Co te 3 rzeczy mają ze sobą wspólnego? Odpowiedź jest prosta, choć, wymaga wyjaśnienia. Polska stała się niepodległym państwem bez udziału Polonii Brass Band i KPK. Obchody stulecia odzyskania polskiej niepodległości odbyły się z udziałem KPK. To dobrze. Natomiast niewytłumaczalne jest to, że ta organizacja, wciąż jeszcze reprezentująca Polonię kanadyjską (jakkolwiek jej działalność powoli przechodzi do historii) nie uwzględniła Polonii Brass Band. Brak orkiestry na uroczystościach, które bądź co bądź, winny promować Polaków, świadczy o braku perspektywy, percepcji i braku respektu.
Nie chodzi tu tylko o fakt, że przeciętny Kanadyjczyk, któremu wszystko jedno jaka grupa etniczna co świętuje, akurat może zapamiętać uroczystość dzięki przemawiającej do wszystkich muzyce. Nie chodzi nawet o to, że na całym świecie tego typu uroczystości (harcerze z werblami to za mało) odbywają się przy asyście dętych orkiestr, co jest niemalże obowiązującym protokołem, chodzi o to, że Polonia Brass Band jest jedyną tego typu polską orkiestrą w Ameryce Północnej, a to zobowiązuje. Zobowiązuje orkiestrę do uczestniczenia w życiu polonijno – kanadyjskim, i zobowiązuje polskie organizacje, zwłaszcza KPK do zapewnienia orkiestrze stałego udziału we wszystkich oficjalnych i mniej oficjalnych uroczystościach prezentujących Polonię na Forum kanadyjskim.
Ponadto nie mamy do czynienia z nowicjuszem. Orkiestra założona przez zmarłego w tym roku Mariana Pietruszewskiego istnieje od ponad 20 lat. Od 5 lat prezesem jest Leszek Pikula, grający w orkiestrze od początku. Orkiestra w pełnym składzie liczy 22 muzyków, w tym piątkę studentów. Członkowie orkiestry są wykształconymi muzykami, często grającymi na kilku instrumentach. Mają swoje prace, rodziny, a mimo to znajdują czas na publiczne występy i cotygodniowe próby. To wszystko wymaga pasji, dyscypliny i poświęcenia. Polonia Brass Band jest profesjonalna. Świadczą o tym m.in. logo i uniformy. (Akcja rozpoczęta przez pierwszego prezesa, a sfinalizowana przez obecnego). Prezes Pikuła jest też znany z tego, że jeśli nie może skompletować odpowiedniego składu orkiestry, odmawia udziału na forum publicznym. Ale jeśli już godzi się na występ, to orkiestra przy ogromnym udziale dyrygenta, pana Zbigniewa Antoniaka, pokazuje kunszt. Muzyka ma pokazać nie tylko techniczne przygotowanie, ma respektować audytorium. Nawet jeśli są to przechodnie na ulicy, a nie słuchacze w sali koncertowej.
Orkiestra jest dobrze znana Polonii Toronto i okolic. Przede wszystkim dzięki włodarzom parafii świętego Maksymiliana Kolbe orkiestra korzysta z darmowej sali na próby. Obecny proboszcz ks. J. Błażejak kontynuuje te tradycje. Prezes jest wdzięczny, gdyż jak mówi -”bez tego nie byłoby Orkiestry”.
Przez te wszystkie lata Polonia Brass Band nie tylko bierze udział w religijnych uroczystościach, których ukoronowaniem jest wyjazd do Midland oraz coroczny udział w uroczystościach poświęconych zmarłym. 28 października orkiestra wystąpiła na cmentarzu Assumption. Tu warto wspomnieć, że Polonia Brass Band ma w swoim repertuarze 22 marsze pogrzebowe. W tym te wszystkie, w identycznej aranżacji, które były grane na pogrzebie prezydenckiej pary Kaczyńskich. Proszę kiedyś posłuchać ich interpretacji “W mogile ciemnej” i przygotować pudełko klinexów.
