Inne działy
Kategorie potomne
Okładki (362)
Na pierwszych stronach naszego tygodnika. W poprzednich wydaniach Gońca.
Zobacz artykuły...Poczta Gońca (382)
Zamieszczamy listy mądre/głupie, poważne/niepoważne, chwalące/karcące i potępiające nas w czambuł. Nie publikujemy listów obscenicznych, pornograficznych i takich, które zaprowadzą nas wprost do sądu.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych listów.
Zobacz artykuły...Przegląd tygodnia. Piątek, 9 maja 2014
Napisane przez Katarzyna Nowosielska-AugustyniakJesteś za życiem - won z Partii Liberalnej!
Ottawa
Do idei ochrony życia poczętego jednoznacznie ustosunkował się Justin Trudeau. Podczas spotkania swojej partii w środę powiedział, że kandydaci pro-life nie są mile widziani na listach liberałów przygotowywanych do wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Trudeau oświadczył, że wszyscy kandydaci będą sprawdzani, czy opowiadają się za aborcją i są przeciwni prawdziwej definicji małżeństwa. Tym samym złamał wcześniej złożoną obietnicę, że nominacje na listy nie podlegają żadnym kryteriom.
Wymogi co do poglądów stawiane są nowym kandydatom, nie dotyczą posłów, którzy obecnie zasiadają w Izbie Gmin. Oni otrzymywali nominacje na innych zasadach.
Trudeau powiedział, że posłowie liberalni powinni być gotowi poprzeć odpowiednie ustawy. Ich poglądy mają współgrać z polityką partii. Z polityką, z jaką utożsamiają liberałów miliony Kanadyjczyków.
Pomysł skrytykował lider NDP Tom Mulcair. Stwierdził, że Trudeau wprowadza podwójne standardy. Wyraził wątpliwość, jak to się ma do etyki i jak w tym momencie wygląda oferta partii, na którą mają odpowiedzieć wyborcy. Rzecznik prasowy liberałów odpowiedział, że ludzie, którzy głosują na liberałów, muszą być pewni, że partia będzie bronić prawa kobiety do decydowania o własnym ciele.
Wieloletni przeciwnik aborcji liberał John McKay uważa, że różnorodność poglądów polityków jednego ugrupowania jest czymś normalnym. Jego zdaniem, lepsze byłoby dopuszczenie pluralizmu, ale taka jest decyzja lidera i partii.
W obronie życia przed parlamentem
Ottawa
W czwartek, 8 maja, ulicami Ottawy przeszedł doroczny Marsz dla Życia. Dzień wcześniej, w środę, Campaign Life Coalition zwołała konferencję prasową, w której wzięły udział m.in. Sun Media, CBC Radio Canada, Le Devoir, The Canadian Press. Mówiono przede wszystkim o sprzeciwie wobec zamiaru zniesienia zakazu stosowania niebezpiecznej pigułki aborcyjnej RU-486 przez Health Canada.
Troje przedstawicieli CLC mówiło o niebezpieczeństwie związanym z pigułką, która niekiedy nie tylko zabija dziecko między 5. a 9. tygodniem ciąży, ale i matkę. Wywołuje silne krwawienia i infekcje. Najmocniejszym argumentem jest sprawa 26-letniej matki, która zmarła z powodu szoku septycznego po wzięciu pigułki. Sprawę umorzono w 2001 roku. Wtedy zakazano stosowania medykamentu.
W Stanach pigułka jest dostępna od kilku lat. W tym czasie odnotowano co najmniej 14 zgonów matek.
Na marsz jak zawsze przybyły tysiące osób. Był to już 17. raz, gdy tłumy zamanifestowały poparcie dla ochrony życia.
Jak zapowiedziano dzień wcześniej, tematem tegorocznego marszu, oprócz zmiany prawa na takie, które respektuje życie każdej istoty ludzkiej od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, była legalizacja pigułki RU-486. Uczestnicy nieśli transparenty z hasłem RU-4LIFE?. Przypominali, że co roku w łonach matek ginie 100 000 dzieci.
Marsz ruszył o 1.30. Od południa na Wzgórzu Parlamentarnym wypowiadali się politycy, liderzy pro-life i przedstawiciele Kościoła.
Na obiad i bankiet, które zostały zorganizowane wieczorem, zarejestrowało się ponad 1200 osób.
Organizatorzy są zadowoleni, że z roku na rok coraz więcej osób przychodzi na marsz. Rośnie tez zainteresowanie podobnymi akcjami organizowanymi w prowincjach. Świadczy to o rosnącej świadomości społeczeństwa. Coraz więcej osób zwraca też uwagę na poglądy polityków związane z ochroną życia, gdy przychodzi do głosowania.
Marsz usiłowały zakłócić dwie obnażone kobiety z organizacji lewackiej Femen, które jednak szybko zatrzymała policja ochraniająca zgromadzenie.
Znikający burmistrz Ford
Toronto
Nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa burmistrz Rob Ford. Według oficjalnych danych, w zeszłym tygodniu nie przekroczył granicy ze Stanami Zjednoczonymi. Wyleciał jednak z lotniska Buttonville do Chicago, jego prawnik Dennis Morris powiedział, że udał się do USA na leczenie uzależnienia.
"Globe and Mail" pisze jednak, że Ford zawrócił, zanim przeszedł przez odprawę. Konsul generalny Kanady w Chicago powiedział gazecie, że burmistrzowi nie odmówiono wstępu, jednak on sam wycofał swój wniosek.
Jeśli Ford opuści trzy kolejne miesięczne posiedzenia rady miasta, będzie mógł być usunięty z urzędu. Rada może jeszcze zatwierdzić rezolucję o jego nieobecności, wtedy będzie usprawiedliwiony.
Ford zawiesił kampanię i pełnienie funkcji w ratuszu, po tym jak ujawniono nagrania przedstawiające, jak pali prawdopodobnie crack i wygłasza nieprzyzwoite komentarze pod adresem Karen Stintz i swojej żony Renaty.
Rob Ford, mimo że przebywa na leczeniu (tak podaje jego brat Doug), wciąż dostaje telefony od swoich wyborców. Otrzymuję pomoc, ale ciągle sam chcę pomagać, powiedział burmistrz dziennikarzowi "Toronto Sun". Powtórzył, że nie zamierza rezygnować ze startu w wyborach. Urlop, na którym obecnie przebywa, nie ma ograniczenia czasowego. Dodał, że bierze udział w terapii grupowej i indywidualnej, podczas których wiele uczy się o sobie i o przeszłości. Razem z nim leczą się dwaj doktorzy, przemysłowiec i zawodowy sportowiec.
Ford nie powiedział, dokąd udał się na leczenie. Niektóre niepotwierdzone źródła donoszą o ośrodku w Guelph. Tymczasem na mieście pojawiły się ulotki o "zaginionym" Fordzie – ktokolwiek wie o miejscu pobytu "zaginionego", proszony jest o kontakt z numerem telefonu 311 (ogólny numer do ratusza). Doug Ford powiedział, że lokalizacja ośrodka, w którym przebywa jego brat, nie będzie ujawniona dla dobra innych osób, które się w nim leczą.
Uwaga na zboczeńca w Meadowvale
Mississauga
Policja regionu Peel podaje, że od kilku miesięcy w rejonie liceum w Meadowvale przebywa mężczyzna, który chodzi za uczniami i dopuszcza się przed nimi nieprzyzwoitych czynów. Policja otrzymała kilka zgłoszeń o mężczyźnie śledzącym dziewczęta ze szkoły średniej Our Lady of Mount Carmel przy Trelawny Circle. Widziano go zarówno w czarnej limuzynie z przyciemnianymi szybami, jak i podążającego pieszo za nastolatkami. Co najmniej dwa razy dopuścił się czynów lubieżnych w obecności uczennicy. Mężczyzna jest biały, ma około 177 cm wzrostu (5-foot-10), waży ok. 65-70 kg, jest szczupły, ma jasną cerę i brązowe włosy.
Policja prosi osoby, które widziały podejrzanego lub uważają się za ofiary, o kontakt pod numerem tel. 905-453-2121, wewn. 1133 lub z Crime Stoppers: 1-800-222-TIPS (8477) (można też wysłać sms pod numer 274637 o treści PEEL i dalej wpisując treść).
Młodszy z Fordów śladami brata?
Warszawa
Jeśli Rob Ford nie zdoła wydobrzeć do wyborów, wystartuje za niego jego brat Doug. Młodszy z Fordów nie chciał jednak komentować tej sprawy.
We wtorek Doug przez jakiś czas siedział na miejscu swojego brata podczas posiedzenia rady miejskiej. Powiedział, że nie będzie ubiegał się o ponowny wybór na radnego z okręgu nr 2, jako że powinien skupić się na kampanii wyborczej na burmistrza. Tym samym miejsce z Etobicoke North może zostać dla Roba Forda.
Przed rozpisaniem wyborów prowincyjnych, jeszcze w kwietniu, Doug mówił, że chciałby startować z ramienia Partii Konserwatywnej. Potem wycofał się z tych słów.
Przelecieć się kawałkiem historii
Hamilton
Hamilton's Canadian Warplane Heritage Museum sprzedaje na eBay-u bilet na przelot Avro Lancasterem, który odbędzie się w sierpniu. Nasz lancaster poleci do Wielkiej Brytanii na uroczystości związane z 74. rocznicą Bitwy o Anglię. Będzie latał nad Wyspami z drugim ocalałym bombowcem tego typu, Lancasterem Air Force's Battle of Britain Memorial Flight (BBMF).
Kto chce się załapać jako członek załogi, musi zapłacić około 40 000 dol., sprzedaż ma jednak formę aukcji, więc nigdy nie wiadomo, do jakiego pułapu dojdzie cena. Na razie nikt nie podbił stawki, ale na pewno wiele osób czeka do ostatniej chwili. Okazja jest niepowtarzalna, wylot 4 sierpnia, powrót we wrześniu. Przelot tam ma trwać 5 dni z przerwami co 4-5 godzin na tankowanie w Goose Bay, N.L.; Narsarsuaq, na Grenlandii i Keflaviku, w Islandii.
Osoba, która wygra aukcję, poleci jako jeden z ośmiu członków załogi. Przejdzie krótkie szkolenie kilka dni przed lotem. Samolot będzie leciał na pułapie około 10 000 stóp, ponieważ kabina nie jest hermetyczna. Z tego powodu lot może być mniej komfortowy niż komercyjny. Muzeum zastrzega sobie możliwość dokonania oceny stanu fizycznego zwycięzcy aukcji i oceny, czy nadaje się na lot. Osoba nie może ważyć więcej niż 250 funtów, musi być przygotowana na wchodzenie po drabinie i poruszanie się w wąskich korytarzach i ciasnych przestrzeniach.
Aukcja trwa do 10 maja.
Nieszczepieni uczniowie w zawiasach?
Peel
Tysiącom uczniów grozi zawieszenie w przyszłym roku, jeśli prowincja wprowadzi nowy wymagany zestaw szczepień. Sprawa była omawiana w radzie regionalnej w czwartek.
Od 1 lipca uczniowie musieliby przedstawić dowody szczepień na menigokoki, ospę wietrzną i koklusz (krztusiec). Wszystkie trzy szczepionki przyjmuje się rutynowo w wieku dziecięcym, ale latem wprowadzono by obowiązek zaszczepienia dzieci, jeszcze zanim pójdą do szkoły.
Szacuje się, że około 59 000 uczniów brakuje przynajmniej jednej szczepionki z rozszerzonej listy. Czyli kwalifikują się do zawieszenia. Służba zdrowia spodziewa się jednak co najwyżej 4400 zawieszeń.
Aby zaszczepić uczniów, potrzeba 200 000 dol. Jest to nie tylko koszt samych szczepionek, lecz także koszty administracyjne i koszty działania klinik.
W raporcie Peel Public Health czytamy, że w ramach obecnego modelu finansowania na dodatkowe szczepienia nie ma pieniędzy. Ministerstwo Zdrowia nie potwierdziło jeszcze, że pokryje koszty z funduszy prowincyjnych. Może się więc okazać, że na szczepienia trzeba będzie przeznaczyć część podatków.
