziła akcję przeciwko salonom, wiele zamknięto, jako miejsca służące prostytucji.
Radość w ontaryjskich winnicach
Toronto
Premier Kathleen Wynne powiedziała, że zgodzi się na sprzedaż ontaryjskiego wina na targach typu farmers' market.
Ma to być część szacowanego na 75 milionów dolarów programu rozpoczętego w 2009 roku, zadaniem którego jest wspieranie lokalnych winiarni. W ramach programu przewidziano też dotacje dla właścicieli na zakup sprzętu oraz na rozprowadzanie produktów w Kanadzie i za granicą.
Ceny nieruchomości nadal rosną
Toronto
Canadian Real Estate Association podaje, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy średnia cena domu wzrosła o 9,8 proc. do 391 085 dol. Powodem tego są w dużej mierze silne spadki odnotowywane w zeszłym roku. W tym roku natomiast ceny na początku regularnie rosły, w listopadzie natomiast stwierdzono niewielki spadek. Największe wzrosty odnotowano w Toronto i Vancouverze.
Liczba sprzedanych domów była większa niż przed rokiem o tej porze i powoli zbliża się do średniej długoterminowej. Łącznie w 2013 roku sprzedano na razie 434 678 nieruchomości, czyli o 0,2 proc. więcej niż w 2012. W poszczególnych miesiącach bywało różnie. Ogólnie jednak CREA uważa, że rynek nieruchomości jest zrównoważony.
Policja zatrzymała tytoniowych przemytników
Hamilton
RCMP i służby graniczne zatrzymały w południowo-zachodnim Ontario dziewięć osób podejrzanych o przemyt tytoniu. Oddział RCMP Hamilton-Niagara rozpoczął lokalne śledztwo, którego zasięg stopniowo rozszerzał się na dalsze obszary. Policja podaje, że zatrzymana siatka od 2010 roku przemyciła 66 ton tytoniu do fajek wodnych. Oznacza to straty w wysokości wielu milionów dolarów z nieopłaconych ceł i podatków. Podczas śledztwa dwa razy przechwycono aromatyzowany tytoń: za pierwszym razem było to 1440 kilogramów w Peace Bridge w lipcu 2011 roku, za drugim – podobna ilość na przejściu Queenston-Lewiston w październiku 2011. Cztery z aresztowanych osób są mieszkańcami Hamilton, trzy – Toronto, jedna – Calgary i jedna – Aurory. Zatrzymani są w wieku od 26 do 64 lat.
Ma gest, ma rozum, rozdaje miliony
Calgary
Tom Crist z Calgary, który w maju wygrał 40 milionów dolarów, przez wiele miesięcy nie przyznawał się do tego. Dopiero w poniedziałek oświadczył, że ze względu na pamięć zmarłej żony przeznaczy pieniądze na cele charytatywne. Nawet jego dzieci nie wiedziały o wygranej. Jest to jak dotąd największa wygrana w Calgary.
Crist był w Kalifornii, gdy odebrał telefon od Western Canada Lottery. Powiedział, że od początku wiedział, na co chce przeznaczyć pieniądze. Jego żona – po 33 latach małżeństwa – dwa lata temu zmarła na raka. Pieniądze trafią na rodzinny fundusz powierniczy, z którego systematycznie będą przekazywane na rzecz organizacji charytatywnych. Na pewno dotacje trafią do Canadian Cancer Society i Calgary's Tom Baker Cancer Centre.
Mężczyzna mówi, że nie brakuje mu pieniędzy, ma zabezpieczoną przyszłość. Pracował przez 44 lata, we wrześniu przeszedł na emeryturę. Wygrana właściwie nie jest mu potrzebna, dlatego może przekazać ją bardziej potrzebującym.
Chciał uniknąć rozgłosu, jednak takie są zasady loterii – zwycięzcy są odnotowywani, zwłaszcza w przypadku tak dużej wygranej. Każdy musi mieć zrobione zdjęcie, a Crist tak bardzo chciał zachować anonimowość, że stawił się w okularach słonecznych i czapce bejsbolówce.
