farolwebad1

A+ A A-

Igrzyska Polonijne - czas bardzo dobrze spędzony

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

        Bracia Dawid i Mateusz Glazerowie urodzili się w Kanadzie, mimo to pięknie mówią po polsku. Ich pasją jest pływanie, podczas ostatnich Igrzysk Polonijnych w Toruniu, zdobyli wiele medali. W minionym tygodniu mieliśmy zaszczyt gościć ich w naszej redakcji wraz z ich mamą oraz działaczem sportu polonijnego Piotrem Lachem.

        Andrzej Kumor: Witam i gratuluję. Mama trzyma medale w rękach, proszę pokazać i przedstawić się.

        – Nazywam się Dawid Glazer.

        – Mateusz Glazer.

        – Bracia?

        – Tak        . 

        – Wróciliście teraz z igrzysk polonijnych w Polsce, od jak dawna jeździcie na olimpiady?

        Mateusz Glazer: To był nasz pierwszy raz.

 – Od jak dawna pływacie?

        Mateusz Glazer: Chyba od czterech lat już pływam.

        Dawid Glazer: On od jedenastu lat, a ja od siedmiu.

        Joanna Glazer:  Mateusz zaczął pływać, jak miał jedenaście lat, a Dawid, jak miał siedem.

        – Urodziliście się tutaj, w Kanadzie?

        – Tak.

        – Mówicie po polsku, czy chodzicie do polskiej szkoły?

        – Tak.

        – Do której szkoły?

        Joanna Glazer: Mikołaja Kopernika, teraz jest w St. Pio ta szkoła. Mateusz teraz zaczął polskie high school.

        – To mama jest najważniejsza. Mama wozi, mama... to tak jest, że czasem rola mamy jest niedoceniana, a to jest zdaje się w takich sportowych przedsięwzięciach najważniejsza z tych ról, bo organizacyjna.

        Joanna Glazer: Nie tylko mama, i dziadek, i tata.

        – Cała rodzina działa?

        Joanna Glazer: Tak. W pływaniu bardzo dużo się trzeba udzielać, bo trzeba dużo godzin wyrabiać jako wolontariusz w klubie.

        – Dlaczego trzeba wyrabiać te godziny?

        Joanna Glazer: Taki jest wymóg, że musimy na nich wyrobić 75 godzin na rok jako wolontariusze, 175 godzin jako sędziowie, tak że musieliśmy kursy porobić – stoimy w klubie na decku, mierzymy czasy. Pływają w klubie pływackim Eswim w Etobicoke Olympium.

        – Jak to się stało, jak to się zaczęło, że dzieci są w tym klubie?

        Joanna Glazer: Jak to się stało? Ja jestem jeszcze z Polski żeglarzem, pływałam na windsurfingu i żeglowałam, mój tata też jest żeglarzem.

        – Z jakiego miasta?

        Joanna Glazer: Ja jestem spod Warszawy, z Nieporętu. Tak że jak tutaj myśleliśmy, żeby ich w jakiś sport zaangażować, to myśleliśmy o pływaniu. To bardzo zdrowy sport i każde dziecko, myślę, powinno pływać.

        – Najwięcej mięśni się rozwija.

        Joanna Glazer: Tak. I w miarę bezpieczny jednak, jak się patrzy na inne sporty, wstrząsy mózgu i tego typu rzeczy. Zaczęli pływać przez Mississaugę, przez miasto, takie normalne lekcje, które się bierze, ale dosyć szybko Mateuszek przeszedł sześć czy siedem poziomów, a miał dziewięć lat, był za mały jeszcze, żeby iść na ratownika, więc jeden z jego instruktorów doradził nam, żeby go zapisać do klubu. Poszliśmy wtedy na takie trials, na początku pływali w mississaudzkim klubie. Więc poszliśmy na te trials i rzeczywiście jeden i drugi tam się załapali i od tego momentu się zaczęła ta nasza przygoda.

