W piątek, 7 czerwca, po godzinie 20 po raz pierwszy lądował w Toronto lecący z Warszawy nowy transatlantyk LOT-u Boeing 787 Dreamliner. Chwila ta miała nastąpić jeszcze w lutym, ale w związku z przegrzewaniem się akumulatorów loty wówczas zawieszono.
Tym razem wszystko odbyło się normalnie, samolot dotarł planowo, a na miejscu powitał go tzw. salut wodny z dwóch wozów bojowych straży pożarnej. Pasażerowie i załoga byli bardzo zadowoleni z lotu. Ci pierwsi podkreślali przede wszystkim większą wygodę.
Polskie linie lotnicze borykają się w wieloma problemami, restrukturyzują się i zwalniają personel, ale zgodnie z zamówieniem otrzymują samoloty dalekiego zasięgu Boeing 787 Dreamliner. LOT prawdopodobnie zostanie wkrótce sprywatyzowany, ale nabywca ma być zobowiązany do zachowania marki firmy.
Korespondent Gońca dzięki uprzejmości torontońskiego przedstawicielstwa LOT-u mógł witać samolot na płycie lotniska, a następnie rozmawiać z załogą i podróżującymi.
Co ciekawe, w obsłudze naziemnej pracuje Kanadyjczyk polskiego pochodzenia, Stan, którego ojciec - Polak latał w Wielkiej Brytanii na bombowcach. Stan był dumny, że to właśnie polskie linie jako pierwsze przyprowadziły dreamlinera do Toronto.
Z uznaniem o dreamlinerze wypowiadali się również piloci. Kokpit zademonstrował kapitan Andrzej Szymański, który przyprowadził boeinga z Warszawy.
GONIEC: Można zapytać, jaka jest główna różnica w odczuciu między 767 a tym samolotem?
Kapitan Szymański: Proszę pana, to jest 30 lat różnicy w technologii. To jest bardzo zaawansowana technologia.
- A czy jest jeszcze przyjemność latania tym samolotem?
- Bardzo duża. To piękny samolot i powiem panu, że to jest taki piękny szybowiec.
- Reaguje?
- Bardzo dobrze! Piękny szybowiec, te skrzydła... aerodynamika tego samolotu jest tak wspaniała, że ten samolot nie chce opadać, leci jak szybowiec.
- Na ile Pan go tutaj wziął w swoje ręce przed pasem? Czy ląduje się półautomatycznie?
- Na około 1000 stóp, oczywiście można wylądować automatycznie, ale dla własnego treningu...
- Na tym lotnisku?
- Na każdym lotnisku, tam gdzie jest podejście w ILS-ie.
- Jak długo uczył się Pan na symulatorach?
- Szkolenie było bardzo krótkie, intensywne dla nas, chociaż myśmy mieli doświadczenie na 767 - około 20 lat latałem na 767, tak że praktycznie szkoliliśmy się w Seattle trzy tygodnie.
- Co Pan myśli o tej awarii, czy to była nadmierna ostrożność?
- Myślę, że nie, że to był jednak dosyć poważny problem, ta bateria wytwarzała straszną temperaturę i mogło to być niebezpieczne, gdyby to się stało gdzieś nad Atlantykiem. Tak że była to bardzo słuszna decyzja.
- Pan latał tylko w Locie?
- Tak, latam w Locie od samego początku kariery.
- A skąd Pan przyszedł, z wojska?
- Skończyłem Politechnikę Rzeszowską w 1981; od 1984 ponownie nas przeszkolono i od tego czasu latam cały czas w Locie.
Przy wejściu do samolotu spotykam stewardesę Monikę Rudnicką:
- Pani przyleciała, czy będzie teraz leciała? - pytam
- Zaraz odlatuję.
- Pierwszy raz tym samolotem?
- To jest pierwszy długi rejs. Miałam cztery rejsy szkoleniowe.
- Jak długo Pani pracuje?
- W Locie trzy lata.
- Jaka jest różnica w tym samolocie?
- Samolot jest przyjemniejszy, jest dużo więcej miejsca, jest czyściutki, jest inaczej wyposażony dla pasażerów. Zdecydowanie jest dużo więcej udogodnień; w klasie ekonomicznej są indywidualne ekrany, każdy może sobie dobierać indywidualnie program.
- A dla Pani, z punktu widzenia kogoś, kto w nim pracuje?
- Dla nas to jest też ważne, że pasażer jest zadowolony. Wszystko to, co jest dla pasażerów udogodnieniem, dla nas też jest udogodnieniem, bo pasażerowie są zadowoleni z rejsu. A jeśli chodzi o pracę na dalekim dystansie, to jeszcze tego nie wiemy, bo dopiero weszliśmy na pierwszy rejs.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/2378-dreamliner-lot-u-po-raz-pierwszy-w-toronto#sigProId696d36f6c3