Łącznie, orkiestra ma w repertuarze około 200 utworów zaaranżowanych przez profesjonalistów z Polski. Są wśród nich oczywiście marsze patriotyczne, ze sztandarową “Warszawianką”, marsze wojskowe, tanga, trochę rozrywkowej muzyki. Orkiestra stara się iść nawet w kierunku trochę jazzowo-swingującym.
Polonia zawsze doceniała orkiestrę. Bardzo przychylny jest orkiestrze oddział KPK w Mississaudze. Ludzie doceniają występy orkiestry. Nieraz widziałam reakcje ulicy, i to tej kanadyjskiej, na występy. A prezes Pikula do dziś z rozrzewnieniem wspomina, jak kiedyś po koncercie przed Copernicus Lodge na scenę wskoczyły młode dziewczyny i całusami wyraziły swoje uznanie dla występu.
Orkiestra nie myśli o zarobkowaniu, ale chociaż prezes Pikula wypowiada się wstrzemięźliwie, jest rozżalony brakiem sponsorowania ze strony polskich organizacji. I jak tu nie być rozżalonym? Przechodząc niedawno przez Roncesvalles, zauważyłam reklamy informujące o tym jakie to polskie biznesy i organizacje sponsorują (wśród nich figurował dobrze ustawiony Starsky) muzyków grających disco-polo. Disco-polo stało się już częścią kultury muzycznej i na pewno na imprezach typu Polish Festival jest mile widziane. Ale skandaliczne jest to, że organizatorzy festiwalu, który notabene coraz mniej ma wspólnego z akcentami polskimi, nie zaprosili Polonii Brass Band. Jeszcze bardziej skandaliczny jest fakt, że prezes Pikula usiłował skontaktować się z organizatorami festiwalu i nikt nawet nie raczył oddzwonić. Już trochę lepiej zachował się oddział KPK Toronto, kiedy prezes oddziału Mississauga usiłował uzyskać jakąś dotację dla orkiestry. Przynajmniej wysłuchali, chociaż mowa była może o 200 dolarach. Trochę lepiej, co nie znaczy, że nie skandalicznie. Po pierwsze prywatne składki od Polonii w przeszłości bywały większe. Po drugie, inne etniczne orkiestry, Włosi, Niemcy, Filipińczycy dostają za występy od 2000 – 4000 dolarów. I to jest standard. Ale pan Pikula nawet o tym nie myśli. Wszystko, co chciałby to zapłacić muzykom honorarium w wysokości 50 dol. i zwrócić koszty benzyny i parkingu. A niektórzy muzycy dojeżdżają z Keswick, Milton, St.Catharines. Mowa raptem o 600 – 700 dolarach. Kwota, która rozśmiesza kolegów z innych etnicznych orkiestr. Brak zainteresowania ze strony polskich sponsorów, w tym KPK Toronto i Zarządu Głównego jest niewytłumaczalny. Przecież wszystko można odjąć od podatku lub uzasadnić większy grant. Przykładowo też, jeśli nawet kolejny polski konsul lub ambasador RP nie jest zaznajomiony z istnieniem Polonia Brass Band (chociaż od tego jest attaché kulturalny), to obowiązkiem KPK jest dotarcie do przedstawicieli RP.
W końcu Polski rząd ma ustalony program współpracy z Polonią na świecie, nie powinno więc być żadnego problemu z uzyskaniem naprawdę małego grantu. Ale jak widać, panie i panowie z KPK Toronto i Zarządu Głównego wolą koncentrować się nie na promocji życia polonijnego, ale na frazesach i zdjęciach z mniej lub bardziej ważnymi posłami lub przedstawicielami kanadyjskich organizacji. Od kogo, jak od kogo, ale od KPK w Kanadzie musi się wymagać mądrej dalekowzrocznej akcji ugruntowującej miejsce Polonii w kanadyjskim życiu politycznym, społecznym, kulturalnym. Może w końcu znajdzie się ktoś kto to potrafi?
Ewa Bednarska