Jadę autobusem, długim, nienowym, prawie wszystkie miejsca zajęte. Siedzę z tyłu, a za nami już tylko mężczyźni. Nie czuję się komfortowo, nie mogę się przesiąść, bo miejsce mi wyznaczono. Patrzę, czy może są wolne miejsca przede mną, ale okazuje się, że nie. Tam, gdzie wydaje się, że miejsce wolne, tam siedzą dzieci
Wracam z roboty w Niemczech. Dzisiaj przyjechała ta nowa, bardzo miła osoba, matka czwórki dzieci. Najmłodsze ma 15 lat – córka. Pojechaliśmy po nią z dziadkiem – ja, pani starsza niemiecka demencyjna i jej mąż, który kierował samochodem. Samochód to automat, ja nie umiem takim jeździć. Ma automatyczną skrzynię biegów. No więc jadę i jeszcze mam pięć godzin jazdy. Ludzie śpią, ja dzisiaj nie zasną. Pilnować trzeba bagażu i pieniędzy, zwłaszcza w Hamburgu. Tam mieliśmy przesiadkę i mówiono w tym poprzednim autobusie, żeby nie rozmawiać z osobami postronnymi.
Przez cały dzień tłumaczyłam, wyjaśniałam wszystko tej nowej. Dobrze było pogadać znowu w języku polskim. Moi sąsiedzi w autobusie się rozpychają. Pani obok już mnie kłuje swoim łokciem, a pan z tyłu położył ramiona, łokcie na moim oparciu, gdzie powinnam mieć głowę. Na tych ramionach ulokował swoją głowę, więc się nawet nie mam jak oprzeć, nie opieram się więc. Co chwila moje siedzenie podskakuje, moje oparcie, bo on się rusza. Też sobie wynalazł sposób spania!
Pani obok już mi opowiedziała swoją smutną historię. Pojechała dwa dni temu do syna, który mieszka w Niemczech. Zawiozła dobre wędliny, jak to babcia. Syn ma mieć następne dziecko. Pierwsze było, gdy był jeszcze niepełnoletni. Syn pije, zrobił się agresywny, za wszelkie krzywdy matkę obwiniał. Szturchnął żonę w ciąży, a pani matka bała się o swoje życie. Widziała nóż na stole i pomyślała, aby się bronić. Nie mogę uwierzyć! Zabiłaby własnego syna? Dostałaby w głowę od niego, gdyby się nie usunęła. Ledwo stamtąd uciekła, pomogła jej synowa. Pomogła jej rzeczy zabrać, gdy syn poszedł wreszcie spać Zapewniała ją, że on się nie obudzi, będzie spał kilka godzin. Pani wraca więc do siebie, druga noc w podróży. Jedzie do Szczecina, gdzie ma swoje mieszkanie. Mąż umarł dawno temu, sama dwoje dzieci chowała. Jedno mieszkanie dała córce. To jej obecne mieszkanie ma być dla syna, po jej śmierci. Jednak po tym, jak on się zachował, przepisze je notarialnie na wnuczkę. Syn i tak by przepił to mieszkanie. Tym bardziej będzie się czuć pokrzywdzony- mówię jej. Poza ty, to nie jest jedyna jej wnuczka.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!