Crist gra w Lotto Max i Lotto 6/49 przez subskrypcję. Zdarza mu się wygrywać 10-20 dolarów, ale nie więcej. Czeki przychodzą pocztą. W przypadku wygranych powyżej 10 000 dana osoba jest najpierw powiadamiana telefonicznie.
W Albercie ludzie mają serce
Calgary
Z nowych badań przeprowadzonych przez Fraser Institute wynika, że mieszkańcy Alberty przekazują najwięcej pieniędzy na cele charytatywne. Nie jest to jednak dużo, jeśli się odniesie te kwoty do ich rocznych zarobków.
W poszczególnych prowincjach sytuacja przedstawia się następująco: Alberta – 2289 dol., Kolumbia Brytyjska – 1832 dol., Manitoba – 1697 dol., Ontario – 1645 dol., Nunavut – 1600 dol., Saskatchewan – 1519 dol, Wyspa Księcia Edwarda – 1339 dol., Terytoria Północno-Zachodnie – 1315 dol., Nowy Brunszwik – 1190 dol., Jukon – 1160 dol., Nowa Szkocja – 1129 dol., Nowa Fundlandia i Labrador – 990 dol., Quebec – 641 dol.
Raport, który nosi tytuł "Generosity in Canada and the United States", opiera się na danych z 2010 roku dotyczących odpisów podatkowych. Nie uwzględnia jednak darowizn w formie np. żywności, za którą banki żywności nie wystawiają poświadczenia.
Jeśli odnieść wielkość darowizn do rocznego dochodu, najlepiej wypadli mieszkańcy Manitoby, którzy średnio przekazywali na cele charytatywne 0,92 proc. pensji. W Albercie jest to 0,81 proc. Jednak w przedziale od 2000 do 2010 roku prowincja ta odnotowała najmniejszy spadek ilości darowizn. Najbardziej zmęczeni pomaganiem okazali się mieszkańcy Ontario (11,5 proc.), Wyspy Księcia Edwarda (10,3 proc.) i Saskatchewan (8,8 proc.).
Z raportu wynika, że Kanadyjczycy są mniej hojni niż Amerykanie – zarówno pod względem liczby darczyńców, jak i przekazywanych kwot. 26 proc. Amerykanów wypełniających zeznania podatkowe korzystało z odliczeń dotacji, wśród Kanadyjczyków było to 23 proc.
Amerykanie przeciętnie na cele charytatywne przeznaczyli 1,38 proc. swoich rocznych dochodów, Kanadyjczycy – 0,66 proc.
Spotkanie Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie z przedstawicielami przedsiębiorstw budowlanych z Polski
Napisane przez Krystyna Sroczyńska i Sławomir BasiukiewiczNa początku grudnia 2013 przebywała w Kanadzie delegacja przedstawicieli przedsiębiorstw budowlanych z Polski. Delegacja przybyła na targi "Construct Canada".
W czwartek, 5 grudnia, o godzinie 18.00 w siedzibie Stowarzyszenia Inżynierów Polskich, w budynku SPK przy 206 Beverley St., miało miejsce spotkanie z polską delegacją, na które zostali zaproszeni wszyscy członkowie SIP oraz osoby zainteresowane tematyką architektury i budownictwa.
Celem spotkania z SIP było nawiązanie kontaktów handlowych między Polską i środowiskiem polonijnym w Kanadzie.
Na początek małe uzupełnienie do tekstu o zimowych przygotowaniach, zadzwonił bowiem do mnie p. Mietek, który zwrócił uwagę na zmorę zimowego grzania samochodów.
A zatem grzać czy nie grzać, oto jest pytanie, a jeśli grzać, to jak?
Przede wszystkim ostrożnie, straż pożarna ostrzega przed pozostawieniem na dłużej włączonego silnika w garażu – o zatrucie spalinami nie jest trudno. Policja ostrzega zaś przed kradzieżą "grzanych" samochodów z podjazdu. Tak więc, jeśli grzejemy, no to zamknijmy auto drugim pilotem z domu.
