Mimo wszechogarniającego powszechnego uznania „demokracji”, zakładającej, że wszyscy jesteśmy równi i mamy te same prawa, przez współczesne wypadki wyziera zgoła inny pogląd, którego fundamentem jest podział ludzi na kategorie w zależności od przyrodzonych przypadłości; wszyscy jesteśmy równi, ale niektórzy są równiejsi – to dostrzeżone przez Orwella założenie wystaje przez osnowę wszystkich spraw współczesności.
Dawniej z założenia ludzie nie byli równi sobie – istniał gwarantowany religijnie porządek – król, pomazaniec Boży, arystokracja i wszystkie stany – tworzyły stabilną hierarchię, w której każdy znał swoją rolę. Równość istniała jednak bezapelacyjnie przed Panem Bogiem.
Z chwilą, kiedy w imię „wolności, równości i braterstwa” hierarchię tę ścięły gilotyny, topiąc we krwi setek tysięcy ludzi, władza musiała znaleźć nową legitymację.
Nowa światowa „arystokracja”, która zamordowała stary porządek, musiała zabezpieczyć nowy, szerząc kłamstwa o równości wszystkich ludzi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!