W środę, 1 sierpnia, obchodziliśmy 68. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Kanadyjska Polonia oddała hołd Bohaterom tamtych dni i cześć Poległym w walce o niepodległą Polskę.
Uroczystości rozpoczęły się o godzinie 19.00 Mszą Świętą w polskim kościele im. św. Maksymiliana Kolbe w Mississaudze. Na Eucharystii, pomimo okresu wakacyjnego oraz dnia powszedniego, zgromadziło się wielu Polaków, którym bliskie są sprawy Polski, w tym członkowie Koła Sympatyków PiS w Kanadzie. Trzeba podkreślić, że większość świąt i rocznic ważnych historycznych wydarzeń obchodzona jest w Kanadzie w pierwsze niedziele po aktualnej dacie odpowiadającej danemu wydarzeniu. Inicjatywa obchodzenia rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego dokładnie 1 sierpnia, w środę, należy do rzadkości i trzeba wyrazić uznanie dla organizatorów, że zdecydowali się na taki krok. To ważne, aby czcić istotne święta właśnie w dniach, w których obchodzimy ich rocznice, gdyż są to daty symboliczne i przesuwanie obchodów na inne terminy dla wygody osób chcących w nich uczestniczyć jest błędem. Pozbawia bowiem Polaków tej istotnej dla historii Polski symboliki.
Kazanie wygłosił ojciec Wojciech Stangel, który opowiedział zgromadzonym wiernym historię swojego kolegi, któremu pewne życiowe wydarzenie zmieniło spojrzenie na rzeczywistość. W drugiej klasie szkoły średniej był pasjonatem sportu. Codziennie biegał po okolicznym lesie. Obok lasu znajdowała się mogiła Powstańców, którzy zostali rozstrzelani podczas II wojny światowej przez hitlerowców. Łukasz znał historię poległych tam pochowanych. Wiedział, co się wydarzyło, jednak wydawało mu się, że to go nie dotyczy, że jest to odległe i mało istotne. Żył teraźniejszością, skupiał się na tym, co będzie jutro. Któregoś dnia, kiedy mijał to miejsce, zauważył starszego, okołoosiemdziesięcioletniego mężczyznę stojącego z rękami podniesionymi do góry i modlącego się. Zdecydował się podejść do starszego pana. Ów mężczyzna zapytał Łukasza: "Młody człowieku, czy wiesz, co wydarzyło się w tym miejscu?". Chłopak odpowiedział, że wie, że uczył się na historii. Mężczyzna kontynuował: "Na pewno nikt ci nie powiedział, że też miałem tutaj zginąć. Niemal w ostatniej chwili udało mi się uciec, bowiem czuwa nade mną Opatrzność Boża. Dlatego każdego roku przychodzę tu i mówię Im, czego tu doświadczyłem. Staram się też żyć jak najlepiej, jestem Im to winien". Po tych słowach mężczyzna pochylił się, wziął do ręki trochę ziemi i podsunął mu pod nos i zapytał: "Czujesz? W tej ziemi jest pot, łzy i krew tych, którzy ponieśli śmierć dla ciebie po to, abyś mógł śnić, abyś mógł marzyć i abyś w wolnym kraju mógł te swoje marzenia realizować. Pamiętaj, że jesteś Ich dłużnikiem". Starszy pan spojrzał w niebo i powiedział: "Kiedy ginęli, też było takie piękne, słoneczne niebo, a oni tak bardzo chcieli żyć". Ojciec Wojciech zapytał wszystkich, czy wiedzą, jakie było niebo w czasie, kiedy za nas ginęli ci, którzy walczyli o Polskę. Podkreślał, że Niebo jest tym, do czego jako chrześcijanie dążymy. "Spójrzmy w Niebo z tęsknotą, tak jak patrzył król Władysław pod Grunwaldem, jak patrzył król Jan III Sobieski pod Wiedniem, jak patrzyli Powstańcy Warszawscy i wielu innych wybitnych naszych rodaków. Spójrzmy z wiarą i prośmy Boga o błogosławieństwo, aby każdy z naszych rodaków mógł cieszyć się pokojem, mógł cieszyć się radością z tego, kim jest, aby był dumny ze swojej historii. (...) nie wolno zapomnieć nam o tych, którzy nauczyli nas, co to znaczy kochać ojczyznę" – głosił ojciec Stangel.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/893-obchody-68-rocznicy-powstania-warszawskiego-w-mississaudze#sigProId8bee9c28c2