Władze regionu planują stopniowe wprowadzanie nowego Immunization of School Pupils Act. Dokument w pełni wszedłby w życie w roku szkolnym 2015–16. Wtedy też, po serii upomnień, niezaszczepieni uczniowie mogliby być zawieszeni.
Obywatelu, zobacz, komu płacisz
Peel
W sobotę, 10 maja, w ramach Police and Community Fun Day mieszkańcy regionu Peel będą mogli spotkać się z policjantami jednostek specjalnych.
Coroczna impreza odbędzie się przy 180 Derry Rd. E. w Mississaudze w Emil V. Kolb Centre for Policing Excellence. Początek o 10 rano, koniec o 3 po południu. Mieszkańcy Brampton, którzy chcieliby poznać pracę policji, mogą skorzystać z bezpłatnego autobusu, który będzie odjeżdżał z 7750 Hurontario St. Na miejscu będzie dostępny dodatkowy parking przy sądzie.
Wstęp na festyn będzie wolny, przewidziano takie atrakcje, jak malowanie twarzy czy zdjęcia w strojach policyjnych (także nadrukowane na kubkach). Będzie okazja do wygrania upominków. Swoje stoiska będą mieć jednostki K-9, saperska, policji wodnej, oddział taktyczno-ratunkowy, pomocniczy, zapobiegania przestępczości i Crime Stoppers.
GO Transit grozi strajk załogi
Toronto
GTA Amalgamated Transit Union Local 1587 ogłosił, że związkowcy opowiedzieli się za strajkiem, jeśli podczas negocjacji umów zbiorowych z GO Transit ich postulaty nie zostaną uwzględnione. Związek reprezentuje 1170 pracowników GO – kierowców autobusów, pracowników stacji, obsługi pasażerów, technicznych i biurowych. Podczas samych negocjacji nie są jednak planowane żadne akcje strajkowe. Strony zasiądą do stołu negocjacyjnego 26 maja. Obecna umowa wygasa 2 czerwca.
Szef związku Danny Harris mówi, że pracownicy zasługują na ochronę pracy, dobrą płacę i benefity.
Metrolinx nie wypowiada się na temat uchwały związku.
Sprawa Lakeview w ministerstwie
Mississauga
Plany przekształcenia części nabrzeża w Mississaudze w park zostały przekazane do rozpatrzenia prowincyjnemu Ministerstwu Środowiska. Do ministerstwa wpłynęła ocena wpływu projektu zwanego Lakeview Waterfront Connection (LWC) na środowisko naturalne. Jeśli zostanie zatwierdzona, prace nad przebudową nabrzeża dostaną zielone światło.
Złożenie dokumentów jest zwieńczeniem dwuletniej pracy, konsultacji społecznych, współpracy między agencjami rządowymi. Dokument jest dostępny dla wszystkich do 20 czerwca w Internecie: creditvalleyca.ca/lwc. Wszelkie komentarze muszą wpłynąć pisemnie do Ministerstwa Środowiska (2 St. Clair Avenue West, Floor 12A, Toronto, ON M4V 1L5) przed datą końcową.
Celem projektu jest zagospodarowanie terenu leżącego na zachód od Marie Curtis Park, który od kilkudziesięciu lat ulega systematycznej degradacji. Przez nowy park ma być poprowadzony także brakujący odcinek szlaku pieszego prowadzącego nabrzeżem wzdłuż całego miasta – wtedy będzie można przejść od Etobicoke Creek aż do G.E. Booth Wastewater Treatment Plant w Lakefront Promenade Park.
W poniedziałek o 6.30 na stacji Union torontońska policja we współpracy z Ministerstwem Transportu i GO Transit rozpoczęła akcję Do the Bright Thing! mająca na celu podniesienie bezpieczeństwa pieszych. Policja przede wszystkim chce zachęcać pieszych do noszenia elementów odblaskowych lub jasnych ubrań, powstrzymania się od pisania smsów i rozmów przez telefon w czasie przechodzenia przez jezdnię i w ogóle szczególnego wytężenia uwagi na pasach. Pieszy powinien być widoczny i świadomy zagrożeń, nawet podczas wykonywania najbardziej rutynowych czynności. Policja podaje, że piesi uczestniczą w około 50-60 proc. wypadków.
•••
W niedzielę rano doszło do karambolu z udziałem pięciu samochodów. Wypadek miał miejsce na QEW w pobliżu Dixie Mall, na pasie jadącym w kierunku wschodnim. Zginął 30-letni mieszkaniec Mississaugi, sześć osób trafiło do szpitala. Mężczyzna z jeszcze jednym pasażerem uderzył w tył ciężarówki Ministerstwa Transportu blokującej prawy pas, na którym odholowywano zepsuty pojazd. Siła uderzenia rozerwała samochód i wyrzuciła obu pasażerów na zewnątrz. 30-latek zginął na miejscu, 25-latek odniósł obrażenia zagrażające życiu. OPP próbuje ustalić, który z nich był kierowcą. Samochód potrącił inny pojazd, który z kolei uderzył w ten, który miał być holowany, i w tym momencie zderzył się z lawetą. Inni uczestnicy wypadku odnieśli drobne obrażenia, kierowcy lawety nic się nie stało. Policja czasowo zamknęła QEW. Policja regionalna postawiła zarzuty o spowodowanie wypadku kierowcy vana. Ustalono, że prowadził 25-letni Bohdan Doroshyn z Beeton. Jego 30-letni pasażerem, który zginął w wypadku, był Dmytro Garanin z Etobicoke.
•••
Około 300 osób miało pojawić się na prywatce, która odbywała się w rezydencji przy Stanley Carberry Drive, okolica Goreway Drive i Mayfield Road w Brampton. Nastoletni organizatorzy nie spodziewali się, że gości będzie dużo więcej. Sytuacja coraz bardziej wymykała się spod kontroli. W końcu goście zaczęli wybijać okna, by wydostać się na zewnątrz. Policja mówi, że na miejscu zjawiło się prawie 2000 osób. Impreza była ogłaszana na Twitterze. Funkcjonariusze przestrzegają przed zamieszczaniem tego rodzaju ogłoszeń w mediach społecznościowych i apelują do właścicieli domów o usuwanie wpisów dla własnego bezpieczeństwa. W tym wypadku, gdyby ktoś został poważnie ranny, właściciele rezydencji mogliby mieć na karku wielomilionowy proces. Na miejsce musiało przyjechać około 60 jednostek policji, włącznie z oddziałami taktycznymi, bezpieczeństwa drogowego i z psami policyjnymi.
•••
Ulica Queen będzie częściowo zamknięta w związku z remontem linii tramwajowej. W miesiącach wiosennych i letnich wyłączone z ruchu będą trzy skrzyżowania na Queen Street East. TTC ma w planach wymianę torów oraz odnowienie infrastruktury na Leslie Street, Broadview Avenue i Victoria Park Avenue. Zamknięcia będą miały miejsce: skrzyżowanie Leslie St. i Queen St. E. – od 11 maja do 21 czerwca, TTC wymieni odpływy i studzienki oraz położy tory do Leslie Barns, gdzie ma się znajdować zajezdnia dla nowych niskopodłogowych tramwajów; Victoria Park i Queen – od 11 do 31 maja; Broadview and Queen – od 30 czerwca do 25 lipca – wymiana torów i zwrotnic. W trakcie remontów w okolicy ma jeździć więcej autobusów. Jedna linia będzie jeździć Queen między Coxwell Avenue i River Street, ponadto częściej kursować będą autobusy dojeżdżające do metra ulicami Greenwood, Jones i Pape.
Kolejne dni kampanii
Toronto
Kolejnego dnia kampanii – we wtorek – najwięcej mówiło się o transporcie publicznym, płacach minimalnych i podatkach od przedsiębiorstw. Horwath chciała przebić Wynne obietnicą minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 dol. zamiast 11, obiecanej przez liberałów. Płace miałyby iść w górę systematycznie w ciągu dwóch lat. Jednocześnie liderka NDP chciałaby obniżać podatki płacone przez małe przedsiębiorstwa.
Tim Hudak, który jest przeciwny grantom rządowym dla biznesu, odwiedził Automatic Coating Limited w Scarborough – firmę zajmującą się proszkowymi i płynnymi (farby, folie) pokryciami powierzchni, która jednak rozwinęła się dzięki funduszom prowincyjnym.
W poniedziałek odwiedził studio muzyczne MetalWorks, które również korzystało z grantów. Powiedział, że nie wini przedsiębiorstw, zwłaszcza małych, o to, że starają się o pieniądze. Problemem są raczej za wysokie podatki, które biznesmeni muszą płacić. Potwierdził to właściciel firmy, którą odwiedził Hudak – przyznał, że wiele firm przenosi się do innych prowincji, gdzie podatki są niższe niż u nas.
Hudak objaśniał, że jego plan stworzenia miliona nowych miejsc pracy opiera się na przystępnych cenach energii, obniżeniu podatków, zmniejszeniu zadłużenia prowincji i położenia większego nacisku na wykształcenie zawodowe, tak by odbudować klasę średnią.
W poniedziałek główne partie przekonywały do swoich programów mieszkańców tzw. okolic 905, nazywanych tak od trzech początkowych cyfr numeru telefonicznego. Rejon ten szybko się rozrasta i, co ciekawe, przedmieścia Toronto w wyborach prowincyjnych głosowały przede wszystkim na liberałów i NDP, a w federalnych – na konserwatystów.
Premier Wynne udała się do swojej dawnej szkoły w Richmond Hill, gdzie mówiła uczniom o znaczeniu przywództwa i umiejętności prowadzenia dyskusji w taki sposób, by przedstawić mocne argumenty, ale nie urazić przy tym oponenta.
Tim Hudak wybrał kierunek zachodni – pojechał do studia nagrań w pobliżu Mississaugi. Omówił pięciopunktowy plan stworzenia miliona miejsc pracy w ciągu 10 lat. Dodał, że trzeba myśleć długoterminowo, a nie populistycznie i bez perspektyw.
W poniedziałek konserwatyści wydali też oświadczenie, w którym wyrazili poparcie dla Tima Hudaka i Lisy MacLeod, którym premier Wynne wytoczyła dwumilionowy proces o zniesławienie.
Zdaniem konserwatystów, wypowiadanie się o rządzie, gdy chodzi o niewłaściwe postępowanie z pieniędzmi podatników, jest ich obowiązkiem. Hudak powiedział, że nie ustąpi. Wynne twierdzi, że proces nie będzie miał wpływu na wynik jej partii.
Andrea Horwath prowadziła kampanię w Brampton.
Wytknęła błędy liberałom, powiedziała, że konserwatyści są głośni, ale nic z tego nie wynika, i zapewniła, że jej partia liczy się z przeciętnym wyborcą i chce go chronić. Powiedziała, że pomysł prywatyzacji TTC wyszedł od liberałów – Wynne przypisywała jego autorstwo NDP i twierdziła, że nigdy o czymś takim nie mówiła.
Premier Wynne pojechała na miejsce budowy Eglinton Crosstown LRT i zapewniała, że sieć transportu publicznego będzie dalej rozwijana. Wynne stara się poprawić notowania swojej partii po oskarżeniach Horwath, że liberałowie dążą do prywatyzacji TTC. Podobne insynuacje wysuwa the Amalgamated Transit Union.
Ceny domów nam szaleją
Toronto
Real Estate Board podało, że średnia cena wolno stojącego domu w Toronto w kwietniu doszła prawie do miliona dolarów. Było to spowodowane małą liczbą nowych nieruchomości na rynku. Za wolno stojący dom trzeba było zapłacić średnio 965 000 dol., czyli o 13,2 proc. więcej niż rok temu. O 11,5 proc. w porównaniu z kwietniem 2013 wzrosły też ceny bliźniaków, osiągając 702 000 dol. Sprzedaż i ceny condominiów wzrosły w Toronto nieznacznie (średnia cena to 384 758 dol.).
W tzw. strefie 905 za dom wolno stojący płacono przeciętnie 645 179 dol., za "połówkę" – 443 318.