Lód
Tematem numer 1 o tej porze roku jest zawsze lód. Jednym z pierwszych jezior, na którym Polacy otworzyli już sezon łowienia spod lodu, jest Little Lake koło Barrie. W środę, 9 grudnia 2013 r., na jeziorze było 5 cali, co zostało potwierdzone i pokazane w telewizji przez CTV News Barrie. Na Little Lake dzieci jeździły, grały w hokeja, a wędkarze łowili spod lodu. Oczywiście skończyło się to wizytą straży pożarnej z Barrie i ostrzeżeniami. Na małych jeziorach w okolicach Bancroft lód ma grubość 6 cali. Na lodzie jest 7-8 cali śniegu.
Recenzje, wydarzenia kulturalne, opinie [50/2013]
Napisane przez Jan BodakowskiJuż w księgarniach drugie wydanie powieści Wolskiego "Jedna przegrana bitwa" – alternatywnej historii Polski, która przegrała w 1920 roku.
Nakładem wydawnictwa Zysk ukazało się drugie wydanie powieści Marcina Wolskiego "Jedna przegrana bitwa". Jest to kolejna alternatywna wersja losów Polski. Tym razem Polska przegrywa w 1920 roku.
Wydarzeniem, które zmieniło losy Rzeczpospolitej w powieści Wolskiego, jest mord polityczny dokonany przez Eligiusza Niewiadomskiego w 1920 roku na Józefie Piłsudskim. Śmierć Piłsudskiego uniemożliwia objęcie przez niego dowództwa w Bitwie Warszawskiej. Brak geniusza Piłsudskiego doprowadził do klęski. W konsekwencji przegranej wojny 1920 Polska została przyłączona do ZSRS. Winę za likwidację niepodległej Polski ponosiła endecka propaganda, która doprowadziła wariata Niewiadomskiego do zbrodni. W skład nowych sowieckich władz wszedł Daszyński, Dmowski i Witos.
Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów (Konno przez Azję Centralną) (3)
Napisane przez Antoni Ferdynand OssendowskiZbliżała się wiosna. Wiedziałem, że wiosną nie ma drogi przez las. Bardzo prędko wystąpiły z brzegów wszystkie rzeczki i strumyki tajgi, a leśne bagna i topieliska stały się niemożliwe do przebycia. Wszystkie ścieżki ludzi i zwierząt zamieniały się od topniejącego śniegu w burzliwe potoki, pędzące z gór z szumem i hałasem. Wiedziałem, że aż do lata jestem skazany na samotność.
Wiosna następowała szybko, a chociaż nocami i o świcie bywały ostre mrozy, jednak promienie słońca wciągu dnia toczyły zwycięską walkę ze śniegiem. Wkrótce moja góra była już wolna od śniegu i stała cała szara, pokryta tylko kamieniami, nagiemi jeszcze konarami brzóz i osin, i wysokiemi stożkowatemi mrowiskami. Rzeka w kilku miejscach zerwała już swój lodowy pokrowiec i pędziła hałaśliwie, odrywając coraz to nowe i coraz większe bryły lodu.
Moje rybołówstwo
Pewnego poranku, wyszedłszy po zdobycz, zbliżyłem się do brzegu rzeki i spostrzegłem duże ryby o czerwonych, jak gdyby nalanych krwią grzbietach i ogonach. Ryby pływały, wystawiając nad wodę grzbiety, widocznie rozkoszując się ciepłem słonecznem. Od tej chwili myśl o możliwości złapania tych wspaniałych ryb i urozmaiceniu mego jednostajnego pożywienia nie porzucała mię, lecz nie posiadałem nic dla normalnego rybołówstwa i byłem zmuszony uciec się do innych sposobów.
W miarę jak rzeka oczyszczała się z lodu, ryby napływały w coraz to większych ilościach.
Przekonałem się, że płyną przeciwko prądowi, przenosząc się dla składania ikry z Jeniseju do źródeł mniejszych dopływów tej rzeki. Postanowiłem użyć barbarzyńskiego sposobu połowu ryb, chociaż wiedziałem, że prawodawstwo wszystkich państw surowo karze ten system. Myślałem jednak, że prawodawcy i moraliści nie będą zbyt surowi dla mieszkańca nory pod korzeniami obalonego drzewa w tajdze syberyjskiej, samotnika, który ośmielił się przekroczyć ich racjonalne zarządzenia, a zresztą, wtedy ryba o czerwonym grzbiecie była dla mnie ważniejsza od prawników w togach, beretach lub frakach.