        Na początku pływali dwa razy w tygodniu – to myśleliśmy, to dobrze. Potem trzy razy w tygodniu – OK, to jeszcze wytrzymamy. Potem było cztery razy w tygodniu – mówimy, no, coraz ciężej. Ale rano jak ktoś pływa, to już trzeba być zacieńciuchem. 

        – O której trzeba wstawać?

        Joanna Glazer: O 5.30 rano zaczyna się trening, choć niecodziennie.

        Mateusz Glazer: O 4.30 wstajemy.

        – Codziennie?

        Mateusz Glazer: Nie. 

        – Przez całą zimę?

        Joanna Glazer: Nie. Teraz Mateuszek dwa razy w tygodniu tak wstaje, Dawiś też dwa razy w tygodniu.

        – To były pierwsze wasze igrzyska polonijne, ale braliście udział w innych zawodach?

        Dawid Glazer: Tak, dużo zawodów.

        Mateusz Glazer: Kilka zawodów na miesiąc jest.

        – Jakie to są zawody, okręgowe, lokalne?

        Mateusz Glazer: To zależy, niektóre w Markham, Scarborough, w Windsor, London. Jest ich dużo.

        Dawid Glazer: Niektóre są nawet w Ottawie.

        – Jak się plasujecie na tych zawodach?

        Dawid Glazer: Dobrze.

        Mateusz Glazer: Dość dobrze.

        – W zagranicznych zawodach też uczestniczycie oprócz igrzysk polonijnych?

        – Nie.

        Joanna Glazer: Jedne zawody ty, Dawisiu, pływałeś.

        Mateusz Glazer: Ale z innych krajów przyjeżdżają do nas, gdy są mniejsze dzieci.

        Joanna Glazer: Przyjechali z Europy, ze Słowacji była ekipa.

        – Jak to jest z polskością? Chodzicie do polskiej szkoły, czujecie się Polakami czy jednak jesteście Kanadyjczykami?

        Dawid Glazer: Polakami.

        Mateusz Glazer: Tak. Jak mam kolegów, tak jak my, urodzili się tutaj, ale rodzina z Polski, i prawie w ogóle nie mówią po polsku. 

        – Jeździcie do Polski?

        Mateusz Glazer: Mój czwarty.

        Dawid Glazer: Twój piąty, mój czwarty.

        Joanna Glazer: Byliśmy cztery lata temu. Staramy się, chcielibyśmy co dwa lata, ale wiadomo, to nie jest tanie przedsięwzięcie. Tak że teraz wyszło, byliśmy cztery lata temu i tak się złożyło, że akurat były te igrzyska. Mamy nadzieję, że za dwa lata nam się uda, bo chcielibyśmy co dwa lata do Polski jeździć, a za dwa lata są kolejne igrzyska. Bo to były bardzo dobrze zorganizowane igrzyska, dobra atmosfera była. Naprawdę było bardzo fajnie.

        – Opowiedzcie o igrzyskach, jak to było. Poznaliście jakichś nowych kolegów, jakie wrażenia z Torunia?

        Mateusz Glazer: Ja mam kolegę z klubu, który też tam był.

        – Też Polaka stąd?

        Mateusz Glazer: Tak. Też na wakacjach był w Polsce. Nie było w pływaniu dużo dzieci z Kanady, ale kolegów nowych mam, to fajne.

        – Polaków z innych krajów?

        Mateusz Glazer: Nie, nie zaprzyjaźniłem się z nikim z innych krajów, ale z Kanady tak.

        Dawid Glazer: Ja tylko rozmawiałem z kimś z Białorusi, ale nie za bardzo rozumiałem, jak mówił.

        – Jak wrażenia z Polski, podobało się wam?

        Dawid Glazer: Bardzo.

        Mateusz Glazer: Bardzo fajnie. Mamy dużo rodziny tam.

        Dawid Glazer: Większość.

        Mateusz Glazer: Tak, większość naszej rodziny jest w Polsce jeszcze, to jest przyjemnie tam.

        – Macie w rodzinie dzieci w waszym wieku?

        – Tak.

