– Od jak dawna pływacie?
Mateusz Glazer: Chyba od czterech lat już pływam.
Dawid Glazer: On od jedenastu lat, a ja od siedmiu.
Joanna Glazer: Mateusz zaczął pływać, jak miał jedenaście lat, a Dawid, jak miał siedem.
– Urodziliście się tutaj, w Kanadzie?
– Tak.
– Mówicie po polsku, czy chodzicie do polskiej szkoły?
– Tak.
– Do której szkoły?
Joanna Glazer: Mikołaja Kopernika, teraz jest w St. Pio ta szkoła. Mateusz teraz zaczął polskie high school.
– To mama jest najważniejsza. Mama wozi, mama... to tak jest, że czasem rola mamy jest niedoceniana, a to jest zdaje się w takich sportowych przedsięwzięciach najważniejsza z tych ról, bo organizacyjna.
Joanna Glazer: Nie tylko mama, i dziadek, i tata.
– Cała rodzina działa?
Joanna Glazer: Tak. W pływaniu bardzo dużo się trzeba udzielać, bo trzeba dużo godzin wyrabiać jako wolontariusz w klubie.
– Dlaczego trzeba wyrabiać te godziny?
Joanna Glazer: Taki jest wymóg, że musimy na nich wyrobić 75 godzin na rok jako wolontariusze, 175 godzin jako sędziowie, tak że musieliśmy kursy porobić – stoimy w klubie na decku, mierzymy czasy. Pływają w klubie pływackim Eswim w Etobicoke Olympium.
– Jak to się stało, jak to się zaczęło, że dzieci są w tym klubie?
Joanna Glazer: Jak to się stało? Ja jestem jeszcze z Polski żeglarzem, pływałam na windsurfingu i żeglowałam, mój tata też jest żeglarzem.
– Z jakiego miasta?
Joanna Glazer: Ja jestem spod Warszawy, z Nieporętu. Tak że jak tutaj myśleliśmy, żeby ich w jakiś sport zaangażować, to myśleliśmy o pływaniu. To bardzo zdrowy sport i każde dziecko, myślę, powinno pływać.
– Najwięcej mięśni się rozwija.
Joanna Glazer: Tak. I w miarę bezpieczny jednak, jak się patrzy na inne sporty, wstrząsy mózgu i tego typu rzeczy. Zaczęli pływać przez Mississaugę, przez miasto, takie normalne lekcje, które się bierze, ale dosyć szybko Mateuszek przeszedł sześć czy siedem poziomów, a miał dziewięć lat, był za mały jeszcze, żeby iść na ratownika, więc jeden z jego instruktorów doradził nam, żeby go zapisać do klubu. Poszliśmy wtedy na takie trials, na początku pływali w mississaudzkim klubie. Więc poszliśmy na te trials i rzeczywiście jeden i drugi tam się załapali i od tego momentu się zaczęła ta nasza przygoda.
Na początku pływali dwa razy w tygodniu – to myśleliśmy, to dobrze. Potem trzy razy w tygodniu – OK, to jeszcze wytrzymamy. Potem było cztery razy w tygodniu – mówimy, no, coraz ciężej. Ale rano jak ktoś pływa, to już trzeba być zacieńciuchem.
– O której trzeba wstawać?
Joanna Glazer: O 5.30 rano zaczyna się trening, choć niecodziennie.
Mateusz Glazer: O 4.30 wstajemy.
– Codziennie?
Mateusz Glazer: Nie.
– Przez całą zimę?
Joanna Glazer: Nie. Teraz Mateuszek dwa razy w tygodniu tak wstaje, Dawiś też dwa razy w tygodniu.
– To były pierwsze wasze igrzyska polonijne, ale braliście udział w innych zawodach?
Dawid Glazer: Tak, dużo zawodów.
Mateusz Glazer: Kilka zawodów na miesiąc jest.
– Jakie to są zawody, okręgowe, lokalne?
Mateusz Glazer: To zależy, niektóre w Markham, Scarborough, w Windsor, London. Jest ich dużo.
Dawid Glazer: Niektóre są nawet w Ottawie.
– Jak się plasujecie na tych zawodach?
Dawid Glazer: Dobrze.
Mateusz Glazer: Dość dobrze.
– W zagranicznych zawodach też uczestniczycie oprócz igrzysk polonijnych?
– Nie.
Joanna Glazer: Jedne zawody ty, Dawisiu, pływałeś.
Mateusz Glazer: Ale z innych krajów przyjeżdżają do nas, gdy są mniejsze dzieci.