Więc zacząłem działać. Najpierw zrąbałem większą ilość cienkich brzóz i osin i zacząłem budować płot poprzez rzekę, wbijając zaostrzone drągi w dno lub umocowując je pośród kamieni łożyska i, przeplatając cienkiemi gałęziami. Po dwóch dniach uciążliwej pracy w lodowatej wodzie płot mój był ukończony. Widziałem, że około tej nieoczekiwanej przeszkody gromadziły się wielkie ryby i coraz to więcej ich przybywało. Okazywały oznaki żywego zakłopotania, dotykały głowami płotu, odpływały i znów zawracały. Nareszcie zaczęły czynić usiłowania, by przeskoczyć tę przeszkodę. Wtedy widziałem często olbrzymie srebrne ryby o czerwonych grzbietach i ogonach, długości metra i więcej, wyskakujące z rozpędem z wody, uderzające sprężystemi ciałami o ścianę z gałęzi i bezsilnie opadające z powrotem do rzeki. Czasami dwie lub trzy ryby naraz dokonywały tego manewru.
Musiałem działać. Umocowawszy nóż na długim drągu, starałem się przebić rybę, lecz wszystkie próby były nieudane. W ten sposób ryzykowałem złamanie lub zgubienie noża. Nie mniej bezowocne były moje usiłowania, aby zaczepić ryby sękatym drągiem i wyrzucić je na brzeg.
Wtedy postanowiłem wyzyskać dążenie ryb do przejścia przez płot. Uczyniłem to w następujący sposób: O kilka kroków od brzegu wyrąbałem, nawpół pod wodą, okno w moim płocie, a po drugiej jego stronie umieściłem wysoko wystający nad wodą kosz, który splotłem z cienkich prętów wikliny.
Uzbrojony krótkim i ciężkim kijem, czekałem na zdobycz. Po kilku minutach do zdradzieckiego otworu w płocie zaczęły podpływać dwie wspaniałe ryby. Bardzo ostrożnie, jakgdyby namacując każdy cal, weszły do kosza, gdzie zaczęły skakać, bijąc potężnemi ogonami. Niebawem mój kij uspokoił ich zapały.
W ten sposób stałem się rybakiem. Każdy okaz ważył co najmniej 30 funtów, zdarzały się zaś okazy i po 80 funtów. Były to ryby z gatunku "tajmień", z rodziny łososi. Po tygodniu miałem zakopanych w śniegu w zacienionym wąwozie w pobliżu mojej nory około 70 ryb. Porzuciłem polowanie i, siedząc około mojej zasadzki, biłem kijem ryby i wyrzucałem je na brzeg. Lecz słońce przypiekało coraz bardziej. Powróciwszy pewnego razu do domu, poczułem zapach gnijących ryb.
Byłem zmuszony z żalem wyrzucić do rzeki cały ten zapas i ograniczyć się codzienną zdobyczą.
Lecz wkrótce ryby przeszły i mój kosz-pułapka przestał dostarczać pożywienia.
Znowu powróciłem do karabinu.
Niebezpieczny sąsiad
Polowanie tymczasem stało się milsze i weselsze. Wiosna wszystko ożywiła. Wczesnym rankiem, prawie o świcie, las napełniał się głosami i dźwiękami dziwnemi i niezrozumiałemi dla mieszkańców wielkich kulturalnych miast. W gęstych gałęziach cedrów głuszec śpiewa swoją krótką i namiętną pieśń miłości i pieśnią tą zachwyca szare kury, biegające pod konarami. Do tego ptasiego Garusa łatwo się wtedy podkraść na odległość wystrzału. Jeśli kula karabinowa ominie go, on nigdy nie słyszy podczas śpiewu huku wystrzału i ciągnie dalej swą arję, trwającą zaledwie kilka sekund.
Na dużej polanie leśnej walczą zacięcie cietrzewie-koguty, rozpuściwszy czarne wachlarze ogonów o dwóch białych zagiętych piórkach, a damy, kręcąc głowami i z ożywieniem plotkując, przyglądają się zapasom i wybierają najdzielniejszych bojowników.