Ogólnie osoby kupujące nieruchomość w Toronto musiały być przygotowane na wydatek rzędu 641 66 dol., w GTA – 577 898, a w "905" – 541 222.
W Toronto oddano do użytku 6686 domów i mieszkań (w kwietniu 2013 było to 6965), w GTA – 17 351, w "strefie 905" – 10 665.
Dodatkową barierą dla kupujących domy w Toronto jest podatek od zakupu ziemi. Z tego powodu część potencjalnych nabywców wstrzymuje się z decyzją o zakupie.
Niepokój w TCH
Toronto
Rzecznik praw obywatelskich Fiona Crean podczas wtorkowego posiedzenia rady miejskiej broniła swojego raportu dotyczącego Toronto Community Housing (TCH).
Rada zaaprobowała raport. Crean poruszyła w nim sprawę kontrowersyjnych praktyk zatrudniania pracowników, które były przyczyną odejścia dyrektora naczelnego TCH Eugene'a Jonesa. Pani rzecznik rozpatrzyła, jak z punktu widzenia Jonesa wyglądało zatrudnianie i zwalnianie pracowników oraz przydzielanie premii.
Stwierdziła, że była to "niepokojąca historia o tym, z jaką ignorancją niektórzy starsi urzędnicy traktują zasady i prowadzą agencję".
Debatowano też nad zwiększeniem zakresu działalności rzecznika. Obecnie rzecznik Toronto nie może prowadzić dochodzeń w sprawach Toronto Police Services Board i Toronto Public Library Board – taką możliwość ma tylko rzecznik prowincyjny. Propozycja przeszła zdecydowaną większością głosów – 34-3.
Rozmawiano też o nagranych rozmowach telefonicznych (robocalls), które od burmistrza Forda odbierali mieszkańcy okręgu 43. Radnym okręgu jest Paul Ainslie. Rada zdecydowała, że burmistrz złamał kodeks miejski i musi przeprosić Ainslie'a. Sprawa będzie kontynuowana, gdy Ford wróci z leczenia.
Ubierzmy rowerzystów w prawa jazdy!
Toronto
Z najnowszej ankiety przeprowadzonej przez Leger wynika, że 60 proc. Kanadyjczyków chce wydawania prawa jazdy na poruszanie się rowerem w mieście. Za takim pomysłem opowiada się 66,7 proc. torontończyków i aż 76 proc. mieszkańców Vancouveru.
Sami zainteresowani – czyli rowerzyści jeżdżący po mieście – stwierdzili, że jazda wśród samochodów kosztuje ich dużo nerwów (94 proc.). To samo w kontekście rowerzystów stwierdziło 61 proc. kierowców.
63 proc. badanych jest za zwiększeniem inwestycji miejskich w ścieżki rowerowe.
Rzeźnia nie pasowała miastu
Toronto
Rzeźnia Quality Meat Packers i zakład pakujący Toronto Abattoirs Ltd., które mieszczą się przy 2 Tecumseh St., dążą do restrukturyzacji. Rzeźnia działa od 1960 roku. Quality Meat przejęło wtedy inną rzeźnię, która działała od 1914 roku. 3 kwietnia obie firmy złożyły Notice of Intention to Make a Proposal (NOI) w ramach Bankruptcy and Insolvency Act (BIA).
W dokumencie skierowanym do wierzycieli firmy zapewniają, że będą dalej działać. Złożenie podania nie jest jednoznaczne z ogłoszeniem upadłości. Przedsiębiorstwo ma wtedy 30 dni na zaproponowanie zmian, które mają poprawić sytuację finansową. Okres ten upłynął 4 maja.
Quality Meat pisze, że na jej finanse wpłynęła sytuacja na rynku wieprzowiny – przede wszystkim wzrost cen.
Część osób mieszkających lub prowadzących firmy w sąsiedztwie rzeźni od lat narzekała na zapachy unoszące się w okolicy zakładu. Część twierdziła, że z czasem się do nich przyzwyczaiła i zauważyła nawet, że właściciele rzeźni starali się coś zrobić z tym problemem.
Prawie 100-letni zakład znajduje się między dzielnicą klubową rozciągającą się na wschód od ulicy Spadina i nowo powstałej Liberty Village znajdującej się na zachód od Dufferin. Radni z okolicy mówili, że otrzymali kilka skarg w związku z nieprzyjemnym zapachem – wiele z nich pochodziło od osób, które wprowadziły się do nowych mieszkań i nie zostały uprzedzone o tym, że w pobliżu znajduje się rzeźnia. Do zakładu trafia 24 000 świń od poniedziałku do czwartku.
W związku z nowym pilotażowym projektem wydziałów transportu i rekreacji, młodzież w wieku 12-14 lat będzie mogła jeździć tego lata komunikacją MiWay za darmo. Z projektu wyłączona jest tylko linia 88 do Wonderland. Młodzi będą mogli składać wnioski o Freedom Pass działający od 1 lipca do 31 sierpnia. Pomysł ma na celu zachęcenie młodzieży do poznania i korzystania z komunikacji publicznej i do odwiedzania takich miejsc, jak biblioteki, centra kultury i rekreacji czy parki. Karty są już gotowe, ale ich liczba jest ograniczona. Wniosek o wydanie można wypełniać w community centres. Potrzebna jest zgoda rodziców lub opiekunów oraz przedstawienie jakiegokolwiek dokumentu ze zdjęciem, na podstawie którego będzie można potwierdzić wiek wnioskodawcy. Oprócz bezpłatnych przejazdów autobusami, młodzi będą też mogli za darmo korzystać z miejskich basenów.
•••
2 maja burmistrz Hazel McCallion miała wypadek samochodowy. Spóźniła się na uroczystość organizowaną w Toronto Golf Club przy Dixie Rd. przez Toronto Scottish Regiment – rezerwowy oddział bazujący w Etobicoke i Mississaudze. Wytłumaczyła, że uczestniczyła w wypadku samochodowym, ale jeden z pracowników MiWay był na tyle uprzejmy, że przywiózł ją na uroczystość. Podobnie mówiła podczas innego wydarzenia, tego samego wieczoru, gdy przyjechała do Living Arts Centre. Stłuczka miała miejsce w okolicy Wolfedale Rd. i Central Pkwy. wczesnym wieczorem. Pani burmistrz nie opowiadała o szczegółach zajęcia, zainteresowanych odesłała do policji regionu Peel, która bada sprawę. Policja nie wydała jak dotąd żadnego oświadczenia. Uczestnicy przyjęcia w klubie golfowym odetchnęli z ulgą, że McCallion wyszła bez szwanku. Niektórzy znowu zaczęli się zastanawiać, czy pani burmistrz nie przydałby się jednak kierowca. W 2006 roku McCallion została ukarana w ramach Highway Traffic Act za niedozwolony skręt w prawo i dostała mandat na 110 dol. za skasowanie znaku przy skrzyżowaniu ulic Britannia i McLaughlin.
•••
Public Health 4 czerwca rozpocznie akcję bezpłatnego rozdawania markowych torontońskich prezerwatyw. Liczba jest ograniczona. Akcja nazwana condomTO będzie prowadzona w barach, klubach, hotelach, w salach gimnastycznych i w klinikach na terenie miasta. Mapa punktów jest dostępna w Internecie. Podobne kampanie prowadzone są z powodzeniem w Nowym Jorku czy w Los Angeles. Departament zdrowia we wpisie internetowym przypomina, żeby za każdym razem używać nowej prezerwatywy, niezależnie od sposobu odbywania stosunku, i dodaje, że "prezerwatywa chroni przed infekcjami przenoszonymi droga płciową, zarażeniem wirusem HIV i niechcianą ciążą".
•••
Burmistrz Hazel McCallion po przejściu na emeryturę nie zamierza spocząć na laurach. Najpewniej zacznie od trasy promującej jej autobiografię Hurricane Hazel: A Life with Purpose. Książka będzie wydana przez HarperCollins w październiku. Jej współautorem jest dziennikarz biznesowy Robert Brehl, który wcześniej pomógł w spisaniu wspomnień Tedowi Rogersowi (Relentless: The True Story Of The Man Behind Rogers Communications). McCallion, która jest burmistrzem Mississaugi od 36 lat, powiedziała, że pisanie książki zajęło jej trochę czasu. Zaczęła jesienią zeszłego roku, a nie może przecież poświęcić się wyłącznie pisaniu, bo pracuje przez siedem dni w tygodniu.
Propanowy wybuch w Brampton
Brampton
Przyczyną pożaru, który wybuchł w środę o 9.30 wieczorem w Brampton, była seria eksplozji w zakładzie przechowującym sprężony propan Liquide Air (Steeles Avenue West i Dixon Road, na północ od lotniska Pearsona). Ogień udało się ugasić i straż pożarna podaje, że okolica jest bezpieczna.
Masa kanistrów, które wybuchły, została oceniona na 30 do 100 funtów – około pięć razy więcej niż objętość typowej butli do barbecue. Strażacy oprócz gaszenia skupili się na chłodzeniu pozostałych zbiorników z gazem, by nie dopuścić do dalszych eksplozji. Mówią, że mogło być dużo gorzej.
Podczas akcji zamknięto ruch pociągów na pobliskiej linii kolejowej. Okoliczne przedsiębiorstwa też czasowo były zamknięte. Na szczęście w tej okolicy nie ma budynków mieszkalnych.
Pierwszy wybuch prawdopodobnie nastąpił, gdy pracownik zakładu napełniał mniejszą butlę gazem z dużego kanistra. Jedna osoba trafiła do szpitala z powodu niewielkich poparzeń.
Jacob zamyka sklepy w Kanadzie
Toronto
Jacob zamierza zamknąć w ciągu kilku tygodni wszystkie sklepy w Kanadzie. Firma od 35 lat produkuje odzież dla kobiet, ma siedzibę w Montrealu. Decyzja o zamknięciu 92 sklepów została podana we wtorek. W listopadzie 2010 roku Jacob złożył wniosek o ochronę przed upadłością.
Przyczyną złej sytuacji finansowej jest m.in. wzrost konkurencji i wchodzenie na rynek sprzedawców międzynarodowych, takich jak np. Nordstroms i Saks.
Wcześniak zostawiony na śmierć
St. John's, N.L.
Rodzice chłopca urodzonego 22 kwietnia mają żal do lekarzy, którzy nawet nie próbowali ratować ich synka. Dziecko urodziło się po 22 tygodniach i 5 dniach ciąży. Wytyczne Canadian Pediatric Association mówią, że obowiązkową interwencję medyczną podejmuje się od 23. tygodni. Chłopcu zabrakło więc 2 dni. Glenda and Cory Chaulk mówią, że ich dziecko żyło ponad 3 godziny. Powtarzają, że nikt mu nawet nie dał szansy.
Matka trafiła do szpitala Janeway Children's Hospital w St. John's z powodu krwawienia. Lekarz powiedział jej od razu, że personel nie będzie podejmował żadnych czynności, nawet jeśli dziecko urodzi się żywe.
Dodał, że takie dzieci mają tylko 1 proc. szans na przeżycie i w najlepszym wypadku mają poważne problemy neurobiologiczne. Rodzice stwierdzili, że to już nie jest sprawa lekarza.
Mały Aiden ważył niewiele ponad 1 funt i oddychał samodzielnie.
Rodzice założyli stronę internetowa na Facebooku, gdzie opisali swój przypadek.
Szpital nie komentuje sprawy. Odpowiadając ogólnie, powołuje się na wytyczne towarzystwa pediatrycznego i powtarza to, co lekarz powiedział rodzicom. Żadna decyzja o tym, by zrezygnować z interwencji, nie jest łatwa. Każdy przypadek jest rozpatrywany indywidualnie, ale podstawowym czynnikiem jest wiek dziecka.
Gdy lekarz podejmuje decyzję, by nie pomagać dziecku, które oddycha samodzielnie, w większości wypadków powinien skonsultować się z innym lekarzem. Główne starania, jakie są podejmowane, mają prowadzić do utrzymania ciąży.
