Andrzej Kumor: Po pierwsze, gratuluję sukcesów. Z tym sportem, z kulturystyką, jest związane całe Twoje życie, od najmłodszych lat ćwiczysz. Stąd pierwsze proste pytanie, po co to się robi, przecież są inne sporty? Czy tu liczy się tylko sprawa wizerunkowa, czy jest coś jeszcze?
Paweł Przedlacki: Założenie mojego taty, który wprowadził mnie w arkana tego sportu – może nie tego sportu, w ogóle ćwiczeń na sylwetkę, żeby być silnym, sprawnym, dobrze zbudowanym – założeniem było właśnie to, aby w przyszłości być może kulturystyka stała się sposobem na życie. Tak że od dziewiątego roku życia tę dyscyplinę życia uprawiam.
Jak już powiedziałem, wprowadził mnie do niej mój tata, który mi zrobił pierwsze hantle, półkilogramowe – w sprzedaży były tylko kilogramowe, lżejszych nie było, tak więc on mi zrobił to na zamówienie w swoim miejscu pracy. I zacząłem ćwiczyć w domu. Później, mając piętnaście lat, poszedłem w ślady w swoich rówieśników i zacząłem ćwiczyć w klubie, w „Herkulesie” na Saskiej Kępie. Oczywiście treningi były płatne, pamiętam sto złotych za miesiąc. Po roku, kiedy trenowałem dość intensywnie, trzy razy w tygodniu, zmieniłem barwy, ale tylko po to, aby uniknąć opłat. W zamian za to byłem związany ustnym kontraktem, że będę reprezentował barwy „Błyskawicy”. To było Ognisko TKKF w Warszawie. I zacząłem trenować w tym Ognisku już bez ograniczeń, mogłem ćwiczyć codziennie, ile chciałem, ale musiałem startować w zawodach. I pierwsze zawody to były mistrzostwa „Błyskawicy”, mistrzostwa tego ośrodka, miałem wtedy 16 lat. Później przyszły pierwsze mistrzostwa Polski juniorów, gdzie zająłem piąte miejsce, niefortunnie dosyć, bo byłem przygotowany na drugie, ale spaliłem bój wyciskanie leżąc. Wtedy były jeszcze różne konkurencje siłowe.
Pytałeś mnie, po co to się robi. Ja myślę, że właśnie ze względu na te trzy przymiotniki czy rzeczowniki: być dobrze zbudowanym, czyli budowa, sylwetka, sprawność zdrowie, no i styl życia. Mnie się to jako styl życia udało uzyskać.
Co teraz robisz, jak żyjesz w Kanadzie? W Polsce byłeś legendą, doszedłeś na najwyższy pułap tego sportu, co Cię skłoniło do wyjazdu?
Jak wszystkich wyjeżdżających z Polski w owym czasie – to były jeszcze czasy PRL-u – za chlebem i za lepszą przyszłością. Każdy miał jakąś wizję lepszego Zachodu. Może teraz, z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że była to trochę wypaczona wizja, bo na tym Zachodzie nie jest tak słodko, nie jest tak pięknie, i niektórzy nawet ze łzą w oku wspominają czasy PRL-u, kiedy pewne aspekty życia bardziej mi się podobały niż teraz w kapitalizmie. Chociaż nie zamieniłbym teraz miejsca zamieszkania, po prostu się przyzwyczaiłem, starych rzeczy się podobno nie przesadza już.
No ale człowiek zazwyczaj wspomina z sentymentem młodość i to też jest jedna z przyczyn.
Tak, wspominam młodość, z sentymentem, ale również nie narzekam na tę drugą część życia, tzw. jesień życia. Uważam, że życie może być piękne w każdym wieku.
http://www.goniec24.com/wywiady-gonca/item/7958-jak-to-si%c4%99-robi-%c5%bceby-%c5%9bwietnie-wygl%c4%85da%c4%87#sigProId5f1f52903b
Jak na jesień życia – nie wiem, czy to dobry komplement – świetnie wyglądasz. Jak to się robi?
Właśnie tak się robi, żeby regularnie uprawiać ćwiczenia siłowe. Uważam, że ćwiczenia na sylwetkę, ćwiczenia na maszynach, ćwiczenia na wolnych ciężarach – niektórzy się śmieją z tego, że to jest pompowanie – właśnie pompowanie, pompowanie mięśni krwią. Na czym to polega? Na tym to polega, że skóra jest masowana od wewnątrz, przez mięśnie, jest nawilżana przez pot. Mimika twarzy – kiedy się robi ćwiczenia fizyczne, również zaczyna pracować, tak że zmarszczki się nie tworzą tak szybko. Ten czas jakoś udaje się zwolnić. Zatrzymać się go nie da, ale spowolnić się go jednak udaje.