        – To co, będziecie dalej pływać, wiążecie z tym jakieś nadzieje?

        Dawid Glazer: Mhm.

        Mateusz Glazer: Ja zobaczę, jak ze szkołą jest.

        – No właśnie, co chcecie robić w życiu. Może to takie niedobre pytanie jest, jak ktoś ma siedem czy jedenaście lat, ale zazwyczaj się odpowiada. Mówi ktoś, że chce być policjantem, starażakiem itd. Jak to jest w waszym wypadku, czy macie jakieś myśli o przyszłości?

        Mateusz Glazer: Ja jestem jeszcze w dziewiątej klasie, to nie pomyślałem nawet o tym. Zobaczę, jak ze szkołą będzie, czy będę dalej pływał. Przez ten rok jeszcze będę pływał, a w przyszłym roku zobaczę.

        – A będziesz kontynuował jakiś sport?

        Mateusz Glazer: Tak.

        – A co jeszcze robisz oprócz pływania?

        Mateusz Glazer: W szkole jestem w drużynie siatkówki.

        – Ze względu na wzrost, powinieneś być w drużynie koszykówki.

        Mateusz Glazer: Też, ale to dopiero w zimie, próbuję się dostać.

        – Do ligi, w której szkoła bierze udział?

        Mateusz Glazer: Tak. Dlatego że to w zimie dopiero jest, muszę trochę poczekać.

        – Pochwalcie się, pokażcie, co wygraliście.

        Dawid Glazer: Ja wygrałem trzy złote medale.

        – Na jakich dystansach?

        Dawid Glazer: 50 m crawl, 50 m motylkowym i 50 m na plecach.

        Mateusz Glazer: A ja mam pięć, dwa złote, dwa srebrne, jeden brąz, ale nie pamiętam, które za co.

        – Mama to jest organizatorka, mama pamięta.

        Joanna Glazer: 100 m crawl, 100 m grzbietowy.

        Dawid Glazer: I drużynowo.

        Joanna Glazer: Dwie sztafety.

        – Wszyscy macie bardzo ładne koszulki. Cała ekipa miała takie same. Chodziliście w tych koszulkach w Toruniu?

        Dawid Glazer: Czasami tak, po zawodach.

        – Czy ludzie was zaczepiali? Czy ludzie wiedzieli, mówię o mieszkańcach Torunia?

        Dawid Glazer: Nie pamiętam.

        Joanna Glazer: Ale było widać na Starówce sporo innych zawodników.

        Mateusz Glazer: Z innych krajów chodzili.

        – W mieście było was widać.

        Joanna Glazer: Tak. 

        – Pani mówiła, że zawody były dobrze zorganizowane, na czym to polegało? Czy to pierwsza olimpada dla Pani?

        Joanna Glazer: Tak. Tak myślę, że Toruń był dobrym wyborem, jeśli chodzi o miasto, bo nie jest za wielki, było bardzo łatwo dostać się wszędzie. Na przykład z miejsca, gdzie my znaleźliśmy lokum, do miejsca, gdzie był basen, nie było daleko. Cała Starówka jest śliczna, naprawdę warto ją zobaczyć. Nie jest też to drogie miasto. 

        – To nie Warszawa czy Sopot.

        Joanna Glazer: To nie jest Warszawa, właśnie o to chodzi. Toruń był pod tym względem bardzo dobry, nie było tłumów. Potem pojechaliśmy do Malborka jeszcze, zwiedzić, i do Gdańska. Na przykład w Gdańsku były niesamowite tłumy na Starówce. A w Toruniu nie. Było dużo ludzi, ale nie było takiego morza głów.

        Mateusz Glazer: I imprezy były też dobrze zorganizowane.

        Dawid Glazer: Jedzenie było dobre.

