200 lat temu Kanada była brytyjską kolonią. USA wypowiedziały wojnę Wielkiej Brytanii 18 czerwca 1812 roku. Kanadyjczycy brali w niej udział, ale większość żołnierzy stanowili przybysze z Anglii. Dla każdego rodowitego Kanadyjczyka i dla nas – nowych Kanadyjczyków, to bardzo ważna karta historii i dlatego postanowiliśmy pojechać tam, gdzie toczyły się działania wojenne, by zobaczyć, przeżyć i nauczyć się czegoś ważnego.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/3804-wycieczka-ko%c5%82a-pa%c5%84-nadzieja-do-krainy-kwitn%c4%85cych-czere%c5%9bni-24-maja-2014#sigProId4aa81c8fe7
Battlefield House Museum/Monument – Stoney Creek
Oficjalnym powodem wojny były brytyjskie transgresje przeciwko amerykańskim statkom. Amerykanie postanowili wykorzystać wojnę jako doskonałą okazję do zdobycia Kanady oraz wyparcia Wielkiej Brytanii z Ameryki Północnej. Ponieważ Brytyjczycy byli w tym czasie zajęci walką z Napoleonem, sukces amerykański wydawał się być przesądzony. Obie strony były przygotowane do wojny. Bitwa trwała mniej niż 45 minut. Zwycięstwo brytyjskie w walce o "Stoney Creek" jest uczczone kamienną wieżą, która była odsłonięta i dedykowana brytyjskim żołnierzom, którzy tam polegli. Królowa Mary poprzez przycisk guzika (telegraf) zadedykowała ten pomnik w 100. rocznicę tej bitwy.
Zwiedziliśmy również – The Gage Family Farm House, który był wybudowany w 1796 na 32 akrach ziemi, blisko terenu walk w 1812 roku.
Mary Jones Gage i James Gage mieli 10 dzieci, a ich dom jest dzisiaj muzeum historycznym osadników na tej ziemi. Jest dość dobrze zachowany i odrestaurowany. Wiele dowiedzieliśmy się o spartańskim życiu ówczesnej ludności i o jej bardzo ciężkiej pracy w tamtych czasach.
Puddicombe Estate Farm – przy przepięknej, słonecznej pogodzie mieliśmy ogromną frajdę, gdy małymi wagonikami-ciuchciami obwożono nas po niebywale urokliwych terenach tejże farmy i winnicy. Stawy, zwierzęta, bujnie kwitnące drzewa owocowe, winnice i zapach wiosny napawały nasze serca radością, spokojem, szczęściem i miłością do tego wspaniałego dzieła Bożego –jaką jest przyroda wokół nas...
Aby wspomóc lokalną gospodarkę, panie zakupiły dobre wina i przetwory owocowe w uroczym małym sklepiku.
Odbyliśmy również przejażdżkę malowniczą drogą 81 wzdłuż kanału Welland i... nawet zobaczyliśmy, jak przybijał do portu polski statek towarowy!!!
W autobusie jest zawsze fantastyczna atmosfera, a pani Terenia Klimuszko, która jest wszystkim znana ze swojego anielskiego głosu i śpiewu, posiada też wiele innych talentów, między innymi do opowiadania fajnych kawałów wywołujących śmiech, któremu nie ma końca.
Pani Terenia ma również pomoc w osobie Zosi Wiącek i kawały sypią im się jak z rękawa. Po prostu wesoły autobus!
Przy tym jeszcze te ich talenty kabaretowe, te maski, okulary i przebierania doprowadzające do wrażenia pękania ze śmiechu brzucha. A śmiech jest przecież lekiem na wiele dolegliwości – badania naukowe wykazują, że śmiech poprawia pamięć, obniża stres, chroni przed chorobami serca, a nawet powoduje dodatkowe spalanie kalorii!!!
Pani Ala Dragunowska – pilot naszych wspólnych wycieczek, ma "kufer" wiedzy o Kanadzie i zawsze coś nowego nam przekaże oraz nauczy. Pani Halinka Drożdżal – prezes Koła Pań "Nadzieja", swoim uśmiechem, troską o nas umila nam zawsze podróże i oczywiście zawsze wspaniale organizuje nam wycieczki! I żadna wycieczka nie odbędzie się bez Tadzia Mazura – pomocnika do wszystkiego!!!
Po każdej takiej wycieczce wynoszę radość w moim sercu i nadzieję na zwycięstwo DOBRA. Dziękuję Bogu, że mogę być członkinią tak wspaniałej, godnej i szlachetnej organizacji. Poznałam tu wyjątkowe panie, od których uczę się dobra, wiary i najszczerszego patriotyzmu. Moje życie nabrało nowego uroku i uduchowienia. Pracujemy więc nad swoją świadomością cieszenia się z życia, z każdych danych nam chwil radości, bo to one przecież tkają wielki kobierzec szczęścia!
Członkini Koła Pań "Nadzieja"
Mariola Prokopowicz