Tak że dla mnie opuszczenie jakiegoś treningu czy dłuższa przerwa niż tydzień – dwa tygodnie, bo takie przerwy są nieraz wskazane, żeby odpocząć od żelaza, to jest tak... można to porównać z nieumyciem zębów rano, źle się czuję. Nie wyobrażam sobie, żeby nie można było się ruszać, żeby nie można było uprawiać ćwiczeń, żeby nic nie robić, żeby się trochę spocić, żeby się trochę zmęczyć. Żeby zasłużyć na jedzenie, muszę coś zrobić, spalić jakieś kalorie, wtedy się mogę najeść. Zresztą ja cały czas jestem na swojej diecie.
Mówmy więc o tych tajemnicach.
Na tajemnice to za mało czasu, bo żeby mówić o tajemnicach, trzeba by było osobnego programu i trzech godzin monologu, nie dialogu. W tej chwili z tobą to jest dialog. Ale tak z grubsza, to moja dieta opiera się na zdrowej żywności. Nie przejadam się, jem zawsze z umiarem, według przykazań. Tak że zarówno picie, jak i jedzenie jest pod kontrolą. To weszło mi tak w krew, że się tym absolutnie nie przejmuję i nie męczę, nie muszę o tym myśleć. Jem, kiedy mam apetyt, kiedy mi się chce jeść. Mnie nikt nie zmusi do najwspanialszego posiłku, do najwspanialszych rarytasów, żebym coś zjadł, jak nie mam ochoty, kiedy nie jestem głodny.
Są pewne pokarmy, które trzeba ograniczać, których właściwie nie można jeść, nawet nie powinno się jeść, ze względu na duże zanieczyszczenie chemiczne, na paskudne chemikalia, którymi są specjalnie nasycane produkty, żeby pobudzić łaknienie, żeby człowiek jeszcze więcej jadł, jeszcze większy miał apetyt.
Ludzie mówią o MSG, które wstrzymuje wydzielanie insuliny...
Tak, dokładnie. Insulinę potrafi stymulować wiele czynników, nie tylko MSG, które, uważam, że jest jednym z trzech głównych powodów złego samopoczucia i chorób u ludzi. Bo to jest tzw. cichy zabójca. MSG, czyli glutaminian sodu. Później fluor; fluor jest wszędzie, w paście do zębów, a przede wszystkim w wodzie, i nie tylko w paście, ale i w innych produktach. Trzecia rzecz to jest aspartam, słodzik, którym słodzone są wszelkie produkty, wszelkie wypieki, wszelkie czy to dżemy, czy marmolady, czy również inne produkty.
Żeby ograniczyć w nich liczbę kalorii.
Żeby niby ograniczyć liczbę kalorii, ale to się pozornie ogranicza, bo potem jest zwiększone łaknienie.
Mówimy o zdrowym odżywaniu się itd., a co z dodatkami? Bo ludzie mówią, że taki człowiek jak Ty, i wielu ludzi, którzy tutaj pompują wokół nas, biorą jakieś dodatki. Czy Ty polecasz dodatki?
Nie. To jest mit, te dodatki, proteiny, aminokwasy, witaminy sztuczne, sole mineralne. Wydaje mi się, że to jest w pół procent pomocne, nie więcej, ponieważ to jest mit. Jak to się nieraz troszeczkę sarkastycznie odzywam do ćwiczących tutaj, młodszych, którzy w szatni dolewają sobie, miksują sobie jakieś mikstury: O, miracle powder. Ja w to już po prostu nie wierzę. Przeszedłem to w PRL-u, płaciłem za to dużo pieniędzy, żeby mieć jakąś proteinę, jedną pastylkę dzieliło się na cztery. Na pewno to działało na zasadzie placebo, na zasadzie jakiegoś stymulanta psychicznego. Taka jest prawda.
Czyli generalnie zdrowe życie?
Zdrowie życie. Wolę zjeść dobrej jakości befsztyk, smaczny, niż jakieś dodatki, kreatynę, która rujnuje nerki.
Robi wodę...
Tak. Kreatyna jest w mięsie, po co mi jeść jakąś sztuczną kreatynę, kiedy mam mięso. Po co mi jeść na przykład proteinę zrobioną z serwatki, kiedy serwatka jest produktem ubocznym przy produkcji wszelkich wyrobów mlecznych. Kiedyś serwatka była wylewana na polach. Ktoś tam pomyślał i ją sprzedaje za 40 dol. za puszkę, odwodnioną serwatkę, która zostaje później spożywana, mieszana z powrotem z wodą. Wolę sobie zrobić naturalny kefir. Sam robię kefir, z grzyba tybetańskiego na przykład. Pyszny, smaczny, ma jeszcze więcej proteiny niż ta proteina serwatkowa, bo przecież to też jest płyn, nie będzie się jadło proszku i popijało wodą, tylko je się rozwodnioną. Tak samo kefir jest naturalnym płynem. Poza tym probiotyki, bakterie. Tak że uważam, że te wszystkie dodatki są niepotrzebne, wręcz szkodzą. Spowalniają metabolizm – człowiek je dodatki, a poza tym je normalne jedzenie, i to jest takie dublowanie diety. Niepotrzebna liczba kalorii, bo w tych dodatkach są też kalorie, proteina. Czy napoje energetyczne – to jest w ogóle tragedia. One są nasycane również glukozo-fruktozą, czyli cukrem prostym, przeważnie z kukurydzy, soi, która jest niezdrowa ogólnie. To jest propaganda, tego się nie powinno jeść. Tych produktów, które są robione masowo, które ludzie na co dzień jedzą – ryż, ziemniaki, soja, kukurydza – raz, że one są w tej chwili genetycznie manipulowane, a poza tym, żeby się nie psuły, dodawane są dodatki. Do mąki są dodawane dodatki, różne konserwanty itd., które później spożywamy. I później się robi rak.
