W naszych internetowych debatach często nie zastanawiamy się co można w sposób uprawniony powiedzieć, a czego nie można - bo nie znamy informacji, jakie wchodzą w grę.
Czy fakt przyjazdu amerykańskiego wojska do Polski to dobrze czy źle?
No może dobrze, a może źle.
Generalnie rzecz biorąc, obce bazy są korzystne, jeśli napędzają naszą gospodarkę i nie stanowią strategicznego obciążenia w prowadzeniu własnej polityki. Amerykańskie bazy ma u siebie w Turcji Erdogan,a mimo to potrafi pokazać Waszyngtowi środkowy palec.
Z drugiej strony, Żydzi nie mają żadnej mimo ścisłego sojuszu z Waszyngtonem. Izrael istnieje w stanie ciągłego zagrożenia, nieporównywalnego do zagrożenia Polski, a nie ma tam ani jednej amerykańskiej brygady. Jest za to olbrzymia pomoc technologiczna i finansowa do budowy potężnej izraelskiej armii wyposażonej w taktyczną i strategiczną broń jądrową ioraz nowoczesną flotę podwodną. Pomoc wojskowa USA dla Izraela to ok. 3 mld dol. rocznie. Skoro USA mają interesy strategiczne w Europie Wschodniej dlaczego nie wspierają modernizacji polskiej armii choćby kwotą miliarda dolarów rocznie, jaką dają Egiptowi?
Problem uzależnienia od obcych wojsk w prowadzeniu własnej polityki polega też na tym, że w miarę rozwoju wypadków polskie i amerykańskie interesy mogą być coraz bardziej rozbieżne a to nie Polacy będą decydowali kiedy deeskalować, a kiedy nie. Założenie, że stacjonowanie obcych wojsk jest samo w sobie gwarantem bezpieczeństwa ponieważ uderzenie na Polskę będzie jednocześnie uderzeniem na sojusznika jest nieprawdziwe w świetle dzisiejszej doktryny wojennej. Można uderzać w Polaków nie uderzając w Amerykanów, a to jak odpowiedzą Amerykanie będzie tylko zależało od ich interesów.
Brak stałych baz NATO w Polsce był rezultatem uzgodnień między USA, a ZSRS. W 1987 Edward Szewardnadze ówczesny minister SZ ZSRS powiedział, że Kremli mógłby się zgodzić na zjednoczenie Niemiec - ale pod warunkiem istnienia strefy buforowej między Rosją, a Niemcami. Polska to właśnie ten bufor, czyli kraj pozbawiony możliwości swobodnego decydowania o całości swych spraw - na przykład o tym, że przestaje być buforem. Dlatego obecne "stacjonowanie" odbywa się na zasadzie "rotacyjnej" - ciągłych ćwiczeń, które niby mają uratować literę tamtych traktatów, było nie było budujących od kilku dekad porządek globalny w polskim rejonie.
Nie znamy więc stopnia polskiej suwerenności - po słabych efektach pracy polskich służb specjalnych wnosić można, że Polska jest obszarem walki wywiadów obcych, co za tym, idzie, że wiele decyzji przedstawianych jako samodzielne - polskie, może być efektem podskórnych działań.Pewne jest również, że armia polska, choć w porównaniu do armii innych państw Europy nie wypada najgorzej, to jednak w zestawieniu ze zdolnościami wojennymi Rosji, jest słaba.
Polityka stabilizacji polskiego rejonu, która powinna leżeć w interesie polskim powinna więc zakładać jak najszybsze zwiększenie zdolności bojowej polskich oddziałów. Do tego potrzeba czasu i spokoju.
Rozwijać powinniśmy nie tylko obronę terytorialną ale również propagować powszechne obycie obywateli z bronią. - Nie na wypadek konfliktu z Rosją, lecz różnych naszych regionalnych ruchawek czy to z wykorzystaniem imigrantów, czy np nacjonalistów - choćby ukraińskich. Ruchawki takie mogą być sprowokowane w krótkim czasie. Uzbrojone lokalne społeczeństwo ma w takim wypadku duże znaczenie.
