Jak to było możliwe, że facet z pokaźną pukawką w dzień wyborów podszedł tak blisko do przyszłej premierowej Quebecu? Gdzie była ochrona?
Szczęśliwie jeszcze w tym kraju demokracja nie do końca przekształciła się w rządy klasy iluminowanej, i do polityków – każdy podejść może. Byłem, widziałem, na wiecach, spotkaniach – wszędzie można wejść na słowo, bez papierów, poręczeń, akredytacji. I to jest pyszne! To świadczy o tym, jak powinno być. Bo wybrany polityk to jest nasz pracownik! A więc nie powinien się przed nami kryć za jakimś ochroniarskim dymem.
Bycie narażonym na różne nieprzyjemności, psychiczne kontuzje, czy nawet śmierć to rzecz ryzyka zawodowego polityka.
Budowniczy może spaść do wykopu, policjanta może zabić bandyta, kuriera rowerowego może przejechać ciężarówka. Tak to jest na świecie. I tak jak policjant może się przed wieloma rzeczami uchronić, ale zagrożenie cały czas istnieje, tak polityk może trafić na wariata lub zamachowca, który pokona wstępne oceny wzrokowe.
Nie znaczy to jednak, że polityk ma być zamknięty w szklanym kloszu i oddzielony od nas, jego pracodawców. Tu, w Kanadzie, jeśli chcesz porozmawiać z premierem tego kraju, prowincji, ministrem, możesz to łatwo uczynić bez płacenia łapówek za dostęp i protekcję.
Dlatego quebecki incydent to tylko potwierdzenie reguły.
Można zresztą wysunąć śmiałą tezę, że im bardziej chronieni politycy, tym bardziej zagrożona demokracja...
• • •
Konwencje nominacyjne na prezydenta USA za nami. Wynika z nich jedno – rządzący układ jest nie do ruszenia. Można odgrzewać rewolucyjny wizerunek Obamy na pełnym ogniu, a mimo to jest oczywiste, że jest to jeszcze jedna buźka tego samego. Amerykanie, którym śni się powrót do obywatelskiej, odpowiedzialnej Ameryki XX, powinni nadal spać spokojnie. Przebudzenie może ich kosztować atak serca.
To se ne vrati, pane Havranek!
I na tym zakończę komentarz, bo inaczej musiałbym być jak jakaś kol. Kassandra. Przygnębiła mnie ostatnio informacja o upadającym poziomie amerykańskich uniwersytetów – gdzie ci biedni Chińczycy będą się kształcić? Ciekawe podczas konwencji było też i to, że raczej nie wywoływano wilka z lasu i nikt zadłużenia nie wspominał.
• • •
A gdy już jesteśmy przy upadłym poziomie, to nie wiem, do jakiego poziomu wypada przyrównać nową izraelską broń do rozpraszania tłumów. Przepis jest taki – bierzemy rozkładającego się trupa, miksujemy w blenderze, pakujemy to pod ciśnieniem i mamy skuteczny środek antyzbiegowiskowy. Żydzi, którzy używają tego w armatkach wodnych, ujawnili "licencję", więc nie dziwiłbym się, gdyby broń taka zaczęła tu i tam pojawiać się podczas walk ulicznych np. w Polsce, Niemczech czy Quebecu.
• • •
Nieustająco po raz kolejny zapraszam na nasz piknik – park Paderewskiego, sobota, 8 września. Mdło nie będzie na pewno.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!