Otwieranie interioru
Vancouver
Niecałe trzy tygodnie przed otwarciem Sea to Sky Gondola – 2135-metrowa kolejka na masyw Sky Pilot w pobliżu Sea to Sky Highway w Squamish, B.C. – jest jeszcze niegotowa. Otwarcie ma być 16 maja. Infrastruktura, która powstaje na szczycie, ma zrobić z masywu "kanadyjską stolicę aktywnego wypoczynku". Szlaki są już gotowe, z tarasów widokowych na szczycie rozpościerają się widoki zapierające dech w piersiach, nie ma tylko jak wjechać na górę.
Inwestycja była inspirowana podobnymi powstałymi w Alpach. Kosztowała 22 miliony dolarów. Co jest niespotykane w Kanadzie, na szczycie nie ma tras narciarskich. Aby rozpocząć budowę, inwestorzy musieli mieć zgodę od miasta, z Ottawy, od ludności rdzennej i parku prowincyjnego Shannon Falls. W końcu prace ruszyły pełną parą w marcu 2013.
Inwestorzy spodziewają się dużego sukcesu. Każdego roku autostradą Sea to Sky jeździ około 9 milionów osób. 70 proc. z nich kieruje się właśnie do miejsc, gdzie mogą aktywnie wypocząć na łonie natury (obecnie głównie do Whistler, jednak jest to przede wszystkim resort narciarski).
Sea to Sky Gondola ma działać od 16 maja do jesieni, a potem po miesięcznej przerwie – zimą. Ceny biletów od 34,95 do 13,95 dol.
Bitwa o Atlantyk - bitwa o Kanadę
Ottawa
W niedzielę Kanadyjczycy zbierali się, by uczcić pamięć o najdłuższej kampanii drugiej wojny światowej – bitwy o Atlantyk. Minęło 71 lat od tamtych wydarzeń.
W porcie Halifax na miejsce spoczynku złożono prochy 27 marynarzy i ich rodzin. Urny przewieziono nieużywanym już okrętem HMCS "Sackville" do miejsca w porcie, w pobliżu parku Point Pleasant. Jedną z osób był 89-letni Jack Howell-Wright, który służył w marynarce podczas II wojny. HMCS "Sackville" jest jedynym okrętem, który przetrwał wojenną zawieruchę. W niedzielę na jego pokładzie było około 200 osób.
Na Wyspie Księcia Edwarda uroczystości odbyły się na nabrzeżu Charlottetown. W Ottawie – na Wzgórzu Parlamentarnym. Odczytano nazwy okrętów, które spoczęły na dnie oceanu w latach 1939–45. Obecni byli ministrowie obrony Rob Nicholson i szef sztabu generał Tom Lawson.
Kampania trwała przez całą II wojnę światową, od 3 września 1939 roku do kapitulacji Niemiec w 1945. Niemcy, próbując zniszczyć flotę handlową sprzymierzonych, chcieli doprowadzić do załamania się potencjału gospodarczego Wielkiej Brytanii. Kanadyjska główna baza znajdowała się w Halifaksie.
Na początku kraj dysponował tylko 6 niszczycielami i 13 okrętami. W ciągu 6 lat flota rozrosła się do 373 jednostek. Była trzecią co do wielkości na świecie.
Naukowcy biją na alarm – na zachodnim wybrzeżu Ameryki Północnej, od Kolumbii Brytyjskiej do Meksyku, wymierają rozgwiazdy. Podejrzewają, że za zjawisko jest odpowiedzialna bakteria lub wirus, ale nie mają jeszcze stuprocentowej pewności. Temat był poruszany na konferencji dotyczącej ekosystemów wodnych, która odbyła się w Seattle w ubiegłym tygodniu. Chorobę zauważono latem w pobliżu Vancouveru i Seattle. W ciągu tygodni zniknęły całe kolonie rozgwiazd. Vancouver Aquarium mówi jednak, że nie obawia się o populację, bo co ciekawe, choroba atakuje dorosłe osobniki. Młode przeżywają. Na ramionach zwierząt pojawiają się białe zmiany, które rozprzestrzeniają się na całe ciała.
Już zbieranie próbek do badań było nie lada wyzwaniem, bo chore rozgwiazdy bardzo łatwo się rozpadają. Prowadzone są badania mikrobiologiczne, z zakresu biologii molekularnej i wirusologiczne. Choruje kilkanaście gatunków rozgwiazd. Śmiertelność w zaatakowanych koloniach wynosi 95 proc.
Rozgwiazdy żyjące w wodach północno-zachodniego Pacyfiku mogą ważyć nawet do 5 kilogramów i żyją od 3 do 5 lat.
•••
W okolicach Winnipegu potwierdzono odrę u trzydziestokilkuletniego mężczyzny. Jest to ósmy przypadek odry w tym rejonie stwierdzony w ciągu ostatnich kilku tygodni. Służba zdrowia wydała też ostrzeżenie dla osób, które 25 kwietnia były w nocnym klubie Teasers Burlesque Palace przy Archibald Street, że mogły zostać zarażone. Ponadto każdy, kto miał styczność z chorym, powinien niezwłocznie udać się do lekarza. Nie podano, czy chory był klientem klubu, czy jest w nim zatrudniony.
Pracownicy ochrony zdrowia przypominają o sprawdzeniu aktualności szczepień i zachęcają do zaszczepienia się. W przypadku podejrzenia choroby, najlepiej skontaktować się z lekarzem i nie wychodzić z domu. Choroba bardzo łatwo przenosi się drogą kropelkową.
W Albercie stwierdzono już trzy ogniska odry, w Kolumbii Brytyjskiej, we Fraser Valley nie tak dawno mówiło się nawet o 400 przypadkach.
•••
Rosną ceny wieprzowiny. Powodem tego jest mniejsze pogłowie, wzrost cen pasz i przede wszystkim wirus PED (porcine epidemic diarrhea) w Ameryce Północnej. Kupujący boczek mogą niekiedy zauważyć, że paczki bekonu, które do tej pory kupowali, są lżejsze. Niektóre firmy, nie chcąc podnosić cen, zdecydowały się na zmniejszenie opakowań np. z 500 do 375 gramów. Oznacza to około czterech plastrów boczku mniej. Teraz, gdy zaczyna się sezon grillowy, zapotrzebowanie na wieprzowinę znowu wzrośnie. W Stanach ceny wieprzowiny wzrosły o 7-10 centów od zeszłego roku. USA borykają się z wirusem PED, który zabija młode prosięta. Na szczęście jest niegroźny dla ludzi. Dotarł już do Kanady.
•••
Canada Mortgage and Housing Corp., największa firma ubezpieczająca kredyty, zmniejsza pokrycie ubezpieczenia. Ma to być częścią planu zmniejszenia ryzyka, którym obciążona jest korporacja. CMHC jest przedsiębiorstwem państwowym, które kontroluje większość rynku. W poniedziałek ujawniło raport za rok 2013 i prognozę na 2014. W zeszłym roku CMHC ubezpieczało 557 miliardów dolarów, rok wcześniej 566 miliardów. Prognoza na 2014 wynosi 545 miliardów. Obecnie przedsiębiorstwo ubezpiecza 67 proc. kredytów zaciągniętych na zakup domów i mieszkań. Na zapowiadanych posunięciach może skorzystać prywatny sektor ubezpieczeń. Chodzą pogłoski, że także CMHC szykuje się powoli do prywatyzacji.
Kanada gotowa otworzyć swoją rurę
Ottawa
Kanada oferuje Europie bezpieczeństwo energetyczne i deklaruje gotowość zaopatrywania Starego Kontynentu w ropę naftową i gaz ziemny. Taką deklarację złożył we wtorek w Rzymie minister zasobów naturalnych Greg Rickford wobec ministrów energetyki państw grupy G-7: Niemiec, Francji, Włoch, Japonii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Minister zapewnił, że Kanada jest w stanie odpowiedzieć na zwiększone zapotrzebowanie. Nasze dostawy mają być niezawodne i będą stanowić alternatywę dla rosyjskich.
Kanada jest jedynym dużym eksporterem ropy i gazu w grupie G-7. Gdy nad Europą zawisło widmo ograniczenia dostaw gazu z Rosji, stosunki z Ottawą ociepliły się. Wcześniej Unia Europejska twierdziła, że ropa pozyskiwana z piasków roponośnych jest najbardziej zanieczyszczona.
Przygotowywano nawet dyrektywę o jakości paliw, która, jeśli weszłaby w życie, praktycznie zamknęłaby Kanadzie możliwość wejścia na rynek europejski.
Teraz jednak Europa przychylniej spojrzała na złoża z Alberty.
Federacji pomysł Wynne nie w smak
Ottawa
Szef skarbu państwa Tony Clement zabrał głos w sprawie sposobu prowadzenia kampanii wyborczej przez Kathleen Wynne. Oskarżył ją, że przedstawiła przebieg debaty o emeryturach w złym świetle i tak, by odwrócić uwagę od katastrofalnych skutków swoich rządów. W rozmowie z CBC nazwał prowincyjny plan emerytalny złodziejskim. A cała agitacja prowadzona jest jego zdaniem po to, by odwrócić uwagę od skandali, w które byli zamieszani liberałowie.
Przytoczył skandal związany z elektrowniami i E-health. Tradycyjnie władze federalne nie wtrącają się do kampanii, ale Clement powiedział, że chętnie wypowie się jako były minister prowincyjny.
Premier Harper nie przyjął propozycji Kathleen Wynne, uznając ją za niepotrzebną podwyżkę podatków. Wynne oskarżyła go, że nie podejmuje współpracy z prowincjami i nie chce pomóc młodym w oszczędzaniu na godziwą emeryturę. Politykę i budżet przygotowany przez rząd Ontario skrytykował też minister finansów Joe Olivier.
Ottawa oferuje sprzęt do szukania dziewcząt
Ottawa
W środę minister spraw zagranicznych John Baird oświadczył, że Kanada zaproponował Nigerii udostępnienie sprzętu do prowadzenia nadzoru w związku ze sprawą porwania setek dziewcząt przez islamistyczną sektę bojówkarską Boko Haram. Ponadto nasz kraj wyśle ekspertów obsługujących sprzęt. Baird powiedział, że to jest warunek – sprzęt bez ludzi nie pojedzie. Wiąże się to z obawami o przestrzeganie praw człowieka w Nigerii. Poza tym urządzenia, które miałyby być wysłane, są warte miliony dolarów. Powinien być użyty do właściwego celu.
O pożyczenie sprzętu miały się zwrócić władze Nigerii. Podobno oświadczenie sformułował wiceprezydent kraju po spotkaniu z kanadyjskim ministrem rozwoju Christianem Paradisem, do którego doszło w stolicy Nigerii.
Nigeria jeszcze nie ustosunkowała się do propozycji Bairda.
W zbożnym celu
Toronto
Ustanowiono specjalny fundusz powierniczy, z którego pieniądze będą przeznaczone na opiekę na jednym z synów zmarłego Jima Flaherty'ego.
W ogłoszeniu o utworzeniu Legacy Private Trust czytamy, że Flaherty zrezygnował z polityki, by przejść do prywatnego sektora. Miał nadzieję, że zarobi pieniądze na zabezpieczenie przyszłości swojej rodziny. Niestety nie zdążył zrealizować tych planów. Jim i jego żona byli zajęci sprawami prowincji i kraju, a sprawy finansowe rodziny odchodziły na dalszy plan. Dlatego jako mieszkańcy Kanady, mamy teraz okazję, by wyrazić swoje uznanie i przysłużyć się rodzinie Flaherty'ego, a zwłaszcza jego synowi Johnowi, który z powodu niepełnosprawności nigdy nie osiągnie niezależności finansowej.
John jest jednym z trojaczków, urodził się w 1991 roku. Jako dziecko został ukąszony przez owada, co spowodowało obrzęk mózgu i upośledzenie umysłowe.
Część środków zgromadzonych na funduszu będzie przeznaczona na ustanowienie Registered Disability Savings Plan, programu zapoczątkowanego przez rząd w 2007 roku.
