W Toronto gościł niedawno sam arcykapłan loży europejskiego demo-postępu Adam Michnik, człowiek wielce zasłużony w walce z "hydrą polskiego patriotyzmu narodowo-katolickiego", twórca głównego ośrodka intelektualnego od mieszania w głowach zakompleksionej polskiej młodzieży.
Przepraszam, że brzmi to trochę jak tytuły ruskiego cara, ale w końcu Michnik to człowiek, który w latach 90. usiadł swoją gazetą Polakom na głowach, więc trzeba wiedzieć, z kim mamy do czynienia.
Adam Michnik przyjechał tu na jubel do znajomych, a przy okazji wygłosił wykład do Żydów i Polaków, przekonując tym razem, że kultura polska wbrew rozpowszechnionemu wśród żydostwa przekonaniu, z natury swej antysemicka nie jest.
Czytam o wydarzeniu w naszej torontońskiej "Jewish Tribune", gdzie zgrabny tekst na temat opublikowała Rachela Levy Sarfin. Wynika zeń, że Michnik nas, Polaków, broni, żeśmy się przeciwstawiali antysemityzmowi, zaś sam antysemityzm po roku 43 służył raczej jako kod wyrażania antyliberalnego (sic!) i antykomunistycznego nastawienia.
Czy Michnikowe wywody zmienią myślenie Żydów o Polsce i Polakach? Śmiem wątpić, ponieważ żydowski antypolonizm podlany jest sosem ich własnego żydowskiego nacjonalizmu, ergo syjonizmu, w którym poczucie bycia prześladowanym w diasporze odgrywa rolę proizraelskiego lepiszcza.
Dla każdego uważnego obserwatora jest oczywiste, że Polska jest jednym z mniej antyżydowsko nastawionych krajów Europy. Wystarczy tylko przełamać barierę nieufności w jakimkolwiek brytyjskim pubie czy francuskiej winiarni (o bierstubie nie wspominając), by dowiedzieć się, co tamtejsi autochtoni rzeczywiście sądzą o narodzie wybranym.
Z drugiej strony, co nas obchodzi, co Żydzi o nas myślą? Czy to my mamy ich przekonywać do wdzięczności za różne prożydowskie polskie gesty?! To jest ich sprawa.
My powinniśmy przede wszystkim zabiegać o siłę i interes Polski i ten interes definiować. Również wobec interesu żydowskiego, zwłaszcza zaś żydowskich roszczeń wobec Polski, które dzisiaj mają już placet państwa Izrael, a nasza słabiutka warszawska Polska nawet się do tego faktu oficjalnie nie odniosła.
Za polskie pieniądze powstaje w Warszawie muzeum Żydów polskich (miało być za żydowskie), podczas gdy brakuje środków na inicjatywy odbudowujące polską tożsamość, jak choćby muzeum Kresów.
Słowem, jeśli Żydzi w swej głupocie sądzą, że Polacy są narodem antysemitów, no to hak im w smak. Ich problem i jest wielkim błędem nadskakiwać im, aby łaskawie to przekonanie zmienili.
Róbmy swoje, budujmy polską siłę, definiujmy polski interes narodowy, bo raz może on iść z żydowskim pod rękę, a innym razem być na kolizyjnym kursie. Żydzi kiedyś na terenach polskich gremialnie mieszkali, te czasy minęły, sytuacja jest inna, paradoksalnie, kiedyś syjoniści wzorowali się na legionach, przygotowując się do walki o Izrael, my dzisiaj powinniśmy się wzorować na syjonistach, budując naszą narodową siłę i uruchamiając polską diasporę dla polskiego interesu narodowego.
Nienawiść, także ta skierowana w całe narody, zaciemnia obraz i uniemożliwia racjonalne formułowanie własnego interesu i strategii.
Żaden człowiek i żaden polityk we własnym dobrze pojętym interesie nie powinien się nienawiścią w myśleniu kierować. Słowem, antysemityzm jako taki jest głupotą, natomiast jest rzeczą najzupełniej normalną, by w porę i dokładnie odsłaniać żydowskie interesy, tak by ich antypolskiej części móc się przeciwstawić. Tą antypolską częścią jest między innymi podjęta próba wyłudzenia od Polski olbrzymich kwot.
Rzecz bez precedensu w prawie, bo zakładająca etniczną własność majątku. – Chodzi o to, że Żydzi uważają majątek po innych Żydach, którzy zmarli bez spadkobierców, jako należny organizacjom żydowskim – i to głównie takim, które działają poza granicami państwa polskiego.
Jest to rzecz, którą Polska powinna bezwzględnie odrzucić i domagać się od Izraela jasnego stanowiska w tym zakresie. Niestety, z wiadomych nam wszystkim powodów tak się nie dzieje. A przecież czym innym jest domaganie się reprywatyzacji bezprawnie odebranej własności, a czym innym żądanie od jakiegoś państwa czegoś na kształt reparacji wojennych.
To tylko jedno z zagadnień, gdzie interesy polskie z żydowskimi są sprzeczne. Innym jest kwestia wojny na Bliskim Wschodzie. Iran nigdy nie zagrażał polskim interesom, przeciwnie – znów biorąc przykład z historycznego podejścia, z którego Żydzi słyną, powinniśmy Persom dziękować jako naród, za przyjęcie naszych zabiedzonych rodaków, którzy wraz z armią Andersa ewakuowali się z ZSRS.
Jeszcze inna kwestia, to oczywista rozbieżność między izraelską a polską polityką historyczną w odniesieniu do wydarzeń II wojny światowej. Tu jako Polska powinniśmy mówić donośnym głosem o okupacji, jaką przyniosła nam Armia Czerwona.
Uczmy się od Żydów; uczmy się skutecznego nacjonalizmu i nie wymagajmy, by nas lubili. Nie muszą. Wystarczy, by szanowali nasze interesy. I w tym już nasza rola.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!