O kanadyjskiej i brytyjskiej Polonii, turystycznych atrakcjach prowincji Ontario, pisaniu książek oraz Brexicie rozmawiamy z Iwoną Dziurą — autorką literatury podróżniczej.
Co sprowadziło Cię do Kanady?
Należałoby raczej zapytać kto (śmiech) — ale po kolei. Po pierwsze, jak zwykle górę wzięła ciekawość i żądza przygody. O atrakcjach przyrodniczych Kanady krążą bardzo entuzjastyczne opinie, chciałam więc zobaczyć je na własne oczy. Po drugie, od lat związana jestem z Wielką Brytanią — fascynuje mnie historia tego kraju i kultura jego mieszkańców. Chciałam zobaczyć, ile wspólnego mają Brytyjczycy z Kanadyjczykami — poza językiem i kawałkiem historii oczywiście.
Intrygowało mnie też, czy struktury polonijne na dwóch różnych krańcach oceanu wyglądają podobnie.
Po trzecie i chyba najważniejsze — zbieram materiały do kolejnej książki!
— Prócz zawodowych, miałaś też osobiste powody, żeby odwiedzić Kanadę?
Tak, ale bynajmniej nie chodzi tutaj o żadnego Indianina (śmiech) — druga połówka przyleciała ze mną z Polski.
Przyjęliśmy zaproszenie od rodziny, która wyemigrowała do Toronto w latach osiemdziesiątych. Miło było spędzić razem czas i zobaczyć jak wygląda ich życie w Kanadzie. Jestem bardzo wdzięczna gospodarzom za pokazanie mi wielu interesujących miejsc, do których sama być może bym nie dotarła. Przy okazji poznałam niejednego przedstawiciela tutejszej Polonii oraz zobaczyłam sporo miejsc związanych z historią naszych rodaków w Kanadzie — byłam pod wrażeniem!
— Co Cię zaskoczyło?
Najbardziej zaskoczyła mnie… pogoda! Spodziewałam się oczywiście lata, ale nie upałów rzędu czterdziestu stopni Celsjusza i duchoty rodem z tropików! Mieszkałam kiedyś w Turcji i muszę przyznać, że fala upałów, na jaką trafiłam akurat w Kanadzie, przypomniała mi czasy, kiedy znalezienie kawałka cienia było sprawą życia lub śmierci (śmiech). Między innymi z tego względu zapewne mocno zapadła mi w pamięć orzeźwiająca wycieczka statkiem do podnóży wodospadu Niagara! A tak zupełnie poważnie, duże wrażenie zrobiła na mnie Ottawa, w której miałam okazję spędzić Dzień Kanady. Obchody zostały zorganizowanie wyjątkowo starannie, z prawdziwym rozmachem.
http://www.goniec24.com/wywiady-gonca/item/11076-o-kanadzie-kr%c4%85%c5%bc%c4%85-bardzo-entuzjastyczne-opinie#sigProId9c94c583e0
Zdziwiona byłam, że budynek parlamentu do złudzenia przypomina londyński Westminster Palace, a katedra Notre Dame inną perełkę europejskiej architektury.
Z atrakcji przyrodniczych podobał mi się oczywiście Park Algonquin, pływanie canoe po jeziorach oraz przygoda z niedźwiedziem (śmiech). Dużo by opowiadać — gdyby ktoś miał ochotę poczytać więcej na temat moich przygód w Kanadzie i poczynionych podczas nich spostrzeżeń, to zapraszam do Internetu.
— Wróćmy jeszcze na chwilę do podróżowania tropem polonijnym…
Chętnie! Najbardziej podobały mi się kanadyjskie Kaszuby z pomnikiem na cześć Szarych Szeregów na czele oraz pierwsza polska osada Wilno. Zaimponowali mi prowadzący obiekt wolontariusze, z którymi miałam okazję zamienić kilka słów. Nawet jeśli część z nich nie mówi już po polsku, to pielęgnują tradycję z godnym szacunku zapałem i konsekwencją. Łezka zakręciła mi się w oku, kiedy odwiedzałam park im. Janusza Żurakowskiego w Barry`s Bay. Myślę, że wielu Polaków niemieszkających w Kanadzie nie zdaje sobie sprawy z tego, ile miejsc za oceanem zostało nazwanych na cześć polskich nazwisk, miast i rejonów. Na pewno będę próbowała rozpowszechnić te fakty w kolejnych książkach i slajdowiskach podróżniczych. Informacje te posłużą również do promowania polskiej historii i kultury w ramach projektu „Poles in the UK” w Wielkiej Brytanii.
— Co to za projekt?
Wszystko zaczęło się od sukcesu wydanej w Anglii książki „Poles In the UK: A Story of Friendship and Cooperation” („Polacy w Wielkiej Brytanii: Historia Przyjaźni i Współpracy”). Jej współautor — Brin Best — zaprosił mnie do uczestnictwa w rozpoczętym przez siebie projekcie „Poles in the UK”. W zaszczytnym gronie znaleźli się też inni pisarze, dziennikarze, blogerzy oraz youtuberzy. Każdy z nas, korzystając z właściwych sobie narzędzi kształtujących opinię publiczną, promuje polską historię i kulturę na gruncie brytyjskim.