Konserwatyści coraz bardziej powabni
Toronto
Według nowych badań opinii publicznej przeprowadzonych przez Forum Research, rośnie poparcie dla konserwatystów, które wynosi obecnie 38 proc. Liberałów popiera 33 proc. badanych, a NDP – 22. Poparcie dla NDP spadło, zmniejszyło się też poparcie dla Andrei Horwath. Może to być odpowiedzią na brak poparcia budżetu.
Horwath w piątek uzasadniała, że nie może zgodzić się na ustawę budżetową przygotowaną przez rząd, do którego wyborcy stracili zaufanie. Wyliczyła przy tym rządowe skandale i niespełnione obietnice. W czwartek, gdy liberałowie przedstawiali plany fiskalne, liderka NDP nie zabrała głosu. W piątek po południu Kathleen Wynne rozmawiała z gubernatorem prowincji Davidem Onleyem o rozwiązaniu parlamentu i przyspieszeniu wyborów.
Jest to pierwsze badanie przeprowadzone od piątku zeszłego tygodnia, kiedy stało się jasne, że Ontaryjczycy pójdą do urn 12 czerwca.
W niedzielę widzieliśmy natomiast, że partie ostro wzięły się za kampanię – na razie nieoficjalnie, oficjalna kampania ruszyła w środę.
Premier Wynne rozmawiała z premierem Harperem o propozycji Ontario Pension Plan. Wynne przyznała, że ona i Harper mają różne zdania na temat planów emerytalnych, ale nie chce, by na tym skupiała się kampania. Pragnie raczej zwrócić uwagę na ogólny problem niedostatecznych oszczędności na starość. Jej partia chce, aby każdy mieszkaniec Ontario był zabezpieczony na starość. Należy to do odpowiedzialności rządu. Dodała, że dwie trzecie osób czynnych zawodowo nie odkłada wystarczająco na emeryturę. Na końcu złośliwie stwierdziła, że Harper w sumie nie ma się o co martwić, bo jego emerytura i tak będzie 10 razy wyższa niż przeciętnego obywatela.
Rzecznik prasowy Harpera o-świadczył po spotkaniu, że ktokolwiek wygra wybory prowincyjne, rząd federalny będzie z nim współpracował.
Horwath w wygłoszonym w niedzielę wieczorem w Toronto przemówieniu stwierdziła, że rząd nie radzi sobie z rządzeniem i traci z oczu podstawowe problemy, z którymi każdego dnia muszą walczyć mieszkańcy prowincji.
Tim Hudak zapowiedział tylko, że kampania jego partii ma być pozytywna i optymistyczna. Co do budżetu, stwierdził, że rząd odwrócił się plecami do wszystkich, którzy ciężko i uczciwie pracują. Obiecał przy tym, że jego partia gwarantuje lepsze prace i płace.
Premier Harper oskarża prezydenta Putina
Ottawa
Premier Stephen Harper oskarża rosyjskiego prezydenta Władimira Putina o prowadzenie powolnej i stopniowej inwazji na Ukrainę. Stwierdzenie to wygłosił w poniedziałek na początku rozmów z amerykańskim generałem Philipem Breedlove'em, głównym dowódcą wojsk NATO. Dodał, że Kanada obawia się o rozwój sytuacji, gdy obserwuje eskalację przemocy, do jakiej dochodzi na Ukrainie.
Breedlove przyleciał do Ottawy na dwa dni, by rozmawiać z przywódcami politycznymi i wojskowymi. Spotkał się też z ministrem obrony Robem Nicholsonem i szefem armii gen. Tomem Lawsonem.
Potem, podczas wizyty w muzeum wojny, stwierdził, że zmiany granic w Europie prowadzone przy użyciu siły nie należą wcale do przeszłości. NATO przygotowuje się na dalszy możliwy rozwój wydarzeń, a ostatnie tygodnie przyczyniły się do zacieśnienia więzów między członkami sojuszu północnoatlantyckiego.
Kanadyjskie myśliwce CF-18 biorą udział w ćwiczeniach w Polsce. Jedna z kanadyjskich fregat została skierowana we wschodnie rejony Morza Śródziemnego.
Więzienia - ciasne, ale własne!
Ottawa
Służba penitencjarna kolejny raz bije na alarm – więzienia są przepełnione, co może powodować wzmożoną agresję u osadzonych. Jest to coraz bardziej ryzykowne dla strażników i personelu zakładów karnych. Audytor generalny Michael Ferguson zauważa jednak, że kanadyjskie służby więzienne nie wywiązały się z realizacji długoterminowego planu radzenia sobie z rosnącą liczbą więźniów. Zakładano, że kwaterowanie dwóch osadzonych w jednoosobowych celach będzie środkiem tymczasowym stosowanym w 20 proc. cel, okazuje się jednak, że jest coraz częściej stosowaną normalną praktyką i zdarza się nawet w celach mniejszych niż 5 metrów kwadratowych. Co gorsza, służba penitencjarna przewiduje dalsze dokwaterowywanie więźniów nawet po zakończeniu prowadzonych remontów i rozbudowy zakładów.
Rosyjskie pochodzenie to obciążenie
Toronto
W spocie reklamowym konserwatystów "Ontario Working Better" znalazły się migawki kupione od agencji z Rosji. Przedstawiają Hudaka zachwalającego swój program, którego oglądają na ekranie komputera pracownicy biurowi oraz nastoletni uczniowie w klasie. Reklama ma promować jeden z postulatów partii – tworzenie nowych miejsc pracy.
Tim Hudak nie skomentował od razu sprawy, wypowiedział się natomiast rzecznik prasowy partii. Stwierdził, że spot odpowiada obecnemu sposobowi tworzenia reklam. Tak działa reklama i marketing 21. wieku, oparty na świecie Internetu i nowych technologii, gdzie znajdujesz określony materiał, zamawiasz go, dostajesz i dopasowujesz do swojego ogłoszenia, powiedział.
Dziesiątki mieszkańców południowego Ontario mówią o meteorze, który przeciął niebo w niedzielę po południu. Eksperci po obejrzeniu nagrań potwierdzają, że istotnie mógł to być meteor. Świadkowie podają, że obiekt był bardzo jasny, niektórzy mówią nawet o wstrząsach. Astronomowie przyznają, że zarejestrowali niewielką falę uderzeniową, która przeszła przez okolice Peterborough. Na podstawie jej siły można oszacować wielkość obiektu – meteor miał około 0,5–1 metra średnicy i masę nawet kilku ton. Siła eksplozji była porównywalna z wybuchem kilkudziesięciu ton trotylu. Możliwe, że niektóre odłamki kosmicznego przybysza dotarły do Ziemi. Zależy to od prędkości, z jaką poruszał się obiekt.
•••
Ponad milion Kanadyjczyków mieszkających za granicą będzie mogło brać udział w kolejnych wyborach federalnych. Sędzia Sądu Najwyższego Michael Penny, uzasadniając wyrok, stwierdził, że mordercy pierwszego stopnia mogą głosować, a obywatelom, którzy akurat przebywają poza krajem, to prawo się odbiera. Orzekł, że zapis w Canada Elections Act odbierający Kanadyjczykom mieszkającym za granicą dłużej niż 5 lat prawo do głosowania jest niekonstytucyjny. Dodał, że nie trafia do niego argument, że emigranci nie podlegają kanadyjskiemu prawu – zauważył, że mogą np. podlegać opodatkowaniu, więc interesuje ich sytuacja na scenie politycznej. Kluczowym wymogiem, jeśli chodzi o prawo do głosowania, jest obywatelstwo, a nie zamieszkanie.
Rząd wnioskował, by wyrok wszedł w życie po roku. Sędzia Penny odrzucił jednak tę propozycję. Rzecznik ministra ds. reform demokratycznych powiedziała, że rząd najpierw zapozna się dokładnie z wyrokiem, zanim podejmie decyzję o ewentualnej apelacji.
•••
Ottawa ogłosiła w niedzielę nałożenie sankcji na następnych 16 rosyjskich „podmiotów”. Premier Harper powtórzył, że nie można być obojętnym wobec bezprawnej okupacji Ukrainy i prowokacyjnych akcji zbrojnych. Sankcje mają zwiększyć naciski gospodarcze na Rosję i tych, którzy zdaniem kanadyjskiego premiera przyczynili się do sytuacji na Ukrainie.
Kanada wydaliła z kraju rosyjskiego dyplomatę, poparła rezolucję ONZ o kryzysie na Ukrainie i przeznaczyła 220 milionów na stabilizację sytuacji. Wysłała też do Europy 6 myśliwców CF-18.
•••
Z powodu działalności bobrów w zeszły piątek osunęła się ziemia w pobliżu Enderby, B.C., blokując ulicę. Mabel Lake Road otwarto częściowo po wstępnym uprzątnięciu ziemi. Woda i ziemia porwały też most na Cooke Creek, odcinając od świata 200 osób. Zerwane były linie energetyczne wzdłuż Cooke Creek, 700 mieszkańców nie miało prądu. Rzeka była skuta lodem, a gdy się ociepliło, pokrywa zaczęła pękać. Bryły lodu spiętrzyły się przy tamie zbudowanej przez bobry, powodując zator na rzece. Stanowi to zagrożenie dla pstrągów, które w to miejsce przybywają na tarło.
•••
Shawn Atleo zrezygnował w piątek z przewodniczenia narodowemu zgromadzeniu First Nations. Wywołało to burzę w mediach społecznościowych, ale obserwatorzy są podzieleni co do opinii o nim. Nie wiadomo też, co jego odejście będzie oznaczało dla spraw ludności rdzennej. Atleo został wybrany na druga kadencję niespełna 2 lata temu. Swoją rezygnację ogłosił podczas konferencji prasowej w Ottawie. Nic nie wskazywało na taką decyzję. Ciemne chmury zaczęły się jednak nad nim zbierać, gdy wyraził swoje poparcie dla ustawy C-33 o edukacji.
W Mississaudze:
W Mississaudze jak co roku obchody organizował Okręg Mississauga KPK. Pogoda dopisała. Było słonecznie, ale bardzo wietrznie. Po przemarszu organizacji polonijnych, młodzieży harcerskiej, Rycerzy Kolumba i uczniów do kościoła św. Maksymiliana Kolbego odprawiona została Msza św. za Ojczyznę, którą koncelebrował proboszcz parafii o. Janusz Błażejak. W kazaniu odwołał się do postaci naszego nowego świętego Polaka Jana Pawła II i przypomniał, że choć Ojczyzna jest wolna, to nadal toczy się walka o jej ducha i wierność dziedzictwu.
Odpoczywam, jak tu wracam... - rozmowa "Gońca" z Jakubem Sołtysińskim, synem polskich imigrantów, od kilku lat mieszkającym w Polsce
Napisane przez akWychowany w Kanadzie, mieszka w Polsce. Jakub Sołtysiński jest synem polskich imigrantów, wychował się i wykształcił w Ontario, od kilku lat mieszka i pracuje w Polsce, gdzie założył rodzinę.
– Spotykamy się po pięciu latach, wciąż jesteś w Polsce, mieszkasz tam, pracujesz. Jak się zmieniła twoja perspektywa?
– Widzę więcej słabych elementów życia w Polsce.
– Życia codziennego?
– Tak. Znam też lepiej system i potrafię lepiej w nim funkcjonować. To na pewno jest duża zmiana. Czyli te rzeczy, które mnie gryzły, gdy się przeprowadziłem do Polski, nadal mnie gryzą, ale nie pozwalam im tak głęboko docierać.
– Zgrubiała ci skóra?
– Tak, dokładnie. Na pewno na lepsze się trochę zmienia sama Polska. To widać. I jeżeli to widać na przestrzeni tych siedmiu lat, kiedy tam mieszkam, to jest to dobry znak.
– Mówisz, że zmienia się na lepsze; czy myślisz, że może dlatego, że mieszkasz w Warszawie, mieście, w którym koncentruje się i gospodarka, i administracja itd.? Masz kontakty z ludźmi spoza Warszawy, tam też Polska zmienia się na lepsze?
– Mówiąc, że zmienia się na lepsze, chodzi mi o to, że interakcja międzyludzka staje się, według mnie, bardziej cywilizowana.
