Nie, nowy wojewoda lubuski po błoto nie poszedł. Poszedł za to po rozum do głowy, a do tego nie wrócił z niczym. W efekcie tegoroczny „Przystanek Woodstock” uznano za „imprezę podwyższonego ryzyka”.
„Chcieli płotów, zrobiliśmy płoty” – zbagatelizował rzecz dyrygent Owsiak Jerzy, wymachując siarczyście batutą w czasie konferencji prasowej. Czyli gestykulując przy pomocy mikrofonu, widać zbulwersowany wymaganiami, narzuconymi przez wojewodę organizatorom. No jak tak można, że Orkiestrze wszystkiego nie można?
WIELKA WOODSTOCKOWA
Pozostał tydzień. Niespełna. Jest płot i są już bramy. Czternaście bram. Są nakazy i zakazy. Wynajęto profesjonalną ochronę, która wesprze „pokojowy patrol”. Żadnego alkoholu pod sceną tym razem nie będzie. Żadnych dopalaczy. Nic tylko miłość, przyjaźń oraz muzyka. No i błoto, błoto, dużo błota błotnistego, na miarę potrzeb tych zakochanych w błocie. I tak dalej, i tak dalej.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!