Rację mają ci wszyscy, którzy ubolewają nad stanem polskich organów, nie tylko bezpieczeństwa. Słowo daję, że praca służb świadczy o tym, jak bardzo niepoważne jest państwo – no bo żeby policja głupiej prowokacji nie potrafiła zrobić na Marszu Niepodległości? Ubrali prowokatorów niemal w identyczne kominiarki i dresy, a na dodatek, zamiast ich jakoś poukrywać w środku marszowej gromady, to rzucili do akcji grupowo zza kordonu. No ale powiedzmy, że marsz to tylko była przygrywka, wszak wiele ważniejszą prowokacją miała być akcja Brunon Kwiecień – ksywka Prima Aprilis, niedoszłego unabombera z wydziału technologii żywienia Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Nasz zdeklarowany "ksenofob, antysemita i nacjonalista" organizował polską Rote Armee Fraktion za pośrednictwem Naszej klasy i Gadu gadu. Nasi dzielni kontrwywiadowcy antyterroryści za pośrednictwem monitoringu sieciowego i dzięki obywatelskiej postawie małżonki niedoszłego bin Ladena niczym agent 007 za 5 sekund dwunasta powstrzymali rękę, która miała podpalić cały świat. Teraz jedynie do wyczyszczenia pozostają ideologiczni inspiratorzy naszego ksenofoba – Telewizja Trwam i Radio Maryja, tudzież środowiska zradykalizowanej młodzieży z prowodyrami w rodzaju Mariana Kowalskiego na czele. Oskarżony działał przestępstwem ciągłym od 2000 roku (o czym świadczą filmy terrorystyczne opublikowane przez niego na Naszej klasie), jak również w grupie (stworzonej przez ABW).
Wreszcie po latach posuchy życie samo pisze kabareciarzom teksty!
Przedstawiony materiał dowodowy jest tak grubymi nićmi szyty, że ludzie zaczynają sprzątać garaże i altanki w obawie przed wplątaniem się w antypaństwowy spisek. Bo jak tu się nie śmiać, skoro na konferencji prasowej przedstawiają filmy z wybuchów z datownikiem z 2000 roku oraz akcesoria terrorystyczne – cztery baterie, dwa silniczki elektryczne, dziurkacz biurowy, kabel do słuchawki telefonicznej i przewody.
Wygląda na to, że instytucje państwowe normalnej prowokacji nie są w stanie sprawnie przeprowadzić; nic tylko rzewne jaja, fuszerka i kpiny. Na dodatek okazuje się, że obywatel Kwiecień od lat był prowadzony przez ABW, a jego grupa składała się z samych funkcjonariuszy. Słowem, antyterroryści bawili się w terrorystów. I tylko Panu Bogu należy dziękować, że w swych służbowych zapałach w porę się pohamowali i nie zlikwidowali nam – jak leci – całego państwa polskiego.
Tak czy owak kabaret zrobił się taki, że po 24 godzinach nawet "oficjalne czynniki" zaczęły lekko kumać, że jednak coś ktoś przesadził. Oto garść cytatów z sieci:
NIECH ŻYJE BAL...!! CYRKU W BUDOWIE CIĄG DALSZY...!! GŁÓWNI KOMEDIANCI W AKCJI – Donaldinio, Bull, i reszta ferajny kompletnie zgłupiała! W to już nawet najgłupsi kelnerzy, przekupki i "młodzi, bogaci i z dużych miast" NIE UWIERZĄ!!!
Granica absurdu została przekroczona – wypowiedzi prokuratorów na konferencji prasowej to rewelacyjny tekst kabaretowy. Trzeba go tylko... zaśpiewać odpowiednio. Ale będzie ubaw. No i proszę, oto mamy zamach, który wstrząsnął światem. ZAMACH! Ekscytacja nie z tej ziemi! ABW rozbiła zbrojny związek przestępczy, który planował wspólnie z agentami ABW brutalne akty przemocy wobec organów konstytucyjnych. To największy sukces służb od czasów operacji Samum.
Tak, drodzy Państwo, to nie przelewki. Służby ustalają, czy zamachowiec chciał użyć trotylu, nitrogliceryny czy oleju rzepakowego tłoczonego na zimno (estry o najwyższym stężeniu cząstek wysokoenergetycznych i ekstrakalorycznych).
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poprosiła o konsultację warszawską prokuraturę wojskową, która zbada spektrometrem, czy cząstki wysokoenergetyczne ujawnione na odzieży mężczyzny mogą pochodzić z dezodorantu Nivea Men czy z namiotu PCV, w którym się ukrywał w Puszczy Białowieskiej, skąd dowodził uzbrojoną w pistolety na wodę siatką fanatycznych dzikich (bo puszczańskich) zamachowców. W pobliżu namiotu agenci zlokalizowali dwie wyrzutnie rakiet typu Cruise, instrukcję obsługi w języku Majów i części zamienne do kombajnu rolniczego. Z rozpoznania operacyjnego ABW wynika, że zamiarem wroga ludu było naładowanie jonami cząstek wysokoenergetycznych organów państwowych, w tym samego Donka i Bronka. Niewykluczone, że biegli będą musieli przeprowadzić eksperyment procesowy z udziałem prezydenta na bliźniaczym tupolewie w Mińsku Mazowieckim. Oprócz spektrometrów eksperci użyją mikrofalówki, prostownicy do włosów i specjalnie przeszkolonej fretki tropicielki.Cały ten zaplanowany cyrk jest pretekstem, by niedługo wprowadzać nowe "ustawki" do totalnej kontroli biedoty. Milicja zbroi się w nowe wozy "bojowe" jak do wojny , tylko z kim? Chyba z nami... – A mój sąsiad strasznie kicha i chciałby, by Bronek i Donek też katar mieli, więc kicha na wszystkie strony, kto wie, może drogą kropelkową za pośrednictwem licznych kichających zamach się uda.
Polacy widzą jak na dłoni, że ktoś usiłuje krzyknąć tym zamachem "o popatrz ptaszek", aby im zgrabnie sięgnąć do portfela i skrócić smyczkę. No i tak to jest, że jakie państwo, taki prezydent, a jaki prezydent, taki zamach...
I w ten oto sposób wkoło może być wesoło.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!