– Ludzie nie są mniej spięci?
– Nie są już tacy agresywni. To był problem, który zauważyłem, jak tam przyjechałem. Pomimo że w Ameryce Północnej uśmiech jest sztuczny, to ułatwia w wielu przypadkach życie codzienne. Z drugiej strony, wiadomo, że w Polsce ludzie są bardzo otwarci, jak się już ich pozna. To jest ta różnica, że tutaj jednak tak nie jest i trzeba być albo w rodzinie, albo być z kultury, która jest bardzo otwarta, żeby wejść do zamkniętego grona.
W Polsce trzeba być w rodzinie, a jak już się jest, to jest bardzo ciepło i przyjemnie.
Natomiast ta agresja, która się wylewa w interakcjach codziennych, gdy spotykamy się w sklepach, w pracy, na drodze do pracy, w przedszkolach, szkołach itd., to widać, że to się zmienia na bardziej pozytywne.
Jeśli chodzi o gospodarkę, to trudno powiedzieć. Jak się wyjedzie z dużego miasta, widać, że Polska nie jest bogatym krajem, że bieda naprawdę jest wszędzie. Nie trzeba daleko jechać, żeby to zobaczyć. Wystarczy pół godziny poza duże miasto i to od razu widać.
– Duże miasto, czyli Warszawa...
– Warszawa, Kraków, Wrocław, Lublin. Wydaje mi się, że to jest nawet trochę jak w Kanadzie. Może Toronto jest trochę większe i bardziej obszerne, natomiast wystarczy pojechać na północ i widać, że tych pieniędzy jest trochę mniej.
– Ale na północy mało ludzi mieszka.
– Zgadza się, w Polsce jest większe zagęszczenie, ale widać te skrajności, że tych pieniędzy nie ma. Tego się nie odczuwa w Warszawie. Jeżeli ktoś mieszka w Warszawie i nie wyjeżdża, to ta perspektywa jest trochę spaczona.
Mam na myśli nie tylko kwestie ekonomiczne – rzadko się o tym mówi, ale czasami w wiadomościach podają, że na przykład karetka nie dojechała do małej miejscowości itd. W Warszawie też się to zdarza, ale na pewno rzadziej. Więc jest faktycznie tak jak w każdym kraju, jak się mieszka w metropolii, można powiedzieć, to jest się odizolowanym od takich problemów ogólnych, które mogą dotyczyć dużej części społeczeństwa, a nie widać ich w mieście.
– Mówiłeś, że umiesz teraz więcej rzeczy załatwić, umiesz się poruszać w tym życiu, które jest w Polsce. Czy to znaczy, że wiesz, kiedy się uśmiechnąć, a kiedy dać łapówkę?
– Prywatnie nie popieram łapówek, więc automatycznie mi się to przekłada na współpracę biznesową, czyli w firmie, w której pracuję, w doradztwie, w consulting, nie ma miejsca na to, to jest tak ryzykowna gra – oczywiście słychać o tym w Polsce, duże przetargi rządowe, to rozchodzi się w gronie zainteresowanych – ja akurat w informatyce pracuję – co chwila wychodzą jakieś większe sprawy na jaw, tak jak ostatnio z HP (Hewlett-Packard), gdzie faktycznie przekupywano w Polsce urzędników. Gdy się chce coś załatwić, to uśmiech jest OK, ale to już jest załatwianie lub pomaganie sobie w załatwieniu jakiejś sprawy w taki międzyludzki sposób, który nie ma konotacji ekonomicznych. Uśmiech nikogo nic nie kosztuje i to, że kogoś ładnie poproszę, to dalej jest dobra wola drugiej osoby, ona nie ma z tego żadnych korzyści, co najwyżej może być bardziej zadowolona, lub mogę być dla niej niemiły.
Natomiast widać, że korupcja jest; widać to w biznesie, czuć to, nawet się o tym rozmawia. Nie umiem w tym funkcjonować, więc nie mogę z tego skorzystać, po prostu nie umiem.
– Twoim zdaniem to jest subtelniejsza korupcja niż dawanie koperty z pieniędzmi, tak jak to kiedyś wyglądało?
– Trudno mi powiedzieć, nie robiłem tego, nie byłem świadkiem czegoś takiego. Wiem, że lekarzowi nadal ludzie – chyba to tradycja – dają czekoladki, alkohol. Oczywiście to jest kwestionowane, karane, podważane itd. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o sferę biznesową, bo tam jest ta największa korupcja, bo małe, prywatne rzeczy, nawet jak są duże w skali, to wartość tego i strata dla wszystkich łącznie z państwem nie jest duża.
– Mówisz na styku państwo – prywatny kontraktor.
– Tak, standardowo. Wydaje mi się, że to nadal tam jest i nadal tam będzie. Akurat nasza firma z założenia nie wchodzi w przetargi państwowe ze względu na korupcję. Tam ciężko jest się poruszać bez tego. Wydaje mi się, że to jest na jakimś poziomie w każdym kraju, i w Polsce uczą się robić to bardziej dyskretnie.
– Powiedz, co cię zaczyna drażnić po przyjeździe do Kanady, bo od czasu do czasu tutaj bywasz? Coś się pogarsza?
– Na pewno jest dużo łatwiej porównywać. Jedna rzecz, która mnie bardzo drażni, to są ograniczenia praw. I to widać. Jak się jedzie do Europy i mieszka się trochę dłużej, to czuć, że można trochę głębiej oddychać. Jest trochę więcej przestrzeni.
– Można zapalić papierosa?
– Tak, na przykład, dzisiaj słyszałem, że w Victorii w BC zabraniają w miejscach publicznych palić papierosy, będzie można tylko w samochodzie i w domu. Nie widzę w tym celu, ale dla mnie ograniczanie praw obywatelskich jakichkolwiek i inwigilacja to bardzo zły kierunek. Tego nie czuć w Europie, nie czuć tego w Polsce.
– Ale w takiej Wielkiej Brytanii jest kamera na kamerze.
– Moje wspomnienia z Kanady są takie, że jak jeździłem, to miałem coś takiego jak akcja "RAID", że mnie mogli w środku nocy zatrzymać i było wielkie sprawdzanie, czy nie piłem alkoholu. A to nie chodziło o to. W wielu przypadkach wyłapywali zupełnie inne przypadki łamania prawa. Czułem się trochę jak w kraju policyjnym, dlaczego ktoś mnie zatrzymuje bez konkretnego powodu i legitymuje?!
Oczywiście można żartować, są jakieś uzasadnienia, że jest bezpieczniej itd., ale są też inne metody na uzyskanie tych rzeczy niż ograniczanie praw. Podobnie z paleniem. To jest rzecz, która mnie tutaj drażni. Porównując do tego, jak wygląda życie w Europie, to tutaj mnie to trochę boli i definitywnie uważam, że powinno to być zmienione.
Druga rzecz. Wydaje mi się, że kierunek Kanady jako kraju multikulturalnego, na długą metę to nie będzie działało. Stany troszeczkę inaczej to rozwiązały, mają tzw. melting pot.
– Tam też się to zmienia. Też się zwraca uwagę na przywiązanie do wartości etnicznych.
– Tutaj jest to mocniejsze. Wydaje mi się, że żeby ten kraj był silny, żeby wszyscy ciągnęli ten wóz w jednym kierunku, to powinno być silniejsze nauczanie, wspieranie i budowanie poczucia zjednoczenia Kanadyjczyków. Wydaje mi się, że w dłuższej perspektywie to będzie problem Kanady. To się będzie zmieniać na gorsze. Im większe grupy etniczne i mniejszości będą powstawały – nie mówię, że to jest złe – będzie brakowało Kanady. To będzie polska Kanada, to będzie azjatycka Kanada...
– W sytuacji, kiedy jest dobrobyt i wszyscy mają co jeść i pracę, to może nie odgrywa to takiej roli, jak w sytuacji zagrożenia...
– Oczywiście, jak jest gorzej, każdy będzie wspierał swoich i te granice między kulturami i nacjami będą się poszerzały. Nie mówię o nienawiści, bo myślę, że na to nie będzie miejsca oprócz jakichś skrajnych przypadków. Myślę, że to jest coś, na co Kanada powinna położyć nacisk.
– Brak spójności, żeby nam zależało na tym, żeby to państwo dobrze funkcjonowało?
– Wydaje mi się, że każdy kraj powinien budować poczucie jedności i robić to bardzo silnie, bo to jest taka duża rodzina.
– Jesteś Polakiem z pochodzenia, czy czujesz jakiś sentyment do Kanady, czujesz się związany z Kanadą, czujesz się Kanadyjczykiem?
– Czuję się Kanadyjczykiem, definitywnie. Jak mieszkałem na początku w Europie i ktoś się mnie pytał, skąd jestem, to automatycznie odpowiadałem, że z Toronto. Potem zauważyłem, że mi to sprawia trochę problemów w poruszaniu się, że ludzie dziwnie się patrzyli, więc zależnie od sytuacji dobieram odpowiedź, ostrożnie, czy jestem Polakiem, czy jestem Kanadyjczykiem.
Natomiast nadal się nim czuję. Wychowałem się tutaj, więc jestem w pewien sposób zaprogramowany przez Kanadę, przez system edukacji, przez życie kanadyjskie, przez podejście. I jak rozmawiam z ludźmi, którzy się wychowali w Polsce, to w miarę szybko zauważają, że coś jest nie tak ze mną, że nie pasuję do standardowego obrazka.
– Na czym polegają te różnice?
– Uśmiecham się. To może jest śmieszne. Zawsze mnie to bawiło, ale tak jest. Zawsze się pytają, dlaczego ty jesteś taki zadowolony. Może to jest akurat moja osobista cecha, ale wydaje mi się, że to też wynika częściowo z wychowania w Kanadzie, gdzie jest takie amerykańskie bardzo pozytywne podejście – że mimo iż akurat dom się spalił i samochód zabrała woda, to się cieszymy z życia, bo przecież może być zawsze gorzej.
Mam też inne podejście w pracy. Wydaje mi się, że to już wynika z doświadczeń i systemu edukacyjnego na wyższej uczelni.
Problem zarządzania zawodowego, który jest w Polsce, w Ameryce Północnej został rozpoznany już kilkanaście lat temu, kiedy zauważyli, że brakuje szkolenia specjalistycznego, ale z nutką zarządzania. W Polsce jeszcze tego nie ma, jest dużo osób, które są bardzo inteligentne, są specjalistami, ale nie mają dobrych umiejętności, jeśli chodzi o relacje i zarządzanie ludźmi.
– Jak pracować w grupie, w zespole?
– Nie, tutaj akurat nie ma większego problemu. Chodzi bardziej o takie relacje, pozytywne motywowanie, pozytywne zarządzanie.
To widać. Jak rozmawiam z ludźmi w moich zespołach, to zawsze mi zwracają uwagę, że inaczej się ze mną pracuje. Więc staram się to podtrzymać – bo zawsze reklamuję, że to jest kanadyjskie i amerykańskie szkolnictwo i pozytywnie świadczy o Kanadzie, że można inaczej, że można w pozytywny sposób.
Dosyć dużo pracujemy, więc ludzie są zmęczeni, więc każdy oddech, jaki im można dać, to wydaje mi się, że trzeba.
– Czy nie czujesz się w stosunku do tych ludzi, którzy wychowali się w Polsce, niedoedukowany w pewnych dziedzinach? Czy brakowało ci czegoś, znajomości historii na przykład?
– Nie. Oczywiście indywidualnie trafiam na ludzi, których uważam za bardziej inteligentnych od siebie. Faktycznie, jeśli wchodzimy na tematy historii, to niektórzy mają szerszą wiedzę, ale wydaje mi się, że można powiedzieć, że tam jest wyższy poziom edukacji do średniej szkoły. Potem to się zmienia.
Oczywiście można postawić pytanie, jaki jest cel wyższego wykształcenia, czy przygotować kogoś do zawodu, czy przygotować go do umiejętności nauki siebie samego i rozwoju w bardzo szerokim kontekście.
