Witajcie.
Wiecie, za czym tęsknię? Za dawnym życiem bez przesady, bez zawiści, pychy, zazdrości… Kiedyś było inaczej. Mieszkałem na wsi i kiedy byłem dzieckiem, w mej pamięci pozostało jedno, ludzka solidarność. Kiedy zbieraliśmy truskawki lub inne owoce czy warzywa, ludzie z innego pola, którzy skończyli wcześniej zbiory, pomagali sobie nawzajem. Tak było ze wszystkim. Nawet drobne sprawy, jak choćby przepalowanie krowy w inne miejsce do trawy. Cała wioska działała jak jeden żywy organizm…
Nie było zazdrości, pychy, niewdzięczności… Ludzie mieli do siebie wzajemny szacunek, troskę, życzliwość. Kiedy wychodziłem z domu wczesnym wieczorem, na ulicy było mnóstwo ludzi. Po prostu było pięknie. Wielkim szacunkiem i poważaniem cieszyły się osoby starsze, dla wszystkich były one autorytetem. Kiedy dziadek czy babcia opowiadali jakąś historię, to wszystkie dzieci, ile nas było, słuchaliśmy tego z otwartymi buziami. Każde słowo było bezcenne, a każdą opowieścią żyliśmy całymi tygodniami. Nie zapomnę, jak mój ukochany dziadziuś, a był On wielkim zgrywusem, powiedział do mnie i moich rówieśników coś wspaniałego. To był koniec czerwca, bawiliśmy się na podwórku, grając w piłkę, i bardzo hałasowaliśmy. Dziadek leżał na kocu i chciał zasnąć, ale jak w takim hałasie mógł to zrobić? Wtedy przywołał nas wszystkich i powiedział:
„Słuchajcie, jak pójdziecie wszyscy grać w piłkę za stodołę, to pójdę do dyrektora i załatwię wam dwa miesiące wolnego od szkoły i przedszkola. Nie tylko wam, ale wszystkim dzieciom”.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!