— Czym Polonia kanadyjska różni się od tej brytyjskiej?
Na pewno ośrodki polonijne są tutaj większe, zresztą jak wszystko za oceanem (śmiech). Te, które udało mi się odwiedzić w Ontario, wydawały się bardzo zadbane i uczęszczane. Myślę, że w Kanadzie więcej jest osób czynnie zaangażowanych w życie Polonii. Być może wynika to z faktu, że wielu naszych rodaków w Anglii stosunkowo niedawno opuściło Ojczyznę. Muszą najpierw odnaleźć się w nowej rzeczywistości i stanąć mocno na nogach, zanim będą gotowi wnieść swój wkład we wspólnotę. Mile zaskoczyła mnie w Kanadzie liczba tytułów polonijnej prasy oraz stacjonarne księgarnie „Pegaz”. Pochwalę się, że od niedawna można w nich zakupić i moją książkę.
— O czym ona jest?
„Dziura w podróży” to wesoła, napisana lekkim piórem historia mojej samotnej, niekonwencjonalnej wyprawy do Rumunii i Mołdawii. Przedstawia prawdziwy, niezakłamany stereotypami obraz tych fascynujących i szerzej nieznanych krajów.
Wierzę, że zainteresuje i zainspiruje wszystkich ciekawych świata i tych, którym marzą się dzikie, niskobudżetowe wojaże. Książka to kopalnia wiedzy dla początkujących podróżników i… jaskinia śmiechu dla wszystkich innych. Lektura dla tych, którzy lubią śmiać się dużo i do rozpuku! Prócz księgarni stacjonarnej „Pegaz”, „Dziura w podróży” jest również dostępna w sprzedaży internetowej.
— Kiedy można się spodziewać wrażeń z Kanady w formie książkowej?
Bardzo chciałabym, by nastąpiło to jak najszybciej, ale proces pisania i wydawania książek jest dosyć czasochłonny. Od zebrania materiałów do pojawienia się gotowej książki w komercyjnym obiegu może upłynąć nawet kilka lat.
Obecnie w przygotowaniu jest moja druga książka — tym razem o przygodach na Kaukazie. Kiedy oddam ją w ręce czytelników, zabiorę się za przygotowanie i opracowanie materiałów kanadyjskich. Kiedy już wszystko będzie gotowe, na pewno nie zapomnę poinformować redakcji „Gońca”!
— Planujesz kolejne eskapady?
Oczywiście, taka już moja natura, że nie usiedzę w jednym miejscu zbyt długo. Resztę tego lata mam zamiar spędzić w Szkocji, której zjawiskowej przyrody nigdy nie mam dosyć! To moje ulubione miejsce na Wyspach, do którego wracam tak często, jak tylko mam okazję.
— Skoro mowa o Wielkiej Brytanii, czy Polakom zamieszkałym na Wyspach grozi coś z powodu Brexitu?
Rzeczywiście, Brexit to ostatnio zdecydowanie temat „na czasie”. W Wielkiej Brytanii media codziennie rozpisują się o trwających negocjacjach z Unią Europejską. Trudno oprzeć się wrażeniu, że nawet ci, którzy głosowali za Brexitem są rozczarowani sposobem w jaki obecny rząd próbuje sobie z nim teraz poradzić. Głównym argumentem głosujących za Brexitem było przekonanie, że umożliwi on lepszą ochronę granic i zapobiegnie niekontrolowanej migracji. Tymczasem okazuje się, że imigrantów wciąż przybywa, a ceny w sklepach podskoczyły jakby w obawie przed nieznanym.
Nie sądzę, żeby Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii obawiali się wyrzucenia z kraju — może z wyjątkiem tych, którzy weszli na miejscu w konflikt z prawem. Niestety jednak w momencie, kiedy Brexit został postanowiony, kurs funta natychmiast mocno spadł i utrzymuje się wciąż na tym samym, niskim poziomie. Myślę, że w obecnych okolicznościach wielu naszych rodaków waha się, czy aby na pewno ich dalszy pobyt na Wyspach jest opłacalny.
— Gdzie w Internecie możemy Cię odnaleźć i śledzić na bieżąco?
Wszystkich zainteresowanych zapraszam serdecznie do śledzenia mojej działalności pisarskiej, scenicznej i społecznej na stronach internetowych www.iwonadziura.com, www.iwonadziura.blogspot.com oraz www.facebook.com/iwonadziurabezendu.
— Dziękuję bardzo!
Ja dziękuję bardzo za zaproszenie. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy goszczę na waszych łamach.
Chciałabym też skorzystać z okazji, by podziękować moim wspaniałym gospodarzom: Irenie i Zdzichowi Zając z Toronto, dzięki którym przeżyłam mnóstwo świetnych chwil w Kanadzie. Mam nadzieję, że uda mi się jak najszybciej przelać wspomnienia na papier, a następnie wykorzystać z pożytkiem dla jak najszerszej grupy odbiorców.
Iwona Dziura — z wykształcenia filolog turecki, z wyboru pisarka i osobowość sceniczna. Autorka pełnej humoru, dwukrotnie nagrodzonej w Polsce nagrodami branżowymi książki o przygodach w Rumunii i Mołdawii p.t. „Dziura w podróży”. Działaczka polonijna, blogerka i zapalona sportsmenka.