Zdaleka echo przynosi głuchy i groźny, lecz zarazem pełny dziwnie namiętnego wołania ryk jelenia, tęskniącego do towarzyszki. W górach rozlegają się krótkie beczenia dzikich kozłów.
Pomiędzy krzakami i na polanach skaczą i zabawiają się gonitwą zające, a tuż zaraz przyczajony, zda się wciśnięty do ziemi, czyha na nie rudy lis.
Tylko wilków nie słychać, gdyż w tych leśnych i górzystych miejscowościach nie mają te drapieżniki nic do roboty.
Ale był niedaleko ode mnie inny sąsiad. Ponury, samotny i dziki. Byliśmy wzajemnie dla siebie niebezpieczni i odrazu zrozumieliśmy, że jeden z nas musi ustąpić i odejść na zawsze.
Kiedyś, powracając do domu z wielkim głuszcem na plecach, spostrzegłem w krzakach czarną, powoli ruszającą się masę. Zatrzymałem się i, przypatrzywszy się uważnie, zobaczyłem niedźwiedzia, który rozrywał łapami mrowisko i łapczywie zjadał jajka i poczwarki mrówek.
Zwęszywszy człowieka, niedźwiedź, głośno i gniewnie sapiąc, szybko się oddalił, zadziwiwszy mię swoim biegiem.
Nazajutrz, gdym jeszcze leżał na swem posłaniu, obudził mnie jakiś szmer za tylną ścianą domu. Ostrożnie wyjrzałem i zobaczyłem swego brunatnego sąsiada. Stał na tylnych łapach i ze świstem wciągał powietrze, ciekawie i bacznie rozglądając się dokoła; widocznie zastanawiał się nad kwestją, jaka to istota przejęła obyczaje niedźwiedzie i zamieszkała przez zimę w barłogu pod korzeniami drzewa.
Krzyknąłem i uderzyłem siekierą w dno mego kotła. Mój wizytator ze wszystkich sił rzucił się do ucieczki i w mgnieniu oka znikł pośród skał i krzaków.
Jednak ta wizyta nie podobała mi się. Była to jeszcze zbyt wczesna wiosna dla przebudzenia się niedźwiedzia. Stąd wywnioskowałem, że mój sąsiad należał do chorobliwego, bardzo złośliwego typu "mrówczaków", typu nienormalnego, nadużywającego wszelkich przepisów niedźwiedziej etykiety.
Wiedziałem, że taki samotnik jest zawsze zły i zuchwały, postanowiłem więc należycie przygotować się do następnego spotkania. Te przygotowania zresztą trwały bardzo krótko. U pięciu kul mego karabina ściąłem wierzchołki niklowe i sfabrykowałem tak zwane "dum-dum" – dostatecznie przekonywający argument dla intruza. Po herbacie poszedłem na miejsce, gdzie po raz pierwszy spotkałem niedźwiedzia, i gdzie było dużo mrowisk.
Obszedłem całą górę, zaglądając do wszystkich wąwozów, lecz nigdzie nie spotkałem misia.
Rozczarowany i zmęczony powracałem do domu i tu nieoczekiwanie spostrzegłem niebezpiecznego sąsiada. Właśnie wychodził z mojej nory, zawzięcie węszył przy ziemi i ciągnął mój kożuch.
Wystrzeliłem. Kula trafiła zwierzę w bok. Ze wściekłym rykiem podniósł się na tylne łapy i ruszył ku mnie. Druga kula strzaskała mu biodro. Niedźwiedź usiadł, lecz natychmiast, ciągnąc za sobą łapę i próbując wstać, znowu ruszył na mnie. Za trzecim wystrzałem padł, ugodzony w serce.
Mój sąsiad ważył około 200-250 funtów, a był bardzo... smaczny.
Żywiąc się jego mięsem, doczekałem czasu, gdy ziemia wyschła, rzeki stały się możliwe do przebycia i gdy nareszcie mogłem ruszyć w stronę siedzib ludzkich drogą, którą wskazał mi Iwan.
Z wielką ostrożnością przyszedłem do małej, zaginionej w lesie wsi, Siwkowej, i zatrzymałem się u syberyjskiego chłopa Tropowa.