Po Eucharystii odbyło się nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy między innymi w intencji Ojczyzny. Następnie wszyscy odśpiewali "Boże coś Polskę" i udali się pod pomnik Patrioty mieszczący się obok Centrum Kultury im. Jana Pawła II. Pomnik ten "jest wyrazem hołdu i wdzięczności znanym i nieznanym rodakom, dla których służba Ojczyźnie, obrona wiary i wolności były najwyższym celem". Tak napisano na tablicy pamiątkowej. Został postawiony w 1987 roku w Place Polonaise w Grimsby przez Związek Polaków w Kanadzie, dedykowany bohaterom I i II wojny światowej, przekazany w 2008 r. Kongresowi Polonii Kanadyjskiej, Okręg Mississauga, z inicjatywy którego został ozdobiony godłem Polski i Kanady oraz słowami bł. Jana Pawła II. Następnie został przeniesiony na plac Jana Pawła II przy Centrum Kultury w Mississaudze. Na pomniku widnieją napisy w języku polskim i angielskim: "Za wolność Waszą i naszą. Dla uczczenia polskich uchodźców, imigrantów i ochotników z Kanady i Stanów Zjednoczonych, których wysiłki przyczyniły się do odrodzenia wolnej i niepodległej Polski w dniu 11 listopada 1918 roku; a także w hołdzie polskim żołnierzom, którzy podczas II wojny światowej walczyli o wolność w Polsce i w obcych krajach i których marzenie o wolnej ojczyźnie nigdy nie zgasło".
Pod pomnikiem zebrało się około stu osób, w tym wielu członków Koła Sympatyków PiS. Uroczystości zorganizowane zostały przez Kongres Polonii Kanadyjskiej, Okręg w Mississaudze, i rozpoczęły się zapaleniem zniczy oraz złożeniem kwiatów pod pomnikiem przez wiceprezesa KPK Okręg w Mississaudze Stanisława Kulinę oraz członka Zarządu Głównego KPK Henryka Gadomskiego. Po złożeniu kwiatów Prezesi Kongresu zabrali głos.
Kolejno przemawiali zaproszeni Powstańcy, którzy opowiedzieli o walkach w Śródmieściu Warszawy. Weteran, pan Andrzej Łysakowski ps. "Kozak" ze Zgrupowania AK "Chrobry", opowiedział o tym, jak cudem uszedł z życiem, kiedy to zamienił się z kolegą na łóżka, w miejscu gdzie nocowali, i pocisk, który wpadł do ich pokoju, zabił jego przyjaciela. Wspominał, jak został ranny, jak był w niewoli i jak był potraktowany przez miejscową ludność, która krzyczała "bandyci" na widok Powstańców. Mówił o tym, jak traktowali ich Niemcy, kiedy byli w niewoli, i jak wkroczyli Rosjanie. Opowiadał o amerykańskich samolotach i obozach jenieckich. Był wówczas młodym, kilkunastoletnim chłopcem. Kiedy jechał wraz z kompanami pociągiem do obozu, amerykański nalot spowodował, że wagon, który miał zostać odczepiony, pozostał z pociągiem i tym sposobem pan Andrzej pojechał wraz z innymi w głąb Niemiec i nie trafił do obozu. W dalszej drodze wojska angielskie bombardowały pociąg i nastąpił odwrót. Jeńców zabrano do obozu. Tam kazano im podpisać dokumenty w nieznanym dla nich języku, które później okazały się zrzeczeniem się praw kombatanckich. W obozie dla jeńców wszyscy witali Weteranów Powstania z wielką radością i nadzieją, gdyż fakt, iż bili się oni przez 63 dni z Niemcami, świadczył o słabości Niemców i przewidywał nadchodzący koniec wojny.