        Joanna Glazer: Ta polonijna impreza naprawdę była dobrze zorganizowana. Nie brakowało niczego, ani jedzenia, ani picia. Potem ta kanadyjska była też bardzo dobrze zorganizowana. W ogóle to dobry, że coś takiego było zrobione. Jak była ta polonijna, pierwsza – we wtorek było takie barbeque dla całej Polonii, to w ogóle zobaczyliśmy, jak dużo tej Polonii jest. Na scenę przedstawiciele każdego kraju wyszli, w językach tych krajów, w których mieszkają, coś mówili. Przypadło to w rocznicę Powstania Warszawskiego i było uczczenie go minutą ciszy. Dobrze, że ktoś o tym pomyślał, żeby wspomnieć.

        – Dobrze zobaczyć, ilu nas jest, że Polacy to nie tylko są ci ludzie, którzy mieszkają w Polsce, że to jest wielka siła. Jedni mówią, że to szkoda, że nas tylu wyjechało – no bo wyjechały nas miliony, ale z drugiej strony, skoro już jesteśmy, to pora się jednoczyć, bo dobrze zobaczyć, że tylu nas jest, tyle dzieci.

        Joanna Glazer: Tak. Kolejny dzień też był dobry, to był z kolei dzień dla Polonii kanadyjskiej, bo kontakty można było nawiązać, tak jak teraz z Piotrem mamy kontakty. Myślę, że to bardzo dobrze utrzymywać takie kontakty i nawet próbować tutaj coś zdziałać. Rozmawialiśmy z Piotrem, żeby próbować rozpropagować te igrzyska, w szkołach polskich na przykład, bo na pewno jest więcej takich dzieci jak nasze.

        – Które może by chciały właśnie, albo coś tam robią na własną rękę. Bardzo dobry pomysł, tym bardziej że szkoła Kopernika to duża szkoła.

        Joanna Glazer: Bardzo duża szkoła, o to właśnie chodzi.

        – Chwaliliście się w szkole?

        Mateusz Glazer: Jeszcze nie.

        – To pora się pochwalić.

        Joanna Glazer: Myślę, że warto też zachęcić – bo oni to pływają w klubie, ale tam były osoby, które nie pływają w klubach, i też brały udział. I też warto. Sądzię, że nie trzeba myśleć o tych igrzyskach w takim sensie, że to jest coś super, bardzo profesjonalnego, tylko to jest naprawdę zrobione – tym nas Piotr zachęcał – bardzo rodzinnie. Są dyscypliny rodzinne. Jest to taka przygoda. Pogoda była świetna. Miejsce było świetnie wybrane. W naszym przypadku zawody były rano, a potem chodziliśmy zwiedzać. A że w Toruniu oni jeszcze nigdy nie byli, ja zresztą też nie, to warto było się czegoś dowiedzieć, a to kopalnia historii.

        – To bardzo dobrze spędzony czas przy okazji tych igrzysk. Myślę, że lepszej reklamy polonijnych igrzysk nie można zrobić, niż Pani teraz to powiedziała. 

        Gratulujemy, dziękujemy bardzo i do zobaczenia za dwa lata. Miejmy nadzieję, że będziemy rozmawiać o kolejnych medalach. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki. I chwalcie się, chwalcie się wśród kolegów, nie tylko wśród Polaków.

***

Spotkanie Polaków ponad granicami

        Andrzej Kumor: Opowiedz w kilku słowach, jak było na igrzyskach. 

        Piotr Lach, menedżer Team Canada: Rodzina, z którą zrobiłeś wywiad, miała w tym samym czasie wykupione wczasy. Ja spotkałem ich ojca, który pomaga pływać, rehabilitację robi, na basenie.

        – To rodzina sportowa.

        – Tak. Lądowali w poniedziałek i od razu tego samego dnia wynajętym samochodem, zamiast jechać do babci, nakłoniłem ich, żeby przyjechali do Torunia. Na otwarciu mieliśmy ponad sto osób z Kanady, dwie drużyny piłkarskie.

        – To największa reprezentacja spoza kontynentu europejskiego?

        – Zdecydowanie tak, dużo większa niż amerykańska.

        – Dlaczego tak jest, przecież Polonia amerykańska to miliony ludzi, Chicago, Nowy Jork?