Gdy teraz robię obrachunek ze wszystkiego, co zaszło ze mną podczas mego samotnego życia w syberyjskiej tajdze, dochodzę do takich wniosków.
W każdym kulturalnym człowieku, wówczas gdy zachodzi konieczność surowej walki o byt, może odrodzić się pierwotny człowiek – myśliwy i wojownik, który dopomaga mu w walce z naturą.
W tem jest przewaga człowieka kulturalnego nad niekulturalnym, który nie posiada dostatecznej wiedzy i siły woli do prowadzenia zwycięskiej walki.
Lecz zarazem przyszedłem do przekonania, że nie ma nic potworniejszego dla człowieka kulturalnego, nad całkowite osamotnienie i przekonanie, że jest zupełnie odcięty od świata, ludzi i warunków kulturalnego, w znaczeniu moralnem życia. Jeden krok, jedna chwila bezsilności woli – a nastąpi ponury szał, który opanuje mózg i wolę i doprowadzi człowieka do nieuniknionej zguby.
Przeżyłem straszliwe dni walki z chłodem i głodem, lecz stokrotnie straszniejsza była walka z zabijającemi moją wolę myślami! Wspomnienia o tych dniach wstrząsają mem sercem i mózgiem.
Zuchwały plan
Pobyt mój we wsi Siwkowej nie trwał długo, jednak zdążyłem wyzyskać go jak najlepiej.
Najpierw udało mi się posłać godnego zaufania człowieka do miasta, skąd znajomi przysłali mi pieniędzy, bieliznę, buty, trochę niezbędnych lekarstw, ubranie, a co najważniejsze, fałszywy paszport na inne nazwisko, które pozwoliło mi osobiście umrzeć dla bolszewików; powtóre zdążyłem, w mniej lub więcej spokojnej atmosferze, w gościnnym domu Tropowa, ułożyć plan mojej dalszej włóczęgi.
Do Siwkowej doszły wiadomości, że wkrótce po spłynięciu lodu na Jeniseju, mają tu zjechać bolszewiccy urzędnicy w celu rekwizycji bydła u włościan dla czerwonej armji. Zostawać tu było niepodobieństwem, i oczekiwałem tylko chwili, gdy Jenisej połamie i zaniesie do Oceanu swoje kajdany z loda i gdy można będzie popłynąć czółnem.
Wyleczyłem z tyfusu plamistego jednego z miejscowych chłopów i ten podjął się odwieźć mię o 90 kilometrów na południe do jakiejś, porzuconej oddawna, kopalni złota.
W różnych miejscach Jeniseju lód już popękał, lecz wogóle rzeka była jeszcze prawie cała pod potężną korą lodową. Pewnego poranka usłyszałem ogłuszający huk lodu i szum wyrywającej się z uwięzi wody. Wybiegłem na brzeg Jeniseju i ujrzałem groźny, lecz wspaniały obraz walki żywiołów.
Jenisej pod parciem dawno już płynącego od południa lodu, poczynił z niego w kilku miejscach olbrzymie tamy, które podniosły poziom wody w łożysku pośród skał. Teraz woda zrywała te tamy z hukiem i trzaskiem i niosła całe pola lodowe na północ, ku Oceanowi Lodowatemu.
Jenisej, "ojciec Jenisej", jest jedną z największych i najdłuższych rzek Azji, bardzo głęboką, lecz ściśniętą w całej środkowej części łożyska wysokiemi, skalistemi brzegami. Olbrzymi potok wody unosił teraz całe mile pól lodowych, krusząc je na wystających z wody skałach, lub około przylądków wrzynających się daleko w rzekę, kręcąc z gniewnym szumem i pluskiem wielkie kry; płynęły czarne drogi, które ciągnęły się wzdłuż zamarzniętej rzeki, wybudowane na lodzie szałasy dla podróżników, jadących z towarami z Minusińska do Krasnojarska.
