Powoli samobójstwa polityków w III RP powszednieją niczym w starożytnym Rzymie; z tym że tam raczej sobie żyły otwierano, w Polsce zaś albo stryczek, albo kula. Dlaczego mamy tylu samobójców "wysokich rangą"? – To proste. Polska to bardzo bogaty kraj – jest się o co bić. I różni tacy biją się między sobą.
Od czasów "mordów samobójczych" świadków pozamykanych w więzieniach okazało się, że jest to bardzo wygodna metoda eliminacji niewygodnych, tym bardziej że nie obciąża konta "zaprzyjaźnionej policji" nierozwiązaną sprawą – tu śledztwo nie ma gdzie ruszać od samego początku.
Tak więc, ktoś wyeliminował gen. Petelickiego – byłego peerelowskiego zwiadowcę – w którym wielu widziało lidera ewentualnego puczu czy zamachu stanu.
Facet miał poważanie w wojsku i wśród rodaków; najwyraźniej się narodowo wyemancypował z gromady byłych kolegów, odcinając sznurki, lub przynajmniej sprawiając wrażenie, że gotów je odciąć.
Ponieważ Polska jest już państwem podzielonym na latyfundia interesów, więc żadnego Piłsudskiego nie ma co wypatrywać... Nie ma miejsca. Tym bardziej, że ludzie się nie ruszą – nie chce im się. A jak się zachce, to będzie już bardzo późno.
Od czasu do czasu mafijni magnaci skaczą więc sobie do oczu. No i ten czy ów "targnie się" na życie. Taki smutny czas...
***
Premier Tusk – tradycyjnie – kazał się Polsce przejrzeć w lusterku zagranicznej opinii i z ukontentowaniem stwierdził, że mamy przedziałek po właściwej stronie, bo euro bardzo dobrze poprawiło wizerunek. Najwyraźniej jednak nie czytał "Wyborczej", która oblizując się, przytacza tekst "Spiegla" o polskim "kibolu", który zoologicznie nienawidzi "ruskich" i dlatego ma wytatuowaną swastykę na ramieniu, zaś na pytanie, "co naziści zrobili Polakom", niekumaty wymownie milczy. – Też bym milczał, bo "naziści" Polakom nic nie zrobili, za to Niemcy – ci sami, których wnuki przeinaczają historię w owym "Spieglu" – bardzo dużo – rozwalili pół kraju i wymordowali 12 milionów. Co ciekawe, to że "Wyborcza", gazeta skądinąd podszyta "Polakami pochodzenia żydowskiego", bije "Polaków pochodzenia polskiego" niemieckim obuchem; tych samych Polaków, których dziadowie Żydów przed niemieckim terrorem starali się ratować. Widocznie tak w niezachodnich cywilizacjach pojmuje się wdzięczność.
***
Konserwatywny rząd federalny do rewolucyjnych zmian nie doprowadził, ale powoli stara się reformować główne obszary marnowania miliardów. Na razie też ostrze owej reformatorskiej kampanii idzie tam, gdzie opór najmniejszy – system imigracyjny, penitencjarny, bezrobocie, renta starcza. Tam gdzie opór jest jak skała, konserwatyści zgrabnie obchodzą problem na paluszkach. Tak m.in. było przy okazji zmniejszenia liczby etatów w administracji federalnej, gdzie jak człowiek policzy te wszystkie "złote spadochrony" dla rzekomo wyrzucanych z pracy, to mu wychodzą miliardy dolarów. Administracja federalna jest też kluczem do sprawnego, "małego" państwa. Dzisiaj hasła o ograniczeniu państwowego molocha można między bajki włożyć, bo nawet najlepiej obmyślony program ugrzęźnie albo zostanie wypaczony przez wszechpotężnych panów urzędników.
Zatem pierwszy krok reformy powinien polegać na odebraniu służbie publicznej prawa do strajku. Żaden rząd się na to nie poważył, bo urzędnicy to ludzie ustosunkowani i blisko Ottawy.
Są jednymi z naszych najgłośniej ryczących i najmniej mlecznych świętych krów. Najnowszy kwiatek ujawnia CBCNews – federalni panowie urzędnicy biorą rekordową liczbę dni wolnych chorobowych – 2,5 razy więcej niż w sektorze prywatnym, co nas kosztuje ponad miliard dolarów rocznie...
Kryzys nadciąga milowymi krokami. Po to byśmy mu mogli stawić czoło solidarnie, musimy mieć elementarne poczucie sprawiedliwości społecznej. To państwo ocieka tłuszczem, ale niedługo lata będą chude i dlatego ważne jest, by reformować od głowy, a nie od ogona.
Druga rzecz, dla tego państwa ważna, to tworzenie poczucia odpowiedzialności za ten kraj. I tu znów najważniejsze jest wyeliminowanie "równiejszych" i odwołanie się do sprawiedliwości, a nie – jak dzisiaj – politycznej poprawności. Ta ostatnia, kiedy kryzys zajrzy w oczy, pryśnie jak mydlana bańka. Świat wstępuje na wojenną ścieżkę, życie zaczyna się na poważnie, dlatego leczmy siebie i wszystkich dookoła ze starczego infantylizmu.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!