Czy robimy specjalistę, czy robimy kogoś, kto jest ogólnie rozwinięty. Ludzie w Polsce do poziomu średniej szkoły są lepiej wykształceni, ta ogólna wiedza jest na wyższym poziomie, natomiast później ta przepaść jest bardzo szybko nadganiana w Ameryce, i wykształcenie wyprzedza polskie.
Polacy mają to do siebie – ta zaleta jeszcze została, wydaje mi się, że to jest z ery komunizmu – że potrafią bardzo dobrze sobie radzić w każdej sytuacji. I to widać w pracy. Wyobraźnię i sposób rozwiązywania problemów oceniam bardzo wysoko, są bardzo dobre, bo trzeba było sobie po prostu radzić.
Na Zachodzie mamy standardy, systemy – mówię o modelach współpracy itd. Tu są ramy ustalone i jedzie się po szynach. W Polsce jest to bardziej dynamiczne. I to jest jedna z rzeczy, która działa, pozwala firmom dynamiczniej funkcjonować, choć faktycznie powoduje to więcej chaosu, ale pozwala dynamiczniej działać.
Jeśli chodzi o wiedzę, nie czułem żadnej przepaści. Oczywiście, jeśli chodzi o historię Polski, mogę mieć pewne braki.
– Stereotypy polskie w stosunku do ciebie, stereotypy twoje w stosunku do Polski. Co musiałeś zrewidować?
– Stereotypy. W stosunku do mnie, nie wydaje mi się. Chyba nie mieli Polacy tyle kontaktów, żeby mieć stereotyp Kanadyjczyka. O hokej się pytają.
– Grasz w hokeja?
– Oczywiście, staram się. To jest niestety ciężki sport do uprawiania, zwłaszcza w Warszawie, ze względu na brak infrastruktury.
– Nie ma lodowisk?
– Jest jedno. Niestety.
Moje wyobrażenia o Polsce... trudno mi powiedzieć. Jeździłem tam zawsze na wakacje, od małego, więc nie miałem jakiegoś takiego konkretnego...
– Szoku kulturowego.
– Nie, tego nigdy nie było, zwłaszcza że wychowywałem się w mocno polskiej rodzinie, więc tradycje, wszystko to tam było.
Ten szok kulturowy był bardziej w takim życiu codziennym.Ta agresja ludzi wobec siebie, niezrozumiała dla mnie zupełnie, ale dająca mi bardzo duże szanse, bo wystarczyło, że się uśmiechałem i mogłem dużo więcej załatwić niż pan Kowalski obok mnie, który wrzeszczał na wszystkie strony i starał się uzyskać coś przemocą od drugiej osoby. Nie miałem żadnych stereotypów. Jedyny, jaki był w Ameryce Północnej, to że w Polsce się pije dużo wódki.
– Co nie jest prawdą?
– Wydaje mi się, że więcej niż tutaj, zdecydowanie, ale to nie jest na skalę problemu społecznego, tak jak to jest opisywane. Faktycznie, sporo ludzi prowadzi samochód po alkoholu, i to jest jakiś problem w Polsce, ale to jest łatwy problem do załatwienia w odpowiedni sposób. Można to rozwiązać. Europejczycy, bym powiedział, z nutką wschodniej Europy.
– Powiedz, czy żyjesz nadal w rozkroku, czy jesteś Kanadyjczykiem w Polsce, czy jesteś już Polakiem, interesujesz się życiem politycznym tam, interesujesz się, co się dokoła ciebie dzieje, chcesz tam głosować, wpływać na sytuację, chcesz być obywatelem tego kraju pełną piersią, takim, który tam widzi swoją przyszłość, czy cały czas masz w głowie, że jakby coś, to wsiadasz w samolot i jesteś tutaj?
– Dokładnie tak. W każdej chwili czuję, że jeśli coś mi nie będzie tam pasowało bardzo mocno, że będzie to dla mnie na tyle silnym utrapieniem, że nie będzie warto z tym walczyć, to wiem, że mogę wrócić do Kanady w każdej chwili, wymieniając to na inne utrapienia oczywiście, ale wydaje mi się, że mniejsze. Tak to oceniam.
Może okazać się zupełnie inaczej, że te rzeczy, które wymieniłem wcześniej, okażą się na tyle poważne, że będę chciał wrócić z powrotem "z powrotem".
– Gdzie chciałbyś, żeby się twoje dzieci wychowywały?
– Od razu odpowiedź mi przychodzi, że jednak w Kanadzie. Oceniam system edukacji w Kanadzie, ten przez który ja przechodziłem, jako zdecydowanie lepszy niż polski.
Natomiast z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że nie znam tak dobrze polskiego systemu edukacyjnego. Znam go tylko z opowieści. Ludzie, koledzy z pracy opowiadają mi o problemach. Nie mówią o zaletach, bo zwykle, zwłaszcza w Polsce, nie rozmawia się o zaletach, no bo po co. A słyszę o wielu kłopotach, z dostępem do szkół, do przedszkoli. I oczywiście z naginaniem systemu, zdobycie większej liczby punktów, żeby dziecko się gdzieś dostało, meldowanie się ulicę dalej u znajomych itd. itd., żeby to jakoś działało. Bo jest problem w Polsce z miejscem w szkołach, przedszkolach i ludzie, jak obserwuję, bardzo mocno o to walczą. Czyli już rodzice muszą walczyć, żeby dzieci miały szanse.
Albo się ma pieniądze i stać kogoś, żeby wysłać dziecko do prywatnej szkoły czy w miejscu poza rejonem, i niestety większość osób w naszej firmie stać na to i korzystają z tych przywilejów, natomiast przeciętnego Polaka nie stać, żeby płacić dwa – trzy tysiące złotych na szkołę dla jednego dziecka, nie daj Boże dla dwojga, to już się kwota zwiększa dramatycznie.
Więc odpowiadam, definitywnie: Kanada. Jeśli będę zmuszony, żeby dziecko tam się uczyło, to oczywiście będę się starał wybrać szkołę angielskojęzyczną, gdyż uważam, że otwiera to dużo więcej drzwi niż szkoła, która jest tylko w języku polskim.
– Czy nie boisz się, że tutaj następuje ewolucja poprawności politycznej i te programy nauczania, które są w szkołach tutaj, są coraz bardziej podporządkowane ideologii, a w Polsce jeszcze nie? W Polsce można jeszcze łatwo być poza tym systemem.
– Nie wydaje mi się. To jest kwestia w dużej części rodziców i osób, z którymi się spędza czas.
Szkoła ma oczywiście wpływ na dzieci i jak się je uczy, ale rodzice mają największy autorytet. Więc tu jesteśmy w stanie, nawet jeżeli w szkole jest jakiś program lub jego część, który nie idzie w tym kierunku, z którym my się zgadzamy, to jesteśmy w stanie bardzo łatwo, jako posiadający autorytet rodzice, zmienić to, wytłumaczyć inaczej i nauczyć dziecko tak, jak my uważamy.
Czy jest to silniejsze w Kanadzie? Oczywiście tak. Poprawność polityczna w Kanadzie i w ogóle w Ameryce jest ogromna i to widać, i to boli trochę. Tu jest strach przed powiedzeniem czegoś, co nie jest poprawne, i wiadomo, wiąże się to od razu z telefonem od prawnika albo nieprzyjemnym listem. W Polsce tego nie ma aż na taką skalę, ale zaczyna się powoli pojawiać.
Myślę, że jakbym od teraz policzył piętnaście lat, to za piętnaście lat będziemy dużymi krokami gonić Kanadę w tym zakresie.
Niestety, wolność słowa znika wszędzie na świecie. Jest mało miejsc, gdzie można powiedzieć, co się chce, i nie zostać ukaranym, pomimo że mamy te prawa.
– Dlaczego tak się dzieje?
– Tu jest wiele czynników.
– Skoro tobie to doskwiera, to prawdopodobnie są ludzie, którym to również doskwiera, a mimo to jesteśmy tego świadkami na co dzień.
– Zastanawiam się, bo tak naprawdę czynników, które to powodują, jest wiele. Mamy na pewno sferę polityczną, która chciałaby, żeby nikt nie mówił nic, co politykom będzie sprawiało kłopot, z którym oni będą musieli coś zrobić. To jest jedna rzecz, i wydaje mi się, że to jest lenistwo ludzkie.
Druga rzecz, mamy grupy w społeczeństwie, które będą starały się chronić swoje otoczenie, ludzi swojego pochodzenia, swojej wiary itd., i będą chroniły najmocniej, jak się da, bo oni w to wierzą. Cokolwiek to jest, czy wierzę w zespół piłki nożnej, czy mam przekonanie, że statek kosmiczny po mnie przyleci i mnie zabierze do nieba.
Tak naprawdę to wynika z braku tolerancji.
– Polityczna poprawność wynika z braku tolerancji?
– Tak mi się wydaje. Jakbyśmy wszyscy wzruszyli ramionami... No bo jak ja sobie ponarzekam na inną osobę publicznie, mogę to zrobić w sposób kulturalny, mogę to zrobić w sposób niekulturalny, ale sobie na nią ponarzekam, zwłaszcza jeżeli mówimy o osobach publicznych... bo to dotyczy dwóch rzeczy, albo mówimy o kimś, albo mówimy o czymś. To się sprowadza do tego, że ktoś może mieć odmienną opinię o czymś. No dobrze, to się nie zgadzamy. Jeżeli robimy to w kulturalny sposób, to powinniśmy mieć pełne prawo do wyrażania tego. Jeżeli natomiast obrażamy konkretną osobę, to powinniśmy mieć uzasadnienie do tego, argumenty oparte na faktach, ale to jest zazwyczaj ta szara strefa, gdzie ciężko jest. Mamy domniemania, mamy oczywiście swoją opinię, że ktoś coś źle robi, to jest forma krytyki i odmiennych opinii na różne tematy. Jeżeli mamy potrzebę wyrażania opinii, to nikt nie powinien nam tego zabraniać. Wydaje mi się, że kiedyś tak było.
– Na pewno tak było kiedyś, trzydzieści – czterdzieści lat temu.
– No właśnie. A w Anglii można było stanąć i powiedzieć – poza obrażaniem Królowej – co się chciało. Oczywiście to znika.
Mam taką trochę idealistyczną wizję świata, że będziemy mogli powiedzieć, że nam się coś nie podoba, będziemy mogli krytykować polityków, zwłaszcza polityków, że robią coś źle. Ale tak samo krytykować osoby prywatne, jeżeli uważamy, że robią coś złego, w dużych firmach, krytykować jako społeczeństwo i jako osoby indywidualne. Ta poprawność polityczna to kolejny krok do ograniczania tej swobody, ograniczania tego głosu, który mamy, bo ktoś nam z góry narzuca, że tego nie mówimy, bo to jest tabu, bo to się wiąże z jakimiś konsekwencjami. Nie uważam, że to jest dobry model, im bardziej będziemy go wprowadzać, tym bardziej będziemy czuli – mam wrażenie przynajmniej albo liczę na to – że będziemy tacy przyciśnięci.
– Czy twoi znajomi w Polsce też tak sądzą, przeszkadza im, że ta sfera wolności, wolności słowa, swobody wyrażania, się domyka?
– Nie. Myślę, że to jest problem pojawiający się w społeczeństwie, które jest bardzo dojrzałe gospodarczo, gdzie ludzie mają czas. To jest problem, który się zaczyna zauważać, jak mamy wszystkie inne potrzeby zapewnione i zaczynamy szukać, gdzie nas jeszcze boli. Dla osób, które walczą z dnia na dzień, żeby przeżyć...
– Polska jest takim krajem, gdzie się walczy z dnia na dzień, żeby przeżyć?
– Przeciętnie, wydaje mi się, tak to wygląda. Polska nie jest zamożnym krajem.
– Czy widzisz, że ta zamożność się poprawia, czy masz wrażenie takiej eksploatacji, tzn. wszystko jest mniej więcej na tym samym poziomie, ci co mają co jeść, mają co jeść, ci co nie mieli, nie mają.
– Nie, myślę, że ten podział globalnie jest zachowany w Polsce. Czyli osób ubogich przybywa, osób bardzo zamożnych też przybywa, a klasa średnia znika w bardzo szybkim tempie. Wydaje mi się, że jest problem w Polsce...