Czasami rzeka stawała, i wtedy gromadziły się stosy kry, tworząc wały i ściany, co chwila opadające i znowu wznoszące się do góry. Woda wzbierała coraz wyżej i wyżej, znosząc całe warstwy ziemi wraz z drzewami i krzakami, zrzucając do rzeki wielkie odłamy skał i pozostawiając na brzegu olbrzymie tafle niebieskiego lodu. Pod parciem wody te tamy padały z łoskotem, a kra mknęła z podwójną szybkością, krusząc się i rozbijając z brzękiem tłuczonego szkła.
Na zakrętach rzeki i około skał panował chaos, przejmujący grozą.
Kupno domu nie jest łatwą decyzją. Jakie błędy najczęściej popełniają kupujący? Czy możesz nam przedstawić taką listę?
1. Kupno domu na własną rękę – czyli bez pomocy agenta jest moim zdaniem największym błędem. Doświadczony agent może nie tylko uchronić od błędów, ale również od ogromnych strat finansowych. Gdy musimy zobaczyć dziesiątki domów, na których obejrzenie mamy czasem kilka minut, trudno czasami skoncentrować się na tym, co widzimy. Często po takim krótkim czasie podejmujemy decyzję o złożeniu oferty. Wielu oglądających często już po wyjściu z domu nie bardzo pamięta, co widziało. Dlatego bardzo ważną rolę musi odegrać agent, który powinien wiedzieć, na co zwrócić uwagę swoim klientom. Ponadto znajomość rynku, trendów cenowych, demografii danej okolicy. To wszystko ma znaczenie i nie jest to nauka, którą można posiąść tak łatwo.
2. Lokalizacja – pod hasłem lokalizacji rozumiem nie tylko dobrą okolicę – ale również unikanie linii wysokiego napięcia, autostrad, wysypisk śmieci czy złego sąsiedztwa. Wiele osób nie lubi sąsiedztwa szkół, szpitali czy cmentarzy – choć to są zwykle spokojni "sąsiedzi". Złej lokalizacji nie da się zmienić czy naprawić i jest bardzo ważne, by nie popełnić tu błędu.
3. Układ funkcjonalny domu – brak właściwej strefy wejściowej do domu – ciasny korytarz, gdzie nie można naraz ubierać się czy rozbierać w kilka osób, brak odpowiednio dużej szafy na ubrania, brak miejsca, by zmienić obuwie – są oczywistymi problemami.
Nieustawność pomieszczeń i ich wielkość – czasami gdy oglądamy nieumeblowane pomieszczenia – wydają się one znacznie większe. Często tak zwany open concept – nie ma zbyt wiele ścian na meble!
Brak właściwego światła dziennego – domy budowane są na coraz mniejszych i węższych działkach. Często światło dzienne dochodzi do nas przez jedno lub dwa małe okna. Warto w czasie oglądania (dziennego) wyłączyć na moment sztuczne oświetlenie, by zorientować się, czy dom nie jest zbyt ciemny.
Ustawienie do stron świata – większość z nas, Polaków, woli słoneczne ogrody, dotyczy to również większości kupujących z innych stron świata. Najbardziej poszukiwane są ogrody wychodzące na południe, południowy zachód, zachód oraz północny zachód.
Brak połączenia strefy dziennej z ogrodem – dotyczy to szczególnie starszych domów. Łatwy dostęp do ogrodu oraz bliskość kuchni do ogrodu są wysoko cenione przez nabywców.
4. Kuchnia – nie może być za mała – kuchnie dziś spełniają nie tylko funkcję utylitarną, czyli gotowanie. Kuchnia to miejsce spotkań rodziny oraz przyjaciół. Czasami jest to miejsce, gdzie odrabiamy lekcje czy pracujemy z komputerem. Brak miejsca do jedzenia w kuchni jest częstym problemem.
5. Łazienka – liczba łazienek jest bardzo istotna. Dwie pełne łazienki plus powder room to dziś jest minimum. Łazienki z oknem są preferowane. Coraz częściej osobny prysznic jest bardzo pożądany.
Czy są jakieś inne techniczne aspekty, na które warto zwrócić uwagę?