Joanna Glazer: Przyjechali z Europy, ze Słowacji była ekipa.
– Jak to jest z polskością? Chodzicie do polskiej szkoły, czujecie się Polakami czy jednak jesteście Kanadyjczykami?
Dawid Glazer: Polakami.
Mateusz Glazer: Tak. Jak mam kolegów, tak jak my, urodzili się tutaj, ale rodzina z Polski, i prawie w ogóle nie mówią po polsku.
– Jeździcie do Polski?
Mateusz Glazer: Mój czwarty.
Dawid Glazer: Twój piąty, mój czwarty.
Joanna Glazer: Byliśmy cztery lata temu. Staramy się, chcielibyśmy co dwa lata, ale wiadomo, to nie jest tanie przedsięwzięcie. Tak że teraz wyszło, byliśmy cztery lata temu i tak się złożyło, że akurat były te igrzyska. Mamy nadzieję, że za dwa lata nam się uda, bo chcielibyśmy co dwa lata do Polski jeździć, a za dwa lata są kolejne igrzyska. Bo to były bardzo dobrze zorganizowane igrzyska, dobra atmosfera była. Naprawdę było bardzo fajnie.
– Opowiedzcie o igrzyskach, jak to było. Poznaliście jakichś nowych kolegów, jakie wrażenia z Torunia?
Mateusz Glazer: Ja mam kolegę z klubu, który też tam był.
– Też Polaka stąd?
Mateusz Glazer: Tak. Też na wakacjach był w Polsce. Nie było w pływaniu dużo dzieci z Kanady, ale kolegów nowych mam, to fajne.
– Polaków z innych krajów?
Mateusz Glazer: Nie, nie zaprzyjaźniłem się z nikim z innych krajów, ale z Kanady tak.
Dawid Glazer: Ja tylko rozmawiałem z kimś z Białorusi, ale nie za bardzo rozumiałem, jak mówił.
– Jak wrażenia z Polski, podobało się wam?
Dawid Glazer: Bardzo.
Mateusz Glazer: Bardzo fajnie. Mamy dużo rodziny tam.
Dawid Glazer: Większość.
Mateusz Glazer: Tak, większość naszej rodziny jest w Polsce jeszcze, to jest przyjemnie tam.
– Macie w rodzinie dzieci w waszym wieku?
– Tak.
– To co, będziecie dalej pływać, wiążecie z tym jakieś nadzieje?
Dawid Glazer: Mhm.
Mateusz Glazer: Ja zobaczę, jak ze szkołą jest.
– No właśnie, co chcecie robić w życiu. Może to takie niedobre pytanie jest, jak ktoś ma siedem czy jedenaście lat, ale zazwyczaj się odpowiada. Mówi ktoś, że chce być policjantem, starażakiem itd. Jak to jest w waszym wypadku, czy macie jakieś myśli o przyszłości?
Mateusz Glazer: Ja jestem jeszcze w dziewiątej klasie, to nie pomyślałem nawet o tym. Zobaczę, jak ze szkołą będzie, czy będę dalej pływał. Przez ten rok jeszcze będę pływał, a w przyszłym roku zobaczę.
– A będziesz kontynuował jakiś sport?
Mateusz Glazer: Tak.
– A co jeszcze robisz oprócz pływania?
Mateusz Glazer: W szkole jestem w drużynie siatkówki.
– Ze względu na wzrost, powinieneś być w drużynie koszykówki.
Mateusz Glazer: Też, ale to dopiero w zimie, próbuję się dostać.
– Do ligi, w której szkoła bierze udział?
Mateusz Glazer: Tak. Dlatego że to w zimie dopiero jest, muszę trochę poczekać.
– Pochwalcie się, pokażcie, co wygraliście.
Dawid Glazer: Ja wygrałem trzy złote medale.
– Na jakich dystansach?
Dawid Glazer: 50 m crawl, 50 m motylkowym i 50 m na plecach.
Mateusz Glazer: A ja mam pięć, dwa złote, dwa srebrne, jeden brąz, ale nie pamiętam, które za co.
– Mama to jest organizatorka, mama pamięta.
Joanna Glazer: 100 m crawl, 100 m grzbietowy.
Dawid Glazer: I drużynowo.
Joanna Glazer: Dwie sztafety.
– Wszyscy macie bardzo ładne koszulki. Cała ekipa miała takie same. Chodziliście w tych koszulkach w Toruniu?
Dawid Glazer: Czasami tak, po zawodach.