Suwerenna Polska powinna też trzymać rękę na pulsie najnowszych technologii zbrojeniowych zwłaszcza opartych o tzw. swarming oraz inteligentne zsieciowane drony powietrzne, morskie i lądowe. Automatyzacja pola walki wkracza dzisiaj na całego i możliwe, że tradycyjne systemu uzbrojenia można będzie skutecznie obezwładniać małym kosztem.
Tak, czy owak, są to takie dywagacje przy piwie bo na dobrą sprawę nie mamy rozeznania w penetracji Polski przez piąte kolumny.
A amerykańscy żołnierze? No cóż, ucieszą miejscową ludność, która pomoże im na miejscu wydać żołd. Przypominam piękny tekst pap-u na ten temat sprzed kilku miesięcy:
Mazurscy samorządowcy i przedsiębiorcy już przygotowują się do zorganizowania atrakcyjnej bazy restauracyjno-rozrywkowej dla amerykańskich żołnierzy, którzy na Mazury mają trafić wiosną. W pobycie wojskowych miejscowi upatrują szansy na ożywienie gospodarcze.
"Ci amerykańscy żołnierze to dla nas jak 'gwiazdka z nieba'" - mówi w rozmowie z PAP burmistrz Orzysza Zbigniew Włodkowski, który w ostatnich dniach października zorganizował z miejscowymi przedsiębiorcami branży turystycznej spotkanie, poświęcone dyskusji o możliwościach wykorzystania obecności amerykańskich wojskowych.
"Wiadomo, że potrzebne są miejsca hotelowe, restauracje, jakieś rozrywki kulturalne. Na to na pewno będzie zapotrzebowanie. Myślimy też o tym, by po przyjeździe Amerykanów 2-3 razy w tygodniu uruchomić w Orzyszu kino, którego teraz nie ma" - dodał burmistrz Orzysza, który kolejne spotkanie z miejscowymi przedsiębiorcami zaplanował na początek przyszłego roku. Do tej pory wszyscy będą "intensywnie myśleć, co jeszcze można zorganizować, czy zaplanować".
Spotkania i uzgodnienia mają już za sobą przedsiębiorcy z Giżycka, którzy zdecydowali, że będą Amerykanom co tydzień dowozić anglojęzyczną gazetkę, z informacjami dla żołnierzy, jakie w nadchodzących dniach w giżyckich lokalach będą imprezy, koncerty, promocje. Właściciele popularnych giżyckich restauracji już zrobili rekonesans w Stanach Zjednoczonych i zamierzają otworzyć restaurację z amerykańskim menu. "Do tego jedna z korporacji taksówkarskich przymierza się do kupienia busa, który by dowoził żołnierzy z Bemowa Piskiego, gdzie będą mieszkać, do Giżycka. Taki bus by przyjeżdżał na telefon i po zakończonych imprezach odwoził żołnierzy do koszar" - przyznał w rozmowie z PAP burmistrz Giżycka Wojciech Iwaszkiewicz.
Na wojskowych z USA chcą skorzystać nie tylko przedsiębiorcy ale i samo Giżycko. Magistrat już opracował gazetkę, w której prezentuje miejscowe atrakcje (lodowisko, marinę, basen itp.). Burmistrz przyznał, że nie zdecydowano jeszcze, czy gazetka będzie aktualizowana i regularnie dowożona żołnierzom do Bemowa Piskiego, czy miasto będzie miało jedną "uniwersalną" wersję. "Wiemy, że żołnierze będą się co pewien czas zmieniać, więc prezentacja miasta będzie nam wciąż potrzebna" - zauważył Iwaszkiewicz, w ocenie którego pobyt amerykańskich wojskowych jest ogromną szansą ekonomiczną dla przedsiębiorców turystycznych z Mazur. "Wciąż zabiegamy o turystów poza sezonem, właśnie ich +dostaniemy+. Musimy zrobić wszystko, by czuli się u nas dobrze i zostawiali u naszych przedsiębiorców swój żołd" - powiedział Iwaszkiewicz.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!