Przyjechałam, dojechałam szczęśliwie.
Przed granicą policja niemiecka zatrzymała nasz długi autobus, dokładnie sprawdzano dokumenty i zdjęcia porównywano z daną osobą. Środek nocy. Chcieli przejrzeć bagaż jakiegoś pana, wyskoczył z autobusu w krótkim rękawku, żeby im wskazać, który jest jego. Szukali chyba narkotyków. Ostatecznie zrobiło się nam godzinne opóźnienie. Ale to nic, najważniejsze, żeby dojechać na miejsce.
Na początku miałam fajną babkę do gadania. Opowiadała o swojej koleżance, która jest obecnie jej zmienniczką. Opiekują się starszym niemieckim małżeństwem i zmieniają się co 8 tygodni. Jest to w mieście, więc jak jest czas wolny, to jest gdzie pochodzić. Są tam ulice, sklepy. Pani narobiła zakupów, dwie kurtki kupiła mocno przecenione, sobie i córce. Ja musiałam jechać na rowerze 4 km poprzez pola i lasy, żeby pobyć trochę wśród ludzi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!