– Czy ludzie was zaczepiali? Czy ludzie wiedzieli, mówię o mieszkańcach Torunia?
Dawid Glazer: Nie pamiętam.
Joanna Glazer: Ale było widać na Starówce sporo innych zawodników.
Mateusz Glazer: Z innych krajów chodzili.
– W mieście było was widać.
Joanna Glazer: Tak.
– Pani mówiła, że zawody były dobrze zorganizowane, na czym to polegało? Czy to pierwsza olimpada dla Pani?
Joanna Glazer: Tak. Tak myślę, że Toruń był dobrym wyborem, jeśli chodzi o miasto, bo nie jest za wielki, było bardzo łatwo dostać się wszędzie. Na przykład z miejsca, gdzie my znaleźliśmy lokum, do miejsca, gdzie był basen, nie było daleko. Cała Starówka jest śliczna, naprawdę warto ją zobaczyć. Nie jest też to drogie miasto.
– To nie Warszawa czy Sopot.
Joanna Glazer: To nie jest Warszawa, właśnie o to chodzi. Toruń był pod tym względem bardzo dobry, nie było tłumów. Potem pojechaliśmy do Malborka jeszcze, zwiedzić, i do Gdańska. Na przykład w Gdańsku były niesamowite tłumy na Starówce. A w Toruniu nie. Było dużo ludzi, ale nie było takiego morza głów.
Mateusz Glazer: I imprezy były też dobrze zorganizowane.
Dawid Glazer: Jedzenie było dobre.
Joanna Glazer: Ta polonijna impreza naprawdę była dobrze zorganizowana. Nie brakowało niczego, ani jedzenia, ani picia. Potem ta kanadyjska była też bardzo dobrze zorganizowana. W ogóle to dobry, że coś takiego było zrobione. Jak była ta polonijna, pierwsza – we wtorek było takie barbeque dla całej Polonii, to w ogóle zobaczyliśmy, jak dużo tej Polonii jest. Na scenę przedstawiciele każdego kraju wyszli, w językach tych krajów, w których mieszkają, coś mówili. Przypadło to w rocznicę Powstania Warszawskiego i było uczczenie go minutą ciszy. Dobrze, że ktoś o tym pomyślał, żeby wspomnieć.
– Dobrze zobaczyć, ilu nas jest, że Polacy to nie tylko są ci ludzie, którzy mieszkają w Polsce, że to jest wielka siła. Jedni mówią, że to szkoda, że nas tylu wyjechało – no bo wyjechały nas miliony, ale z drugiej strony, skoro już jesteśmy, to pora się jednoczyć, bo dobrze zobaczyć, że tylu nas jest, tyle dzieci.
Joanna Glazer: Tak. Kolejny dzień też był dobry, to był z kolei dzień dla Polonii kanadyjskiej, bo kontakty można było nawiązać, tak jak teraz z Piotrem mamy kontakty. Myślę, że to bardzo dobrze utrzymywać takie kontakty i nawet próbować tutaj coś zdziałać. Rozmawialiśmy z Piotrem, żeby próbować rozpropagować te igrzyska, w szkołach polskich na przykład, bo na pewno jest więcej takich dzieci jak nasze.
– Które może by chciały właśnie, albo coś tam robią na własną rękę. Bardzo dobry pomysł, tym bardziej że szkoła Kopernika to duża szkoła.
Joanna Glazer: Bardzo duża szkoła, o to właśnie chodzi.
– Chwaliliście się w szkole?
Mateusz Glazer: Jeszcze nie.
– To pora się pochwalić.
Joanna Glazer: Myślę, że warto też zachęcić – bo oni to pływają w klubie, ale tam były osoby, które nie pływają w klubach, i też brały udział. I też warto. Sądzię, że nie trzeba myśleć o tych igrzyskach w takim sensie, że to jest coś super, bardzo profesjonalnego, tylko to jest naprawdę zrobione – tym nas Piotr zachęcał – bardzo rodzinnie. Są dyscypliny rodzinne. Jest to taka przygoda. Pogoda była świetna. Miejsce było świetnie wybrane. W naszym przypadku zawody były rano, a potem chodziliśmy zwiedzać. A że w Toruniu oni jeszcze nigdy nie byli, ja zresztą też nie, to warto było się czegoś dowiedzieć, a to kopalnia historii.
– To bardzo dobrze spędzony czas przy okazji tych igrzysk. Myślę, że lepszej reklamy polonijnych igrzysk nie można zrobić, niż Pani teraz to powiedziała.
