Obchody 74. rocznicy zwycięskiej Bitwy o Monte Cassino zorganizowane zostały przez Placówkę 114 Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce i Organizację Weteranów 2 Korpusu 8. Armii Brytyjskiej.
Pośród flag i sztandarów, wieńców, kwiatów i błyszczącego złota orkiestry „Polonia Bras Band”, w południe aleją dębów katyńskich przeszedł pochód, by w końcu zatrzymać się przed rzędami krzeseł, gdzie miejsca zajęli zgromadzeni uczestnicy. W pochodzie szły organizacje weterańskie i polonijne, reprezentacje wojsk polskich i kanadyjskich, panie w błękitnych pelerynach z Korpusu Pomocniczego Pań przy Pl. 114 SWAP, w biało-czerwonych szalach Fundusz Dziedzictwa Polek w Kanadzie i w zielonych chustach Koło Pań „Nadzieja”.
Przeglądu sztandarów dokonał attache obrony RP w Kanadzie, komandor Krzysztof Książek. Odegrane zostały hymny narodowe Kanady i Polski. Minutą ciszy uczczono żołnierzy poległych na wszystkich frontach świata. Apel poległych, przy dźwięku werbla, odczytał druh Andrzej Kawka. „Last Post” na trąbce odegrał Andrzej Pękul.
Uroczystość prowadził komendant Placówki 114 SWAP Krzysztof Tomczak. Po powitaniu zebranych, komendant przedstawił rys historyczny Bitwy o Monte Cassino. Powstały na miejscu bitwy polski cmentarz wojskowy jest jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej. Chyląc głowę, poprosił o powstanie żyjących jeszcze uczestników – bohaterów tej bitwy, która zmieniła losy wojny na Półwyspie Apenińskim. Przywitani gorącymi oklaskami, powstali: Stefan Podsiadło, Bolesław Chamot i Kawaler Orderu Krzyża Virtuti Militari Zbigniew Gondek. Następnie przedstawieni zostali goście oficjalni, prezesi licznych organizacji, wojskowi i media polonijne.
Pierwszy przemawiał prezes organizacji 2. Korpusu 8. Armii Stefan Podsiadło, współorganizator uroczystości. Na wstępie wyraził wdzięczność Placówce 114 SWAP za to, że żołnierze najbardziej zażartej bitwy Polaków w dziejach II wojny światowej mogą obchodzić swoją rocznicę w tym przepięknym parku, pełnym drzew i zieleni, z przepływającym małym strumykiem. Wzruszony, wspominał czas walki, w której żołnierze 2. Korpusu, pod wodzą gen. Władysława Andersa, dla którego mentorem był marszałek Józef Piłsudski, byli wyrazicielami dążeń i myśli powrotu do Polski. Wspominał natarcia na górę klasztorną i zwycięstwo 18 maja 1944 r. Z dumą wymienił, obok swojego, nazwiska pozostałych dwóch kolegów, obecnych w tym dniu, jako ostatnich, żyjących w Kanadzie świadków tej bitwy. Jej słuszność została doceniona dopiero kilkadziesiąt lat później. Pełnym emocji głosem odśpiewał pieśń „Czerwone maki”. Pieśń ta była śpiewana jeszcze wiele razy tego popołudnia. Jej legendarny twórca Feliks Konarski i fragmenty zawartych w niej słów były przytaczane w następnych wystąpieniach.
Z kolejnymi przemówieniami wystąpił komandor Krzysztof Książek, konsul generalny Krzysztof Grzelczyk, przewodnicząca Rady Polonii Świata Teresa Berezowska, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Władysław Lizoń, prezes Okręgu Toronto KPK Juliusz Kirejczyk, mjr Lucjan Grela i były poseł federalny Ted Opitz.
Niespodzianką po przemówieniach było odtworzenie życzeń prezydenta RP Andrzeja Dudy, nagranych specjalnie na tę uroczystość, podczas jego ostatniej wizyty w Chicago.
Mszę św. odprawił o. Jacek Cydzik. Celebracji towarzyszyła muzyka i śpiew zespołu „Impuls”.