Po zakończeniu przemówienia Powstańca Łysakowskiego głos zabrał drugi zaproszony na tę uroczystość Weteran, pan Kazimierz Mikos ps. "Bażant" również ze Zgrupowania AK "Chrobry II", który rozpoczął swoje przemówienie od wyjaśnienia zebranym, dlaczego pisze się historię. "Historię pisało się dla władców, dla żołnierzy, kiedyś nazywali się rycerzami, i trzecia grupa, dla których pisali, to byli powstańcy. (...) władcą się jest zawsze, chociaż się nie pełni funkcji, to samo rycerzem (...), no a powstaniec dlatego, że w historii narodów w ogóle, duża część tych, którzy później władali tymi krajami, to właśnie byli powstańcy. Czym się różnią od tych rycerzy? Różnili się tym, że to byli ochotnicy i tak zostało do dzisiaj. I Powstańcy Warszawscy również byli ochotnikami." Pan Kazimierz udział młodzieży w Powstaniu przypisał jako zasługę II Rzeczpospolitej. Sam był 14-latkiem, kiedy brał udział w walkach w Śródmieściu Warszawy. "Powstaniec pozostaje Powstańcem do końca życia" – twierdzi Weteran. Podczas wojny wszyscy młodzi chcieli walczyć dla Polski. Przypominał o tym, że na około 30 powstań, które miały miejsce, tylko cztery były ogólnonarodowe, w których udział brali "Polacy wszystkich ziem", tj. Kościuszkowskie, Listopadowe, Styczniowe i Warszawskie. Powstaniec Mikos dostał się do oddziału po tym, jak znalazł paczkę 30 nabojów, którą przekazał żołnierzowi. Ten podał mu adres, gdzie się ma zgłosić, i tak został Powstańcem. Znał dobrze Warszawę, był początkowo przewodnikiem. W Powstaniu zginęło bardzo wielu ludzi, w tym 18 tysięcy Polaków i tyle samo Niemców. Jednak Niemcy mieli we władaniu czołgi, samoloty i artylerię, a Polacy tylko karabiny. Stał się cud – nieuzbrojeni ludzie walczyli 63 dni. Powstanie było moralnym zwycięstwem – zreasumował Weteran.
Pomiędzy przemówieniami zaproszonych gości harcerze ze Związku Harcerstwa Polskiego odśpiewali kilka znanych pieśni, między innymi "Hymn Szarych Szeregów", "Bagnet na broń" i "Pałacyk Michla". Uroczystości zakończyły się odśpiewaniem hymnu narodowego Rzeczypospolitej Polskiej.
Pomimo iż jeszcze w tym roku uroczystości odbyły się w kameralnym gronie i były skromne pod względem organizacyjnym, to jednak trzeba zauważyć, że sam fakt zorganizowania obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego zasługuje na uznanie dla organizatorów. Było to na pewno jedno z nielicznych, jeżeli nie jedyne, miejsce w okręgu torontońskim, w którym pamiętano o Bohaterach Warszawy. Jeżeli więcej osób się zmobilizuje do pomocy w organizacji takich przedsięwzięć, do nagłośnienia sprawy, do zapewnienia jeszcze lepszej oprawy, to będziemy mogli mieć pewność, że pamięć o Tych, którzy oddawali swoje życie za Niepodległą Polskę, nigdy nie zaginie, a następne pokolenia Polaków mieszkających w Kanadzie będą lepiej znały historię ojczyzny swoich przodków, a tym samym będą lepiej rozumiały polskość. Jeżeli chcemy, aby Polska nigdy nie zginęła, musimy nieustannie o to zabiegać, a jak trzeba to i walczyć. To od nas zależy. To my decydujemy tu i teraz o tym, co będzie później. To od nas zależy ,czy nasze dzieci będą dalej Polakami. Zachęcam wszystkich do wspólnej pracy dla naszej ukochanej Polski i przyszłych Jej pokoleń, również tych pokoleń, które żyją już na stałe gdzie indziej, ale w duszy i sercu wciąż mają polskość. Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy zorganizowali te uroczystości, właśnie 1 sierpnia, i wszystkim, którzy w nich uczestniczyli.
Barbara Rode – Toronto