Gratulujemy, dziękujemy bardzo i do zobaczenia za dwa lata. Miejmy nadzieję, że będziemy rozmawiać o kolejnych medalach. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki. I chwalcie się, chwalcie się wśród kolegów, nie tylko wśród Polaków.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/9176-igrzyska-polonijne-czas-bardzo-dobrze-sp%c4%99dzony#sigProId697e985b9c
***
Spotkanie Polaków ponad granicami
Andrzej Kumor: Opowiedz w kilku słowach, jak było na igrzyskach.
Piotr Lach, menedżer Team Canada: Rodzina, z którą zrobiłeś wywiad, miała w tym samym czasie wykupione wczasy. Ja spotkałem ich ojca, który pomaga pływać, rehabilitację robi, na basenie.
– To rodzina sportowa.
– Tak. Lądowali w poniedziałek i od razu tego samego dnia wynajętym samochodem, zamiast jechać do babci, nakłoniłem ich, żeby przyjechali do Torunia. Na otwarciu mieliśmy ponad sto osób z Kanady, dwie drużyny piłkarskie.
– To największa reprezentacja spoza kontynentu europejskiego?
– Zdecydowanie tak, dużo większa niż amerykańska.
– Dlaczego tak jest, przecież Polonia amerykańska to miliony ludzi, Chicago, Nowy Jork?
– Troszeczkę trzeba podbijać swój własny bębenek, że to Jurek Dąbrowa i moja skromna osoba, organizacja tutaj, pomoc prasy, telewizji, konsulatu, gdzie idziemy w piątek, i ta Polonia skupiona w Mississaudze. Nie chcę mówić, że jesteśmy lepszą Polonią, bo tak nie wolno mówić, ale jesteśmy lepiej zorganizowaną. Mamy swoje słabości, które wszyscy znamy, ale...
– Kłócimy się.
– Tak jak pewnie wszędzie na świecie. Ale jednocześnie łączy nas sport. Jest dużo ludzi, którzy sportowo przyjeżdżają, spotykają się tutaj, przychodzą do konsulatu – dzieci urodzone w Kanadzie, druga, trzecia generacja urodzona w Kanadzie, czasem lepiej lub gorzej mówiące po polsku, ale każde mówi po polsku.
– Tu widzieliśmy dzieci świetnie mówiące, urodzone tutaj, chodzące do przedszkola, szkół.
– Każde mówi po polsku i tutaj nie mamy z tym kłopotów. Czasem wręcz rodzice są zdziwieni, że z nami, z tą starszą generacją... młodzi rodzice, 40-letni, mówią: wow, moje dziecko lepiej z wami mówi po polsku niż z nami w domu. Bo jest wygodniej dla niektórych mówić po angielsku. Większy problem mają Polacy – druga, trzecia, czwarta generacja – ze Wschodu. Tak jak Dawid powiedział – nie mogłem się dogadać z kolegami z Białorusi. Tam polski jest słabszy niż naszych dzieci tutaj.
Natomiast polskość – pięknie. 33 kraje były reprezentowane w tej chwili w Toruniu, takie polskie perełki, jak z Ekwadoru czy z Singapuru rodzina polska. To jest już nowa emigracja, nowa generacja. Ta rodzina z Singapuru powiedziała, że my za dwa lata przywozimy 20 osób z Singapuru.
– Polaków?
– Tak, Polaków. To jest przepiękne. Zajęliśmy czwarte miejsce na igrzyskach wśród Polonii. Pierwsze trzy to była Polonia czeska, białoruska i litewska, to są takie lokalne wyjazdy rodzinne. Też wspomnieli chłopaki, zwłaszcza ten najmłodszy, że troszeczkę ograniczyli liczbę startów, ale to dlatego, że widzieli naszą siłę w pływaniu.
– Chcieli dać innym szansę.
– Tak, bo prawda jest taka, że jeżeli wyszło nas na basenie – mówię nas, bo ja także pływałem – prawie trzydzieści osób, to trochę zdominowaliśmy zawody pływackie, co widać było w złotych medalach w sztafetach dziewczyn i chłopaków. Cztery złote medale w sztafetach zdobyliśmy. Bezsprzecznie próbowali nas ograniczyć tymi trzema tylko konkurencjami dla jednego zawodnika.
– No tak, ale to nie jest do końca profesjonalna olimpiada. Bardziej chodzi o to, żeby było miło i żeby wszyscy się dobrze bawili i poznawali.
– To też dało szansę takim rodzinom, że dziecko nie mogło i nie musiało startować sześć razy dziennie.