– Z rozwarstwieniem?
– Jak najbardziej. Tak jak mówiłem wcześniej, tego w dużych miastach tak bardzo nie widać, niestety. Polacy mają jeszcze tendencję taką, duże umiejętności ukrywania tego. Z moich obserwacji wynika, że np. samochód jest dosyć ważny, bo to pokazuje status.
– Tworzenia pozorów dobrobytu?
– Tak. To może zdarza się rzadziej w Kanadzie czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie ludziom po prostu nie zależy, czy mają gorszy samochód, bo to jest tylko transport i to wszystko. Tu się zwraca na inne rzeczy uwagę.
A w Polsce ludzie potrafią się bardzo dobrze ukrywać, pomimo niskich dochodów, są w stanie jeździć bardzo drogimi samochodami. Jakoś im to wychodzi. Mnie zawsze fascynowało, i jak żeśmy poprzednim razem rozmawiali, to i dzisiaj podtrzymuję, Polak wydaje półtora raza więcej niż zarabia i nie ma kredytu; nie wiadomo, jak to robią, ale jakoś im się to udaje.
Wydaje mi się, że ogólnie ten problem, tak jak mówiłem wcześniej, z tym zauważaniem poprawności politycznej, ograniczania wolności, jest dla wielu Polaków jeszcze daleki.
Faktycznie, ci, którzy mieszkają w dużych miastach, zarabiają i mają ten komfort życia codziennego zapewniony, mogą się przez chwilę zastanowić nad tym, czy coś ich gryzie. Osoby, które nie mają tego komfortu, ciężko nawet od nich wymagać – powinno się oczywiście – ale ciężko wymagać, jeżeli ich zmartwieniem jest, czy starczy im na jedzenie na przyszły miesiąc.
– Kiedy będziesz następnym razem w Kanadzie?
– Mam nadzieję, że za kilka miesięcy.
– Podoba ci się, chcesz tak kursować?
– Oczywiście nie, to jest męczące. Z jednej strony, jest to kosztowne, wiadomo, podróżowanie tam i z powrotem, zwłaszcza jako rodzina, bo samotna osoba to jeszcze budżetowo może sobie z tym poradzić, natomiast jako rodzina...
Tam każdy pracuje, ma swoje obowiązki, przyjeżdżając tu, odrywamy się od życia, więc to jest problem.
Natomiast czuję, jak przylatuję do Kanady, że bardzo szybko się adaptuję tutaj, jak wracam tam po kilku dniach w Kanadzie, to mi troszeczkę dłużej zajmuje, żeby się przyzwyczaić. Jednak czuję ten chaos, który tam jeszcze istnieje.
Chciałbym tutaj wrócić i odpoczywam, jak tu wracam. Wiadomo, przyjeżdża się do rodziny, znajomych, których się zna od wielu lat, to uspokaja. To jest rzecz, niezależnie w jakim kraju, której się nie da odtworzyć, to są więzi od wielu lat i one zostają i podtrzymują się.
Niezależnie od tego, kto jaką drogę wybrał w życiu, te więzi zostają i odtworzenie ich zajmuje trzydzieści sekund.
– Dziękuję za rozmowę.
Siedem dni ze Stanem Tymińskim. Codzienność z szokową transformacją w tle (8)
Napisane przez Wojciech BłasiakAle najważniejszy polityczny zabieg manipulacyjny pozostał i dla Tymińskiego, i dla większości społeczeństwa dość długo nieczytelny. A dla części Polaków pozostaje nieczytelny nawet do dziś. Tym zabiegiem był pucz związkowy Wałęsy i jego współpracowników. Wałęsa i jego grupa dokonali przy tym swoistej kradzieży politycznej znaku i znaczenia "Solidarności" z lat 1980–1981 i stojącego za nim zaufania polskiego społeczeństwa. Nieczytelność tej politycznej kradzieży była możliwa dzięki ścisłej cenzurze na ten temat komunistycznych mediów oraz wznowionego "Tygodnika Solidarność" i nowej gazety strony postsolidarnościowej pod nazwą "Gazeta Wyborcza". Specyficzne złodziejstwo polityczne Wałęsy i jego grupy polegało na utworzeniu w 1989 roku nowego i całkowicie różnego ideowo, programowo i personalnie związku zawodowego i zarejestrowanie go pod starą nazwą NSZZ "Solidarność". Następnie zaś grupa ta starała się uniemożliwić innym grupom działaczy i przywódców "Solidarności" wykorzystanie tej nazwy. Tak sprzeciwiano się i blokowano przez jakiś czas zarejestrowanie, przez grupę byłego wiceprzewodniczącego "Solidarności" Mariana Jurczyka, nowego związku "Solidarność '80".
Listy z nr. 18/2014
Na początek aktualizacja z trasy wyprawy dookoła Polski syreną 105L, którą z Krakowa wojażują panowie Grzegorz Sroka i Artur Samborski. W czwartek rozmawiałem telefonicznie z p. Sroką. Syrena ciągnąca przyczepę kempingową N-126 znajdowała się pod rosyjską granicą nieopodal Elbląga, przejechawszy 2100 kilometrów BEZAWARYJNIE.
Obaj śmiałkowie mieli nadzieję dotrzeć z powrotem do Krakowa, z którego zaczęli rajd, w niedzielę.
Jechali z prędkością 60-65 km/h i syrenka – wyprodukowana w warszawskiej FSO w 1976 roku, radziła sobie bez problemu.
Pytałem, czy łatwo dzisiaj o paliwo do dwusuwów. Kierowcy leją litr mixolu na 30 litrów benzyny, ale p. Sroka twierdzi, że nie ma problemu, bo ludzie wciąż mają różne wynalazki, dwusuwowe kosiarki, piły i inne. Rozpoczęta 29 kwietnia wyprawa odbywa się zgodnie z planem.
Oczywiście, wszędzie na trasie syrena wzbudza zainteresowanie i podziw. Przy okazji dziękuję p. Arkadiuszowi Kamińskiemu – właścicielowi marki "Syrena" i projektantowi nowej syreny meluzyna, za numery do Polski.
Notabene, jak już pisałem, byłem niedawno w USA i trochę pojeździłem, bo aż na granice mojego dobowego zasięgu jazdy, do Północnej Karoliny. Zgadałem się tam o syrenie z kolegą Amerykaninem, pokazałem na iPhonie, a on mówi "beautiful".
No i proszę mi powiedzieć, czy to nie paradoks i rechot historii, że ta nasza poczciwa syrenka zaprojektowana oszczędną ręką w trudnych powojennych czasach dzisiaj daje tyle radości.
Dlatego trzymam kciuki za powodzenie projektu Arkadiusza Kamińskiego.
Wracając zaś do długich wojaży. – Jak mówię, 1300 km dziennie to limit mojej dziennej jazdy. Szczęśliwie droga na południe na wielu odcinkach pozwala na 70 mil na godzinę, co oznacza, że wszyscy jeżdżą 80. Moje 14-letnie BMW spisywało się doskonale, tym bardziej że ma założone letnie opony przeciwdeszczowe. (Jak twierdzi inż. Zakrzewski z Ludexa – nigdy za mało przypominania, że opony są bardzo ważne, bo opona to jedyne miejsce, w którym nasze auto styka się z drogą) – A w deszczu było ok. 600 km – przy prędkości 130 kilometrów na godzinę można troszkę nadgonić czas, choć oczywiście człowiek ma strach ze względu na polujących na inostrańców miejscowych "zastępców szeryfa".
Dwie rzeczy drażnią – podobnie jak u nas w Kanadzie, w wielu stanach można spotkać ludzi, którzy uważają, że mają prawo jechać z obowiązującą prędkością maksymalną lewym pasem. Jest to niebezpieczne dla innych użytkowników, którzy chcą jechać szybciej, i prowadzi do karkołomnych sytuacji drogowych.
Przydałoby się, aby od małego wpajać dzieciom, że lewy pas jest do wyprzedzania!
W tym przypadku poważnie odbiegamy od niemieckiej kultury drogowej – w RFN, wiadomo, że jeździmy prawym pasem. W USA niestety nie.
Druga rzecz to wspomniane kiedyś fartuchy na koła. Jak mówię, kilkaset kilometrów jechałem w deszczu (szczęśliwie bez tornad) i za każdym autem ciągnął się warkocz wody niczym za kometą Halleya. Przy wyprzedzaniu wycieraczki machały jak opętane, a i tak mało było widać.
Naprawdę fartuchy to prosty pomysł!
Jak pokonywać długą drogę bezpiecznie?
Po pierwsze, krótkie, ale częste przerwy, po drugie, zainteresowanie jazdą – wyprzedzanie, zmiana pasów – słowem – jestem obecny myślami na drodze i koncentruję się na tym, co robię, a nie siedzę rozwalony i znudzony, błądząc myślami po przyjemnych kształtach, przy włączonym cruise control.
Druga sprawa, częste zmiany pozycji, raz półleżąca, potem znów do pionu – to – podobnie jak przerwy – poprawia krążenie.
Trzecia sprawa – dobre jedzenie. Nie, nie mam na myśli wykwintnych restauracji, lecz pogryzanie czegoś sensownego. Moim odkryciem są kawałki grapefruita – przed drogą obieram i kawałkuję 6 grapefruitów, a potem często jem, grapefruit pozwala nieco niwelować uczucie głodu, a dodatkowo nawadnia.
No i oczywiście woda pitna. – Unikam odwadniającej kawy i tłustego jedzenia.
Taka mniej kaloryczna dieta dobrze działa na rozjaśnianie szarych komórek i pozwala zachować przytomność umysłu. Wiadomo, że człowiek jest trochę drapieżnikiem, i jak jest nieco przegłodzony, to lepiej myśli, zaś jak zje, to od razu ma ochotę położyć się na gałęzi ze spuszczonym ogonem.
Podsumowując. Mimo zrobienia tam i z powrotem blisko 3 tys. kilometrów, jechało się znakomicie i nienudno. A to znaczy, że bezpiecznie.
O czym zapewnia
Wasz Sobiesław
Cierpimy razem: jedność i solidarność z Koreą
Napisane przez Paula Agata Trelińska"O, skąd dostałaś żółtą kokardę?" – pyta się mój nauczyciel koreańskiego. Próbuję mu wytłumaczyć, ale po krótkim czasie poddaję się i nic nie mówię.
Nauczyciel składa ręce, jakby się modlił, kłania się i dziękuje mi za to, że mam żółtą kokardę przypiętą do żakietu.
Dookoła świata żółte wstążki często się kojarzą z walką z rakiem. Z "Livestrong", fundacją założoną przez rowerzystę Lance'a Armstronga. Czasem też z kryzysem zakładników w Iranie. Ale dziś, przynajmniej w Korei Południowej, są one symbolem jedności i solidarności z ofiarami wypadku promu "Sewol".
Na ryby w maju
Od 1 maja wolno już łowić szczupaki i sandacze na Georgian Bay – dystrykt numer 14. W pierwszą sobotę maja na jeziorze Ontario otwiera się również sezon na szczupaki i sandacze.
Szczególnie na szczupaki warto się wybrać nad brzegi Ontario, bo ryby tego gatunki zdarzają się duże i nie trzeba jechać setki kilometrów na północ.
Większość ludzi w sposób intuicyjny rozumie, jakie znaczenie ma słowo "własność". Każdy wie, co do niego należy, a czego nie ma. W równie intuicyjny sposób ludzie z reguły rozumieją pojęcie współwłasności, która z definicji zakłada, że dane dobra materialne albo dobytek można posiadać na spółkę z inną osobą (osobami).
Często zdarza się, że para małżeńska lub niemałżeńska wspólnie posiada np. dom. Można też posiadać wspólne konto bankowe albo samochód. Większości ludzi wydaje się, że bycie współwłaścicielem jest prostym, pozbawionym komplikacji pomysłem, częściowo dlatego, że w Polsce jak i w większości Europy można być współwłaścicielem czegoś tylko w jeden sposób.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…