Straciłem wiarę w prawdziwość komunikatów podawanych nam do wierzenia od czasu, kiedy na oczach całego świata wyburzono wieżowiec WTC-7, a cały świat uznał, że lepiej jest w to wierzyć, ponieważ nie wierzenie wytwarza niewygodny dysonans poznawczy. Wiara w podawane przez rząd informacje do wierzenia jest więc sprawą świętego spokoju i równowagi psychicznej i niestety od czasu do czasu kłóci się z krytycznym myśleniem. Z drugiej strony, rozum pochodzi od Boga i dobrze jest go używać, a więc nie wierzę.
Masakra w Las Vegas to podobno robota jednego faceta, który wtargał na wysokie piętro luksusowego hotelu cały arsenał, zainstalował na korytarzu monitorujące kamerki i zaczął ogniem ciągłym strzelać po ludziach.
Może tak, a może nie…
Wielu świadków twierdzi, że ktoś inny strzelał również z czwartego piętra z broni maszynowej - potwierdzający to film ze smartfonu miał wczoraj ponad milion obejrzeń.
Oczywiście cała sprawa posłuży do dalszego podzielenia zaplecza politycznego amerykańskich lokalistów Trumpa i pogłębianiu zamieszania. Bo o to chodzi na tym się rządzi, na tym się robi globalizację. Jądro dało znać o sobie. Według globalizatorów, polityka to umiejętność przystrzygania stada. Ofiar nie da się unikną. Muszą być.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!