Zmieniłam tylko kubek, a już pani starsza demencyjna wypiła tabletki, wcześniej rozpuszczone w wodzie. W poprzednim kubku nie chciała ich wypić.
Dzisiaj wzięłam ją do ogrodu, gdzie rośnie tylko dywan trawy. Oni rano zawsze siedzą bez ruchu. Razem, oboje, on i ona, starsi już ludzie, ale jeszcze młodzi, bo mają po 70 lat.
Jak można tak siedzieć bez ruchu, tak za spokojnie dla mnie... wtedy wydzieram panu starszemu jego żonę. Co ona chce pochodzić, to on każe jej usiąść. Jest przez to gruby, a żona ma demencję. Rzucam poduszkę do niej, aby zniszczyć ten spokój i brak ruchu, bo za oknem też spokój, wieś, ale ani koguta, ani kury, tylko bydło na łąkach wielkich mieszka tam przez całe lato.
Wczoraj miałam telefon, abym pojechała do starszej osoby w Austrii. Ma ona sto lat i całkiem dobrze chodzi. Jednak jestem już tutaj i nie skorzystam z propozycji.
Wzięłam panią do ogrodu, ona jest taka niepewna. Chcę ją ośmielić, więc kręcę się z rozłożonymi na bok rękami, ona się wtedy nawet zaśmieje. Potem odrzucam moje klapki, do góry albo daleko. Chodzę na boso. I dzisiaj spytałam się jej, czy mogę jej zdjąć buty i skarpety. Zgodziła się, ale w trakcie zdejmowania miała opory. Cale życie w butach, w domu i poza domem. Na początku siedziała na fotelu i trzymała nogi na trawie, trochę je podnosząc, jakby ją ta trawa parzyła. Zachęciłam ją i poszłyśmy w trawkę. Szła zdziwiona doznaniami, bo tu trawa, a dalej mech. Była ciekawa chodnika i tam postawiłyśmy nogę i stwierdziłyśmy, że jest ciepły. Wpadłam na chwilę do domu po poduszeczkę, rzucałam ją do góry, potem do niej, potem w nią. Każdy ruch powoduje u niej mały szok, jak na przykład przejeżdżający szybko samochód, gdy idziemy razem po chodniku. Potem siedziałyśmy już tylko i na koniec założyłam jej i skarpety i buty.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!