Sprawdzając elementy techniczne domu – należy zwrócić uwagę na te składniki, które mogą wymagać natychmiastowej wymiany lub napraw – co wiąże się z kosztami. Ważniejsze elementy, na które należy zwrócić uwagę, to:
Stan zewnętrzny domu – zaniedbany dom z pozapadanym podjazdem, poniszczonymi drzwiami do garażu, dachem do natychmiastowej wymiany lub poobrywanymi rynnami – powinien być pierwszym ostrzeżeniem, gdy oglądamy domy. Odwrotnie, dom w idealnym zewnętrznym stanie, może dużo powiedzieć o wnętrzu nawet przed jego oglądaniem.
Piec ogrzewczy oraz system klimatyzacji – warto sprawdzić ich wiek. Jeśli piec zbliża się do 25 lat, a klimatyzator do 15 lat – może to grozić ich wymianą. Koszt takiej operacji zwykle kształtuje się około 3000-5000 dol.
Tablica elektryczna – wymagane obecnie zasilanie to minimum 100 amperów. Jeśli oglądany dom ma zasilanie 60 amperów, to jest to za mało i wystąpi problem z ubezpieczeniem takiego domu. Koszt zwiększenia zasilania wynosi około 1500 – 2500 dol.
Okna – okna w nowszych domach są przeważnie robione z winylu i są one bardzo trwałe. W wielu starszych domach okna będą musiały być zmienione. Ich konstrukcja jest przestarzała i powodują ogromne straty cieplne.
Oglądając basement – warto zwrócić uwagę na ślady wilgoci – woda w piwnicy to poważny problem i duży wydatek. Tu koszty napraw mogą dochodzić do dziesiątków tysięcy w poważnych przypadkach, choć naprawa małego przecieku nie jest aż tak kosztowna i w zależności od metody może wynosić od 400 do 1500 dol.
Sufity – jeśli popatrzymy na sufit na najwyższej kondygnacji i zobaczymy ślady przecieków z dachu, to oczywiście może świadczyć to o problemach z jego pokryciem. Poniszczone i mokre sufity pod łazienkami świadczą o wyciekach z łazienek.
Należy pamiętać, że w czasie szybkiego oglądania możemy tylko bardzo pobieżnie ocenić dom. Prawdziwa i pełna ocena może być dokonana przez fachowców w czasie profesjonalnej inspekcji.
Natomiast wytrenowane oko agenta – powinno wychwycić poważne problemy nawet w czasie krótkiej wizyty.
Wszystkich zapraszam do korzystania z naszych usług, opartych nie tylko na długoletnim doświadczeniu w real estate, ale głównie proszę korzystać z naszego doświadczenia w projektowaniu i budowie domów. Dobra porada może zaoszczędzić wielu problemów i tysiące dolarów.
Maciek Czapliński
Nieubłaganie grudzień zwiastuje nam nadejście najpiękniejszych zimowych chwil, a mianowicie świąt Bożego Narodzenia. Stajemy się łagodniejsi, przepełnieni nadzieją, podnieceni przygotowaniami, czasem lekko nerwowi, a wszystko dlatego, że pragniemy, aby ten okres był dla nas wyjątkowy.
Są to święta niewątpliwie rodzinne, o bogatych tradycjach – zachowały się nawet ślady niektórych obrzędów z czasów słowiańskich. Najważniejszym i chyba najbardziej wzruszającym momentem jest dzielenie się opłatkiem. Staropolskie opłatki były różnokolorowe i niezwykle ozdobne. Dzisiaj są białe i jedyną ich ozdobę stanowią tłoczenia, przedstawiające różne momenty oraz symbole dotyczące narodzenia Chrystusa.
Nie było łatwo, tym bardziej że na co dzień Irek Kuśmierczyk nie mieszka w okręgu 7... ale już zapowiedział, że rozejrzy się za domem w tej okolicy.
Jak przewidywałem (Irek Kuśmierczyk na radnego, "Goniec", 29 XI – 5 XII 2013), frekwencja była niska, a głosy zostały rozdzielone między 11 kandydatów.
Niemniej jednak walka o fotel radnego niemal do końca była nierozstrzygnięta, a toczyła się między Kuśmierczykiem i Angelo Marignanim. Nasz kandydat na radnego zebrał 1140 głosów, czyli 31,3 proc.; Marignani natomiast 1088 głosów – 30 proc.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…