Gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, że rządzą nami socjaliści, to po poniedziałkowej Mowie od Tronu odczytanej przez gubernator Ontario z podsuniętej przez rząd kartki wynika, jasno niczym na papierku lakmusowym, że weszliśmy w fazę zaawansowanego socjalizmu.
Według definicji Stefana Kisielewskiego, socjalizm to taki system, który bohatersko z wielkim poświęceniem rozwiązuje problemy jakie sam stwarza.
Oto nasza premier (ka) Wynne, uznała ze strapioną miną, że "rzeczywiście" wysoka cena energii elektrycznej zaczyna nadszarpywać domowe budżety. Dlatego w trosce o obywateli rząd prowincji postanowił wspaniałomyślnie zmniejszyć opodatkowanie części opłat za prąd co pozwoli przeciętnemu gospodarstwu domowemu zaoszczędzić ok. 100 dol. rocznie. Jeszcze większe ulgi obejmą odbiorców na terenach wiejskich…
Pytanie za sto złotych:
Dlaczego prąd w prowincji Ontario jest najdroższy w Ameryce?
Odpowiedź: Ponieważ ekobolszewickie rządy Partii Liberalnej podpisały idiotyczne kontrakty dofinansowując energię produkowaną z wiatru i słońca, zamykając elektrownie węglowe (które mogły spokojnie mieć zero emisji) i przenosząc rozpoczęte budowy gazowych. Wszystko to oczywiście na nasz koszt, co znajduje odbicie w cenach prądu.
Obecnie prowincja sprzedaje elektryczność ościennym stanom i prowincjom ze stratą. A im więcej prądu produkują nasze wiatraki tym więcej musimy do tego prądu dopłacać.
Zamiast to wszystko wziąć i przestawić z głowy na nogi, prowincja łagodnie obniża jeden podatek, przyznając, że spowoduje to miliardowy ubytek w budżecie, który…
No właśnie który sami pokryjemy innymi opłatami i podatkami, albo pożyczką.
Popularny zespół schyłkowego socjalizmu śpiewał:
Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa.
Paranoja jest goła
No i co? Nie jest?
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!