Czyli zdrowe życie to jest podstawa, a później dopiero budowanie mięśni?
To idzie jedno z drugim, bo gdy człowiek ma ochotę do ruchu, gdy nie jest zmęczony, ma jeszcze jakieś rezerwy kaloryczne dla zdrowego ruchu, dla kontrolowanego ruchu – bo co innego jest iść na zakupy i dźwigać siatki, też się zmęczysz, ale co innego jest iść sobie i relaksować się długim spacerem, takim spacerem bardzo intensywnym, to jest zupełnie inna historia. To jest relaksujące, poza tym to jest zdrowe, nie ma stresu. To bym polecał.
Zawsze z koszulką „Polska” na piersi?
Nie zawsze, jak widzisz, ale mam takie koszulki.
Wiem, że kibicujesz narodowcom w Polsce...
Wkraczamy teraz na temat, po którym trzeba stąpać jak po kruchym lodzie, to jest polityka. Tak, nie ukrywam, że jestem pronarodowy, pronarodowościowy, tak że kibicuję wszelkim frakcjom, które mają w sercu Honor, Ojczyznę, i są patriotycznymi frakcjami, służą Polakom, nie jakimś innym narodowościom, które zamieszkują Polskę czy są powiązane z nami jakimiś umowami międzynarodowymi. Tak że mam takie koszulki, gdzie jest napisane po angielsku „Polish Power” – dzisiaj jej nie założyłem, bo chciałem pokazać ćwiczenia, które demonstrowałem wcześniej – ewentualnie druga koszulka, na której jest napisane „I am Polish and proud of it”.
Nie odpowiedziałeś jeszcze na pytanie, co tutaj robisz, czym się zajmujesz?
W tej chwili jestem na emeryturze, ale pracuję, w dalszym ciągu zajmuję się ćwiczeniami, ćwiczę z młodymi, starszymi, w różnym wieku. Z kobietami, dziećmi, mężczyznami i różnej narodowości. Układam im treningi, układam im plany dietetyczne. Kiedyś również robiłem masaże, ale teraz zaprzestałem. Jeżeli ktoś się bardzo uprze i chce jakichś suplementów, dodatkowych substancji, to pomagam wybrać. Polecam, nawet podpowiadam, bo są takie substancje, które można brać ze względów, tak jak powiedziałem, psychologicznych. Jedna witamina multi nie zaszkodzi, jeśli się ją bierze. Albo się przyswoi, albo się nie przyswoi, ale musi być baza naturalna. Na przykład mój lunch składa się tylko z owoców, to jest półtora kilograma owoców, różnych. Może przesadziłem, ale kilogram na pewno. Są to w tej chwili owoce południowe, bo jest zima.
Czy jeszcze można się do Ciebie zgłosić?
Trenuję w tej chwili w dwóch ośrodkach, w dwóch „gymach”. Ten „gym” to jest „Xtreme Couture”, mieści się na Kipling i North Queen, tel. (416) 503-1600. Drugi „gym” to jest 2100 Bloor, nazywa się „System Fitness”.
Tak że drodzy rodacy, zapraszam, jeżeli chcecie jakichkolwiek porad, oczywiście bezpłatnych całkowicie, jako rodak, mogę być zaangażowany w wasz trening i pomóc wam.
To świetna oferta.
Proszę dzwonić do mnie na telefon klubów, można mnie znaleźć w Internecie, żaden problem mnie odnaleźć.
Na koniec porozmawiajmy jeszcze o tych mistrzostwach świata, w których zająłeś drugie miejsce.
Liczyłem na pierwsze, ale nie udało się. No, może następnym razem, choć następnego razu może nie być, jeżeli chodzi o tę kategorię, powyżej 65 lat, ponieważ doszły mnie słuchy, że chcą ją zlikwidować. Najbliższa mi kategoria będzie powyżej 50 lat, to jest duża różnica w tym wieku. Ale zobaczymy. Może w tym roku jesienią się odezwę, może w przyszłym roku. Uważam, że jeszcze nie muszę się tak bardzo spieszyć.
Gratulujemy i dziękujemy bardzo.