– Ale słyszałem, że były jakieś konkurencje, że kibice musieli wyjść i zagrać, bo już ci sportowcy czwarty czy któryś mecz w ciągu 24 godzin grali.
– Tak, to jest historia koszyków. Natomiast to wszystko zależy od organizacji lokalnej. Nasze pływanie – mówię nasze, bo ja tam spędziłem najwięcej czasu – było zorganizowane przez akademicki ośrodek sportu. Nowoczesny, przepiękny ośrodek. Kierownik i jego ekipa fantastycznie to przygotowali. Przez dwa dni były zawody, o 2 po południu się kończyły, dzięki temu my, starsi, czy młodzież mieliśmy szansę iść na rynek, zjeść lunch, zwiedzić miasto czy pojechać gdzieś dalej. Tak że może mniej tych medali, a więcej takie życia towarzyskiego, historycznego. Młoda mama z Warszawy nie była na przykład w Toruniu – to samo w sobie jest cenne. Po powrocie moja rodzina powiedziała, że za dwa lata jedziemy wszyscy do Gdyni, bo nie byliśmy w Gdańsku całą rodziną. Objechaliśmy przez ostatnie parę lat pół Europy, bo to jest atrakcyjne dla dzieci i dla nas. Z Kanady, żeby się pochwalić trochę czy samemu dotrzeć do Monte Cassino, co jest miłe, czy do Chocimia, gdzie byliśmy z dziećmi. Ale nie byliśmy w Gdańsku, w Muzeum Emigracji w Gdyni, w Muzeum Westerplatte. Za dwa lata jedziemy całą rodziną na igrzyska i namawiamy inne rodziny. Sport jest pięknym dodatkiem do życia, ale tylko dodatkiem.
– Nie trzeba być wyczynowym sportowcem, żeby uczestniczyć w tej olimpiadzie?
– Zdecydowanie jest dla każdego miejsce. Nawet jeżeli ktoś sobie gra w kosza pod domem, to byłby świetnym zmiennikiem młodych chłopaków, skoro kibice musieli z trybun wejść. W pływaniu – nie pływajmy raz na miesiąc, tylko może raz w tygodniu. Są różne kategorie wiekowe – to przypominam już po raz któryś – więc nie musimy się ścigać z młodymi studentami czy z liceum, frustrować się, że jesteśmy daleko. Spotykamy kapitalnych ludzi, oni może nie doceniają tego, ale ja mam olbrzymią przyjemność poznawać nauczycieli języka polskiego z Litwy czy z Ukrainy, czy ludzi, którzy słabo mówią po polsku, ale są czwartą generacją z Rosji, potomkami wywiezionych. To są historie, kiedy można siedzieć, sączyć piwo i słuchać.
– Czyli nie ma lepszej lekcji patriotyzmu niż igrzyska polonijne, przez to że się spotyka Polaków z całego świata.
– Historie Polaków z Zaolzia, historie Polaków z Niemiec. Najnowsza emigracja, więcej ludzi z Anglii, z Irlandii przede wszystkim, gdzie te pierwsze dziesięć – piętnaście lat, tak jak nasze pierwsze piętnaście lat w Kanadzie, te początki biznesu czy pracy i trochę kołowrotek.
– Ja cały czas mówię dziękuję, dziękuję, gratuluję, gratuluję, trzymam kciuki za następny raz. I miejmy nadzieję, że również ze strony Polski, Warszawy, będzie to docenione, a przede wszystkim nagłaśniane przez tamtejsze media i publiczne, i prywatne, i wszystkie, jakie są. Bo przecież chyba to jest najważniejsze, żeby pokazać, jak Polacy są silnym narodem, jak dużym narodem.
– We „Wspólnocie Polskiej” ma powstać specjalny etat dla człowieka, który będzie się zajmował sportem polonijnym, bo wiemy dobrze, że wszyscy się budzimy z ręką w nocniku, jak Podolski gra w reprezentacji Niemiec. Ale przecież taka rodzina jak ta, z którą rozmawiałeś, mogłaby pływać za osiem lat dla Polski.
– I Polska jest coraz bardziej atrakcyjna, jeśli chodzi o warunki treningu.
– I to co wspomniałeś. Już nieważne, czy ten chłopak później będzie sportowcem na poziomie olimpijskim, może będzie prawnikiem.
– Ale Polska będzie w jego sercu i to będzie prawnik z polskim sercem.
– Tak jest, czy będzie inżynierem, czy kimkolwiek. Potencjał jest niewyobrażalny.
Przypominam – igrzyskapolonijne.ca.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.