        – Troszeczkę trzeba podbijać swój własny bębenek, że to Jurek Dąbrowa i moja skromna osoba, organizacja tutaj, pomoc prasy, telewizji, konsulatu, gdzie idziemy w piątek, i ta Polonia skupiona w Mississaudze. Nie chcę mówić, że jesteśmy lepszą Polonią, bo tak nie wolno mówić, ale jesteśmy lepiej zorganizowaną. Mamy swoje słabości, które wszyscy znamy, ale...

        – Kłócimy się.

        – Tak jak pewnie wszędzie na świecie. Ale jednocześnie łączy nas sport. Jest dużo ludzi, którzy sportowo przyjeżdżają, spotykają się tutaj, przychodzą do konsulatu – dzieci urodzone w Kanadzie, druga, trzecia generacja urodzona w Kanadzie, czasem lepiej lub gorzej mówiące po polsku, ale każde mówi po polsku.

        – Tu widzieliśmy dzieci świetnie mówiące, urodzone tutaj, chodzące do przedszkola, szkół.

        – Każde mówi po polsku i tutaj nie mamy z tym kłopotów. Czasem wręcz rodzice są zdziwieni, że z nami, z tą starszą generacją... młodzi rodzice, 40-letni, mówią: wow, moje dziecko lepiej z wami mówi po polsku niż z nami w domu. Bo jest wygodniej dla niektórych mówić po angielsku. Większy problem mają Polacy – druga, trzecia, czwarta generacja – ze Wschodu. Tak jak Dawid powiedział – nie mogłem się dogadać z kolegami z Białorusi. Tam polski jest słabszy niż naszych dzieci tutaj. 

        Natomiast polskość – pięknie. 33 kraje były reprezentowane w tej chwili w Toruniu, takie polskie perełki, jak  z Ekwadoru czy z Singapuru rodzina polska. To jest już nowa emigracja, nowa generacja. Ta rodzina z Singapuru powiedziała, że my za dwa lata przywozimy 20 osób z Singapuru.

        – Polaków?

        – Tak, Polaków. To jest przepiękne. Zajęliśmy czwarte miejsce na igrzyskach wśród Polonii. Pierwsze trzy to była Polonia czeska, białoruska i litewska, to są takie lokalne wyjazdy rodzinne. Też wspomnieli chłopaki, zwłaszcza ten najmłodszy, że troszeczkę ograniczyli liczbę startów, ale to dlatego, że widzieli naszą siłę w pływaniu. 

        – Chcieli dać innym szansę.

        – Tak, bo prawda jest taka, że jeżeli wyszło nas na basenie – mówię nas, bo ja także pływałem – prawie trzydzieści osób, to trochę zdominowaliśmy zawody pływackie, co widać było w złotych medalach w sztafetach dziewczyn i chłopaków. Cztery złote medale w sztafetach zdobyliśmy. Bezsprzecznie próbowali nas ograniczyć tymi trzema tylko konkurencjami dla jednego zawodnika.

        – No tak, ale to nie jest do końca profesjonalna olimpiada. Bardziej chodzi o to, żeby było miło i żeby wszyscy się dobrze bawili i poznawali.

        – To też dało szansę takim rodzinom, że dziecko nie mogło i nie musiało startować sześć razy dziennie.

        – Ale słyszałem, że były jakieś konkurencje, że kibice musieli wyjść i zagrać, bo już ci sportowcy czwarty czy któryś mecz w ciągu 24 godzin grali.

