Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy z manipulacji, czasem podejrzewamy, że coś jest nie tak, ale do końca nie rozpoznajemy przekłamania, są jednak przypadki, kiedy manipulowanie przybiera brutalną postać.
Tak się składa, że ośrodki wpływu, które rozmiękczają mózgi Polakom czasem idą "na całość".
Piszę to, bo właśnie przeczytałem "dekonstrukcję" niewinnego zgoła i przyjemnego tekstu o pewnej anonimowej młodej kobiecie, zamieszczonego przez "Gazetę Wyborczą" w magazynie "Duży Format" - w założeniu miłego czytadła na weekend. Tekst rozjaśnia tajemnice mrocznego środowiska kibiców - przez dziennikarzy Wyborczej uroczo określanych mianem "kiboli", czyli istot, których człowieczeństwo stoi pod znakiem zapytania.
Materiał (zobacz TUTAJ) opowiada o "kibolach" Odry Opole. Miła oku panienka, zapalona rzekomo "kibicka" Odry występuje incognito, z zabandanowaną buzią... I leci takim tekstem:
"Na meczu Odry Opole stałam na dole trybuny ultrasów. Usłyszałam, nie pierwszy raz zresztą, jak wykrzykują hasło: »Śląsk opolski zawsze polski!«, zupełnie zapominając, że Opole i te ziemie przez 600 lat były niemieckie. Odwróciłam się i zobaczyłam, że cały sektor tych kolesiów, z którymi chciałabym się kolegować, trzyma ręce wzniesione do góry w geście "Heil Hitler". To było przerażające".
Wynika więc z tego tekstu, ni mniej ni więcej tylko, że "Śląsk opolski zawsze polski" to jest hasło - nacjonalistyczne, a może nawet nazistowskie, skoro sektor przy tym "hajlował" niczym rasowi neohitlerowcy z Reichu? Dobrze ułożony, tolerancyjny czytelnik "Dużego formatu" GW dowiaduje się, że Śląsk opolski był przecież przez 600 lat niemiecki, skoro więc ma już być "jakiś", to raczej niemiecko-polski, a nie wyłącznie "polski"; może powinien być nawet wyłącznie "niemiecki", bo przecież 600 lat to kupa czasu...
Wywiadowana panienka wstydzi się za kolegów, którzy szowinistycznie skandują "tylko polski!". Panienka - wynika z tekstu - wstydzi się słusznie, a sympatia czytającego ma być po jej stronie.
Ale to nie koniec "kibolskich wybryków", które zawstydzają naszą uroczą bohaterkę GW. Młoda kobieta przywołuje drugi incydent, kiedy to wstydziła się za swych kolegów. tym razem pobierając nauki na opolskich studiach. Opowiada: Albo pamiętam taką sytuację. W czasie poprzednich mistrzostw Europy oglądaliśmy w akademiku, w sali telewizyjnej, mecz Polska - Niemcy. Jakieś sto osób. Byli wśród nas studenci z Niemiec na wymianie. Remisowaliśmy prawie do końca, a potem jednak strzelili nam bramkę. Po meczu wszyscy wyszli przed budynek. I te sto osób otoczyło pięciu Niemców i zaczęło śpiewać "Rotę". Że pokażemy im naszą potęgę. Wstydziłam się za nas."
No więc Drogi Czytelniku, naszej młodej wrażliwej Polce wstyd jest, gdy jej dzicy koledzy śpiewają Rotę.
Tu wypadałoby zapytać, gdzie się takie kobiety... rodzą? Czy aby rzeczywiście w Opolu?
Odpowiedzi dostarcza niejaki LooZ (całość TUTAJ) - który od ok. 5/6 lat jest jednym z głównych organizatorów ruchu kibicowskiego na Odrze. LooZ pisze:
- Bez mojej wiedzy i/lub akceptacji nie dzieje się właściwie nic, od opraw począwszy, przez wyjazdy, na wprowadzanych piosenkach skończywszy. Tak więc, na ogół znam 99% aktywnych kibiców z sektora A, co jest o tyle łatwiejsze, że od paru lat pałętamy się wpierw po dołach 1 ligi, żeby potem rozwiązać klub i zacząć od nowa w 4 lidze, więc frekwencja nie powala...
Z dalszej wypowiedzi LooZa wynika z dużym prawdopodobieństwem, że rzeczona panienka przyszła na świat... w głowach redaktorów GW; jest awatarem i w realu nie istnieje. To taka medialna kukła, "literacki" słup służący do nalepienia propagandowych plakatów.
LooZ w wykopie.pl. wyjaśnia: "sam odpowiadam za to, że w okolicach 2005 roku na stadionie przy Oleskiej zaczęto śpiewać "Śląsk Opolski Zawsze Polski!", a potem promowałem to hasło m.in. przez przygotowanie 500 koszulek z tym hasłem na mecze wyjazdowe w Katowicach i Wrocławiu. To po pierwsze, po drugie, w Opolu od końcówki lat 90 nie pojawia się właściwie w ogóle "hajlowanie", ani gesty faszystowskie (wcześniej się zdarzały, przyznaję). W Opolu nie wykonujemy nawet gestu popularnego w innych klubach, który polega na tym że do pieśni przykłada się pięść do serca, a potem unosi się PIĘŚĆ (!) w górę"
i dalej :
- Abstrahując od idiotyzmu "wstydzenia się" za Rotę, opolskie uczelnie wyższe nie współpracują z uczelniami niemieckimi, tylko z portugalskimi, hiszpańskimi i tureckimi. Nie słyszałem o ANI JEDNYM przypadku wymiany studenckiej na linii Opole - uczelnia niemiecka. Pani ta przedstawia się również jako pracownica Empiku, na dziale książki. No cóż, w Opolu mamy dwa Empiki, z dziewczyną przez fakt, że kupujemy dużo książek często tam bywamy, ale za cholerę nie przypominam sobie żadnej sprzedawczyni, która by chociaż trochę przypominała panią na zdjęciu. Co więcej, przez profil Stowarzyszenia kibiców Odry poszukaliśmy kogokolwiek kto by tą Panią znał, no cóż, mimo ponad 1000 fanów na FB, nikt tej pani nigdy nie widział, ani nie kojarzy"...
Propagandyści GW do swojej operacji nie potrzebują już żywego człowieka, wystarczy im matriksowa kukła - przecież i tak wiadomo, co trzeba włożyć jej w usta, aby polski patriotyzm utożsamić z szowinizmem i nacjonalizmem hitlerowskim; aby pokazać młodym "czego muszą się wstydzić...".
Z przesłania "GW" wynika, że to źli "polscy naziści" nie chcą dopuścić do "odtworzenia" niemieckiego charaktery tych pradawnych ziem germańskich.
•••
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że "GW" to gazeta okupacyjna?! Powinniśmy to łagodnie perswadować wszystkim zaczadzonym jej jadem; wszystkim! - To obowiązek każdego z nas; w rodzinie, wśród znajomych, kolegów; winni to jesteśmy Powstańcom Śląskim, winni to jesteśmy tym wszystkim pokoleniom, które za wolność Ojczyzny przelały krew.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!