Powracającym tematem jest transformacja Cywilizacji Zachodniej i sposób, w jaki znaczenia stojące za ideami i koncepcjami, które stworzyły naszą cywilizację, zostały zmodyfikowane w celu stworzenia nowego społeczeństwa. Społeczeństwa, które tylko z nazwy związane jest z amerykańskimi tradycjami i przodkami. Zwraca uwagę, że historia, której się nas naucza oraz nowoczesna tzw. „prawica” oznaczają coś zgoła innego niż to, co znali nasi praojcowie. Gottfried wytrwale broni pierwotnego znaczenia i celowości konserwatyzmu, który sprzyja oddolnemu rozwojowi społeczeństw w przeciwieństwie do „postępu” narzuconego siłą przez rozrastającą się biurokrację.
Autor Paul Gottfried (ur. 1941) jest jednym z najbardziej cenionych amerykańskich historyków idei i paleokonserwatywnych myślicieli ostatnich czterdziestu lat oraz autorem 12 książek, w tym przełomowej „Conservatism in America” (2007). Jest głośnym krytykiem neokonserwatyzmu widząc w nim intelektualną i polityczną uzurpację amerykańskiej prawicy. Nie szczędzi ostrych uwag pod adresem zarówno Demokratów i Republikanów, którym zarzuca coraz to bardziej zmniejszające się różnice programowe. Jego osadzona w tradycyjnym konserwatyzmie analiza nt. kulturowego kryzysu Ameryki i Zachodu zyskała uznanie ze strony m.in b. prezydenta Richarda Nixona, Patricka J. Buchanana, Rona Paula, Russella Kirka czy Tomasa Molnara. Obecnie jest emerytowanym profesorem nauk humanistycznych na Elizabethtown College.
Fragment książki
„Mniemanie, iż wszystkie narody muszą być wciągnięte – chętnie bądź nie – do demokratycznej owczarni, stanowi zachętę do wojny. Pogląd, że tylko demokracje takie jak nasza mogą mieć pokojowe zamiary, jest tym, co Edmund Burke nazwał ‘zbrojną doktryną’ (...) Traktowanie dążenia do pokoju poprzez światową konwersję na demokrację, jako pokojowe przedsięwzięcie jest czymś absurdalnym. Stanowi ledwo ukrytą adaptację komunistycznego celu niesienia światu harmonii poprzez socjalistyczną rewolucję”.
Według manichejskiego filtra, (...) ludzkość jest podzielona na dobre i złe kraje z dobrymi i złymi historiami. Na prawych krajach spoczywa obowiązek obalania i odbudowywania społeczeństw, które postrzegają jako nikczemne. Zgodnie z tak określonym celem, Rummel, być może podjudza demony wojny, a według prekursorów nowoczesnej teorii politycznej, Thomasa Hobbesa i Davida Hume’a, takie kreatury mogą szczególnie niepokoić, gdy stają się narzędziami demokratycznych rządów. Jako emerytowany profesor University of Hawai, Rummel doskonale pasuje do hulaszczych demokratów wychwalających jego pracę na łamach „Wall Street Journal”. Podobnie jak oni, wydaje się nawiązywać do Jakobinów z czasów Rewolucji Francuskiej, którzy również dążyli do zniszczenia przeddemokratycznej władzy. W ten sposób, Jakobini ochoczo z pomocą gilotyny wymordowali trzydzieści tysięcy „kontrrewolucjonistów” i ponad sto tysięcy katolickich chłopów w Bretanii i Wandei. Te masowe egzekucje, których liczbę Rummel zaniża, co nie d ziwi,obejmowały również małe dzieci. Podobnie jak on, Jakobini spieszyli się z zaprowadzeniem powszechnego demokratycznego „pokoju”. Okazuje się, że to, co lekarz mówi o paleniu papierosów, ma również zastosowanie w tym przypadku: demokratyczni globaliści „mogą być niebezpieczni dla Twojego zdrowia”.
Przekład: Michał Krupa
Rok wydania: 2014
Tytuł oryginału: War and Democracy
Format: B5
Okładka: miękka
liczba stron: 188