        – Tak, to jest historia koszyków. Natomiast to wszystko zależy od organizacji lokalnej. Nasze pływanie – mówię nasze, bo ja tam spędziłem najwięcej czasu – było zorganizowane przez akademicki ośrodek sportu. Nowoczesny, przepiękny ośrodek. Kierownik i jego ekipa fantastycznie to przygotowali. Przez dwa dni były zawody, o 2 po południu się kończyły, dzięki temu my, starsi, czy młodzież mieliśmy szansę iść na rynek, zjeść lunch, zwiedzić miasto czy pojechać gdzieś dalej. Tak że może mniej tych medali, a więcej takie życia towarzyskiego, historycznego. Młoda mama z Warszawy nie była na przykład w Toruniu – to samo w sobie jest cenne. Po powrocie moja rodzina powiedziała, że za dwa lata jedziemy wszyscy do Gdyni, bo nie byliśmy w Gdańsku całą rodziną. Objechaliśmy przez ostatnie parę lat pół Europy, bo to jest atrakcyjne dla dzieci i dla nas. Z Kanady, żeby się pochwalić trochę czy samemu dotrzeć do Monte Cassino, co jest miłe, czy do Chocimia, gdzie byliśmy z dziećmi. Ale nie byliśmy w Gdańsku, w Muzeum Emigracji w Gdyni, w Muzeum Westerplatte. Za dwa lata jedziemy całą rodziną na igrzyska i namawiamy inne rodziny. Sport jest pięknym dodatkiem do życia, ale tylko dodatkiem.

        – Nie trzeba być wyczynowym sportowcem, żeby uczestniczyć w tej olimpiadzie?

        – Zdecydowanie jest dla każdego miejsce. Nawet jeżeli ktoś sobie gra w kosza pod domem, to byłby świetnym zmiennikiem młodych chłopaków, skoro kibice musieli z trybun wejść. W pływaniu – nie pływajmy raz na miesiąc, tylko może raz w tygodniu. Są różne kategorie wiekowe – to przypominam już po raz któryś – więc nie musimy się ścigać z młodymi studentami czy z liceum, frustrować się, że jesteśmy daleko. Spotykamy kapitalnych ludzi, oni może nie doceniają tego, ale ja mam olbrzymią przyjemność poznawać nauczycieli języka polskiego z Litwy czy z Ukrainy, czy ludzi, którzy słabo mówią po polsku, ale są czwartą generacją z Rosji, potomkami wywiezionych. To są historie, kiedy można siedzieć, sączyć piwo i słuchać.

        – Czyli nie ma lepszej lekcji patriotyzmu niż igrzyska polonijne, przez to że się spotyka Polaków z całego świata.

        – Historie Polaków z Zaolzia, historie Polaków z Niemiec. Najnowsza emigracja, więcej ludzi z Anglii, z Irlandii przede wszystkim, gdzie te pierwsze dziesięć – piętnaście lat, tak jak nasze pierwsze piętnaście lat w Kanadzie, te początki biznesu czy pracy i trochę kołowrotek.

        – Ja cały czas mówię dziękuję, dziękuję, gratuluję, gratuluję, trzymam kciuki za następny raz. I miejmy nadzieję, że również ze strony Polski, Warszawy, będzie to docenione, a przede wszystkim nagłaśniane przez tamtejsze media i publiczne, i prywatne, i wszystkie, jakie są. Bo przecież chyba to jest najważniejsze, żeby pokazać, jak Polacy są silnym narodem, jak dużym narodem.

        – We „Wspólnocie Polskiej” ma powstać specjalny etat dla człowieka, który będzie się zajmował sportem polonijnym, bo wiemy dobrze, że wszyscy się budzimy z ręką w nocniku, jak Podolski gra w reprezentacji Niemiec. Ale przecież taka rodzina jak ta, z którą rozmawiałeś, mogłaby pływać za osiem lat dla Polski. 

        – I Polska jest coraz bardziej atrakcyjna, jeśli chodzi o warunki treningu.

        – I to co wspomniałeś. Już nieważne, czy ten chłopak później będzie sportowcem na poziomie olimpijskim, może będzie prawnikiem.

        – Ale Polska będzie w jego sercu i to będzie prawnik z polskim sercem.

        – Tak jest, czy będzie inżynierem, czy kimkolwiek. Potencjał jest niewyobrażalny. 

        Przypominam – igrzyskapolonijne.ca.

        – Dziękuję bardzo za rozmowę.

Ostatnio zmieniany piątek, 06 październik 2017 08:58
Andrzej Kumor

Widziane od końca.

Strona: www.goniec.net/
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.