Następnie pod pomnikiem Bohaterów Bitwy o Monte Cassino zostały złożone wieńce i kwiaty m.in. od: rządu RP, Placówki 621 Royal Canadian Legion im. Władysława Andersa, Placówki 114 SWAP, Funduszu Dziedzictwa Polek, Związku Narodowego Polskiego Gm. 1, Okręgu Niagara KPK, Związku Polaków w Kanadzie, Polonia-Canadian Institute for Historical Studies, Koła Pań „Nadzieja”.
Zrobiono kilka pamiątkowych zdjęć i zaproszeni goście udali się na obiad do sali hetmańskiej.
Zaproszony na tę uroczystość przez Pl. 114 SWAP zespół „Lustro” z Polski zaprezentował patriotyczne pieśni i utwory. Do tańca grał zespół „Impuls”.
Uroczystość przebiegała w atmosferze wspomnień i wielu serdecznych życzeń w parku, który z roku na rok wzbogaca swój wystrój i wiernie służy całej Polonii.
Krystyna Sroczyńska,
Komisja Informacji KPK OT
Dodać jedynie wypada, że Stefan Podsiadło przypomniał postać innego weterana, śp. Mieczysława Lutczyka, który przy tej okazji zawsze wspominał zdradę Aliantów. O smutnym położeniu walczących żołnierzy mówił też konsul generalny Krzysztof Grzelczyk, który wskazał, że większość z nich pochodziła z ziem przez Polskę utraconych w rezultacie Teheranu i mieli już świadomość zdrady, a mimo to zwyciężyli.
W płomiennym przemówieniu prezes Kirejczyk z KPK OT uznał, że obecnie my też musimy bronić Polski, atakowanej propagandowo przez wrogów m.in. w związku z ustawą IPN, że dzisiaj też musimy być żołnierzami broniącymi polskiej godności i wolności.
Wystąpienia zakłócił incydent z młodym człowiekiem, który zaczął wykrzykiwać pod adresem zebranych niezrozumiałe słowa. Jak się okazało, był to były żołnierz polski z Afganistanu i Iraku cierpiący – ponoć na PTSD. Sytuację zręcznie opanował komendant SWAP Krzysztof Tomczyk. (ak)
A oto wspomnienie bitewne, jakie przedstawił podczas uroczystego obiadu Stefan Podsiadło:
Wspomnienie
Noc 17 maja 1944 roku, godzina 23.30. Pamiętam jak dziś. Jako łącznościowiec 5. Batalionu CKM (moździerzy) 4,5-calowych – 5. Dywizji Żubrów – zostałem wysłany naprawiać kable przerwane nawałnicą ognia w stronę bunkra obserwacyjnego, który znajdował się w odległości około kilometra, na samym cyplu wzgórza – naprzeciwko wzgórza klasztornego Monte Cassino.
Nagle tysiące dział otworzyło ogień na niemieckie pozycje, rozpoczynając natarcie, a ja, samotny, zostałem obnażony w świetle wybuchów artyleryjskich. Padłem, by nie dać się zauważyć niemieckim strzelcom wyborowym. Z tego wzgórza widziałem jak na dłoni naszych braci, podrywających się, to znów padających, atakujących pozycje wroga na Monte Cassino. Trwało to kilka godzin. Gdy zaczęło widnieć, wróciłem do swego bunkra, ale o zgrozo (!), bunkier się palił od amunicji pozostawionej w śmietnisku po poprzednikach. Wkoło pełno rannych.
Nie zważając na niebezpieczeństwo, szczęśliwie zaczołgałem się do bunkra, wyniosłem centralę i natychmiast Agrafką połączyłem się z moim dowódcą, por. Marciniakiem, u którego była już obsługa centrali. Nakazał podłączenie kabli do centrali, co było niemożliwe. „Anyway” – łączenie było zbyteczne, bo nasi żołnierze już zdobyli Monte Cassino, 18 maja 1944 roku o godz. 9.00. Ja za mój wysiłek – otrzymałem Krzyż Zasługi.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/10525-obchody-74-rocznicy-bitwy-pod-monte-cassino-park-paderewskiego-kanada#sigProIdc2461b6274